Site icon NFL Blog

Historie z Super Bowl 2014 w tle

Super Bowl 2014Tak jak obiecywałem wracamy do tematów dla bardziej zaawansowanych. Na początku to, co Amerykanie określają zgrabnym słówkiem „storylines” czyli wszystkie te tematy, którymi przez najbliższy tydzień media sportowe (i nie tylko) za oceanem będą karmiły odbiorców w ilościach hurtowych. Kolejność przypadkowa.

 

1. Najlepsza ofensywa kontra najlepsza defensywa

To są te pojedynki, które my jako kibice uwielbiamy. Z jednej strony bijąca kolejne rekordy ofensywa, wydawałoby się, że bez słabych punktów. Z drugiej strony kapitalna defensywa w erze, kiedy to atak jest zdecydowanie dominujący, to coś tak oldschoolowego i rzadkiego, że trudno nie podziwiać. Oczywiście będzie to jeden z tych meczów, po którym niezależnie od wyniku fani będą wyciągali daleko idące spostrzeżenia na temat całego futbolu. Jeśli wygrają Seahawks, wszyscy będą powtarzali, że „defensywa wygrywa mistrzostwa”, a jeśli wygrają Broncos, to usłyszymy o „nowej, ofensywnej erze futbolu”. I nikogo nie będzie obchodziło, że wyciąganie tak radykalnych wniosków z jednego meczu jest nieco ryzykowne.

Czy są to formacje najlepsze w historii? Seahawks na pewno nie, ale należą do ścisłej czołówki. Co do Broncos można już mieć wątpliwości. Świetnie przedstawił to Bill Barnwell, który w swoim artykule weryfikuje kilka różnych kryteriów „najlepszości”.

 

2. Pete Carroll kontratakuje

Kariera trenera Seahawks, Pete’a Carrolla, pełna była upadków i zakrętów, zwłaszcza jego kariera w NFL. Po raz pierwszy objął posadę HC w New York Jets w 1994 r., po czterech latach w roli koordynatora defensywy. Zaczął od bilansu 6-5, ale potem stał się ofiarą słynnej „clock play” Dana Marino, przegrał wszystko do końca sezonu i stracił pracę. W 1997 r. dostał swoją drugą szansę w New England Patriots, gdzie zastąpił legendarnego Billa Parcellsa. W pierwszym sezonie poszło mu nieźle, ale dwa kolejne były bardzo słabe i znów stracił pracę, a zastąpił go… Bill Belichick.

Wydawało się, że zapamiętamy Carrolla jako „gościa między Parcellsem i Belichickiem”. Jednak on dostał posadę głównego trenera na USC (University of South California) i zbudował z tej uczelni potęgę porównywalną z Alabamą Nicka Sabana. W ciągu ośmiu lat pracy zdobył trzy tytuły mistrza kraju i siedmiokrotnie w ciągu ośmiu lat kończył w pierwszej czwórce rankingu AP.

Przed dobiegającym 60-tki Carrollem otworzyła się szansa na powrót do NFL i podpisał kontrakt z Seahawks. Wkrótce potem jego reputację dodatkowo zszargał skandal, gdy NCAA nałożyło na USC sankcje i odebrało część zwycięstw (w tym jedno w BSC Championship Game). Według akademickiego związku jeden z graczy Carrolla, Reggie Bush, przyjmował niedozwolone korzyści finansowe, a sam Carroll zatrudnił więcej osób w sztabie trenerskim niż pozwalają na to reguły NCAA.

Tak więc Carroll wrócił do NFL, gdzie wcześniej zawodził, w cieniu skandalu. Objął pogrążonych w kryzysie Seahawks, którzy jeszcze w połowie ubiegłej dekady grali w Super Bowl. W pierwszym sezonie wygrał NFC West z bilansem 7-9 (tak, jeszcze cztery lata temu NFC West była najsłabszą dywizją w lidze) i w pierwszej rundzie playoffów sensacyjnie wyeliminował broniących tytułu Saints. W drugim nie wszedł do playoffów z bilansem 7-9, ale właściciele dali mu jeszcze szansę. Zaowocowało to dwoma znakomitymi sezonami i tegorocznym awansem do Super Bowl. Musi to być bardzo satysfakcjonujące dla trenera, na którym NFL tyle razy postawiła krzyżyk.

 

3. Dziedzictwo Peytona Manninga

Peyton Manning przyszedł do Broncos, bo mógł tam walczyć o najwyższe cele. Swój status jako najwybitniejszego statystycznie quarterbacka i najlepszego w sezonie zasadniczym ma już w kieszeni. Jednak, słusznie czy nie, wielkość rozgrywającego w futbolu, zespołowym przecież sporcie, mierzy się ilością mistrzowskich pierścieni. Peyton ma tylko jeden i dopiero po zwycięstwie w tegorocznej AFC Championship Game ma w playoffach bilans 0.500.

Oczywiście nie jest w tak paskudnej sytuacji jak Dan Marino, wielki QB Dolphins, któremu do dziś odmawia się miejsca w dyskusji o „najlepszym QB wszechczasów” tylko dlatego, że nigdy nie zdobył tytułu. Peyton ma już na koncie jeden, zdobyty z Colts w sezonie 2006. Ale cały czas musi wysłuchiwać, że jeden tytuł to nawet Trent Dilfer zdobył. Brady i Aikman mają trzy, Montana i Bradshaw cztery. Ba, nawet mały Eli ma dwa pierścienie, choć jest graczem przynajmniej dwie klasy słabszym od starszego brata.

Drugi pierścień ugruntuje miejsce Manninga wśród najlepszych graczy wszechczasów. Będzie też ciekawą paralelą z Johnaem Elwayem, który był QB Broncos na przełomie lat 80/90. Jemu też długo umykał pierścień i długo odmawiano mu miana wielkiego. Zdobył dwa tytuły w dwóch ostatnich latach kariery. Dziś Elway jest wiceprezydentem Broncos i to właśnie on ściągnął do Colorado Manninga.

 

4. Richard Sherman

Czy trzeba pisać coś ponad te dwa słowa? Sherman wywołuje w Stanach masę sprzecznych uczuć. Czarny chłopak, który ciężką pracę wywalczył sobie miejsce na prestiżowym Uniwersytecie Stanforda, który skończył z naprawdę dobrymi ocenami. Wybrany dopiero w piątej rundzie draftu, stał się najlepszym cornerbackiem w NFL (choć pewnie na krótko, to pozycja, na której gracze szybko „się zużywają”). Amerykanie, uwielbiający historie o Kopciuszku, mogliby oszaleć na jego punkcie.

Tylko że Sherman nie chce być Kopciuszkiem. Jest głośny, jest pyskaty. Prowokuje i obraża. Gra ostro, często na granicy przepisów. Nie udaje fałszywej skromności.

Sherman jest obecnie najbardziej polaryzującą postacią NFL. Co by o nim nie myśleć, w lidze, w której departamenty PR zmieniają graczy w roboty zaprogramowane do ciągle tych samych, przewidywalnych wypowiedzi, Sherman staje się powiewem świeżości. A przy tym naprawdę jest cholernie dobry na boisku. Można go kochać, można nienawidzić, ale trudno pozostać obojętnym. I chyba o to chodzi.

 

5. Pogoda

Do tej pory Super Bowl zawsze rozgrywano pod dachem albo w „ciepłych” stanach. W tym roku Broncos i Seahawks będą grali w Nowym Jorku, na zimnym i wietrznym MetLife Stadium.

Jak na razie w Nowym Jorku jest piekielnie zimno. Większość prognoz zapowiada temperaturę w okolicach zera, ale co najważniejsze brak wiatru (o ile na tym stadionie zdarza się brak wiatru) i opadów. Jeśli faktycznie tak będzie, pogoda nie powinna mieć większego wpływu na grę. Zobaczymy jednak, czy oficjele NFL po odmrażaniu tyłków zdecydują się na powtórkę. Jak na razie dwa kolejne Super Bowl zostaną rozegrane w Phoenix i San Francisco, gdzie raczej nie trzeba obawiać się mrozów.

 

ZOBACZ TEŻ:

Super Bowl 2014 dla początkujących

Exit mobile version