NFL Playoffs: New England Patriots i Philadelphia Eagles w finałach konferencji

Pierwsze mecze Divisional Round rozczarowały. Eagles zagrali bardzo mądrze i dzięki znakomitej defensywie awansowali do finału NFC. W finale AFC z kolei zameldowali się Patriots, którzy od drugiej kwarty kompletnie zdominowali Titans w każdym elemencie gry.

 

Atlanta Falcons 10 – 15 Philadelphia Eagles

Od początku było wiadomo, że wobec braku Carsona Wentza zobaczymy zupełnie inną ofensywę Eagles niż w sezonie zasadniczym. Ogromne brawa należą się Dougowi Pedersonowi i jego sztabowi trenerskiemu. Orły zagrały bardzo mądrze i gdyby nie własne błędy pewnie rozstrzygnęliby ten mecz wcześniej.

Od początku widać było, że Nick Foles czuje się nieswojo. Przestrzelił kilka prostych podań, a jego długa piłka była tak niedorzucona, że wracający do niej reciver nadział się na obrońcę i „wymusił” DPI. Choć gwoli uczciwości mogła to być też wina wiatru. Dlatego początkowo gospodarze postawili na grę biegową.

W grze biegowej znacznie trudniej o kreatywność niż w podaniowej. To raczej kwestia egzekucji, bo gro zagrywek nie zmieniło się specjalnie od dekad. Jednak Philly udało się zrobić coś bardzo ciekawego. Ich schematy blokowania nie były może zupełnie niespotykane, ale za to mieli ich całą masę. Bloki TE z pozycji H-backa na NT, właściwie każdy z graczy OL w tej czy innej zagrywce wykonywał pull, różnego rodzaju trapy. To sprawiało, że choć nie widać tego w statystykach, Eagles przesuwali piłkę po boisku.

Jednak pierwszą połowę zdominowały błędy.

Wszystkie cztery fumble to dzieło Eagles. Z czego Atlancie udało się odzyskać dwa. Najcenniejsze było to po puncie, bo dało Falcons wyśmienitą pozycję startową i jedyne przyłożenie w tym meczu. Przyłożenie, w którym nota bene Matt Ryan wykazał się wysoką klasą.

Z kolei na koniec pierwszej połowy fatalny błąd popełnił Foles. Błąd, który powinien skończyć się przechwytem Falcons i szansą na kolejne punkty. Zamiast tego kuriozalne odbicie piłki przełożyło się na najdłuższe podanie Folesa w meczu i udane kopnięcie z pola na koniec pierwszej połowy dla Orłów. Kopnięcie, które w końcówce miało się okazać bezcenne.

O ile to możliwe, druga połowa była jeszcze słabsza ofensywnie niż pierwsza. Obie drużyny zaliczyły dwie serie ponad 40-jardowe i 10-snapowe. Tyle że Eagles zrobili z tego dwa FG, Falcons punt i stratę w czwartej próbie.

W drugiej połowie znów wyszła dobra praca Pedersena. Foles nie czuje się za pewnie? Ułatwmy mu życie. Eagles zbierali masę jadrów na RPO (Run-Pass Option, akcja w której QB czyta jednego z obrońców, najczęściej LB i na tej podstawie zostawia piłkę RB lub podaje do recivera, najczęściej na slant). Do tego proste podania do RB do flatu.

Nic trudnego, nic skomplikowanego. Akcje przynosiły zaledwie kilka jardów, ale w swojej masie wystarczały do skutecznego przesuwania ofensywy po boisku. Foles zakończył mecz z bardzo solidnym 23/30, 246 yds, passer rating 100,1. Nie miał żadnej straty, odzyskał wręcz jeden z fumbli RB. Statystyki nieco lepsze niż gra, ale Eagles mają na tyle dobrą drużynę, że są w stanie wygrywać, kiedy QB nie przeszkadza. Foles zrobił tyle, ile było trzeba. Nie więcej, ale też nie mniej.

O ile sztabowi trenerskiemu Eagles należą się wielkie brawa, o tyle sztab Falcons musi sobie odpowiedzieć w offseason na kilka trudnych pytań. Dlaczego ich linia ofensywna został w drugiej połowie tak zdominowana? Dlaczego tak dużo grali Devonta Freemanem, który był kompletnie nieprzydatny w grze biegowej (10 biegów na 7 jardów), a w grze podaniowej przegapiał bloki w pass protection, przez co pass rush Eagles prawie zabił Matta Ryana (nie pierwszy raz zresztą)? Dlaczego tak mało na boisku był Tevin Coleman, który w 10 biegach zrobił 79 jardów? Dlaczego w ostatniej serii meczu w red zone Steve Sarkisian wywołał cztery podania z rzędu? Nawet nie chodzi o sam fakt podawania, ale po meczu DB Eagles mówili wprost, że świetnie wiedzieli jakie zagrywki szykują Falcons jeszcze nim ci skończyli huddle.

Falcons nie potrafili wykorzystać błędów rywali. Po 1970 r. mieliśmy 252 mecze w playoffach, w których jedna z drużyn popełniła przynajmniej dwie straty więcej niż przeciwnik. Ekipa z większą ilością strat wygrywała 28 razy (ok. 11%). W tym sezonie mieliśmy dwie takie sytuacje: Titans pokonali Chiefs, a Eagles pokonali Falcons.

Orły po raz pierwszy od sezonu 2004 będą gospodarzami NFC Championship Game. Ich rywala wyłoni dzisiejszy pojedynek Saints – Vikings. Falcons mają czas na poprawki w offseason. Trzeba zacząć od wzmocnień w linii ofensywnej, choć pieniędzy na transfery nie będzie zbyt wiele.

 

Tennessee Titans 14 – 35 New England Patriots

Tylko przez jedną kwartę Titans wyglądali na drużynę, która może stawić opór faworyzowanym Patriots. Zaczęło się od kilku niepewnych podań Brady’ego, niezłej postawy obrony Titans i bardzo dobrego podania Marioty, zakończonego jeszcze lepszym chwytem Coreya Davisa.

Davis to tegoroczny #5 draftu, ale większość sezonu walczył z różnymi urazami. Jego postawa na Gilette Stadium to największy pozytyw dla Titans i nadzieja na przyszły rok.

Od drugiej kwarty Patriots zdominowali grę w każdym elemencie. Matt Patricia przygotował na ten mecz nowe schematy pass rushu, które kompletnie zakręciły w głowie o-line Titans, zwłaszcza po tym jak z urazem kolana zszedł RT Jake Concklin. NE zaliczyli osiem sacków, co jest ich playoffowym rekordem i niemal 1/5 tego, co uzbierali przez cały sezon zasadniczy.

W ataku od drugiej kwarty Brady i spółka zaczęli podkręcać tempo. No huddle, szybkie biegi, krótkie podania i w efekcie solidnemu front seven Titans zaczęło brakować sił. Danny Amendola złapał piłki na 112 jardów, Rob Gronkowski na 81 jardów, a Dion Lewis zaliczył 79 jardów górą i 62 po ziemi.

A kiedy Brady robi takie rzeczy, nie mam pojęcia jakich superlatyw użyć. Młodzi QB, nie próbujcie tego na boiskach, to nie ma prawa wyjść, chyba że jest się jednym z najlepszych w historii:

Niestety największymi negatywnymi bohaterami meczu byli sędziowie. I obiektywnie trzeba przyznać, że skrzywdzili Titans. Nie na tyle, by to przez nich Tennessee przegrali, ale na tyle by było to widać. Wątpliwa była zwłaszcza flaga za OPI Ericka Deckera przy stanie 7:7, która zatrzymała obiecującą serię ofensywną Tytanów.

Do tego sędziowie gubili się przy prowadzeniu meczu. W połowie drugiej kwarty przy puncie NE najpierw orzekli falstart Patriots, by po chwili zmienić decyzję na offside Titans, który dał NE nową pierwszą próbę. Po powtórkach dalej nie mam pojęcia kto ruszył się pierwszy, ale takie zmienianie decyzji wyglądało bardzo słabo.

Niestety po raz kolejny mści się mieszanie zgranych załóg sędziowskich na playoffy. Arbitrzy po prostu mają problemy z komunikacją, co spowalnia przebieg meczu i prowadzi do tak kuriozalnych sytuacji jak falstart/offside w Foxborough czy problemy z ustawieniem piłki w odpowiednim miejscu w Wild Card Round.

Co więcej modyfikacji wymaga system powtórek. Wynoszenie tabletu na boisko i łaczność z Nowym Jorkiem miały przyspieszyć orzekanie, ale trwa to zdecydowanie zbyt długo. O ile rozumiem naradę przy sytuacjach granicznych czy wątpliwych, o tyle pięciominutowa przerwa w sytuacjach ewidentnych to za dużo. Powinien być jasny komunikat z Nowego Jorku: „Ron, Lewis dotknął tyłkiem ziemi na 19 jardzie, 1st &goal Pats z prawego hashmarka, zegar ustaw na 14:45, nie podchodź nawet do tabletu”. I gramy dalej. Dla transparentności można nawet (jak w rugby) udostępnić tę komunikację telewizji.

No cóż, mecz bez historii, ale dla Patriots najważniejsze, że bez urazów. Dynastia w Nowej Anglii dopisuje kolejny rozdział do swojej imponującej historii, która wciąż trwa.

Za tydzień Pats będą gospodarzami AFC Championship Game. Rywala poznają dzisiaj. Titans muszą poważnie zastanowić się nad kierunkiem rozwoju. Wild Card Round wygrali bardzo szczęśliwie. Widać, że mają skarb w postaci Marioty, ale czemu ich QB grał tak słabo w sezonie zasadniczym? Czy to kwestia zdrowia, czy może jednak jest źle prowadzony?

 

Wieczorem gramy dwa ostatnie mecze tej rundy. A na blogu możecie przeczytać zapowiedź. Po sześciu meczach playoffów moja skuteczność w typowaniu 3-3. Nie za dobrze 🙂

Zobacz też

Jeden komentarz

  1. Jakiś czas temu trafiłem na twojego bloga i muszę powiedzieć, że robisz kawał dobrej roboty. Tak trzymaj bo czyta się do bardzo dobrze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *