NFL Playoffs: Zapowiedź Divisional Round

W NFL pozostała już tylko najlepsza ósemka. I tym razem to jest najlepsza na tę chwilę ósemka zespołów w NFL, choć w poprzednich latach było z tym różnie.

Wszystkie godziny podane wg polskiego czasu. W tabelach ze statystykami znajduje się miejsce drużyny w danej kategorii po sezonie zasadniczym. Wartości to kolejno: jardy zdobyte, punkty zdobyte, jardy stracone, punkty stracone, miejsce ofensywy, defensywy i special teams w rankingu DVOA, a na koniec różnica między stratami wymuszonymi a własnymi.

 

New England Patriots – Kansas City Chiefs

sobota, 22:30

Porównanie statystyczne:

NFL PLayoffs, New England Patriots, Kansas City Chiefs

Jak większość rywalizacji na tym etapie sezonu, także spotkanie Chiefs i Patriots będzie definiowane przez kontuzje. Nie mówię nawet o tych, którzy trafili na listę kontuzjowanych, jak Jamal Charles czy Nate Solder, ale o tych, których występ i zdrowie w ten weekend stoją „jedynie” pod znakiem zapytania.

W Chiefs kluczowy jest stan zdrowia Jeremy’ego Maclina. Maclin to bardzo solidny reciver, ale sedno tkwi w czymś innym. Bez Maclina jedynym graczem, do którego można bez obawy rzucić podanie staje się Travis Kelce. Kelce to jeden z najlepiej łapiących TE w NFL, ale sam jeden przeciwko ciągłym podwojeniom nic nie zdziała. Patriots i tak nie będą obawiali się dalekich piłek i należy spodziewać się dużo krycia każdy swego typu press (czyli DB startuje blisko recivera). Bez Maclina Chiefs zapewne w każdej akcji będą oglądali 7-8 osobowe fronty, a to wobec niewątpliwej klasy defensywnego frontu Patriots, właściwie uniemożliwi im grę biegową.

Wszystko wskazuje na to, że Maclin zagra. Pytanie w jakiej będzie formie i czy Chiefs uruchomią choćby krótką grę podaniową. Alex Smith jest bardzo skuteczny na krótkich i średnich dystansach, ale niemal w ogóle nie grozi długą piłką. Zwłaszcza że Maclin to właściwie jedyny reciver KC zdolny do urwania się na długiej ścieżce.

Poobijani są też Justin Houston i Tamba Hali, najlepsi pass rusherzy Chiefs. Nie trenują w tym tygodniu, a decyzja co do ich występu ma być podjęta w sobotę. Ale jeśli nie urwie im nogi, to pewnie żadna siła nie utrzyma ich poza boiskiem.

Po stronie Patriots pytanie o stan linii ofensywnej. Ostatnio pokiereszowana o-line grała fatalnie, co nie wróży dobrze przeciwko świetnym pass rusherom Chiefs. Mieli jednak dwa tygodnie wolnego, a na dodatek wraca potężny niemiecki OT Sebastian Vollmer, nominalny RT, ale wobec braku Soldera będzie zapewne chronił lewą flankę Toma Brady’ego. Do gry ma też wrócić Julian Edelman, który pauzuje od złamania stopy 15 listopada. Niepewny jest również status Danny’ego Amendoli oraz Roba Gronkowskiego. Ten ostatni w czwartek, zamiast na trening, pojechał do szpitala na punkcję kolana. Nie wątpię, że obaj zagrają w sobotę, ale ich forma może mieć poważny wpływ na rywalizację.

Rywalizację, która może być niezmiernie ciekawa, bo obie drużyny są dla siebie niewygodnymi rywalami. Chiefs to przede wszystkim świetna defensywa, oparta na znakomitym pass rushu. Do tego najlepiej bronią tam, gdzie Pats są najefektywniejsi, czyli w środku pola. To właśnie sektor, w którym na slantach, crossach i podobnych ścieżkach uwielbiają operować Edelman, Gronk i Amendola. Tymczasem od 7 kolejki, gdy zaczęła się seria zwycięstw KC, w podaniach kierowanych na środek boiska Chiefs przechwycili 18 piłek, oddając tylko 3 TD. W obszarze do 10 jardów ten stosunek wynosi 1-9.

Tyle, że obrona Chiefs opiera się na wymuszaniu strat, co widzieliśmy w Wild Card Round przeciwko Texans. Ich 29 wymuszonych strat to piąty rezultat w NFL, co daje ofensywie bardzo dobrą pozycję startową i powoduje zaskakującą różnicę między zdobytymi jardami, a punktami, którą możecie zobaczyć w tabeli. Tylko że Patriots nie tracą zbyt wielu piłek. Ich 14 strat to najlepszy wynik sezonu zasadniczego w NFL. Łupem ich przeciwników padało tylko 1,1% podań Toma Brady’ego, co jest najlepszym wynikiem w NFL.

Tak więc mamy mecz świetnego pass rushu przeciwko problematycznej linii ofensywnej. Drużynę, która opiera atak na grze biegowej, przeciwko bardzo dobremu front seven. Defensywę, która żyje ze strat, przeciwko ofensywie, która strat nie popełnia. I ofensywę uwielbiającą operować w środku boiska przeciwko obronie, która najlepiej w NFL środka boiska broni. A za linią boczną Bill Belichick i Andy Reid.

Będzie się działo.

Mój typ: Patriots 21 – 13 Chiefs

 

Arizona Cardinals – Green Bay Packers

niedziela, 2:15

Porównanie statystyczne:

NFL Playoffs, Arizona Cardinals, Green Bay Packers

Na pierwszy rzut oka to najmniej wyrównana para tej rundy. I na drugi. Na trzeci właściwie też. Ile bym oczami nie rzucał, to wychodzi mi, że musiałby się zdarzyć cud, żeby Packers to spotkanie wygrali.

Green Bay to drużyna, która do playoffów się wczołgała, grając w fatalnym stylu i wygrywając tylko cztery z ostatnich dziesięciu spotkań sezonu zasadniczego. Połamana linia ofensywna nie potrafi chronić Aarona Rodgersa, który i bez tego gra poniżej swojego normalnego poziomu (choć większośc QB w NFL w ciemno wzięłaby taki „słaby” sezon). Gra biegowa to się pojawia, to zanika. Reciverzy bez Jordiego Nelsona nie potrafią uzyskać separacji.

Tydzień temu w Waszyngtonie było nieźle. Nie dobrze, ale nieźle. Zresztą pełną analizę czemu było tylko nieźle przeprowadziłem w tekście o tym meczu, teraz skupmy się na starciu z Cardinals.

Właściwie trudno powiedzieć, żeby Packers mieli jakikolwiek atut po swojej stronie. Nie mają nawet przewagi na rozegraniu. Jakkolwiek Aaron Rodgers wejdzie do historii jako znacznie lepszy QB niż Carson Palmer, to jednak uczciwie trzeba przyznać, że to zawodnik Cardinals ma lepszy sezon.

Ekipa z Phoenix jest też stosunkowo zdrowa, czego nie można powiedzieć o Packers. I tak wąski korpus reciverów GB będzie sobie musiał radzić bez Devante Adamsa i Andrew Quarlessa. Żaden z nich nie jest gwiazdą, jednak ich brak oznacza więcej snapów w ataku dla debiutantów Jareda Abbrederisa i grającego głównie w special teams Jeffa Janisa. Rosną za to szanse, że wreszcie zagra kontuzjowany LT David Bakhtiari, choć przeciwko Redskins godnie zastępował go nominalny center J.C. Tretter.

Choć Aaron Rodgers słynie z ogromnej dbałości o piłkę i unikania strat, trudno mi sobie wyobrazić, by przynajmniej jedna piłka nie padła łupem świetnej secondary Cardinals. W którymś momencie Rodgers będzie musiał zaryzykować, a chimeryczny James Jones i słabiutki w tym sezonie Randall Cobb to najlepsze co ma do dyspozycji.

W tej sytuacji ciężar gry spocznie zapewne na obronie Packers, a to też nie jest dobra wiadomość, gdy gra się przeciwko najlepszemu atakowi NFL. Rodgers na pewno z zazdrością patrzy na Carsona Palmera, który ma do dyspozycji Larry’ego Fitzgeralda, Johna Browna i Michaela Floyda, z których każdy byłby reciverem #1 w dzisiejszych Packers. Do tego sensacyjny debiutant David Johnson biegający z piłką, który sprawia, że Packers nie mogą po prostu odpuścić gry biegowej i skupić się na dalekich podaniach, które tak uwielbiają Bruce Arians i Carson Palmer.

To może chociaż special teams? U Cardinals to właściwie jedyny słaby punkt, co świetnie było widać w finale sezonu zasadniczego, gdy Tyler Lockett miał cztery powroty po puntach na 139 jardów. Tyle że w Packers niespecjalnie widać kandydata do podobnych powrotów. Najdłuższy powrót Micah Hyde’a po puncie to w tym roku 16 jardów. Więcej nadziei daje Jeff Janis, który ma w tym roku na koncie dwa powroty po kickoffach na ponad 50 jardów. Oczywiście im rzadziej Janis będzie miał okazję do akcji powrotnych tym lepiej dla GB, bo więcej kickoffów oznacza więcej punktów Cardinals.

Jedynym atutem Packers jest psychologia. To Cardinals muszą, to Cardinals są pod presją, to oni są murowanymi faworytami. Ale to marna pociecha. Jeśli Packers będzie stać na nawiązanie wyrównanej walki to i tak będzie sukces. Trzy tygodnie temu wyjeżdżali z Arizony z przegraną różnicą 30 punktów i dziewięcioma sackami.

Mój typ: Cardinals 31 – 17 Packers

 

Carolina Panthers – Seattle Seahawks

niedziela, 19:00

Porównanie statystyczne:

NFL Playoffs, Carolina Panthers, Seattle Seahawks

Czego właściwie możemy spodziewać się po tym meczu, pozornie najbardziej atrakcyjnym ze wszystkich czterech spotkań? Naprzeciwko siebie stają dwie drużyny ze ścisłej czołówki NFL pod niemal każdym względem. Statystyki zdają się pokazywać, że są to drużyny kompletne, a jednak świetnie wiemy, że to nieprawda.

Panthers zanotowali najlepszy bilans NFL w sezonie zasadniczym. Oczywiście należy to docenić, zwłaszcza biorąc pod uwagę ilość dziur jaką łatali graczami, których nikt inny nie chciał (Tedd Ginn, Michael Oher). Jednak ich podstawowym problemem jest niezwykle krótka ławka. Po prostu nie mogą sobie pozwolić na utratę żadnego gracza, zwłaszcza w ataku. WR Tedd Ginn podobno zagra, choć cały tydzień zmagał się z urazem kolana. To dobra wiadomość, bo Cam Newton nie da rady sam podawać i łapać podań, a poza Ginnem i TE Gregiem Olsenem żaden reciver nie złapał podań na więcej niż 500 jardów.  Do gry ma też być gotowy RB Jonathan Stewart, co jest o tyle dobrą wiadomością, że następny na depth chart jest rzadko wykorzystywany debiutant Cameron Artis-Payne.

Na pewno możemy spodziewać się pasjonującego pojedynku Grega Olsena z secondary Seahawks. Jak pokazało kilka meczów tego sezonu, w tym spotkanie z Vikings, Kam Chancellor ma w tym roku problemy z kryciem. Seahawks lubią grac dość prostą (choć skuteczną) defensywę, co sprawia, że Panthers mogą próbować wyizolować Olsena na Chancellorze poprzez odpowiednie formacje. Tutaj TE Panthers powinien mieć przewagę, podobnie w sytuacjach, gdy spróbują go pokryć linebackerzy Bobby Wagner czy Bruce Irvin. Warto też zauważyć, że wg Football Outsider Seahawks są jedną z drużyn, które najsłabiej w lidze bronią przeciwko TE (20% poniżej średniej dla NFL).

Ogólnie jednak obrona Seattle to wciąż bardzo utalentowana grupa. Cam Newton nie będzie miał łatwego życia, zwłaszcza że Wagner należy do tych nielicznych linebackerów w NFL wystarczająco szybkich i silnych, by dotrzymać mu kroku. Rozgrywający Panter będzie musiał na siebie bardzo uważać, bo jego kontuzja to w praktyce koniec meczu, a Seahawks nie będą powstrzymywali ciosów, jeśli Newton spróbuje biegać przeciwko nim.

Co do Seattle to podstawowe pytanie brzmi, których Seahawks zobaczymy. Czy dominującą siłę, która zapewniła sobie awans do playoffów imponującą drugą połową sezonu, czy niepewną ekipę ze spotkań z Rams i Vikings. Jedno jest pewne. W Charlotte nie będzie tak zimno jak w Minneapolis. Niedziela zapowiada się bezwietrznie z temperaturą ok. 7 st. C.

Ofensywa Seahawks ma problemy przeciwko dobrym frontom i tym razem również się z takim spotkają. Russell Wilson nie będzie mógł liczyć na swoją szybkość i zdolności improwizacji, bo naprzeciw ma Luke’a Kuechly’ego, najlepszego środkowego linebackera w lidze.

Wciąż nie wiadomo czy do dyspozycji Pete’a Carrolla będzie Marshawn Lynch. On sam twierdzi, że jest gotowy, ale podobnie było przed poprzednią rundą. Niemniej Panthers bardzo dobrze bronią bieg. Seahawks wyjdą lepiej, jeśli spróbują ich zaatakować górą, zwłaszcza że Russell Wilson jest w znakomitej formie, a Doug Baldwin i Tyler Lockett stanowią ogromne zagrożenie dla każdej secondary. Choć Josh Norman to znakomity cornerback, to jednak reszta DB nie prezentuje aż tak wysokiego poziomu. Najlepszym sposobem na ominięcie niebezpiecznej front seven Panthers to przerzucenie go.

Warto jednak pamiętać, że Panthers nie przypadkiem są tak wysoko w rankingach defensywy. Ich obrona wymusiła w tym sezonie 39 strat, a to najlepszy wynik w NFL. Seahawks mają na koncie niemal dwukrotnie mniej (22). Cokolwiek Wilson będzie robił, przede wszystkim musi zadbać o piłkę.

Seattle mają jeszcze jeden atut, a są nim special teams. Ich gra powrotna należy w tym roku do najlepszych w lidze, a Lockett jest najgroźniejszym returnerem w futbolu amerykańskim. Tymczasem Panthers mają dość przeciętne special teams, słabe zwłaszcza przy puntach, tam gdzie Seahawks są najsilniejsi. Pozwolili już na jeden punt return TD i nie zdziwiłbym się, gdyby Lockett dołożył kolejny.

Wciąż nie bardzo wierzę w siłę Panthers, a Seahwks nie zagrają drugiego tak słabego meczu z rzędu. Choć limit ich farta powinien już się wyczerpać, tym razem nie będą go potrzebowali. Za bardzo.

Mój typ: Panthers 13 – 17 Seahawks

 

Denver Broncos – Pittsburgh Steelers

niedziela, 22:40

Porównanie statystyczne:

NFL playoffs, Denver Broncos, Pittsburgh Steelers

A miało być tak pięknie…

Dynamiczna ofensywa, kontra jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza defensywa NFL. Wszystko popsuł Votanze Burfict. Najpierw wybił bark Bena Roethlisbergera, a potem brutalnym ciosem zafundował wstrząśnienie mózgu Antonio Brownowi.

Big Ben zagra, ale czy z wybitym barkiem rzucającej ręki będzie w stanie podać cokolwiek poza screenem albo slantem? Natomiast Antonio Brown już w piątek został wykreślony ze składu na niedzielę. Nie został dopuszczony nawet do prostych ćwiczeń i nie ma siły, żeby zdążył przejść cały przewidziany przy wstrząśnieniach mózgu protokół przed rozpoczęciem meczu. Steelers nie skorzystają też z usług DeAngelo Williamsa, który nie wyleczył kontuzjowanej w finale sezonu zasadniczego stopy.

Jakieś pozytywne wieści? Zagra Martavis Bryant, reciver #2 w Pittsburghu, ale Brown złapał w tym roku prawie 2,5x więcej piłek i jardów, więc nie sposób oczekiwać, że Bryant zdoła go zastąpić. Jeśli chodzi o pozycję RB to zagrają na niej Fitzgerald Toussaint i Jordan Todman. Przeciwko Bengals wybiegali 123 jardy w 26 próbach, ale w sezonie zasadniczym zanotowali w sumie 64 jardy w 22 biegach i brak doświadczenia może się zemścić przeciwko kapitalnej defensywie Broncos.

Ofensywę Denver otacza co najmniej tyle samo problemów i pytań. Zaczynając od rozgrywającego. W finale sezonu zasadniczego na ostatnie półtorej kwarty wrócił Peyton Manning i poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa. Trzeba jednak pamiętać, że o ile jego audibles faktycznie pomogły, o tyle podania już niekoniecznie. Manning wciąż pudłował przy dłuższych rzutach i jako podający był niezbyt imponujący.

Nie wiem czy Manning jest już zdrowy. A nawet jeśli jest zdrowy to w jakiej formie. Nie bez powodu został posadzony przez Gary’ego Kubiaka na ławce. W tym sezonie był maszyną do produkowania strat. Rywale przechwycili aż 5,1% jego podań (co dwudzieste!), co jest najgorszym wynikiem wśród QB, którzy wykonali ponad 300 podań w sezonie. Fakt, że drugi najgorszy współczynnik w sezonie ma Roethlisberger, ale między 5,1%, a 3,4% jest przepaść. Różnica między Peytonem i Big Benem jest taka sama jak między Roethlisbergerem i piątym najrzadziej tracącym piłkę Russellem Wilsonem. 31 strat Denver w sezonie to wynik lepszy jedynie od Dallas Cowboys i Tennessee Titans, a trudno uznać sezon tych ekip za udany. Tylko fenomenalnej defensywie, stawianej raz po raz w bardzo trudnej sytuacji, Broncos zawdzięczają udział w playoffach.

Jakiego Manninga i Roethlisbergera zobaczymy w niedzielę? Od odpowiedzi na to pytanie zależy wynik meczu. Obawiam się, że żaden z nich nie zdoła przemóc swojej słabości, a wówczas defensywa Broncos wystarczy, by wyciągnąć kolejny mecz. Niemniej to może być długi wieczór.

Mój typ: Broncos 10 – 3 Steelers

 

P.S. W czasie meczów szukajcie mnie na Twitterze pod #NFLpl. Będę udzialał się na bieżąco.

P.S.2. Jeśli podobał Ci się tekst, będę wdzięczny za datek na rozwój bloga. Przyjmuję następujące waluty: lajki, szery i retweety.

Zobacz też

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *