NFL przed sezonem – NFC South i NFC West

Czy 49ers znowu zdominują NFC West? Czy Falcons zdołają osiągnąć coś poza sezonem zasadniczym? Czy Cam Newton wejdzie na następny poziom? Jak na zawieszenia kluczowych osób w drużynie zareagują Saints?

 

NFC SOUTH

Jimmy GrahamNew Orleans Saints mieli bardzo ciężki offseason. Będą musieli radzić sobie cały sezon bez głównego trenera Seana Paytona i kapitana defensywy Jonathana Vilmy. Za pięć tygodni karę zawieszenia rozpoczyna Joe Vitt, pełniący tymczasowo funkcję głównego trenera i wciąż nie wiadomo kto go zastąpi. W tej sytuacji nie wiadomo na co tak naprawdę stać Saints. Z jednej strony ekipa ta otrzymała naprawdę mocne ciosy, a ze względu na kary nałożone przez NFL i zeszłoroczny transfer, który pozwolił im wziąć w drafcie Marka Ingrama, ich tegoroczny zestaw debiutantów nie jest specjalnie imponujący (wybierali dopiero w trzeciej rundzie). Jednak to wciąż znakomita drużyna, prowadzona przez ofensywnego MVP zeszłego sezonu Drew Breesa. Znakomity QB ma do dyspozycji niezły korpus WR, a przede wszystkim niezwykle atletycznego TE Jimmy’ego Grahama. Do tego wspiera ich Darren Sproles, który w zeszłym roku pobił rekord zdobytych jardów „w każdy sposób” czyli w sumie w akcjach podaniowych, biegowych i powrotnych. W Nowym Orleanie mają też nadzieję, że wreszcie na miarę potencjału, który prezentował w Alabamie zagra Ingram. Nie można również zapominać o najlepszej w lidze O-Line, która pozwoliła Breesowi zostać w zeszłym roku rekordzistą pod względem ilości jardów podaniowych w jednym sezonie. Nieco gorzej wygląda sytuacja w defensywie, zwłaszcza bez Vilmy. Co prawda Saints sprowadzili kilku free agents, spośród których największą renomą cieszy się LB Curtis Lofton, szykowany na miejsce Vilmy, ale trudno wyrokować jak to wszystko zafunkcjonuje. Ofensywa Saints może ich zanieść naprawdę daleko. Tym bardziej, że w klubie wszyscy uważają, że zostali niesłusznie skrzywdzeni i pałają żądzą zemsty na całym świecie.

Ich głównymi rywalami będą Atlanta Falcons. Ta ekipa to jeden z ciekawszych przypadków w całej lidze. Od kilku lat spisują się świetnie w sezonie zasadniczym, ale w play-offach drużyna gra fatalnie. W tym roku wracają wszyscy najważniejsi zawodnicy, na czele z Mattem Ryanam, Julio Jonesem i Tonym Gonzalezem. Dodatkowo z Philadelphii pozyskano doświadczonego CB Asant Samuela. Czy to wystarczy, by przełamać niemoc w play-offach? Ja w to poważnie wątpię. Matt Ryan ma niezłą technikę, ale brakuje mu jakiegoś instynktu zabójcy, który mają najwybitniejsi QB. Jeśli nie zrobi dużego kroku naprzód, Falcons znów zawiodą swoich kibiców.

Przed obozem przygotowawczym center Carolina Panthers, Ryan Kalil, wynajął całą stronę w lokalnym dzienniku, by ogłosić, że jego drużyna zdobędzie w tym roku Super Bowl. Hmmm, raczej nie. Owszem, mają w swoich szeregach Cama Newtona, który pobił wszystkie debiutanckie rekordy Peytona Manninga i jeszcze kilka innych. I ta drużyna na pewno w Super Bowl się zamelduje. Ale jeszcze nie w tym roku. W składzie wciąż za dużo jest dziur, wciąż zbyt wielu graczy jest niedoświadczonych. Co prawda Panthers zadbali w drafcie o swoją największą dziurę, czyli defensywę, ale debiutanci potrzebują czasu, żeby oswoić się z NFL. Jeśli Cam Newton będzie się dalej rozwijał w tak oszołamiającym tempie, to wróżę tej drużynie play-offy w przyszłym roku, a Super Bowl za dwa-trzy lata.

Stawkę tej dywizji uzupełniają Tampa Bay Buccaniers. Ta ekipa po dobrym sezonie 2010 zanotowała fatalny 2011. W offseason wzmocnili się dwoma kluczowymi graczami. W drafcie wybrali z siódemką Marka Barrona, safety z Alabamy, a z San Diego podkupili WR Vincenta Jacksona. Czy to pomoże się przełamać ekipie z Tampy? Dużo zależy od QB Josha Freemana, który powoli przestaje być „młodym zdolnym” i kończy mu się czas na udowodnienie, że gra równo i prowadzi zespół do zwycięstw. Niestety, nie w tym roku.

Mój typ: Falcons wygrają dywizję, tylko co z tego? Osłabieni Saints zdołają zdobyć dziką kartę, wyprzedzając o włos Carolinę. Tampa Bay na czwartej pozycji.

 

NFC WEST

Przez wiele lat była to najsłabsza dywizja w NFL. Jednak już w zeszłym roku sytuacja nieco się zmieniła, głównie za sprawą eksplozji San Fransisco 49ers, którzy zanotowali najlepszy sezon od lat 90-tych, gdy Steve Young podawał do Jerry’ego Rice’a. A wszystko zasługa Jima Harbaugha, który w swoim pierwszym roku pracy jako główny trener na poziomie NFL wziął kulejącą ekipę i był o krok od Super Bowl. To dzięki niemu 49ers mają jedną z najlepszych defensyw w NFL, porównywalną z Ravens czy Steelers. To dzięki niemu wreszcie dobry sezon zanotował Alex Smith, pierwszy wybór w drafcie 2005, którego już wszyscy spisali na straty („A, to ta ofiara co go wybrali przed Aaronem Rodgersem”). W zeszłym roku Smith nie świecił jak gwiazda pierwszej wielkości, ale bardzo efektywnie kierował ofensywą 49ers i przede wszystkim praktycznie nie popełniał błędów. W San Fransisco zatrzymano rewelacyjną obronę, a dodatkowo niezwykle wzmocniono korpus WR (Randy Moss, Mario Manningham, A. J. Jankins w pierwszej rundzie draftu). W Kalifornii wszyscy wierzą, że nadszedł czas na powrót do Super Bowl. Jeśli unikną poważniejszych urazów to faktycznie może być ich rok. Jednak najpierw muszą uporać się z sezonem zasadniczym, a terminarz w tym roku znacznie cięższy.

Jedną z najbaczniej obserwowanych drużyn w preseason będą Arizona Cardinals. Głównie ze względu na walkę o pozycję pierwszego QB. Kevin Kolb pokazał się z dobrej strony jako rezerwowy  w Philadelphii i skuszony dużymi pieniędzmi podpisał kontrakt z Cardinals. Jednak jego pierwszy sezon w Arizonie okazał się bardzo słaby, a gdy uległ kontuzji jego zastępca, John Skelton, poprowadził Cardinals do fantastycznego finiszu, wygrywając pięć z siedmiu meczy, które zaczął w podstawowym składzie. Jednak dużo w tym zasługi defensywy, która obudziła się w końcówce sezonu oraz bardzo prostej taktyki, którą przyjął Skelton: rzuć w pobliże Larry’ego Fitzgeralda, on już coś z tym zrobi. Skelton miał gorsze statystyki od Kolba, ale potrafił poprowadzić zespół do wygranej. Szczerze mówiąc żaden z nich nie wygląda na gracza zdolnego przejąć odpowiedzialność jako QB #1. Oj tęsknią w Arizonie za Kurtem Warnerem.

Drugim, poza Cardinals, zespołem, który może się włączyć w walkę o dziką kartę są Seattle Seahawks. Jeśli Matt Flynn faktycznie ma tyle potencjału jak pokazał jako rezerwowy QB w Green Bay, to ekipa ta może być groźna. Zwłaszcza ze względu na dynamicznego RB Marshawna Lyncha. Do tego Seahawks dysponują niezłą defensywą, więc jeśli ofensywa wejdzie na wyższy poziom i znajdzie grę podaniową mogą sprawić kilka niespodzianek, ale na play-offy raczej nie ma co liczyć.

Outsiderem, nie tylko w tej dywizji, ale i w całej lidze, będą zapewne St. Louis Rams. Pisałem już o ich kontrowersyjnych transferach przy okazji draftu. Jasne, mieli dziury właściwie na każdej pozycji i potrzebują wiele młodych talentów, żeby ich zapełnić, ale ci młodzi gracze będą potrzebowali czasu, żeby się rozwinąć. Jeśli Rams mieliby być groźni w tym roku, to formę z debiutanckiego sezonu musi odnaleźć QB Sam Bradford. Jednak nawet jeśli odnajdzie formę to nie widać za wielu kandydatów do łapania jego podań. W tej sytuacji jedynym pewnym punktem drużyny jest RB Steven Jackson, ale w zdominowanej przez grę podaniową NFL jeden RB to za mało, by osiągnąć sukces, zwłaszcza że nie ma dobrej O-line, która mogłaby mu wyczyścić przedpole.

Mój typ: 49ers łatwo wygrają dywizję, Cardinals i Seahawks powalczą, choć bez powodzenia, o play-offy, a St. Louis Rams są jednymi z najpoważniejszych kandydatów do pierwszego wyboru w przyszłorocznym drafcie.

Zobacz też

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *