Indianapolis Colts
Fani Colts przeżywają deja vu. Trudno powiedzieć na ile przyjemne. Znów mają młodego, niebywale zdolnego rozgrywającego, na którego barki zrzucono cały ciężar niesienia drużyny. Znów nie potrafią mu zapewnić wystarczającego wsparcia i żądają od niego zbyt dużo i zbyt szybko. I znów wszystko jest dobrze, póki w styczniu nie przychodzi czas najważniejszych meczów sezonu.
Pod koniec lat 90-tych tym młodym quarterbackiem był Peyton Manning, teraz to Andrew Luck. Luck, którego magia i nieprawdopodobne osiągnięcia w meczach na styku sprawiają, że drużyna z Indiany kończyła ostatnie dwa sezony wyżej, niż można by przypuszczać na podstawie ich składu.
Poza Luckiem tylko jedną pozycję można określić mianem ponadprzeciętnej, a są to reciverzy. Po ciężkiej kontuzji powraca weteran Reggie Wayne, a pod jego nieobecność cudów dokonywał T.Y. Hilton. Do tego z Nowego Jorku ściągnięto Hakeema Nicksa, który co prawda ostatnio nie zachwycał, ale chyba jeszcze ma trochę paliwa w baku. Uzupełnia to dwójka niezłych tight endów: Dwayne Allen i Coby Fleener.
Wzmocnienia wśród reciverów wskazują, że Colts wreszcie odejdą od nieudolnych prób forsowania gry dołem. Byłoby to wskazane, zwłaszcza że Trent Richardson i wracający po kontuzji Ahmad Bradshaw nie są zawodnikami, na których można opierać atak. No i dobrze by było, gdyby Colts chronili lepiej przyszłość swojej drużyny. Luck należy do najczęściej sackowanych i uderzanych QB w lidze. Częściowo wynika to z faktu, że czasem próbuje zrobić za dużo i zamiast wyrzucić piłkę w aut uparcie usiłuje wykonać akcję. Jednak większość winy leży po stronie fatalnej o-line, która na domiar złego straciła dwóch starterów. Co prawda center Khaled Holmes może wrócić na start sezonu zasadniczego, ale stracił cały preseason, a i wcześniej nie należał do gwiazd na swojej pozycji.
Nie lepiej jest w defensywie. Colts mają kilku solidnych zawodników, ale tylko jedną gwiazdę. Robert Mathis to zabójczy łowca quarterbacków, ale straci cztery pierwsze mecze sezonu (@DEN, PHI, @JAX, TEN) po zawieszeniu za doping. Poza nim brakuje mocnych punktów i znów Andrew Luck będzie musiał zdobywać cała masę przyłożeń, by utrzymać swój zespół w grze. Niemniej jednak w tak słabej dywizji powinno to wystarczyć.
Tennessee Titans
Co można ciekawego napisać o Titans? W ostatnich latach trudno o drugą tak bezbarwną i nijaką drużynę. Tacy średniacy. W ciągu ostatnich pięciu lat każdorazowo wygrywali od sześciu do dziewięciu meczów w sezonie i ta tendencja raczej się nie zmieni, chyba że na minus. Od 2003 roku nie wygrali meczu w playoffach.
Rozgrywający Jake Locker ma ostatnią szansę, żeby pokazać trenerom i kibicom, że jest QB z prawdziwego zdarzenia a nie jedynie wiecznie kontuzjowanym wielkim facetem. Jeśli mu się to nie uda, możemy jeszcze w tym sezonie zobaczyć na rozegraniu Zacha Mettenbergera, debiutanta z LSU.
Całkiem solidna linia ofensywna i niezły WR Kendall Wright, nie mogą pokryć braków na innych pozycjach. A do tego Titans wyrzucili pieniądze na niechcianego nigdzie RB Shonna Greene’a zamiast wzmocnić się w innych obszarach.
Podobnie bezbarwna jest defensywa, zwłaszcza że w Nashville nie mieli pieniędzy, by zatrzymać CB Alterrauna Vernera, jedynego gracza w ubiegłorocznych Titans, który należał do ligowej czołówki na swojej pozycji.
Nowym trenerem został Ken Wisenhunt. Pytanie tylko czy to najlepsza decyzja. Wisenhunt potrafi wykrzesać wszystko co najlepsze z mających problemy weteranów (Kurt Warner, Philip Rivers), ale zawodzi, kiedy musi wychować młodego QB (wszyscy rozgrywający Cardinals nie będący Warnerem).
Czy w Titans można znaleźć jakieś pozytywy? Ja nie widzę i podejrzewam, że drużynę czeka kolejny długi, szary sezon.
Jacksonville Jaguars
Trener Gus Bradley i GM David Caldwell odziedziczyli rok temu drużynę tak kompletnie ogołoconą ze wszystkich wartościowych elementów, że to aż nieprawdopodobne. Do tego jedyny zawodnik mający potencjał na gwiazdę, WR Justin Balckmoon, zniszczył swoją karierę namiętnym romansem z różnymi używkami. Dlatego na Florydzie powoli odbudowują klub, a w NFL potrzeba na to minimum trzech sezonów. Na ich korzyść działa kryzys, jaki przechodzi dywizja.
Miarą problemów w składzie Jags może być ich ocena przez Pro Football Focus, renomowany serwis zajmujący się zaawansowanymi statystykami. Każdemu zawodnikowi przyznają jedną z sześciu ocen od „elity” po „słaby starter”. W Jaguars nikt nie zasłużył na jedną z dwóch najwyższych not i to jedyny taki przypadek w lidze.
Trzeba jednak przyznać, że odbudowa klubu postępuje. Na wiosnę do klubu sprowadzono dwóch solidnych liniowych. OG Zane Beadles i DE Red Bryant jeszcze w lutym stanęli naprzeciwko siebie w Super Bowl. Na lewej stronie linii ofensywnej gra Luke Joeckel, #2 zeszłorocznego draftu. Jego debiutancki sezon nieco zawiódł, ale często mówi się, że zawodnicy robią największy postęp między swoim pierwszym i drugim sezonem w lidze.
Jednak największym powodem do optymizmu jest wybrany w tym roku z #3 QB Blake Bortles. W preseason pokazał się z bardzo dobrej strony. Widomo, że mecze przedsezonowe nie zawsze przekładają się na prawdziwą grę, ale Jags są tak spragnieni gry na wysokim poziomie, że Bortles na pewno dostanie w tym roku szansę, choć trener i GM upierają się, że przetrzymają go w tym roku na ławce, by nabrał doświadczenia.
Jeśli Bortles dostanie szansę, może stworzyć ciekawy duet z Cecilem Shortsem, który należy do najbardziej niedocenianych młodych reciverów w NFL. Swoją szansę dostanie też RB Toby Gerhart, który ostatnie lata spędził jako zmiennik Adriana Petersona w Minnesocie i może nieco odciążyć Bortlesa.
Jaguars to drużyna, która ma potencjał na kilka niespodzianek, choć jeszcze zdecydowanie za wcześnie na playoffy.
Houston Texans
Miarą katastrofalnego sezonu 2013 był fakt, że Texans ukończyli go za Jaguars. W „nagrodę” dostali #1 w drafcie i zużyli go na Jadeveona Clowneya. Ma szansę stworzyć jeden z najbardziej przerażających duetów w lidze z J.J. Wattem, ale Texans nie zrobili nic ze swoim największym problemem – brakiem klasowego QB.
Ryan Fitzpatrick to rozgrywający, któremu przydarza się wystarczająco wiele niesamowitych zagrań, by zdesperowane kluby uwierzyły w jego magię, ale nie na tyle silny, by faktycznie osiągnąć sukces w terminie dłuższym niż dwa tygodnie. To ogromna szkoda, bo mimo fatalnego ubiegłego roku Texans to klub, który wciąż ma ogromny potencjał. W ofensywie WR Andre Johnson i RB Arian Foster to zabójczy duet. Także linii ofensywnej można zarzucić co najwyżej RT odstającego od wysokiego poziomu prezentowanego przez kolegów.
Z kolei defensywa to J.J. Watt, najbardziej dominujący defensor ostatnich lat i świetny Brian Cushing na środku korpusu linebackerów. W drafcie oprócz Clowneya wzięli Louisa Nixa z Notre Dame, który swoim wielkim cielskiem ma blokować środek linii defensywnej. Jeśli jednak pass rush nie dojdzie do quarterbacka mogą pojawić się problemy, bo secondary zdecydowanie nie należy do atutów Teksańczyków.
Houston nie zaliczy tak fatalnego sezonu jak przed rokiem, ale problemy na rozegraniu spowolnią całkiem niezły skład.
Mój typ: Colts z łatwością wygrają dywizję. Pozostałe trzy drużyny skończą sezon ze zbliżonym bilansem, ale typuję kolejność: Jaguars, Texans, Titans.
ZAPOWIEDŹ SEZONU 2014: