Cincinnati Bengals
Trzeci z rzędu awans do playoffów i trzecia z rzędu porażka w pierwszym meczu. Bengals nie mogą zrobić kroku naprzód. Winę za to ponosi przede wszystkim QB Andy Dalton. Trudno dyskutować z jego bilansem zwycięstw i porażek w sezonie zasadniczym, statystycznie również wypada nienajgorzej. Problem polega na dwóch rzeczach: po pierwsze jest piekielnie nierówny. Zdarzają mu się genialne spotkania, jak i takie, o których fani Bengals chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Po drugie kompletnie nie radzi sobie z presją pass rushu.
W Bengals skład pozostał w dużej mierze niezmieniony. Do gry wracają po urazach WR Marvin Jones i DT Geno Atkins. Defensywa wciąż powinna być głównym atutem drużyny, a niezła linia ofensywna i Giovani Bernard zapewniają solidną grę dołem. Dalton ma do kogo podawać, bo A.J. Green to jeden z najlepszych młodych reciverów w lidze (choć nieco zbyt często zdarzają mu się upuszczone podania).
Pytanie tylko jak Bengals dostosują się do zmiany obu koordynatorów. Jay Gruden odszedł na stanowisko głównego trenera do Waszyngtonu, Mike Zimmer do Minnesoty.
Co roku mamy jakąś teoretycznie mocną drużynę, która niespodziewanie notuje słaby sezon. W tym roku moim typem są Bengals.
Pittsburgh Steelers
Jeden z najbardziej stabilnych klubów w lidze szuka odbicia po dwóch z rzędu sezonach 8-8. Na rozegraniu wciąż rządzi i dzieli Ben Roethlisberger, który ma do dyspozycji grupę solidnych reciverów: Antonio Browna, Lance’a Moore’a i Heatha Millera. Chroni go linia ofensywna całkiem niezła na środku, choć słabsza po bokach.
Ciekawie zapowiada się gra biegowa Steelers. Mają do dyspozycji Le’Veona Bella, który zanotował niezły debiutancki sezon oraz LeGarette’a Blounta, który przyszedł po niezłym sezonie w Nowej Anglii, gdzie w końcówce sezonu był momentami nie do zatrzymania. Jokerem w tej talii może okazać się debiutant Dri Archer, filigranowy, ale zabójczo szybki.
Defensywa po kilku latach kryzysu nieco się odmłodziła i jest szansa na powrót do wielkiej formy. Tradycyjnie silny jest korpus linebackerów. W preseason z bardzo dobrej strony pokazał się debiutant Ryan Shazier. Powodem do troski pozostaje jednak secondary, gdzie pierwsze skrzypce grają starzejący się Ike Taylor i Troy Polamalu.
W wyrównanej, ale pełnej znaków zapytania AFC North Steelers powinni powalczyć o zwycięstwo. Finał AFC jest jednak poza ich zasięgiem.
Baltimore Ravens
Mistrzowie sprzed dwóch lat zaliczyli w zeszłym sezonie potężnego post-superbowlowego kaca. W tym roku powinno być lepiej. W ofensywie Joe Flacco będzie współpracował z nowym koordynatorem, Garym Kubiakiem, który zawalił ostatni sezon z Texans, ale wciąż pozostaje cenionym playcallerem. Do tego dostał nową zabawkę pod postacią Steviego Smitha, który w dziwnych okolicznościach został wyrzucony z Panthers. W linii ofensywnej udało się zatrzymać LT Eugene Monroe, a nowy center Jeremy Zuttah do gwiazd nie należy, ale trudno być gorszym niż zeszłoroczny starter Gino Gradkowski.
W defensywie Ravens podobno udało się załatać dziurę powstała po przejściu na emeryturę Raya Lewisa. Rookie C.J. Mosley zbiera pełne zachwytu recenzje. Jeśli potwierdzą się te doniesienia, to front seven z Haloi Ngatą, Terellem Suggsem i Elvisem Dumervilem może być naprawdę mocne. Nieco gorzej jest z tyłu, gdzie poza Lardariusem Webbem brakuje playmakerów, a przy tym niemal wszyscy podstawowi zawodnicy tej formacji walczyli w lecie z mniejszymi i większymi urazami.
Elementem, o którym często się zapomina, a który może zadziałać na korzyść Ravens, to ich bardzo solidne special teams.
Cleveland Browns
Na wiosnę wydawało się, że może Bóg wreszcie pochyli się nad Cleveland. Do Cavaliers wrócił LeBron James, który pociągnął za sobą Kevina Love. Browns wybrali w drafcie Johnny’ego Manziela, bardzo korzystnie odsprzedali Buffalo Bills swój pick w pierwszej rundzie draftu i zatrzymali Alexa Macka na centrze. Do tego Miles Austin wydawał się idealnym uzupełnieniem dla Josha Gordona na pozycji WR.
Niestety wkrótce okazało się, że to wszystko zbyt piękne, by było prawdziwe. Gordon dostał cały sezon zawieszenia za trawkę, a bez niego ofensywa traci połowę wartości. Johnny Manziel nie wykazał się rozsądkiem i dojrzałością (jak to on) i pozycję pierwszego quarterbacka przejął Brian Hoyer, choć nie mam cienia wątpliwości, że Johnny Football dostanie swoją szansę w tym roku. Dodatkowo nie udało się zatrzymać świetnego safety T.J. Warda.
Browns wciąż mają sporo atutów. Jordan Cameron to jeden z czołowych młodych tight endów, bardzo niebezpieczny w grze podaniowej. Lewa strona linii ofensywnej wygląda bardzo imponująco i ktokolwiek będzie rozgrywającym powinien mieć nieco czasu na wyszukanie partnerów.
Sporo jasnych punktów jest również w defensywie. Na środku korpusu linebackerów zagra pozyskany z Arizony Karlos Dansby, jeden z bardziej niedocenionych bohaterów zeszłego sezonu. Na safety jest Donte Whitner, mający reputację jednego z najsilniej uderzających graczy na tej pozycji, a cornerback Joe Haden to jeden z najlepszych specjalistów na tej pozycji w lidze.
Browns mogą być w tym roku jedną z najbardziej nieprzewidywalnych drużyn w lidze, ale i najciekawszych do oglądania (czy ja to naprawdę napisałem?), zwłaszcza jeśli na rozegraniu pojawi się Manziel.
Mój typ: Dywizja dla Steelers, Ravens z dziką kartą. Browns i Bengals powalczą o trzecie miejsce, ale żadnej z tych czterech ekip nie można lekceważyć.
ZAPOWIEDŹ SEZONU 2014: