Site icon NFL Blog

NFL, tydzień dziewiąty: Wielkie comebacki i wielka kontuzja

NFL LogoNie można powiedzieć, że ten sezon jest nudny. Kiedy wydaje nam się, że coś już wiemy, dzieje się niespodziewane. Jeszcze w sobotę czytelnik PoPak uważał, że w rankingu drużyn NFL Buccaneers powinni znajdować się za Jaguars, a w niedzielę ekipa z Tampa Bay o mało nie pokonała Seahawks na ich boisku. Rozpędzeni Chargers przegrali dosłownie o centymetry z pogrążonymi w kryzysie Redskins. Matt Schaub, wydawałoby się niekwestionowany podstawowy QB Texans, powędrował na ławkę, a zastępujący go chłopak znikąd prawie poprowadził Teksańczyków do zwycięstwa. W Philadelphii przez najbliższy tydzień fani będą wierzyć, że mają QB klasy Peytona Manninga, a nad Green Bay zawisły czarne chmury.

 

Wielkie comebacki

Wydawałoby się, że Seattle Seahawks mają najłatwiejsze zadanie ze wszystkich zespołów NFL, które wybiegły na boisko w niedzielę. Grali na własnym stadionie, gdzie po raz ostatni przegrali w grudniu 2011. Ich przeciwnikiem byli Tampa Bay Buccaneers, drużyna bez zwycięstwa, skonfliktowana i w rozsypce. Jednak już w drugiej kwarcie zdumieni kibice patrzyli, jak ich ulubieńcy przegrywają 21:0. Jeszcze w trzeciej kwarcie Bucs prowadzili 24:7. Co się stało?

Wydaje mi się, że to kombinacja kilku czynników. Po pierwsze Seahawks na pewno zlekceważyli rywala. Po drugie Bucs wyciągnęli  z głębin playbooka cała masę trick plays. Poczynając od zaskakującego onside kicku w drugiej kwarcie, który nie wyszedł przez offside, aż po podanie z wyskoku na TD w wykonaniu running backa a’la Tim Tebow. Po trzecie w Bucs najlepsze mecze w swojej dotychczasowej karierze zagrali dwaj debiutanci: Michael James i Mike Glennon. Ten pierwszy, zastępujący kontuzjowanego Douga Martina, nie tylko podał na wspomniane wyżej przyłożenie, ale przede wszystkim fenomenalnie biegał. Zaliczył 158 jardów w 28 próbach, czyli ponad 5,5 jarda na próbę. Z kolei Gelnnon podał zaledwie na 168 jardów, ale wystrzegał się błędów, posłał do celu 17 z 23 piłek i zaliczył dwa TD podaniem. Ponadto Seahawks byli tego dnia zadziwiająco jak na nich niedokładni. Russel Wilson posłał dwa podania w ręce rywali, oba pod ich polem punktowym, do tego zgubili piłkę w akcji powrotnej po kickoffie.

Seahawks wyszli na drugą połowę bardzo zmobilizowani. Dobrze biegał Marshawn Lynch, który zaliczył 125 jardów, dokładnie 5 jardów na próbę. Dobrze grał również Wilson, który nie miał imponujących statystyk, ale prezentował udane zagrania, gdy zespół tego potrzebował (no, może poza drugim INT w czwartej kwarcie). Swoje robiła też defensywa, która po fatalnej pierwszej połowie w drugiej pozwoliła tylko na jeden FG. W dogrywce nie było wątpliwości kto jest lepszy. Defensywa Seahawks wymusiła szybkie 3&out, a potem ofensywa spokojnie przemaszerowała boisko i zakończyła mecz field goalem.

Seahawks najedli się wstydu, Buccaneers zagrali najlepszy mecz w sezonie, ale ostatecznie raczej nie będzie on miał wielkiego wpływu na końcowy układ sił. Zapisze się on w annałach tylko tym, że był to pierwszy mecz, który Seahawks wygrali, przegrywając w jakimś momencie ponad 20 punktami.

Inaczej może być w przypadku drugiego z wielkich comebacków z meczu Colts w Teksasie. Ostatecznie faworyzowani Colts zdołali wywieźć z trudnego terenu ważne wewnątrzdywizyjne zwycięstwo, ale Texans wynieśli nowego QB. Po znakomitym meczu, jaki rozegrał Case Keenum, nie wyobrażam sobie, żeby Texans w najbliższym czasie wrócili do wyjątkowo nieefektywnego w tym roku Matta Schauba.

Keenum skończył miejscowy Houston University w 2012 r. i nikt nie chciał go w drafcie. Miejscowi Texans zaproponowali mu miejsce w składzie treningowym, gdzie spędził cały zeszły sezon, więc formalnie jest debiutantem, choć określa go się jak „1st year player”, a nie „rookie”. W niedzielę zagrał drugi mecz w miejsce Matta Schauba, choć tydzień temu wynikało to z kontuzji dotychczasowego rozgrywającego Teksańczyków. Jednak Keenum zasłużył na drugą szansę, a niedzielnym meczem chyba wygrał rywalizację z Schaubem.

Keenum miał imponujące statystyki: 20/34, 350 jardów, 3 TD, zero strat, 26 jardów biegiem. Notę za występ obniża mu niewątpliwie słabsza druga połowa, ale i tak był jednym z jaśniejszych punktów Texans i graczem o klasę lepszym niż Schaub z pierwszej połowy obecnego sezonu.

Jeszcze w trzeciej kwarcie Colts przegrywali różnicą 21 punktów. Nie potrafili znaleźć odpowiedzi na długie podania Keenuma do Andre Johnsona. Doświadczony reciver miał w tym meczy 229 jardów i 3 TD. W ośmiu poprzednich nie zaliczył żadnego przyłożenia i złapał podania na zaledwie 584 jardy.

Drużyna z Indianapolis miała spore problemy w ataku przeciwko agresywnej defensywie Texans. Andrew Luck stracił Reggiego Wayne’a, najlepszego recivera Colts i jednego z najrówniej grających graczy ostatniej dekady w całej lidze. W pierwszej połowie Colts upuścili kilka podań, a gra biegowa mimo wydania wyboru w pierwszej rundzie przyszłorocznego draftu na Trenta Richardsona była jak zwykle do bani.

W drugiej połowie Colts złapali rytm. Przede wszystkim Andrew Luck znalazł porozumienie z T.Y. Hiltonem, który pod nieobecność Wayne’a, będzie musiał przejąć obowiązki pierwszego rozgrywającego. Hilton złapał 7 piłek na 121 jardów i 3 TD. Kilka ważnych podań złapał też Coby Fleener, dawny kolega Lucka z Uniwersytetu Stanforda.

Nadzwyczaj ważnym elementem gry byli kickerzy. Adam Vinnatieri z Colts zagrał solidny mecz, choć jego pierwszego field goala zablokował J.J. Watt. Jednak jego odpowiednik z Texans, Randy Bullock, przestrzelił aż 3 z 4 kopnięć z pola, w tym ostatnie, 55 jardowe, którym mógł doprowadzić do dogrywki. Nie popisał się także Shane Lechler, który w Raiders był jednym z najlepszych punterów w lidze, ale w Texans spisuje się znacznie słabiej. Gdyby nie znaczna przewaga w special teams, także w grze powrotnej, Colts mieliby duże problemy, żeby wyciągnąć ten mecz.

Teraz już tylko totalna katastrofa mogłaby odebrać Colts zwycięstwo w AFC South. Mają dwa mecze przewagi nad Titans, z którymi spotkają się jeszcze dwa razy. Texans muszą spisać sezon na straty i sprawdzić, czy Keenum to „artysta jednego przeboju” czy faktycznie rozgrywający, na którym można oprzeć drużynę. Jeśli to drugie, to Schaub może być wkrótce bez pracy, a Texans będą mieli szansę na stosunkowo szybki powrót do grona najlepszych.

 

Czarne chmury nad Green Bay

Ech, we wtorek rano chciałem do tego przygotowanego w poniedziałek tekstu dopisać dwa zdania o meczu Bears@Packers i przygotować go do publikacji. Jednak jedząc śniadanie otworzyłem komputer i mało nie zadławiłem się kanapką. Porażkę Packers u siebie z Bears jeszcze bym zniósł, choć to bolesna sprawa i może mieć istotne konsekwencje w rywalizacji o playoffy. Ale kontuzję Aarona Rodgersa? QB Packers uszkodził sobie ramię. Na szczęście lewe, czyli nie to, którym rzuca. Na szczęście w drugiej połowie wyszedł z szatni bez ustywnienia czy temblaka. Ale na razie nie wiadomo nic na pewno.

Kontuzja Rodgersa, jeśli (tfu, tfu!) okazałaby się poważna, zupełnie zmienia układ sił w NFC. Packers z faworyta nawet do gry w Super Bowl, stają się średniakiem, który ma szansę wygrać 8 lub 9 meczy, a i to tylko dzięki odrodzeniu gry biegowej. Rodgers to nie tylko rozgrywający, ale mózg drużyny, praktycznie drugi koordynator ofensywy. Poza Bradym, starszym Manningiem i Breesem żaden QB nie znaczy dla swojej drużyny tak dużo. Przetrzebieni kontuzjami Packers pozostają w grze, bo Rodgers ich tam trzyma. Widząc co w miejsce Rodgersa wyprawiał Seneca Wallace… powiedzmy, że nie jest to miła perspektywa.

[EDIT]: Amerykańskie media podały, że Rodgers ma pęknięty obojczyk. Kontuzja w 100% wyleczalna, ale nie wiadomo, czy zagra jeszcze w sezonie zasadniczym. Według przecieków minimalna przerwa to trzy tygodnie.  Podobno QB Packers ma być w 100% gotowy na playoffy, ale bez Rodgersa z playoffów raczej nici.

 

Tydzień w skrócie:

1. Bengals niespodziewanie przegrali trzeci mecz w sezonie. W Halloween niezłego psikusa sprawili im Dolphins. Tak przy okazji to pierwszy raz widziałem dogrywkę rozstrzygniętą przez safety. Po udanym październiku Andy Dalton nie mógł gorzej wejść w listopad.

2. Nick Foles zaliczył siedem podań na przyłożenie. Siedem. Nick Foles. Z Eagles. Którzy nie zdobyli ofensywnego przyłożenia od trzech tygodni. Potrzebował do tego 28 podań, co znaczy, że co czwarte jego podanie kończyło się przyłożeniem! Foles ma w tym sezonie 13 TD i 0 INT i chyba zakończył ostatecznie karierę Mchaela Vicka w Eagles. Siedem podań na TD to wyrównanie rekordu NFL. Ostatnio dokonał tego Peyton Manning w pierwszej kolejce tego sezonu przeciwko Ravens.

3. Wszystkie drużyny NFC East, które grały w tym tygodniu, wygrały swoje mecze. Cowboys pokonali Vikings, o meczu Eagles z Oakland już wspominałem, a Redskins pokonali Chargers dosłownie o centymetry. Tyle zabrakło Danny’emu Woodheadowi do decydującego przyłożenia. Potem Chargers mieli jeszcze piłkę na jednym jardzie i cztery próby. Trzy razy zostali odrzuceni przez defensywę Redskins, potem kopnęli z pola, żeby doprowadzić do dogrywki, w której Redskins przemaszerowali całe boisko i zdobyli TD nim Philip Rivers mógł dotknąć piłki.

4.Panthers zmietli z boiska Falcons i zgłaszają swój akces do playoffów. Ich defensywa po cichu stała się jedną z najlepszych w lidze, a odkąd trener Ron Riviera przestał sabotować ofensywę własnego zespołu, Panthers stali się jednym z najlepszych zespołów w ostatnich czterech tygodniach. W najbliższą niedzielę czeka ich ciężki test – wyjazd do San Francisco.

5. Oddech Panter na plecach czują już gracze Saints, którzy nie mają szczęścia w wyjazdowych meczach przeciwko AFC East. Pierwszy mecz w sezonie przegrali po nieprawdopodobnym comebacku z Patriots. W niedzielę ulegli Jets. Ekipa Rexa Ryana zaczyna uruchamiać grę biegową, Geno Smith gra nieco mądrzej, a obrona jest naprawdę godna podziwu. Ale jak już pisałem na Facebooku, Jets zawsze znajdą jakiś sposób na autodestrukcję.

6. Jaguars po raz pierwszy w tym sezonie zakończyli niedzielę bez porażki. Co prawda tylko dzięki temu, że nie grali, ale zawsze coś.

7. Z kolei Chiefs wciąż są niepokonani. Dobrych not za styl w tym roku nie dostają. Z Bills męczyli się strasznie, szalę zwycięstwa na ich korzyść przeważyły dwa przyłożenia w wykonaniu ich defensywy. Co ciekawe najlepiej sackująca defensywa ligi po raz pierwszy w tym roku zakończyła mecz bez jednego sacka.

8. W czwartek Giovani Barnard zaliczył najefektowniejszy bieg sezonu:

W niedzielę Adrian Peterson postanowił udowodnić, że nie jest gorszy:

9. O ofensywnym odrodzeniu Patriots pisałem wczoraj.

Exit mobile version