Czy Carolina Panthers przegrają w sezonie zasadniczym? Według wielu komentatorów to właśnie New York Giants mieli być ich pogromcami. I niewiele zabrakło, by imponujący comeback G-men zakończył się powodzeniem.
Kiedy na 5:38 przed końcem trzeciej kwarty Cam Newton podał do Teda Ginna na przyłożenie, Panthers objęli prowadzenie 35:7. Kalkulator prawdopodobieństwa wygranej Pro Football Reference dawał im dokładnie 0% szans na wygraną. Nie do końca rozumiem formułę stojącą za tymi wyliczeniami, ale robi to wrażenie. Nawet kiedy Eli Manning podał do Willa Tye’a na przyłożenie, zmniejszając straty do 21 punktów, szanse Giants na zwycięstwo wzrosły zaledwie do 0,1%.
Przez trzy kwarty Pantery absolutnie dominowały. Cam Newton podał na pięć przyłożeń po raz trzeci w ostatnich pięciu meczach i chyba nikt już nie ma wątpliwości, że to rozgrywający Caroliny sięgnie w tym roku po nagrodę MVP. Josh Norman fantastycznie krył Odella Beckahama, który swoją pierwszą piłkę złapał przy 28-punktowym prowadzeniu Panthers i było to piąte podanie w tym meczu w jego kierunku (do tej pary jeszcze wrócimy).
Giants, którzy grali o swoje playoffowe życie w tym meczu, byli bezradni tak w obronie, jak w ataku. Nawet nieźle biegający Rashad Jennings zgubił fumble.
Co więc się stało, że Giants wrócili do meczu? Przede wszystkim Panthers za szybko uwierzyli, że jest po meczu. Eli Manning nagle „zaskoczył” i zaczął skutecznie dyrygować ofensywą. Podał po jednym podaniu na TD do Willa Tye’a, Odella Beckhama, Ruebena Randle i Shane’a Vereena. Beckham przebudził się z letargu i w półtorej kwarty złapał sześć piłek na 76 jardów. Obrona zaczęła seryjnie wymuszać 3&out, zablokowała field goal Caroliny, odzyskała piłkę, zgubioną przy przekazywaniu jej między Newtonem i jego RB. W efekcie Giants doprowadzili do remisu.
Po to tylko, żeby w ostatniej serii Cam Newton przemaszerował pół boiska i ustawił zwycięski field goal z 43 jardów.
Tom Coughlin to świetny trener i jego wyniki mówią same za siebie. Większość meczy Giants w tym roku kończy się na styku, a bilans NYG w spotkaniach zakończonych różnicą jednego przyłożenia lub niższą to 3-7. Nie będę Was zanudzał, w każdym razie badania pokazały, że jeśli nie masz w składzie Toma Brady’ego lub Peytona Manninga, to wygrywanie meczów na styku to w dużej mierze kwestia szczęścia, a w długim okresie niemal wszystkie zespoły mają w takich meczach bilans zbliżony do 50%. Tyle że przynajmniej kilka razy w tym roku w meczach na styku błędy Toma Coughlina utrudniły życie jego drużynie.
Nie chcę przez to mówić, że to Coughlin jest winny tych porażek. Ale weźmy dla przykładu mecz przeciwko Panthers. W ostatniej serii Newton i spółka mieli 1:46 min. Połowę przekroczyli na 0:57 przed końcem. Do tego momentu Coughlin mógł mieć nadzieję na wybronienie serii i dogrywkę. Na 0:52 Panthers są w zasięgu skutecznego field goala, konkretnie na 53 jardy od bramki. Coughlin ma wszystkie trzy timeouty. Graham Gano z ponad 50 jardów ma w karierze skuteczność 58,3%, w przedziale 40-49 jardów rośnie ona do 76,2%. Panthers spokojnie zbliżają się jeszcze o 10 jardów, a Coughlin wciąż ma trzy timeouty. Zużywa jeden dopiero na nieskuteczne „zamrożenie” kickera Panthers, a dwa pozostałe zabiera do domu.
Oczywiście, można mówić, że Pantery nie miały trzeciej próby, więc i tak zużyłyby większość zegara. Ale Coughlin mógł liczyć na wymuszenie kopnięcia w czwartej próbie. To dałoby Giants ok. 30 sekund na serię ostatniej szansy, zakończoną jakąś „zdrowaśką”. Trudno mówić, że radykalnie zwiększyłoby to szanse nowojorczyków na sukces, ale trener nie zarządzał czasem w sposób, który ustawiłby jego drużynę w najlepszej sytuacji. Jasne, gdyby Giants przechwycili piłkę, to okazałby się geniuszem, jak Bill Belichick w ostatnim Super Bowl, ale moim zdaniem Belichcik nie biorąc wówczas czasu miał więcej szczęścia niż rozumu. Coughlinowi tego szczęścia zabrakło.
Giants niemal zupełnie stracili szanse na tegoroczne playoffy. Szkoda, bo wydaje mi się, że właśnie oni, jako jedyni z NFC East, mogliby w tych playoffach coś ugrać. Jakieś teoretyczne szanse wciąż mają, ale muszą liczyć na zwycięstwo Eagles nad Redskins za tydzień, a następnie pokonać Orły w ostatniej kolejce.
Na koniec starcie Odell Beckham – Josh Norman. Niestety to właśnie ono, a nie świetny mecz, przykuło większość uwagi. Przez dwie i pół kwarty Norman był zdecydowanie górą, co wywoływało pełne frustracji zachowania Beckhama, na czele z brutalnym uderzeniem kaskiem po gwizdku, za które powinien wylecieć z boiska.
To uderzenie nie było przypadkowe, zresztą przez cały mecz między tymi zawodnikami dochodziło do spięć, a z tego co widziałem na ekranie, prowodyrem był głównie WR Giants. To uderzenie to dokładnie takie zagranie, jakie NFL stara się wyeliminować ze względu na zagrożenie wstrząśnieniem mózgu. Beckham został zawieszony na jeden mecz i choć ucierpi na tym moja drużyna fantasy, to muszę się zgodzić z tą sankcją.
Josh Norman również nie pozostanie bez kary. Zapłaci w sumie ponad 26 tys. dolarów za rożne przewinienia, ale zagra w tym tygodniu. (W przypadku Beckhama zawieszenie będzie go kosztować 1/16 jego tegorocznych zarobków, czyli ok. 52,5 tys. dolarów).
Pozostaje jeszcze kwestia zachowań Panthers przed meczem. Pytanie czy Beckham mógł się poczuć zagrożony trash-talkingiem i kijami baseballowymi? Podobno Panthers przynoszą je na każdy mecz, jako symbol ich nastawienia. Zresztą i w PLFA zdarzają się podobne wypadki. Zarówno jeden jak i drugi gracz mają opinię prowokatorów i trash-talkerów. Ogromna szkoda, że bili się zamiast grać, bo obaj to zawodnicy pierwszej klasy.
AFC ucieka Broncos
Wydawało się, że na swojej świetnej defensywie Denver Broncos będą w stanie dojechać może nawet do Super Bowl. Jednak przegrali dwa ostatnie mecze, przed nimi ciężki wyjazd do Cincinnati, a Kansas City Chiefs mają tylko jedno zwycięstwo mniej, wygrywają tiebraker, są niepokonani od ośmiu spotkań i kończą sezon meczami z Browns i Raiders. W Denver muszą zapomnieć o wolnym w pierwszej rundzie playoffów, a skupić się na tym, by w tej pierwszej rundzie grać u siebie.
Co gorsza niedzielny mecz przeciwko Steelers nie pokazał, by Brock Osweiller był gotowy do rywalizacji na najwyższym poziomie. Statystyki miał nawet przyzwoite, ale do celu nie trafiła nawet połowa jego podań. Póki szło, było dobrze, ale kiedy iść przestało, młody rozgrywający Broncos nie potrafił podźwignąć drużyny na swoich barkach. Oczywiście nie znaczy to, że nie jest do tego zdolny, ale jak na razie tego nie pokazał.
Chyba najbardziej rażąca była ostatnia seria ofensywna Denver. Big Ben Roethlisberger tchnął w nich nowe życie, posyłając bezsensowne podanie na INT i to jeszcze przed two minute warning, więc dał mnóstwo czasu Osweilerowi i spółce na doprowadzenie do dogrywki. Tyle że Broncos wyszli, rzucili cztery niecelne podania i było po meczu.
Ofensywa Steelers jest w gazie. To był szósty mecz z rzędu, w którym zdobyli 30 lub więcej punktów. Tym razem udało im się wyjść z 17-punktowej straty. W pogoni Roethlisberger po raz drugi w sezonie wykonał 55 podań, z czego 40 dotarło do jego reciverów. Broncos udało się zatrzymać grę biegową, ale Big Ben podał na 380 jardów, z czego 189 złapał Antonio Brown. Brown ma już na koncie w tym roku 1586 jardów i w tej kategorii przewodzi wszystkim reciverom w NFL. W dwóch ostatnich meczach potrzebuje 112 jardów, by poprawić swój ustanowiony rok temu rekord życiowy.
Jeśli Broncos wybronią pierwsze miejsce w AFC to w Wild Card Game mogą się spotkać właśnie ze Steelers. jeśli się nie wybronią, to w pierwszej rundzie pojadą zapewne do Kansas City. Jest też scenariusz, w którym zupełnie wypadają z playoffów, ale tego chyba nikt w Kolorado nie bierze pod uwagę. Poniedziałkowy mecz w Cincinnati zapowiada się pasjonująco, zwłaszcza że Bengals wciąż nie mogą skorzystać z usług Andy’ego Daltona, więc może się okazać, że w meczu dla koneserów defensywy będziemy mieli wynik 9:6.
W skrócie:
1. Charles Woodson ogłosił, że po sezonie kończy karierę. Zasługuje na coś więcej niż wspomnienie w rubryce „w skrócie”, więc spodziewajcie się dłuższego artykułu na jego temat.
2. Wybrano składy tegorocznego Pro Bowl, czyli meczu gwiazd NFL. Najwięcej graczy (10) wyślą na Hawaje niepokonani Carolina Panthers. Po siedem miejsc przypadło reprezentantom Patriots, Seahawks i Cardinals. Sześć drużyn nie będzie miało żadnego reprezentanta, a będą to: Colts, Jaguars, Titans, Chargers, Bears i Saints. Pełne składy: http://www.nfl.com/news/story/0ap3000000607625/article/2016-pro-bowl-roster
3. W batalii o #1 w przyszłorocznym drafcie na czele znajdują się Titans i Browns. Obie drużyny mają taki sam bilans, ale Tennessee przegrali bezpośredni mecz, więc są „na prowadzeniu”.
4. Brandon Weeden poprowadził Houston Texans do zwycięstwa w meczu, który najprawdopodobniej zdecyduje o wygranej w AFC South. Aż mnie zęby bolą od pisania tego zdania.
5. Green Bay Packers zapewnili sobie awans do playoffów po wygranej w Oakland. Ofensywa znów wyglądała fatalnie, ale dwie straty Dereka Carra w pierwszej kwarcie pomogły Packers rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść.
6. Defensywa Cardinals doznała potężnego ciosu, gdy Tyran Mathieau musiał zejść z boiska z zerwanym więzadłem w kolanie. To samo więzadło, tylko w drugim kolenie, zerwał pod koniec sezonu 2013 i cały ubiegły rok grał poniżej możliwości. Ogromna szkoda, bo był jednym z kandydatów do nagrody defensywnego gracza roku i na pewno już się szykował na finał NFC przeciwko Camowi Newtonowi.
7. Zbliżają się playoffy, więc ruchy kadrowe schodzą na dalszy plan, ale warto patrzeć na tegorocznych wolnych agentów. Wśród nich mi.in. Von Miller, Greg Hardy, Rolando McClain, Alex Boone, Bruce Irvin, Josh Norman, Brock Osweiler, Kirk Cousins, Russell Okung, Doug Martin, Mohamed Sanu, Lamar Miller, Alshon Jeffery, Derek Wolfe i kilku ciekawych weteranów u schyłku karier. Pełna lista.