Site icon NFL Blog

Alabama pierwsza na półmetku

Poprzedni weekend był ósmym w tym sezonie, podczas którego grała NCAA – amerykańska liga uniwersytecka. Oczywiście mówimy o jej footbolowej części, bo cała NCAA prowadzi rozgrywki w kilkudziesięciu dyscyplinach, które siłą rzeczy mają odmienne kalendarze.

Ale wróćmy do footballu, a zwłaszcza FBS (Football Bowl Subdivision, czasem nazywana też Division I), czyli elity najlepszych footballowych uczelni w USA. Półmetek sezonu to czas, kiedy swój pierwszy ranking publikuje BCS (Bowl Championship Series), czyli organizacja odpowiedzialna za organizację najbardziej prestiżowych Bowls (meczy o jakiś puchar kończących sezon), w tym meczu o akademickie mistrzostwo USA między dwoma najlepszymi w minionym roku uczelniami w kraju.

 

Aby zrozumieć czym są Bowls i ranking BCS musimy sięgnąć do systemu rozgrywek NCAA w footballu. W USA są setki uczelni mających swoje drużyny. Najsilniejsze zebrane są w FBS. Ale i samo FBS podzielone jest na 11 konferencji liczących sobie 7-14 drużyn. Podziały wynikają najczęściej z kwestii geograficznych, ale pewne znaczenie mają też kwestie historyczne. Do tego dochodzą uczelnie niezrzeszone w konferencjach, ale będące członkami FBS (np. Notre Dame czy szkoły oficerskie US Army i US Navy).

Każda konferencja niezależnie wyłania swojego mistrza. Niektóre mają play-offy, niektóre nie. Niektóre mają wewnętrzny podział na dwie dywizje, inne nie. Do tego w USA żywa jest tradycja Bowls, czyli kończących sezon meczów o taki czy inny puchar, których jest cała masa. Oczywiście jedne są bardziej prestiżowe i zapraszają lepsze drużyny, inne są mniej ważne i grają w nich średniacy.

Najbardziej prestiżowych jest pięć meczy organizowanych przez BCS, w których z reguły grają mistrzowie i wicemistrzowie poszczególnych konferencji. A absolutnie najbardziej prestiżowym jest BCS Championship Game, w której spotykają się dwie najlepsze akademickie ekipy w kraju.

 

Przez lata zespoły akademickie rywalizowały cały sezon, a  tytuł najlepszej przyznawano w głosowaniu. Najpierw głosowali trenerzy, potem eksperci. Od powstania BCS o kolejności w rankingu decyduje specjalny ranking. Jest on tak cholernie skomplikowany, że mało kto w uniwersyteckim footballu go rozumie, ale wyjaśnię pokrótce jakie kryteria bierze pod uwagę. Pierwszym jest głosowanie trenerów. Drugim jest głosowanie ekspertów. Oczywiście te dwa pierwsze biorą pod uwagę wskaźnik zwycięstw i porażek. Trzecim, ustalanym przez komputer jest „trudność kalendarza”. Nie pytajcie mnie jak dokładnie liczy się ten współczynnik. Ogólnie mówiąc im trudniejsi przeciwnicy, tym wyższa wartość tego wskaźnika i szansa na wyższe miejsce w rankingu.

To ostatnie kryterium ma uatrakcyjnić rozgrywki. Każda ekipa z NCAA gra po 12 meczy w sezonie zasadniczym. Jednak najczęściej przeciwników w konferencji/dywizji jest za mało, żeby tyle meczy zagrać. Drużyny ustalają więc kalendarz pozostałych meczy między sobą (ten proces też nie do końca ogarniam). Wskaźnik „trudności kalendarza” ma mobilizować ekipy, by dobierały sobie trudniejszych przeciwników i produkować więcej ciekawych spotkań.

 

Pierwszy raz w sezonie ranking BCS publikowany jest właśnie po ósmym tygodniu rozgrywek, kiedy wszystkie ekipy mają sześć rozegranych meczy. W sumie jest 16 kolejek, każdy zespół ma cztery kolejki wolne (przypomnę, w NFL 17 kolejek, tylko jedna wolna). W zeszłym roku sytuacja była absolutnie wyjątkowa. W BCS Championship Game zmierzyły się Alabama (#2) i LSU(#1). Wyjątkowość polegała na tym, że obie te uczelnie wywodzą się nie tylko z jednej konferencji, ale nawet z jednej dywizji. Alabama przegrała w sezonie zasadniczym i przez to nie wzięła udziału w finale konferencji SEC (wygrało go LSU). Jednak w rankingu obie te ekipy uznano za najlepsze, więc zmierzyły się w niewiarygodnym finale, w którym genialna obrona Alabamy nie pozwoliła rywalom przez trzy kwarty wyjść z własnej połowy. Ostatecznie Alabama wygrała 21:0.

Obecnie w NFL gra kilku zawodników mistrzowskiej ekipy, ale nie spowolniło to Alabamy, która w rankingu BCS jest na pierwszym miejscu. Prowadzi ją jak zwykle świetna obrona, która pozwala rywalom na zdobycie najmniejszej ilości punktów ze wszystkich ekip w FBS. Ważnym ogniwem jest też grupa running backów i QB A.J. McCarron, który świetną grą stał się jednym z kandydatów do Nagrody Heismana. Trzecioroczniak w sześciu meczach zanotował 12 TD i żadnego (!) INT. Uczciwie trzeba przyznać, że Geno Smith z West Wirginia ma jeszcze bardziej niesamowity bilans (25-0), ale Alabama to przede wszystkim gra biegowa, podczas gdy West Wirginia gra raczej górą. No i Alabama wygrywa, tymczasem WV ma na koncie już jedną porażkę.

Alabama może nie oddać prowadzenia już do końca, choć ma przed sobą jeden niezwykle trudny mecz. 3 listopada jedzie do odwiecznego rywala LSU, który pała rządzą rewanżu ze zeszłoroczne BCS Championship Game. Ten mecz w prime time (20.00 ET) nadawać będzie na cały kraj telewizja CBS. U nas będzie to 2 w nocy, ale poważnie zastanawiam się nad zarwaniem, zwłaszcza że następnego dnia niedziela.

Kontrowersje wzbudziło drugie miejsce w rankingu. Zajęła je Floryda, jednak niektórzy powątpiewają w ich talenty ofensywne, wskazując, że ekipa ta nie ma w ogóle gry podaniowej. Krytycy twierdzą, że trzeci Oregon to ekipa znacznie bardziej kompletna. Dyspozycja Florydy zostanie poważnie przetestowana w sobotę, gdy na Florydę przyjeżdża siódma w rankingu BCS ekipa Południowej Karoliny. Oregon wygrał łatwo wyjazdowy mecz przeciwko Arizona State w jedynej czwartkowej konfrontacji w FBS. Arizona State to dość silna ekipa i to zwycięstwo będzie poważnym argumentem na rzecz awansu Oregonu, zwłaszcza jeśli Floryda będzie męczyła się z Karoliną (jeśli przegrają spadną automatycznie).

 

Jak na razie wszystko wskazuje na to, że w BCS Chamionship Game zagra Alabama przeciwko Florydzie albo Oregonowi, ale akademicki football jest jeszcze bardziej nieprzewidywalny niż NFL, a do dogrania pozostało pół sezonu.

 

Exit mobile version