Site icon NFL Blog

NFL Blog typuje – vol. 12

NFL LogoPozornie ta kolejka nie zapowiada się na ciekawą, ale już w czwartek mieliśmy jedno sensacyjne rozstrzygnięcie, gdy Chiefs ulegli Raiders. Tak blisko końca sezonu niemal każdy mecz ma szansę namieszać w playoffowych rankingach.

Pamiętajcie, że to tylko zabawa i nie mogę brać odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje związane z hazardem, które podejmiecie na podstawie tych tekstów.

Na modłę amerykańską gospodarz jako drugi, typowany przeze mnie zwycięzca jest wytłuszczony. Wszystkie godziny podanie w czasie środkowoeuropejskim (polskim). Niedziela 2:30 oznacza noc z niedzieli na poniedziałek, choć wiem, że taki zapis jest nieprawidłowy. Analogicznie dla poniedziałku.

W ubiegłym tygodniu: 7-6

W całym sezonie: 94-54-1

Bye week: Steelers, Panthers

 

Mecz kolejki:

Detroit Lions (7-3) @ New England Patriots (8-2) (niedziela, 19:00)

Patriots rozpoczynają serię dwóch trudnych meczów przeciwko NFC North. Za tydzień czeka ich wyjazd do Green Bay. Tymczasem Lions przegrali tydzień temu z Cardinals i stracili cała przewagę nad Packers w dywizji.

Będzie to starcie najlepszej tegorocznej obrony i drugiej w lidze pod względem zdobywanych punktów ofensywy. Zdecydowanym faworytem jest ofensywa Patriots, zwłaszcza że Tom Brady niezwykle rzadko pozwala się pokonać na Foxborough.

Tydzień temu Patriots przebiegli się po Colts, ale w tym tygodniu będzie im to ciężko powtórzyć przeciwko znakomitej d-line Lions i to mimo pozyskania LeGarette’a Blounta. Linia ofensywna będzie raczej musiała się skupić na chronieniu Toma Brady’ego. Dla Lions wywarcie presji na Brady’ego jest jedyną szansą, bo nie mają nikogo, kto mógłby utrzymać w ryzach Roba Gronkowskiego i jeśli Brady będzie miał czas, to na pewno znajdzie jego lub któregoś z wide reciverów. Patriots pograją trochę dołem, ale zapewne jedynie na tyle, żeby uwiarygodnić play action. Chyba że nagle bieganie zacznie przynosić znaczące zyski, ale nie sądzę.

Tymczasem Lions będą musieli wreszcie odnaleźć zaginioną w akcji ofensywę. Calvin Johnson wciąż nie jest w pełni sił, ale coraz bliżej mu do Megatrona. Jak defensywnie ustawią się Patriots? Czy zostawią Darelle Revisa na wyspie z Johnsonem czy raczej ustawią na nim Brandona Brownera z pomocą safety, a Revisa przesuną na Goldena Tate’a? Możemy się też spodziewać dużej ilości blitzów, bo koordynator defensywy Matt Patricia nie może wygenerować skutecznego standardowego pass rushu bez kontuzjowanego Chandlera Jonesa, a wobec słabości tegorocznej o-line Lions dopadnięcie Matta Stafforda może się okazać kluczem do wygrania tego pojedynku.

 

Pozostałe mecze:

Cleveland Browns (6-4) @ Atlanta Falcons (4-6) (niedziela, 19:00)

Tydzień temu Browns polegli przeciwko Texans. Nie mogą sobie pozwolić na kolejną porażkę, a zgodnie z zasadą nieprzewidywalności AFC North teraz przyszedł czas na dobry mecz. Tymczasem Falcons wyszli na prowadzenie w NFC South dzięki słabej formie kickera Panthers. To najlepiej świadczy jak słaba w tym roku jest ta dywizja.

Browns odzyskują najlepszego recivera NFL w zeszłym roku, Josha Gordona, który wraca po 10 meczach zawieszenia. W tym czasie mógł uczestniczyć w spotkaniach drużyny, ale nie trenować, więc zna playbook, ale można się spodziewać braku zgrania z Brianem Hoyerem. Ciekawe na ile Browns będą go chcieli wykorzystać.

 

Tampa Bay Buccaneers (2-8) @ Chicago Bears (4-6) (niedziela, 19:00)

Paradoksalnie to Bucs są bliżej playoffów niż Bears, a to ze względu na ich fatalną dywizję. Jednak nie oszukujmy się, dla obu tych ekip czas walki o postseason praktycznie już się skończył.

Będzie to spotkanie defensywy nr 30 (Bucs) i 32 (Bears) w NFL pod względem traconych punktów. Ale nie spodziewajcie się wysokiego wyniku, bo ofensywy obu tych ekip dotrzymują z reguły kroku fatalnym defensywom.

Dodatkowym smaczkiem będzie powrót do Chicago trenera Loviego Smitha, który pracował w Bears w latach 2004-2012 i w 2006 r. dotarł z nimi do Super Bowl. Został zwolniony, gdy nie awansował do playoffów z bilansem 10-6. Od tego czasu w Chicago mogą tylko pomarzyć o takim wyniku.

 

Cincinnati Bengals (6-3-1) @ Houston Texans (5-5) (niedziela, 19:00)

Czy Texans będą czarnym koniem w wyścigu o playoffy w AFC? Będzie im trudno, bo zapewne musieliby wygrać wszystko do końca sezonu, ale na pewno mogą sporo namieszać. Ich ofensywa pod wodzą Ryana Malletta ma na pewno większy potencjał niż z Ryanem Fitzpatrickiem, choć na razie trudno wyrokować czy Mallett jest Tym Właściwym. Wciąż jednak nie wiadomo czy wystąpi RB Arian Foster.

Bengals wrócili na szczyt AFC North, ale czy tam pozostaną? Wszystko zależy od ich piekielnie nierównego quarterbacka. Tylko czy Andy Dalton, mający ogromne problemy z grą pod presją, będzie w stanie precyzyjnie podawać z J..J. Wattem i (być może) Jadeveonem Clowneyem dyszącymi mu na kark? Dla Clowneya to najwyższy czas, by wreszcie czymś błysnął, bo na razie kontuzje sprawiły, że niemal wszyscy zapomnieli o majowym #1.

 

Jacksonville Jaguars (1-9) @ Indianapolis Colts (niedziela, 19:00)

Jaguars zrównali się z Raiders w wyścigu po wybór #1 w przyszłorocznym drafcie, a Raiders mają trudniejszy kalendarz, więc w razie tego samego bilansu Jaguars będą wybierać pierwsi. Drużyna z Florydy nie może sobie pozwolić na więcej zwycięstw. Na szczęście w Indianapolis będzie o nie raczej trudno.

Jedyne pytanie brzmi: co będzie wyprawiał Andrew Luck w starciu z tak słabą drużyną i jak szybko trener Chuck Pagano uzna, że nie warto go narażać i posadzi na ławce.

 

Green Bay Packers (7-3) @ Minnesota Vikings (4-6) (niedziela, 19:00)

Już od paru lat ta rywalizacja jest wyjątkowo jednostronna. Nie inaczej w tym roku. Vikings mieli spore nadzieje przed sezonem, ale utrata Adriana Petersona, który nie zagra do końca sezonu, kompletnie rozbiła drużynę. Tymczasem Packers po niemrawym początku są nie do zatrzymania i zdobywają najwięcej punktów w NFL. Jedynym co może ich spowolnić to niekorzystne warunki pogodowe w Minneapolis, ale dla drużyny, której stadion określany bywa mianem „Frozen Tundra” to chyba nie będzie wielka przeszkoda.

 

Tennessee Titans (2-8) @ Philadelphia Eagles (7-3) (niedziela, 19:00)

Po laniu, jakie Orły zebrały tydzień temu w Green Bay to będzie dobry mecz, żeby odbudować drużynę i QB Marka Sancheza. Titans to jedna z najsłabszych drużyn NFL pod każdym względem i nawet kolejne Buttfumble nie powinno odebrać Philly zwycięstwa.

 

St. Louis Rams (4-6) @ San Diego Chargers (6-4) (niedziela, 22:05)

Rams to w tym roku najlepszy spoiler w NFL. Wciąż nie są na tyle mocni, by na poważnie włączyć się do walki o playoffy, ale wystarczająco niebezpieczni, by zagrozić każdemu, co pokazali tydzień temu w meczu z Broncos. O-line Chargers będzie miała pełne ręce roboty z linią defensywną Rams.

Dla Chargers to szansa, żeby dogonić Chiefs po ich niespodziewanej wpadce w Oakland.

 

Arizona Cardinals (9-1) @ Seattle Seahawks (6-4) (niedziela, 22:05)

Wbrew pozorom to nie obrońcy tytułu są faworytem w tym meczu, ja jednak stawiam na nich. Mimo wszystkich ofensywnych problemów Jastrzębi, to wciąż utalentowana drużyna o bardzo niebezpiecznej defensywie. Do tego są w naprawdę trudnej sytuacji i grozi im odpadnięcie z playoffów, a jak mawiał Rudy Tomjanovich „Do never, ever underestimate heart of the Champion”.

Na płaszczyźnie taktycznej bardzo ciekawie zapowiada się pojedynek secondary Seahawks z szerokim korpusem reciverów Cardinals, na który składają się Larry Fitzgerald, Michael Floyd i debiutant John Brown, wyróżniający się nawet w roczniku 2014. Sytuacja zmieni się diametralnie na niekorzyść Cardinals jeśli Fitzgerald, mający problemy z kolanem, nie będzie mógł zagrać.

Po drugiej stronie Seahawks będą musieli znaleźć sposób na grę górą, bo ich ulubiona gra biegowa nie jest zbyt skuteczna przeciwko Cardinals, którzy oddają tylko 80,5 jarda/mecz i 3,5 jarda/próbę.

 

Miami Dolphins (6-4) @ Denver Broncos (7-3) (niedziela, 22:25)

Dolphins wciąż liczą się w walce o playoffy w AFC, głównie dzięki ich niespodziewanie skutecznej defensywie. Jednak jutro ta obrona stanie przed nadzwyczaj trudnym zadaniem: zatrzymać Peytona Manninga i jego Broncos. Jak tydzień temu pokazali Rams, jest to wykonalne. To kwestia utrzymywania się przy piłce, wywierania presji na Manninga i skutecznego tacklowania.

Dolphins mają szansę zrealizować ten plan. Zanotowali w tym roku 30 sacków (2. wynik w lidze), pozwalają przeciwnikom podać zaledwie na 208 jardów/mecz (2.), rozgrywający przeciwnika mają passer rating 77,9 (3.) i podają zaledwie na 6,1 jarda/próbę (1. miejsce, ale ex equo z Broncos). Szansę mają tym większą, że wciąż nie wiadomo czy w barwach Broncos zagrają WR Emmanuel Sanders (wstrząśnienie mózgu) i TE Julius Thomas (skręcona kostka), którzy w tym roku złapali w sumie 25,9% piłek na 41,6% jardów i 63,3 % przyłożeń całej drużyny. Nie sądzę jednak, by Peyton Manning dał się pokonać na Mile High Stadium, kiedy ma okazję uciec goniącym ich Chiefs.

 

Washington Redskins (3-7) @ San Francisco 49ers (6-4) (niedziela, 22:25)

Robert Griffin III wciąż przypomina debiutanta roku 2012 tylko z wyglądu, a do tego skrytykował po ostatnim meczu swoich kolegów. Pewnie nie wkurzył ich na tyle, żeby o-line „przypadkiem” przepuściła szarżującego Aldona Smitha, ale biorąc pod uwagę postawę tej grupy w całym sezonie, Smith pewnie i tak znajdzie sposób, by dobrać się Griffinowi do skóry.

Redskins mogą tylko liczyć na jakieś dalekie podanie do DeSeana Jacksono albo świetny mecz RB Alfreda Morrisa. Tyle że defensywa Niners pozwala jedynie na 3,9 jarda biegowego na próbę, a i Morris jeszcze ani razu nie przekroczył w tym roku 100 jardów. Z drugiej strony ofensywa SF do najlepszych nie należy. W zeszłym tygodniu mimo 5 INT rzuconych przez Eli Manninga losy meczy Niners – Giants ważyły się do ostatnich sekund.

 

Dallas Cowboys (7-3) @ New York Giants (3-7) (niedziela, 2:30)

Jedynym pozytywem dla Giants z tego sezonu jest postawa debiutanta Odella Beckhama, który ma szansę stać się jednym z najlepszych WR w lidze. Do niedawna można też było być zadowolonym z gry Eli Manninga w nowym systemie ofensywnym, ale ostatnie 5 INT w meczu z Niners to powrót „Bad Elija” w całej okazałości. Giants na pewno mają potencjał na jakieś niespodzianki, ale w tej chwili bardziej opłacałoby im się przegrywać, by mieć jak najwyższy wybór w drafcie. Ich pięć ostatnich porażek to najdłuższa aktywna seria w NFL.

Tymczasem Cowboys wciąż walczą o zwycięstwo w NFC East, a tydzień przerwy na pewno pomógł nadwyrężonym plecom Tony’ego Romo i nadwyrężonemu organizmowi DeMarco Murraya, któymi to Jason Garrett tak lekkomyślnie szafował dwa tygodnie temu w Londynie.

 

New York Jets (2-8) @ Buffalo Bills (5-5) (poniedziałek, 1:00)

Formalnie to Bills są gospodarzami tego spotkania, ale ze względu na śnieżyce w stanie Nowy Jork mecz zostanie rozegrany w Detroit, mieście odległym od Buffalo o ponad 400 km (i to jadąc przez Kanadę, bo południowym brzegiem jeziora Erie będzie to prawie 600 km).

Nie będzie to jednak zapewne miało większego wpływu na przebieg meczu. Jets mają fatalny sezon, choć nieco ożywiła ich zmiana Geno Smitha na Michaela Vicka na rozegraniu. Jednak przeciwko kąśliwej obronie Buffalo, Vick raczej nie poszaleje.

 

Baltimore Ravens (6-4) @ New Orleans Saints (4-6) (poniedziałek, 2:30)

Obie ekipy wciąż walczą o zwycięstwa w swoich konferencjach. Wydawało się, że Saints łatwo wygrają NFC South, zwłaszcza że mieli przed sobą trzy mecze z rzędu na własnym stadionie. Jednak już dwa z tych meczów przegrali i spadli z pierwszego miejsca w dywizji, w której nikt specjalnie nie zasługuje na playoffy.

Ravens, jak wszystkie drużyny z AFC North, są w tym roku nieprzewidywalni. Trzeba jednak przyznać, że mocno poprawili obronę, a spora w tym zasługa debiutanta C.J. Mosleya. Są jednymi z najskuteczniejszych w lidze przeciwko biegowi, co nie jest dobrą wiadomością dla Marka Ingrama. Jednak w obronie podaniowej idzie im znacznie słabiej, co z kolei jest dobrą wiadomością dla Drew Breesa i jego reciverów. Brees po trzech sezonach, w których przekraczał 5 tys. jardów i miał minimum 39 podań na TD gra jeden z najsłabszych, jeśli nie najsłabszy sezon odkąd przyszedł do Saints. Może w poniedziałek będzie lepiej?

Exit mobile version