Żarty się skończyły. Przed nami Wild Card Round, czyli pierwsza runda playoffów w NFL. Futbol amerykański na najwyższym poziomie. Teraz każda porażka to koniec sezonu, a ekipy, które zaczynają rywalizację w ten weekend tylko cztery wygrane dzielą od Super Bowl.
Wszystkie godziny podane wg polskiego czasu. W tabelach ze statystykami znajduje się miejsce drużyny w danej kategorii. Wartości to kolejno: jardy zdobyte, punkty zdobyte, jardy stracone, punkty stracone, miejsce ofensywy, defensywy i special teams w rankingu DVOA, a na koniec różnica między stratami wymuszonymi a własnymi.
Houston Texans – Kansas City Chiefs
Sobota, 22:20
Porównanie statystyczne:
Pierwszy mecz Wild Card Round zapowiada się na spotkanie defensywne. W Houston spotkają się dwie ekipy dysponujące obroną klasyfikowaną w pierwszej dziesiątce NFL. Jak możecie zobaczyć powyżej, dokładne miejsce tych drużyn zależy od metryki, jaką weźmiemy pod uwagę, ale nie ulega wątpliwości, że obie należą do ścisłej defensywnej czołówki.
Analizę chciałbym rozpocząć od pass rushu obu drużyn. W zeszłym sezonie J.J. Watt i Justin Houston do końca walczyli o koronę króla sacków. Ostatecznie minimalnie lepszy okazał się Houston, ale to Watt odebrał na koniec sezonu nagrodę Najlepszego Gracza Defensywy. W tym roku Watt nie zwalnia tempa. Nawet złamana ręka nie przeszkodziła mu w zebraniu 17,5 sacka i 50 QB Hitów (w tej drugiej kategorii jeszcze się poprawił w stosunku do zeszłego roku). Dzielnie sekunduje mu Whitney Mercilus, który nazbierał 12 sacków.
W Chiefs pass rush to wysiłek zbiorowy, bo niemal wszyscy pass rusherzy zmagają się z mniejszymi lub większymi kontuzjami. Justin Houston opuścił pięć ostatnich spotkań ze zwichniętym kolanem, ale na (nomen, omen) Houston ma być gotowy. Tamba Hali złamał w połowie grudnia kciuk i w finale sezonu zasadniczego przeciwko Raiders zagrał tylko 14 z 57 snapów. Tymczasem zastępujący ich Dee Ford doznał wstrząśnienia mózgu, choć w playoffach ma zagrać.
To oznacza, że jeszcze większy ciężar będzie spoczywał na secondary Chiefs, która ma za sobą znakomity sezon. Po Ericu Berrym nie widać, że jeszcze w zeszłym roku walczył z rakiem. Marcus Peters to murowany kandydat na najlepszego debiutanta roku w obronie. Także pozostali gracze secondary przyczynili się do faktu, że rozgrywający rywala mają przeciwko nim passer rating na poziomie zaledwie 76.0 i jest to drugi najlepszy wynik w lidze (po Panthers).
Texans nie dysponują jakąś wybitną ofensywą, a ich jedyną elitarną bronią jest WR DeAndre Hopkins. Tylko Julio Jones i Antonio Brown zaliczyli więcej jardów od niego, a obaj ci reciverzy grają w ofensywach znacznie mocniej opartych na podaniu. Ponad 31% piłek rozgrywający Texans kierują właśnie do Hopkinsa. To o tyle ważne, że jak podają Football Outsiders, Chiefs są dopiero 21. drużyną w lidze jeśli chodzi o obronę przeciwko WR #1. Pozwalają najlepszemu reciverowi rywali na złapanie kilku piłek, ale jednocześnie skutecznie odcinają całą resztę. Tyle że w Texans nie bardzo jest jakaś reszta, więc zapewne secondary Chiefs skupi się w całości na Hopkinsie.
W barwach Texans powinien zagrać QB Brian Hoyer, któy w zeszłym tygodniu wrócił do gry po drugim w tym sezonie wstrząśnieniu mózgu. Nie jest to może gwiazda, ale na pewno lepszy gracz niż alternatywy, które trener Bill O’Brien ma do dyspozycji.
W tej sytuacji, jak rzadko kiedy, to Chiefs będą mieli przewagę na rozegraniu. Alex Smith na pewno nie należy do gwiazd, ale to solidny QB, który popełnia bardzo mało błedów. W całym sezonie Chiefs zanotowali tylko 15 strat, co jest drugim wynikiem w lidze (za Patriots). Smith posyła INT tylko w 1,5% swoich podań, a to trzeci najlepszy wynik w lidze po Tomie Bradym i Aaronie Rodgersie, którzy słyną z ogromnej dbałości o piłkę. W tym roku ma też wreszcie recivera z prawdziwego, bo Jeremy Maclin złapał 124 piłki na 1088 jardów i 8 TD.
Na korzyść Smitha zadziała jeszcze jedna rzecz: pozycja startowa. Texans mają jedne z najsłabszych special teams w lidze. Jeśli Hoyer będzie musiał w każdym posiadaniu przejść 20 jardów więcej niż Smith, to nie ma siły, żeby Texans ten mecz wygrali.
Mój typ: Texans 10 – 21 Chiefs
Cincinnati Bengals – Pittsburgh Steelers
niedziela, 2:20
Porównanie statystyczne:
O ile pierwszy z sobotnich meczów zapewne zdominuje defensywa, o tyle w drugim możemy spodziewać się ofensywnych fajerwerków, przynajmniej po stronie Steelers. Kiedy Big Ben Roethlisberger jest zdrowy, to w tym sezonie ciska daleko. Jego 325 jardów/mecz to najlepszy tegoroczny rezultat w NFL. A 8,4 jarda/próbę ustępuje tylko Carsonowi Palmerowi i… Andy’emu Daltonowi. W efekcie Antonio Brown zaliczył w tym sezonie 1834 jardy, co jest czwartym wynikiem w historii NFL.
Jednak jak przekonał się latem Jason Pierre-Paul, fajerwerki to niebezpieczna sprawa. I tak też jest ze Steelers. Big Ben rzucił w tym roku aż 17 INT. Niemal 1 na 30 jego podań wpada w ręce rywali. Z rozgrywających, którzy zagrają w playoffach, tylko Peyton Manning ma gorszy wskaźnik. W efekcie Steelers należą do drużyn, które najczęściej w lidze tracą piłkę. Z reguły wychodzi im to na dobre, ale w playoffach jeden słabszy mecz oznacza koniec sezonu.
Steelers mogą mieć też problemy z grą biegową. Le’Veon Bell jest na liście kontuzjowanych i zobaczymy go dopiero we wrześniu. DeAngelo Williams w ostatnim meczu sezonu zasadniczego doznał urazu stopy i również nie zagra. To o tyle problematyczne, że Bengals stosunkowo lepiej idzie bronienie podań niż biegu i kontrola tempa gry po ziemi byłaby dla Steelers całkiem niezłym rozwiązaniem i nie narażałaby Roethlisbergera na bliskie spotkanie z Carlosem Dunlapem i Geno Atkinsem, którzy uzbierali w sumie w tym sezonie 24,5 sacka.
W barwach Bengals znów wystąpi AJ McCarron. To właśnie przeciwko Steelers w 14. tygodniu rozgrywek Andy Dalton złamał kciuk. Zastąpił go McCarron, ale Steelers wygrali to spotkanie, a młody QB popełnił kilka fatalnych błędów. Od tej pory McCarron gra lepiej, ale ofensywa Bengals nie wygląda równie dynamicznie jak wcześniej. Zresztą żadna ofensywa w NFL nie będzie wyglądała dobrze po stracie pierwszego QB. AJ wywiązuje się z obowiązków zmiennika, czyli trzyma okręt w miarę na kursie. Dalton miał wrócić na playoffy, ale nie udało się. W tej sytuacji McCarron będzie musiał nieco mocniej postawić żagle, by przeciwstawić się wysokooktanowej ofensywie Steelers.
Na korzyść byłego rozgrywającego Alabamy przemawia przyjazne otoczenie. Ma przed sobą solidną linię ofensywną, a A.J. Green, Marvin Jones, Tyler Eifert i Mohamed Sanu tworzą więcej niż solidny korpus reciverów. Zwłaszcza Green nieźle współpracuje z McCarronem, ale gra z takim reciverem to marzenie każdego QB. Tylko ta gra biegowa…
Giovanni Bernard to kapitalny reciver z głębi pola, ale w grze biegowej bardzo nierówny. Dużo „big playów”, ale i sporo tackli na zero. Z kolei Jeremy Hill to klasyczny taran biegający środkiem, ale w tym roku notuje wysoce niezadowalające 3,6 jarda/bieg. Solidna gra tego duetu pomogłaby Bengals kontrolować zegar i utrzymać Big Bena za linią boczną.
Kluczem w tym meczu będzie defensywa Bengals. Tylko Seahawks oddali w tym sezonie mniej punktów rywalom. Mają świetnych playmakerów na każdym poziomie obrony i jak na ten etap sezonu są jedną z najzdrowszych grup w lidze. Steelers muszą przycisnąć gaz do dechy, by wygrać na trudnym terenie w Cincinnati. Bengals muszą to wykorzystać i wymusić kilka strat. Wówczas AJ McCarron powinien spokojnie dowieźć zwycięstwo do końca.
Tylko czy stać ich na powstrzymanie Roethlisbergera i Bryanta? Żaden wynik mnie nie zdziwi.
Mój typ: Bengals 20 – 23 Steelers
Minnesota Vikings – Seattle Seahawks
niedziela, 19:00
Porównanie statystyczne:
Kiedy patrzy się na liczby, a potem na miejsce Seahawks w tabeli, powstaje dziwny dysonans. Jakim cudem drużyna, która znajduje się w ścisłej czołówce niemal w każdym wskaźniku statystycznym, wygrała zaledwie 10 spotkań?
Przede wszystkim słaby początek sezonu. Seattle zaczęli od czterech porażek w sześciu pierwszych meczach, a przegrywali z nie byle kim: jeszcze zdrowymi Packers, Bengals, Panthers czy Cardinals. Nie pasują do tego jedynie Rams, ale ta ekipa ma patent na Seahawks. Wygrali trzy z czterech ostatnich spotkań między tymi drużynami. Wszystko to zresztą były porażki minimalne, a końcówkę sezonu Seattle mieli niesamowitą.
Tegoroczni Seahawks to inna drużyna niż ta, która dwa razy z rzędu meldowała się w Super Bowl. Wówczas była to drużyna defensywy i Marshawna Lyncha. Teraz to ekipa Russella Wilsona. Ostatnie siedem meczów rozgrywającego Seahawks to jedna z najlepszych siedmiomeczowych serii w historii NFL. Zresztą zobaczcie sami. Gdyby Wilson grał tak cały sezon, w cuglach zdobyłby MVP. A i tak jego passer rating jest najwyższy w tym sezonie ze wszystkich QB. Wilson robi wszystko: biega, podaje, unika strat, a to wszystko bez kontuzjowanego Lyncha, Jimmiego Grahama, Thomasa Rawlsa i z niepewną linią ofensywną
Obrona Seahawks nie jest tą niewzruszoną skałą co przez ostatnie lata. Salary cap wymusiła oddanie kilku graczy, skończyła się absurdalnie długa ławka, pojawiły się problemy z obsadą niektórych pozycji. A mimo to trzeci raz z rzędu oddali najmniej punktów w lidze.
Vikings mają za sobą sezon, w którym zrobili spory postęp. Ich ostatnie zwycięstwo z Packers było imponujące. Ze świetnej strony pokazała się zwłaszcza ich obrona, która kompletnie zmiotła o-line Packers. W Wild Card Game będą musieli zagrać jeszcze lepiej, bo na pomoc ofensywy nie bardzo mogą liczyć.
Jeśli obrona Seahawks ma słabość, są nią rzuty na lewą stronę boiska (lewą z perspektywy ataku). Cary Williams po prostu nie jest graczem klasy Richarda Shermana. Statystyki Football Outsiders pokazują, że rzuty głęboko w lewo dają stosunkowo dobry efekt. Podobnie jak krótka gra podaniowa przez środek, co wynika zapewne z problemów zdrowotnych Kama Chancelora.
Problem polega na tym, że Vikings nie za bardzo mają długą grę podaniową. Minnesota to drużyna Adriana Petersona. Teddy Bridgewater to jak na razie tylko „game manager”. Nie ma w tym jego winy, bo pokazywał przebłyski prawdziwego talentu, ale sztab trenerski Vikings uparcie nie chce złożyć na jego barkach większej odpowiedzialności. To dość zrozumiałe, gdy ma się w składzie najlepszego running backa ostatnich lat, ale wydaje mi się, że lepsze efekty osiągnęliby bardziej zbilansowanym atakiem, jak za czasów Bretta Farve’a.
Granie głównie biegiem i głównie środkiem to woda na młyn obrony Seattle. Seahawks nie zawahają się skierować dodatkowego defensora do tackle box, zwłaszcza że jedynym realnym dalekim zagrożeniem jest debiutant Stefon Diggs. Chłopak miał świetny sezon debiutancki, ale sam przeciwko nieco przetrzebionemu Legion of Boom… Sukcesów mu nie wróżę.
Niedziela byłaby najlepszym momentem na przebudzenie Mike’a Wallace’a. Jak na razie nie pokazuje nic z formy, którą czarował kilka lat temu w Pittsburghu. Jednak dla Vikings kluczem będzie uruchomienie jego i Diggsa, by rozluźnić nieco zasieki na środku i dać nieco więcej przestrzeni Petersonowi. Bez tego ich running back może mieć długi i bolesny dzień, zwłaszcza że przeciwko Green Bay nabawił się urazu lędźwi.
Jeśli Vikings wyjdą z jednowymiarowej ofensywy, a ich pass rush przyciśnie Russella Wilsona, mają szansę. W przeciwnym razie może skończyć się jak miesiąc temu, kiedy Seahawks wygrali w Minnesocie 38:7, a Peterson wybiegał tylko 18 jardów w 8 próbach.
Mój typ: Vikings 9 – 28 Seahawks
Washington Redskins – Green Bay Packers
niedziela, 22:40
Porównanie statystyczne:
Redskins imponowali zwłaszcza w końcówce sezonu. Może rywali nie mieli najmocniejszych, ale pięć zwycięstw w sześciu ostatnich meczach to dobry wynik. We wszystkich tych spotkaniach Cousins miał passer rating powyżej 100, a przeciwko Bills i Cowboys zanotował niemal idealne QBR 99 i 99,8 (maksymalna wartość wskaźnika to 100). W trzech ostatnich spotkaniach podał na 11 TD, pobiegł na kolejne i nie zaliczył żadnej straty.
Cousins będzie kluczem do tego spotkania, bo gra biegowa Redskins wygląda tak sobie, drużyna ze stolicy nie ma też jakiegoś konkretnego recivera #1. Czterech graczy złapało piłki na ponad 500 jardów, ale nikt nie zaliczył 1000.
Packers będą musieli w tym meczu polegać na swojej obronie, która gra stosunkowo nieźle. Wiele zależy od pass rushu GB, a ten wygląda całkiem nieźle. Ich 43 sacki to siódmy wynik w lidze, a do tego coraz częściej zaczyna się w nim udzielać Clay Matthews, który większość sezonu spędził jako środkowy linebacker. Jeśli zdołają przycisnąć Cousinsa i zmusić go do błędów, to Aaron Rodgers powinien poradzić sobie ze słabą defensywą Redskins.
Trzeba jednak przyznać, że ostatnio ofensywa Packers nie wygląda na taką, która miałaby sobie z kimkolwiek poradzić. Linia ofensywna jest w strzępach po ostatnich kontuzjach, a Football Outsiders klasyfikują pass rush Redskins nawet wyżej niż Packers. Washington znacznie słabiej broni gry biegowej, ale tam Packers są wyjątkowo nierówni. Nie pomaga im również masa dziwnych pomysłów sztabu trenerskiego, jak bezproduktywne wystawianie Randalla Cobba jako RB. Faktem jest jednak, że Cobb jest równie bezproduktywny w swojej nominalnej roli slot recivera.
Rodgers nie ma ostatnio łatwego życia. Gra biegowa jest chimeryczna, co chwilę dostaje ciosy od obrony, James Jones pojawia się i znika, Cobb za często się nie pojawia, Devante Adams upuszcza większość kierowanych do niego piłek, a głęboka gra podaniowa to jakieś odległe wspomnienie. Jednak defensywa Redskins to zdecydowanie najsłabsza obrona w playoffach i jeśli Rodgers i spółka nie zwojują nic przeciwko nim to czas spakować zabawki i czekać na sezon 2016.
Mój typ: Redskins 13 – 20 Packers