Po jednym z najlepszych meczy w tym sezonie Patriots ulegli na wyjeździe rozpędzonym Panthers. Z kolei Packers powoli idą na dno. Jeśli nie zdarzy się cud i za półtora tygodnia w Święto Dziękczynienia na boisko nie wyjdzie Aaron Rodgers, to ten sezon w Green Bay można już spisać na straty.
Pantery nie zwalniają
Był faul czy nie było? Ta dyskusja zdominowała dziś wszystkie amerykańskie media sportowe. Na minutę przed końcem Cam Newton i Ted Ginn wyprowadzili Panthers na czteropunktowe prowadzenie. Tom Brady w swoim stylu zmontował świetną serię ofensywną i na trzy sekundy przed końcem posłał do pola punktowego piłkę w stronę Roba Gronkowskiego, którą przechwycił DB Panthers. Problem polegał na tym, że Luke Kuechly złapał Gronka i odciągnął od podania. Sędziowie najpierw rzucili flagę, ale po konferencji uznali, że nie było przewinienia, bo podanie było nie do złapania. Obejrzyjcie je, a potem napiszę co sądzę na ten temat.
Nie zdziwię chyba nikogo, kiedy powiem, że moim zdaniem przewinienie było. Ok, jako kibic Pats nie jestem obiektywny, ale ciekaw jestem, czy zgodzicie się z moim uzasadnieniem. Co do tego, że Gronkowski był nielegalnie trzymany chyba nikt nie ma wątpliwości. Pytanie, czy byłby w stanie złapać piłkę czy nie (od tego zależy czy może to być pass interefrence czy nie). Moim zdaniem, gdyby Kuechly nie wytrącił go z równowagi, Gronk próbowałby wrócić do piłki (co widać na GIFie), a że jest większy i cięższy niż DB, miałby szanse. Sędziowie uznali, że skoro piłkę przechwycił gracz, który był przed Gronkiem, oznacza to, że podanie było niedorzucone. Moim zdaniem to dość naciągane, chyba że… No właśnie, w każdym sporcie oprócz oficjalnych przepisów istnieją też interpretacje, które wyjaśniają i doprecyzowują przepisy. Czy w NFL jest interpretacja mówiąca, że w takiej sytuacji podanie uznaje się za nie do złapania niejako z automatu? Nie wiem, ale jeśli tak jest, to decyzja sędziów była dobra, bo do interpretacji muszą się stosować. Czy dobra jest interpretacja, to już rzecz do dyskusji.
Nie ma jednak co marudzić, to nie przez sędziów Pats przegrali mecz. Nawet gdyby faul został orzeczony, Brady i spółka dostaliby ostatnią akcję na 1 jard od pola punktowego i niekoniecznie zdobyliby punkty. To nie przez sędziów Ridley zgubił piłkę na 10 jardów od pola punktowego Panthers w pierwszej połowie. To nie przez sędziów wracający po kontuzji Talib nie potrafił upilnować Steviego Smitha w pierwszej połowie, a w drugiej upuścił INT, które praktycznie zapewniłoby Pats zwycięstwo. To nie przez sędziów wreszcie Pats nie potrafili zatrzymać kluczowego drive’u w trzeciej kwarcie, który trwał 8,5 minuty i 13 akcji i dał Panthers przyłożenie, choć dwukrotnie mieli ku temu wyśmienite okazje. Ale jak zatrzymać Cama Newtona, który wyrabia takie rzeczy?
Niezależnie od tego co się wielu fanom wydawało, Pats nie jechali do Charlotte w roli faworytów. Panthers są w gazie i obecnie stanowią jedną z najlepiej grających ekip NFL. Ich dwa grudniowe pojedynki z Saints będą pasjonujące i rozstrzygną o losach NFC South. W tym roku Cam Newton zapewne pojawi się wreszcie w playoffach i może tam wiele namieszać. Gdyby nie słaby początek, mówilibyśmy o nich jednym tchem razem z Broncos, Chiefs, Seahawks, Saints i Patriots. Teraz pewnie zaczniemy.
Panthers potwierdzili świetną formę. Razem z Patriots zagrali jeden z najlepszych meczy w sezonie, w którym obie drużyny pokazały masę kapitalnych akcji i w obronie i w ataku. Zabrakło może czegoś spektakularnego w special teams, ale ostry wiatr mocno utrudniał punty i kickoffy oraz akcje powrotne po nich.
Pats potwierdzili na wyjeździe przeciwko jednej z najlepszych defensyw ligi, że ich problemy z ofensywą to już przeszłość (o ile będą zdrowi, tfu, tfu). Dużo dał powrót Shane’a Vereena, który robi kapitalną robotę przy screenach i podobnych krótkich podaniach i dodaje zupełnie nowy wymiar ofensywie. Brady łapie coraz lepszy rytm z reciverami, choć to jeszcze nie do końca to.
W defensywie wspominałem już o problemach Taliba, który grał pierwszy mecz po urazie. Jeśli nie wróci do formy z początku sezonu to Pats mogą mieć problemy. Tradycyjnie niezły mecz zagrała linia defensywna, ale secondary, nie tylko Talib, miała problemy ze skutecznym powalaniem rywali. Zbyt często Panthers zdobywali jardy już po kontakcie z obrońcą. Chociaż i tak nie przebiją Gronka, który zaciągną ze sobą trzech defensorów do enzone:
Patriots nie skomplikowali sobie specjalnie sytuacji tą porażką. Wciąż mają dwa zwycięstwa przewagi nad Jets w AFC East. Trochę trudniej będzie im pewnie wywalczyć wolne w pierwszej rundzie playoffów, zwłaszcza że za tydzień do Bostonu przylatują Broncos z Peytonem Manningiem.
Jak okręt bez sternika
Packers dryfują bezładnie. Bez Rodgersa po prostu nie są w stanie rywalizować. Scott Tolzien nie jest odpowiedzią. Poza tym jest chyba najbardziej wkurzającym graczem, jakiego oglądałem. Już, już wydaje się, że załapał o co chodzi, pośle kilka naprawdę niezłych podań, a potem rzuca takiego babola, że ręce nogi i inne części ciała opadają. Trzy kluczowe INT kompletnie zatarły 339 jardów i świetną skuteczność podań (70,6%)
W niedzielę New York Giants kompletnie się go nie bali. Do tego stopnia, że skupili się całkowicie na obronie biegowej. Eddie Lacy standardowo miał przed sobą ośmiu obrońców i walił głową w mur. Giants znakomicie zamykali wszystkie ścieżki biegowe. Nie musieli nawet wywierać specjalnej presji na Tolziena, bo ten sam popełniał błędy. Chociaż pick-six Jasona Pierre-Paula to naprawdę kawał znakomitego futbolu defensywnego:
Giants zwycięstwo zawdzięczają dwóm czynnikom (no dobra, trzem, jeśli liczyć Tolziena). Po pierwsze linii ofensywnej, która niemal nie pozwoliła tknąć Eli Manninga w kluczowych początkowych momentach meczu. Pass rush Packers został po prostu zdławiony, a to przecież drużyna w pierwszej dziesiątce ligi pod względem liczby sacków. Po drugie Victorowi Cruzowi, który był nie do zatrzymania i łapał piłki na całym boisku, w sumie na 110 jardów.
Giants mają teraz dwie drogi. Tak jak wczoraj pisałem, mogą wejść cudem do playoffów i zmieść tam wszystkich rywali, pokonując w Super Bowl Patriots. Może się też jednak okazać, że zwycięstwa nad słabymi zespołami i trzecimi quarterbackami nie są niczym imponującym i Giants skończą pod kreską. Ten drugi scenariusz jest bardziej prawdopodobny, ale nauczyłem się, że u Toma Coughlina niczego nie można wykluczyć (w sensie pozytywnym i negatywnym).
Packers za tydzień jadą do Minnesoty i jest to mecz, który po prostu muszą wygrać, żeby zachować szansę na playoffy. Jeśli jednak za półtora tygodnia w Święto Dziękczynienia Rodgers nie zagra przeciwko Lions, to czarno widzę resztę sezonu. Ale podobno nadzieja umiera ostatnia 🙂
Na podsumowanie reszty kolejki zapraszam do wczorajszego tekstu.