Denver Broncos
Czy ktoś w AFC będzie w stanie ich zatrzymać? Czy najlepszy sezon zasadniczy w historii to łabędzi śpiew Peytona Manninga? Czy wzmocnienia defensywy wystarczą, żeby Manning zdobył upragniony drugi pierścień? Czy poczynione w tym roku inwestycje zemszczą się w kolejnych latach?
W zeszłym roku Broncos byli klasą sami dla siebie w AFC, ale w Super Bowl zostali kompletnie zmiażdżeni przez Seahawks. W tym sezonie jeszcze się wzmocnili. Właściwie jedynym osłabieniem jest strata WR Erica Deckera, którego zastąpił pozyskany ze Steelers Emmanuel Sanders, któremu trochę jednak brakuje do klasy Deckera. Odszedł również Knowshon Moreno, ale Montee Ball powinien być jego godnym następcą. Do tego wraca świetny LT Ryan Clady, który większość zeszłego sezonu spędził na liście kontuzjowanych.
Spore wzmocnienia miały miejsce w defensywie. Po kontuzji wraca LB Von Miller, lider tej formacji. W pass rushu wesprze go pozyskany z Dallas Demarcus Ware, który ma już swoje lata, ale wciąż należy do najlepszych na swojej pozycji. Za wzmocnienie trzeba też uznać zastąpienie Dominique’a Rodgersa-Cromartie Aquibem Talibem na cornerbacku. Oczywiście przy założeniu, że Talib zdoła dograć sezon do końca bez kontuzji. Do tego udało im się ściągnąć jednego z najlepszych safety w lidze, T.J. Warda.
Czy ten zespół w ogóle ma słabości? Wrażliwym punktem może być środkowy linebacker oraz drugi cornerback, gdzie nie ma sprawdzonych zawodników. Poza tym Denver ma małą głębię składu i każdy uraz gwiazdora będzie dla nich poważnym osłabieniem. Niemniej jednak Broncos są głównym faworytem AFC i jednym z największych faworytów do mistrzostwa NFL.
Kansas City Chiefs
W zeszłym roku Chiefs poczynili największy postęp ze wszystkich drużyn NFL. Po sezonie 2012 gdy skończyli sezon z najsłabszym w lidze bilansem 2-14 zatrudnili Andy’ego Reida jako trenera i pozyskali w wymianie z San Francisco 49ers QB Alexa Smitha. W efekcie rok temu wygrali 11 spotkań i wrócili do playoffów, gdzie po dramatycznej końcówce musieli uznać wyższość Colts.
W tym roku najprawdopodobniej zaliczą regres. Przede wszystkim w zeszłym roku skorzystali z korzystnego układu spotkań, kiedy wygrali dziewięć pierwszych spotkań. Trzeba im oddać, że wygranie dziewięciu meczów z rzędu, nawet z najsłabszymi rywalami, to w NFL nie lada wyczyn. Niemniej jednak, gdy w drugiej połowie roku pojawiły się kontuzje i lepsi rywale, Chiefs przegrali sześć z ostatnich ośmiu spotkań (łacznie z playoffami). Jak jest rzeczywista siła tej drużyny? Stawiam na około osiem zwycięstw.
Przede wszystkim Chiefs będą mieli spore problemy w ofensywie. Alex Smith to solidny rozgrywający, ale z pustego i Salomon nie naleje, a Smithowi do Salomona daleko. Tak jak przed rokiem cała ofensywa będzie się zaczynała i kończyła na eksploatowanym do granic możliwości RB Jamaalu Charlesie. O ile jednak w zeszłym roku miał wsparcie od bardzo dobrej linii ofensywnej, w tym roku będzie z tym spory problem. Z KC odeszło trzech starterów w tej formacji. Na LT zagra #1 ubiegłorocznego draftu Eric Fisher, który jak na razie nie zachwyca. Wiele wskazuje na to, że Smith i Charles będą raczej usiłowali uratować się przed szarżującymi rywalami niż zdobywać jardy. Podejrzewam, że defensywa Seahawks już śni im się po nocach, choć grają dopiero w listopadzie.
Dominujący pass rush był motorem napędowym Chiefs przed rokiem i będzie musiał dominować i w tym, jeśli KC marzą o powrocie do playoffów. Dontari Poe, Justin Houston i Tamba Hali to wciąż bardzo mocna formacja, ale już zeszły sezon pokazał, że w razie ich kontuzji nie ma kto ich zastąpić. Także secondary pozostawia sporo do życzenia. Choć safety Eric Berry to jeden z najlepszych graczy na swojej pozycji, nie da rady załatać wszystkich dziur.
Chiefs pozostają niebezpieczni, zwłaszcza dla drużyn ze słabsza linią ofensywną, ale w tym sezonie spodziewam się regresu z ich strony.
San Diego Chargers
Wydawało się, że QB Philip Rivers swoje najlepsze lata w NFL ma za sobą, ale wystarczyło, że Norva Turnera i jego atak oparty na głębokich podaniach zastąpił Ken Whisenhunt i jego wersja West Coast Offense, a Rivers zaliczył jeden z najlepszych sezonów w karierze i gdyby nie fenomenalny Peyton Manning byłby jednym z kandydatów do nagrody MVP. Wisenhunt odszedł do Titans, ale jego miejsce zajął Frank Reich, dotychczasowy trener quarterbacków, co sugeruje, że system nie zmieni się specjalnie.
Zresztą czemu miałby się zmienić, skoro tak idealnie pasuje do personelu, którym dysponują Chargers? Rivers ma do dyspozycji bardzo solidny duet WR-ów pod postacią Keenana Allena i Malcolma Floyda, a podania łapie jeszcze TE Antonio Gates, ośmiokrotny probowler i pięciokrotny All-Pro. Do tego dochodzi solidna linia ofensywna, dzięki której Rivers wreszcie może spędzić więcej czasu na wyszukiwaniu partnerów niż ratowaniu własnego tyłka przed pass rushem rywali. Nie można zapominać o backfieldzie. Ryan Matthews to klasyczny RB, przebijający się między tacklami, a Danny Woodhead to filigranowy, zwrotny zawodnik, który częściej łapie podania niż biega i daje ofensywie Chargers sporą elastyczność.
Gdyby defensywa dorównywała poziomem ofensywie, Chargers byliby kandydatami do finału AFC. Niestety dla ich kibiców jest inaczej. Safety Eric Weedle to klasa sama w sobie, do tego z KC pozyskano solidnego cornerbacka Brandona Flowersa, ale poza tym defensywie brakuje playmakerów. Dwight Freeney to już głównie nazwisko, bo wiek i kontuzje mocno spowolniły tego wybitnego niegdyś pass rushera.
Oakland Raiders
Świętej pamięci Al Davis to człowiek, który ma zapewnione miejsce w historii futbolu, ale ostatnie lata jego zarządu w Oakland to pasmo mniejszych (Darren McFadden) i większych (JaMarcus Russel) porażek. Koszmarne wydatki i nieudane kontrakty spowodowały, że ostatnie dwa lata w Kalifornii spędzili na czyszczeniu salary cap.
W tym roku Raiders mieli sporo wolnej kasy i ruszyli z werwą na rynek wolnych agentów, choć nie wszystkie transakcje się udały. Z klubu odszedł LT Jared Veldheer, a sprowadzony na jego miejsce Rodger Saffold nie przeszedł badań lekarskich i ostatecznie nie podpisał kontraktu z klubem. Znad Zatoki uciekł również DL Lamarr Houston.
Z nowych twarzy warto wymienić przede wszystkim znaczące inwestycje we front seven, czyli Antonio Smitha, Justina Tucka i Lamarra Woodleya. Wszyscy to zasłużeni weterani, pytanie ile sił w nich jeszcze pozostało. Podobnie jak w safety Charlesie Woodsonie, który ma zapewnione miejsce w Hall of Fame, ale znajduje się już zdecydowanie u końca swojej wielkiej kariery.
W ofensywie swoją szansę dostanie Maurice Jones-Drew zwolniony z Jaguars, co nie stanowi najlepszego prognostyku, choć trudno zaprzeczyć jego talentowi. Paradoksalnie większym wzmocnieniem może okazać się mniej znany WR James Jones, który stanowił bardzo solidną opcje nr 2-3 w Green Bay.
Najbardziej kontrowersyjnym ruchem GM-a Reggiego McKenziego było ściągnięcie QB Matta Schauba, który po fatalnym sezonie wyleciał z hukiem z Texans. Schaub nie wygląda na zawodnika, który mógłby odzyskać formę, a dodatkowo nabawił się urazu w preseason. To oznacza, że starterem może zostać Derek Carr. Jak na razie w NFL to nazwisko nie ma dobrej marki, bo David, starszy brat Dereka, to pierwszy wybór w drafcie w historii Houston Texans, powszechnie uważany za jeden z największych niewypałów w historii #1 w drafcie NFL.
Raiders to kolejny klub w trakcie odbudowy, ale nad Oakland powinny w tym roku pojawić się pierwsze promienie słońca, nie tylko dosłownie, ale przede wszystkim metaforycznie.
Mój typ: Broncos będą bezkonkurencyjni, a Chargers wywalczą dziką kartę. Chiefs skończą w okolicy 0.500, a Raiders mimo postępów zajmą ostatnie miejsce w AFC West.
ZAPOWIEDŹ SEZONU 2014: