Rozgrywki uczelniane to skomplikowana mieszanka konferencji na kilku poziomach rywalizacji. Na blogu będę pisał tylko o FBS, czyli „pierwszej lidze” uniwersyteckiego futbolu. To z drużyn zrzeszonych w tej grupie wywodzą się gracze brani w pierwszych rundach draftu i to te mecze przyciągają największą widownię. Rozgrywki są szalenie popularne. Wśród 20 największych stadionów futbolowych w USA aż 18 to areny uniwersyteckie. W Stanach jest sześć stadionów o pojemności przeszło 100 tys. ludzi, wszystkie to stadiony uczelniane.
Nie będę przeprowadzał tu drobiazgowej analizy, bo nie siedzę w futbolu uniwersyteckim tak mocno jak w NFL. Sam jednak będę z ciekawością obserwował kilka kwestii:
1. Dominacja Alabamy i SEC
Alabama wygrała trzy z ostatnich czterech mistrzostw FBS. Reprezentanci konferencji SEC wygrali ostatnich siedem. Ostatnią uczelnią, która przełamała dominację SEC był Texas w 2006 r., a ich quarterbackiem był Vince Young, który obecnie walczy o miejsce w składzie Packers.
Trener Nick Saban stworzył w Alabamie fenomenalnie funkcjonującą maszynę. Mimo że regularnie dostarcza do NFL wysoko cenionych graczy, potrafi przekonać do siebie najlepszych rekrutów z liceów, dzięki czemu Alabama nie traci rozpędu i przegrała zaledwie dwa mecze w ciągu dwóch ostatnich mistrzowskich sezonów. W tym roku Saban będzie musiał się zmierzyć z kompletnie zmienioną linią ofensywną i nieco osłabioną defensywą, która zawsze była jego wizytówkę. Ma jednak do dyspozycji wiele ważnych elementów z poprzednich lat, na czele z QB A.J. McCarronem, RB T.J. Yeldonem oraz WR Amari Cooperem i Kevinem Norwoodem.
Kto może zagrozić dominacji Alabamy? W SEC może to być ich odwieczny rywal LSU lub Texas A&M z Johnnym Manzielem (o nim więcej za chwilę). Być może do walki włączą się Georgia lub Floryda. Poza SEC widzę tylko jednego rywala: Ohio State, które w zeszłym roku wygrało wszystkie mecze, ale ze względu na naruszenie przepisów NCAA nie mogło grać w postseason.
W sondażu Associated Press 58 na 60 respondentów uznało Alabamę za faworytów. Jeden wskazał Ohio State, jeden Georgię.
2. Kroniki Johnny’ego Manziela
Johnny Manziel, zwany też Johnny Football, szybko stał się gwiazdą, ale pojawiła się też masa pytań. W zeszłym roku to jego Texas A&M był jedyną drużyną, która pokonała Alabamę i zrobili to na ich stadionie w obecności przeszło 90 tys. widzów i milionów przed telewizorami. Jego niezwykłe talenty: sprawność fizyczna, zwinność i umiejętność improwizacji czyniły z niego najbardziej elektryzującego gracza w futbolu uniwersyteckim. Na koniec sezonu zasłużenie, jako pierwszy freshman (pierwszoroczniak) w historii zgarnął Nagrodę Heismana, najbardziej prestiżowe indywidualne wyróżnienie w akademickim futbolu.
Potem się zaczęło. Najpierw zdjęcia z imprez, na których widać, że Manziel pije, choć jest na to za młody (w USA legalna konsumpcja alkoholu zaczyna się po 21 roku życia). To jeszcze można wybaczyć. W końcu chyba wszyscy próbowaliśmy alkoholu przed osiemnastką? 🙂
Jednak później okazało się, że Manziel cierpiał z powodu „odwodnienia” tak bardzo, że jego współlokator nie zdołał go obudzić na trening w letniej akademii braci Manningów dla najbardziej uzdolnionych uczelnianych QB i Johnny został wyrzucony z tego prestiżowego obozu. Oczywiście chyba nikt z was nie ma wątpliwości czym było spowodowane owo „odwodnienie”.
Na tym nie koniec. Manziel, a właściwie jego obóz, wdał się w przepychanki w prasie z władzami Texasu A&M, a sam Manziel znalazł się pod lupą NCAA w związku z naruszeniem zasad sportu amatorskiego (podobno podpisywał autografy za pieniądze). Ostatecznie NCAA nie znalazło dowodów na potwierdzenie zarzutów i Manziel został zawieszony na pierwszą połowę pierwszego meczu TA&M ze słabiutką uczelnią Rice.
To wszystko jest bacznie obserwowane w NFL. Wielu skautów ma wątpliwości, czy atletyzm Manziela wystarczy na defensorów NFL oraz czy ma na tyle silne ramię, żeby wykonywać wymagane podania. Jest to o tyle ważne, ze Manziel może się zgłosić do najbliższego draftu, a pogarszające się relacje z macierzystą uczelnią sprawiają, że jest to wielce prawdopodobne.
Nie sądzę, żeby to wszystko miało dobrze wpłynąć na postawę Texasu A&M w najbliższych rozgrywkach.
3. Kto będzie numerem 1?
Chodzi oczywiście o nr 1 przyszłorocznego draftu. Jak na razie faworytami są Teddy Bridgewater, QB z Louiville oraz DE Jadevon Clowney z South Carolina, który w ciągu dwóch lat na uczelni zaliczył ponad 20 sacków i ponad 50 zatrzymań przed linią wznowienia akcji i ma na koncie akcję sezonu 2012. Meczu z North Carolina do udanych nie zaliczy, ale przed nim jeszcze 11 spotkań sezonu zasadniczego.
Jednak niejednokrotnie już się zdarzało, że w trakcie sezonu pojawiał się czarny koń, który zmieniał obraz sytuacji. Ponadto Clowney do tej pory nie mógł być objęty obserwacją przez skautów NFL, bo zgodnie z przepisami mogą oni obserwować tylko raczy, którzy mogą się zgłosić po sezonie do draftu. Clowney będzie mógł to zrobić dopiero po sezonie 2013.
4. Co i gdzie warto oglądać w FBS?
Niestety po zgonie ś.p. ESPN America żadna stacja w Polsce nie pokazuje NCAA. Na szczęście są jeszcze streamy (patrz Jak i gdzie oglądać NFL, punkt trzeci). Oczywiście meczy jest tak dużo, że w każdej kolejce będzie kilka ciekawych spotkań, ale jeśli chcecie tylko liznąć klimatu FBS polecam następujące spotkania (gospodarz jako pierwszy):
14.09. Texas A&M – Alabama (15.30 ET)
2.11 Georgia – Florida (mecz na stadionie neutralnym)
7.11 Stanford – Oregon
9.11. Alabama – LSU
07.12. Oklahoma State – Oklahoma
Jak widać większość najciekawszych meczy będzie w listopadzie – to wtedy zapadają najważniejsze rozstrzygnięcia w FBS.
W tym sezonie postaram się zaglądać od czasu do czasu na boiska akademickie, ale blog pozostanie skupiony na NFL. Niemniej jednak zachęcam do oglądania tych rozgrywek, bo potrafią być znacznie bardziej nieprzewidywalne niż liga zawodowa.