Kiedy pisałem o nowych kontraktach quarterbacków określiłem rozgrywającego Dallas Cowboys Tony’ego Romo słowem „ponadprzeciętny”. Moją opinię poparł w komentarzu Loki, pisząc „Romomoim ecawcale nie jest tjest zły tylko Dallas nie ma innych gwiazd” [pisownia oryginalna]. To sprawiło, że zacząłem się zastanawiać, na którym miejscu w szeregu umieściłbym najlepiej opłacanego zawodnika Cowboys. A żeby to zrobić, musiałem sobie rozpisać cały ranking rozgrywających.
Najistotniejszą kwestią jest przyjęcie kryteriów, według których oceniamy rozgrywającego. Czy ważniejsze są statystyki, czy gra w kluczowych momentach? Czy ujemny bilans zwycięstw Paytona Manninga w playoffach sprawia, że nie jest on elitarnym quarterbackiem? Możemy kierować się ilością mistrzowskich pierścieni, ale czy na pewno wolałbym mieć Eli Manninga niż Aarona Rodgersa? Jeśli mam wybrać najlepszego obecnie zawodnika na tej pozycji na pewno nie postawię Russela Wilsona przed Tomem Bradym. Ale jeśli miałbym wybrać, z którym zwiążę przyszłość drużyny, to chyba wolałbym znacznie młodszego Wilsona. Co z kontraktami? Czy lepiej mieć Aarona Rodgersa i jego 20 mln dolarów rocznie czy Colina Kaepernicka za 1,5 mln i tych graczy, których można dokupić za pozostałe 18,5 mln?
Ostatecznie poniższy ranking oparty jest na prostym pytaniu: który z nich daje mi w przyszłym roku największe szanse na wygranie Super Bowl? Nie uwzględniam przy tym płac, chyba że uważam dwóch graczy za równorzędnych, wtedy wybiorę tańszego. W rankingu uwzględnieni są tylko ci rozgrywający, którzy byli podstawowymi quarterbackami w zeszłym roku (żadnych debiutantów i Matta Flynna).
ELITA
Czyli faceci, których sama obecność w drużynie czyni z zespołu automatycznie kandydata do awansu do playoffów, a nawet zdobycia Super Bowl.
1. Tom Brady (New England Patriots)
2. Aaron Rodgers (Green Bay Packers)
Ten duet to dwaj moim zdaniem bezkonkurencyjni quarterbackowie. Obaj pokazali, że potrafią wygrywać, obaj utrzymują równy, wysoki poziom przez cały sezon i potrafią osiągnąć sukces, nawet jeśli ich linia ofensywna (Rodgers) lub reciverowie (Brady) pozostawiają sporo do życzenia. Tak jak pisałem wyżej, Brady’ego stawiam na pierwszym miejscu, bo jego kontrakt jest bardziej przyjazny drużynie.
3. Drew Brees (New Orleans Saints)
Brees stał się jedną z głównych przyczyn, dla których New Orleans Saints uważani są po raz pierwszy w historii za czołówkę ligi. Brees jest nieprawdopodobnie skuteczny w akcjach podaniowych i potrafi przezwyciężyć niekorzystne okoliczności i słabą obronę. Stawiam go szczebelek niżej od Brady’ego i Rodgersa, bo ci dwaj znacznie lepiej osłaniają piłkę, ograniczając straty.
4. Payton Manning (Denver Broncos)
Postawienie Manninga za Breesem brzmi jak herezja, ale wynika to z przyjętych przeze mnie kryteriów. Gdybym chciał quarterbacka, który daje mi szansę na najlepszy bilans w sezonie zasadniczym, wziąłbym starszego z Manningów. Jednak jego fatalna historia w postseason sprawia, że jego wartość nieco się zmniejsza. Jasne, nie może odpowiadać za to, że często miał wokół siebie słaby zespół, ale z drugiej strony w kluczowych momentach nader często rzucał załamujące INT. Nie przypomina Bretta Favre’a stylem gry, ale ich dokonania w postseason są zadziwiająco podobne.
PONADPRZECIĘTNI ROZGRYWAJĄCY
To ci, którzy są niekwestionowanymi liderami swoich drużyn i potrafią sprawić, by ich partnerzy wyglądali na lepszych niż są w rzeczywistości.
5. Ben Roethlisberger (Pittsburgh Steelers)
Z chęcią umieściłbym go w poprzedniej grupie, ale przy jego stylu gry jest bardzo podatny na urazy. W ciągu dziewięciu lat swojej kariery tylko raz (w 2008 r.) rozegrał wszystkie mecze sezonu zasadniczego. Czasami ten 1-2 brakujące mecze mogą okazać się kluczowe przy walce o awans do playoffów.
6. Colin Kaepernick (San Francisco 49ers)
Mimo młodego wieku był już w Super Bowl I pokazał, że nie pęka pod presją. Spisuje się świetnie jako klasyczny pocket passer, ale jego szybkość i zwrotność sprawia, że obrona zawsze musi brać pod uwagę jego grę biegową, którą m.in. zmiótł w zeszłorocznych playoffach Green Bay Packers.
7. Joe Flacco (Baltimore Ravens)
Długo zastanawiałem się, gdzie go umieścić. Z jednej strony nie sposób zignorować jego nieprawdopodobnego postseason zakończonego tytułem i MVP Super Bowl. Z drugiej strony zbyt często ma przestoje w grze. Jednak udowodnił, że w styczniu potrafi wygrywać w niesprzyjających warunkach na wyjazdach, czyli daje szanse na tytuł nawet po słabszym sezonie zasadniczym.
8. Andrew Luck (Indianapolis Colts)
Mając wokół siebie wyjątkowo słaby zespół potrafił wprowadzić do playoffów ekipę, która rok wcześniej skończyła z bilansem 2-14. Żaden rozgrywający nie poprowadził w swoim debiutanckim sezonie tylu wygrywających serii. Do tego potrafi zdobywać pierwsze próby biegiem, gdy wszystko inne zawodzi. Warto przypomnieć, że na combine miał bardzo podobny czas na 40 jardów co RG3.
9. Russel Wilson (Seattle Seahawks)
Jest odrobinę niżej od Lucka, bo trafił do zespołu ze znakomitą obroną i grą biegową, który omijały kontuzje. W drugiej części sezonu więcej zależało od niego i jeśli w tym roku zrobi postępy, to pewnie za rok umieszczę go jeszcze wyżej.
10. Matt Ryan (Atlanta Falcons)
Taki Payton Manning dla ubogich. Świetny w sezonie zasadniczym, zawodzi w playoffach. Póki w styczniu nie będzie grał jak w październiku, nie będzie wyżej.
11. Robert Griffin III (Washington Redskins)
Chłopak o właściwie nieograniczonych możliwościach. Tyle tylko, że przy swoim stylu gry może mieć problem z pozostaniem na boisku. W swoim pierwszym sezonie stracił kilka spotkań z powodu kontuzji i nic nie wskazuje, by zmądrzał i miał zmienić swój styl gry. Jeśli pokaże w tym roku, że potrafi unikać kontuzjogennych sytuacji, za rok będzie wyżej.
12. Eli Manning (New York Giants)
Z jednej strony ma dwa pierścienie mistrzowskie, z drugiej przy obu ogromny udział miała defensywa Giants. Kiedy zespół go potrzebuje, potrafi zmontować niesamowitą serię ofensywną, ale równie często zdarza mu się grać na poziomie gości z końca tej listy. Jest jedynym aktywnym quarterbackiem, który może pochwalić się meczem z idealnym passer rating (158.3) jak i z najniższym możliwym (0.0). Z nim w składzie Giants albo zdobywają Super Bowl albo kończą sezon w grudniu.
SOLIDNI STARTERZY
W tej grupie znajdują się gracze, który są w stanie doprowadzić do mistrzostwa silny zespół, ale nie na tyle dobrzy, żeby zamaskować braki partnerów z drużyny.
13. Matt Schaub (Houston Texans)
Bardzo solidny rozgrywający, który sprawił, że Texans ze słabeusza stali się jedną z czołowych ekip AFC. Ale jeśli nie zagra w przyszłym roku sezonu życia, to ekipę z Teksasu znów czeka wczesne odpadnięcie z playoffów.
14. Matt Stafford (Detroit Lions)
Po świetnym sezonie 2011 przyszedł słabszy 2012. Stafford ma silne ramię, umożliwiające mu wykonanie dowolnego podania w playbooku, ale popełnia za dużo strat i zbyt często zdarzają mu się słabsze mecze. Warto jednak zauważyć, że ma dopiero 25 lat i już cztery sezony doświadczenia jako podstawowy quarterback. Przyszłość może należeć do niego.
15. Cam Newton (Carolina Panthers)
Nieprawdopodobnie utalentowany w każdym aspekcie gry, a jednocześnie popełnia niewiarygodną ilość nieprzemyślanych, wręcz głupich błędów. Wykonuje rzut godny Toma Brady’ego, bieg a’la Barry Sanders, a po chwili popełnia stratę, której nie spodziewałbym się nawet po Marku Sanchezie. Do tego pojawiło się wiele raportów kwestionujących jego nastawienie i odporność psychiczną. Cam ma potencjał, by stać się jednym z najlepszych, ale umysł musi podążyć za ciałem.
16. Andy Dalton (Cincinnati Bengals)
Podobny przypadek co u Matta Schauba. Solidny rozgrywający otoczony dobrą obroną i elitarnym reciverem uczynił z drużyny-pośmiewiska zespół regularnie walczący o playoffy, ale wygląda na to, że doszedł do ściany. Zapewne w tym roku zdecyduje się jego długoterminowa przyszłość w Bengals.
17. Alex Smith (Kansas City Chiefs)
Przez lata uważany za jeden z najgorszych numerów 1 draftu w historii. Jednak przez ostatnie dwa lata pokazał, że może być kompetentnym managerem gry, który unika strat. Niestety wygląda na to, że to szczyt jego możliwości.
18. Jay Cutler (Chicago Bears)
Pod względem talentu na pewno powinien znaleźć się wyżej, ale nie jestem pewien czy łatka mięczaka zawodzącego w najważniejszych chwilach jest całkowicie nie zasłużona.
19. Ryan Tannehill (Miami Dolphins)
Młody rozgrywający, którego dość trudno było usytuować. Niezły debiutancki sezon przyćmiły eksplozje talentu Lucka, Griffina i Wilsona. Tannehill może mieć przed sobą ciekawą przyszłość, ale póki co jest wśród ligowych średniaków na tej pozycji.
20. Tony Romo (Dallas Cowboys)
Czyli jednak Romo nie jest ponadprzeciętny 😉 Problem tego gracza polega na tym, że jest za słaby, by w pojedynkę podźwignąć pozbawionych talentu Cowboys, ale za dobry, by bez żalu się go pozbyć. Zwłaszcza, że zostało jeszcze 12 drużyn, z których każda przynajmniej rozważyłaby przygarnięcie Tony’ego.
CZY TO NA PEWNO WŁAŚCIWY CZŁOWIEK NA WŁAŚCIWYM MIEJSCU?
Tych graczy pozbyłbym się z mojego klubu bez większego żalu, tyle tylko że nie ma kto ich zastąpić.
21. Michael Vick (Philadelphia Eagles)
Jeszcze niedawno był najbardziej elektryzującym graczem NFL, potem pariasem siedzącym w więzieniu za znęcanie się nad zwierzętami, znów najbardziej elektryzującym graczem NFL, a teraz już tylko quarterbackiem, który mógłby być solidny, gdyby potrafił pozostać zdrowy.
22. Sam Bradford (St. Louis Rams)
Na ile słabsza niż się spodziewano kariera Bradforda jest winą słabego sztabu trenerskiego I braku solidnych reciverów, a na ile braków samego rozgrywającego? Jeśli Sam nie odpowie jednoznacznie na to pytanie, włodarze klubu mogą zacząć przyglądać się przyszłorocznej klasie uniwersyteckich quarterbacków.
23. Philip Rivers (San Diego Chargers)
Co się stało z graczem, który jeszcze parę lat temu był uznawany za kandydata do grona elitarnych quarterbacków i zagrał w czterech Pro Bowl? Stał się jednym z najbardziej nierównych i tracących najwięcej piłek rozgrywających w NFL. Jeśli po zmianie sztabu szkoleniowego w San Diego nie odwróci tego trendu, może skończyć na ławce rezerwowych.
24. Josh Freeman (Tampa Bay Buccaneers)
W pełnej wzlotów I upadków karierze tego młodego quarterbacka póki co więcej jest dołków. Pokazał spory potencjał, ale nie udowodnił, że może być podstawowym rozgrywającym w czołowej drużynie NFL.
25. Brandon Weeden (Cleveland Browns)
Jeden z najstarszych debiutantów w historii NFL nie zrobił wystarczająco, by przekonać do siebie nowy reżim trenersko-managerski w Cleveland. Ma silne ramię, ale problemy z czytaniem gry i podejmowaniem decyzji.
26. Carson Palmer (Arizona Cardinals)
Miał jeden dobry sezon (2006) i na tym zbudował całą karierę. Zachowywał się jak diwa w Cincinnati, więc zastąpili go Daltonem. Jego rok w Oakland był wielką klapą. Teraz ma dać Arizonie pierwszego porządnego rozgrywającego od czasów Kurta Warnera. Obstawiam, że za rok będzie na przymusowej emeryturze.
IDŹ PAN STĄD
Czyli faceci, których bym nie zatrudnił, nawet jeśli Carson Palmer byłby jedyną alternatywą 🙂
27. Kevin Kolb (Bufflo Bills)
Książkowy przypadek kompetentnego zmiennika, który jest za słaby, by udźwignąć obowiązki pierwszego rozgrywającego.
28. Christian Ponder (Minnesota Vikings)
Mając running backa klasy Adriana Petersona nietrudno wyglądać na kompetentnego startowego quarterbacka. Jednak Ponderowi jakimś cudem się nie udaje.
29. Blaine Gabbert/Chad Henne (Jacksonville Jaguars)
Gdyby nie słabość tegorocznego draftu, Jags na pewno sięgnęliby w tym roku po rozgrywającego.
30. Jake Locker (Tennessee Titans)
W Nashville uchowali się jeszcze tacy, co wierzą w Lockera. Ale Amerykanie wierzą w wiele dziwnych rzeczy.
31. John Skelton (Cincinnati Bengals)
Jakim cudem po zeszłym sezonie w barwach Cardinals znalazł pracę w NFL? 2 TD i 9 INT w 6 meczach jako starter mówią wszystko.
32. Mark Sanchez (New York Jets)
52 straty w dwa lata w tym Buttfumble. Jako fan Patriots nie posiadam się z radości widząc go w składzie Jets.
Zachęcam do dyskusji i prezentowania własnych opinii 🙂