Upadki i powroty

Patriots drugi tydzień z rzędu zaczęli fatalnie, by ostatecznie odnieść zwycięstwo. Packers zaczęli słabo, a potem było jeszcze gorzej.

 

New England Patriots logoMasa punktów w Teksasie

Wydawało się, że wycieczka Patriots do Houston da im łatwe zwycięstwo. Texans są w potężnym kryzysie, przegrali osiem meczów z rzędu i są poważnym kandydatem do wyboru nr 1 w przyszłorocznym drafcie. Z kolei Pats w poprzedniej kolejce w dramatycznym meczu pokonali Peytona Manninga i jego Broncos.

Na początku Brady i spółka mieli ogromne problemy ze złapaniem właściwego rytmu gry. Z kolei Texans błyskawicznie wyszli na dziesięciopunktowe prowadzenie, którego nie oddali do przerwy. Wygląda na to, ze NFL już zorientowało się, gdzie tkwi największa słabość Patriots – w obronie biegowej.

Chris Jones i Joe Vellano to naprawdę nieźli gracze. Obaj mogą grać jako DT w systemie 4-3, którym grają Patriots. Tyle tylko, że obaj są nieco zbyt słabi fizycznie. W 4-3 często jeden DT to prawdziwy gigant w typie Vince’a Wilforka, który ma stanowić kotwicę, a drugi jest nieco mniejszy, ale za to szybszy i zwrotniejszy. Problem polega na tym, że Jones i Vellano są w tym drugim typie i często mają ogromny problem z siłowymi akcjami przez środek.

W efekcie Ben Tate, zastępujący w tym meczu kontuzjowanego Ariana Fostera, zdobył dołem 102 jardy i trzy przyłożenia. Czwarte, również biegiem, dołożył QB Case Keenum. W drugiej połowie Pats nieco więcej uwagi przykładali do zatrzymywania biegu, w efekcie nadziali się na kilka dobrze wyegzekwowanych play action. Koordynator defensywy Matt Patricia jest znany ze swojej kreatywności i teraz będzie musiał znaleźć jakiś niekonwencjonalny sposób na załatanie tej dziury na środku defensywy. Defensywy tak przeoranej kontuzjami, że w niedzielę w pierwszym składzie wyszło aż pięciu debiutantów (Jones, Vellano, Collins, Harmon, Ryan).

W drugiej połowie Patriots zmontowali kilka popisowych serii. Widać wyraźnie, że ofensywa po kiepskim początku roku złapała już właściwy rytm. Tom Brady, poza fatalnym INT w pierwszej kwarcie, grał na swoim normalnym, wysokim poziomie, a Rob Gronkowski i Julian Edelman złapali podania na ponad 100 jardów. Nieco ucierpiała gra biegowa, osłabiona brakiem Stevana Ridleya. Trzecioroczniak mający problemy z gubieniem piłek został karnie odsunięty od zespołu i stał „w cywilu” za linią boczną, ściskając w rękach futbolówkę. Wątpię, by miało mu to pomóc, ale szkoda by było, gdyby najdynamiczniejszy RB w ekipie Pats nie zdołał rozwiązać swoich problemów z chronieniem piłki.

Końcówka była naprawdę wyrównana, ale o dziwo ani przez moment nie wątpiłem w wygraną Patriots. Nie wiem czy to kwestia słabości rywala czy stosunkowej łatwości, z jaką Pats zdobywali kolejne jardy. Faktem jest, że zwycięstwo zapewnił im Stephen Gostkowski, który trafił dwa field goale z ponad 50 jardów, a defensywa zatrzymała Texans w kluczowej serii w końcówce czwartej kwarty (z małą pomocą sędziów, trzeba uczciwie przyznać).

Patriots są coraz bliżej zwycięstwa w AFC East. Jeśli za tydzień zwyciężą z Browns, a Dolphins przegrają z Chargers, kolejny tytuł w dywizji stanie się faktem.

 

Green Bay Packers logoPackers na dnie i w metrze mułu

Czas powiedzieć to oficjalnie: to nie nieobecność Aarona Rodgersa jest problemem. Jasne, kontuzja jednego z najlepszych rozgrywających w lidze stała się katalizatorem kompletnego rozpadu drużyny i podkreśliła problemy, ale w czwartek z Lions nawet Aaron Rodgers niewiele by pomógł.

Nie zamierzam jakoś szczegółowo opisywać meczu. Trochę napisałem na ten temat na Facebooku, teraz skupię się raczej na problemach, które się ujawniły w pełnej krasie.

Każdy zespół zaczyna się budować od linii. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale te 150-kilowe behemoty, które zderzają się głowami w każdej akcji to cisi bohaterowie każdego klubu i często najlepiej po quarterbacku opłacani zawodnicy. Niestety obie linie Packers kompletnie implodowały.

Linia ofensywna była słabością już w zeszłym roku, gdy Aaron Rodgers był najczęściej sackowanym rozgrywającym w NFL. Początek tego sezonu był niezły, ale w czwartek Matt Flynn był pod nieustanną presją i nie bardzo był w stanie cokolwiek zrobić. Jasne, można mu zarzucić, że nieco za długo trzyma piłkę i ma problemy z progresją (czyli przechodzeniem do następnego recivera, jeśli pierwszy jest odcinany od podania), ale chyba nawet Rodgers niewiele by mógł zrobić przy tak słabej ochronie. Co gorsza liniowi kompletnie nie radzili sobie z blokowaniem dla gry biegowej. Eddie Lacy miał tylko 16 jardów w dziesięciu próbach, a i tak dokonywał cudów, żeby chociaż wrócić do linii wznowienia akcji i nie stracić jardów.

Nie lepiej prezentowała się linia defensywna. W poprzedniej kolejce zostali zmieceni przez Vikings, tym razem sponiewierali ich Lions. Ci sami Lions, którzy rok temu podawali najczęściej w lidze. Ci sami, których podstawą ofensywy jest Calvin Johnson. Tym razem wybiegali 241 jardów z kosmiczną średnią 5,6 jarda na próbę. B.J. Raji miał być dominującym NT, w tym sezonie został przesunięty na koniec linii i dalej sobie nie radzi. Packers desperacko potrzebują klasowego „nosa” w typie Wilforka, Dontariego Poe czy Haloi Ngaty. Po sezonie kończy się kontrakt Rajego i mam gorącą nadzieję, że Ted Thompson nie przedłuży z nim kontraktu, chyba że na gorszych warunkach niż w jego debiutanckiej umowie (27 mln/5 lat).

Nie lepiej spisywała się reszta defensywy. Tylko Clay Matthews gra na odpowiednim poziomie, ale osamotniony niewiele może zdziałać. Jasne, są defensywy, które oddają dużo jardów, ale mało punktów. Tyle tylko, że Packers oddają i jardy i punkty. Póki wymuszali starty, trzymali cała drużynę w grze, ale po pierwsze nie można liczyć na stratę w każdej akcji, a po drugie nie każda drużyna potrafi tracić piłkę na tak wiele spektakularnych sposobów jak Lions.

Z obozu Packers dochodzą wieści, że jeśli przegrają kolejny mecz z Falcons, Rodgers dostanie wcześniejsze wakacje. Jakkolwiek boleśnie to zabrzmi, sądzę, że to kierunek słuszny. Nie ma sensu narażać podpory drużyny na kolejną kontuzję, a przy tym jeśli nie ma szans na playoffy, to nie opłaca się wygrywać. W końcu w drafcie trzeba będzie wziąć jakieś „mięso”, a im wyższy wybór tym lepiej.

 

Jutr zapraszam na podsumowanie kolejki, a w nim hitowy pojedynek Broncos z Chiefs i dzisiejsze starcie tytanów Saints@Seahawks.

Zobacz też

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *