Site icon NFL Blog

NFL przed sezonem 2016: AFC North

AFC North to od lat jedna z najciekawszych i najbardziej wyrównanych dywizji w lidze, choć od wprowadzenia nowego układu dywizji w sezonie 2002 tylko trzy z czterech drużyn wygrywały AFC North. W tym sezonie raczej nie ma co liczyć na nagłe przebudzenie Browns, ale jeśli Ravens pozostaną zdrowi, to znów możemy mieć trójstronną rywalizację na szczycie.

 

Cincinnati Bengals

W zeszłym sezonie ogromny krok naprzód uczynił Andy Dalton i gdyby nie jego kontuzja w końcówce sezonu, Bengals mogliby wreszcie wygrać pierwszy mecz playoffów od 1988 r. W Cincinnati mają nadzieję, że zeszłoroczna dyspozycja ich rudowłosego rozgrywającego nie była dziełem przypadku, tylko stałym trendem. Jednak sporo czynników działa na niekorzyść Daltona.

Po pierwsze w Bengals nie ma już OC Hue Jacksona, który podjął się straceńczej misji prowadzenia Browns. Zastąpił go Ken Zampese, który przez ostatnich 12 lat był trenerem quarterbacków w klubie. Trudno powiedzieć jak spisze się jako koordynator, ale przynajmniej świetnie zna Daltona.

Nie można tego samego powiedzieć o korpusie reciverów. Z klubem pożegnali się Marvin Jones i Mohammed Sanu, czyli WR #2 i #3. Pozostał oczywiście fenomenalny A.J. Green, ale sam nie może łapać wszystkich piłek. Głównym kandydatem do pozycji recivera #2 jest Brandon LaFell, który dwa ostatnie sezony spędził w Nowej Anglii. Poza tym w składzie jest Brandon Tate, od zawsze raczej returner niż reciver oraz debiutant z drugiej rundy, Taylor Boyd.

Na pozycji TE dobrze spisywał się Tyler Eiffert, póki nie uległ kontuzji. Teraz, po majowej operacji kostki, dopiero ostrożnie zaczyna wracać do treningów. Jeśli będzie grał na takim poziomie jak na początku sezonu 2015, to zapewne stanie się drugim ulubionym celem Daltona.

Na plus rozgrywający Bengal może zapisać swoją linię ofensywną, która pozostała nietknięta od zeszłego roku. W poprzednim sezonie utrzymywali presję z dala od swojego QB, a Dalton, jak mało który rozgrywający w NFL, ma problemy z podawaniem pod presją. Na RB pozostaje duet Giovani Bernard i Jeremy Hill, który co roku lepiej wygląda na papierze niż na boisku.

W defensywie nie zaszły wielkie zmiany. CB Leon Hall po dziewięciu sezonach przeniósł się do New York Giants, a zastąpić ma go rookie William Jackson. Póki co secondary Bengals ma dwóch sprawdzonych weteranów: Adama Jonesa (tyle że ten ma już 32 lata) i George’a Ilokę. Reszta to mniejsze lub większe znaki zapytania.

Znacznie lepiej jest z przodu, gdzie Geno Atkins powinien dominować na linii wznowienia akcji, jeśli zdrowie pozwoli. Tyle że reszta linii defensywnej odstaje od niego poziomem na minus. Problemem może okazać się zwłaszcza pass rush. Lepiej jest w drugiej linii, gdzie Rey Maualuga i Vontaze Burflict tworzą bardzo solidny duet, choć ostatni rok mieli nieco słabszy.

Bengals weszli do playoffów w sześciu z ostatnich siedmiu sezonów. Czy to wreszcie ten rok, kiedy po raz pierwszy od niemal trzech dekad wygrają mecz w styczniu?

 

Pittsburgh Steelers

Przez lata Steelers byli synonimem świetnej defensywy. „Stalowa kurtyna” dominowała w latach 70-tych, a obrona Dicka LeBeau z Troyem Polamalu w ubiegłej dekadzie. LeBeau nie ma już w klubie, podobnie jak Polamalu, a siła dzisiejszych Steelers tkwi w ofensywie, a nie obronie pełnej znaków zapytania.

Pytanie numer 1: ile meczów zagra Ben Roethlisberger? Potężny rozgrywający to znany twardziel, bardzo trudny do obalenia, ale jego styl gry powoduje liczne urazy. Nigdy nie miał kontuzji, która wyeliminowałaby go z gry na dłużej, ale w 9 na 12 sezonów stracił kilka spotkań z powodu drobniejszych problemów zdrowotnych. Big Ben to obecnie jeden z pięciu najlepszych QB w NFL (umieściłbym go nawet w TOP 3, za Rodgersem i Bradym, ale to kwestia do dyskusji). Każdy mecz bez niego to spory spadek wartości Steelers.

Zdrowie Big Bena w dużej mierze zależy od jego o-line. Środek wygląda bardzo solidnie. Pytanie tylko w jakiej formie będzie center Maurkice Pouncey, który musiał przejść aż siedem operacji złamanej przed poprzednim sezonem nogi. Gorzej wygląda sytuacja z tacklami. Ryan Harris to ciekawy, budżetowy nabytek, ale jako LT przed rokiem w Broncos zbierał mieszane recenzje.

Roethlisberger ma do dyspozycji dwóch elitarnych, może nawet najlepszych na swoich pozycjach graczy: Antonio Browna na WR i Le’Veona Bella na RB. Zmiennikiem Bella jest solidny DeAngelo Williams, ale dalej jest gorzej. Heath Miller, wieloletni TE Stalowych skończył karierę, a zakontraktowany w jego miejsce Ladarius Green zmaga się z urazami. Poza Brownem trudno mówić o dobrych WR. Martevius Bryant został zawieszony na cały sezon po zawalonym teście narkotykowym, a Markus Wheaton i Darius Heyward-Bay nie są graczami, którzy budziliby lęk czy choćby szacunek w secondary przeciwnika.

Steelers dojdą tak daleko, jak zaprowadzi ich ofensywa, bo obrona wygląda kiepsko. Cameron Hayward i nieśmiertelny James Harrison to najjaśniejsze punkty front seven. Ryan Shazier ma kolosalny potencjał, ale zbyt często pudłuje w próbach tacklowania. Secondary to kompletnie bezbarwna grupa. Steelers wzięli w pierwszej rundzie draftu cornerbacka Artie Burnesa, a w drugiej safety Seana Daviesa, ale gracze z tych pozycji rzadko stają się istotnym wzmocnieniem już w pierwszym sezonie gry.

Jeśli Steelers pozostaną zdrowi, to możemy być świadkami rekordowych występów ich ofensywy. Podobnie jak ofensyw rywali.

 

Baltimore Ravens

O sezonie 2015 w Baltimore na pewno wszyscy będą chcieli zapomnieć. Złe zarządzanie salary cap przez GM-a Ozziego Newsoma wymusiło kilka trudnych ruchów i skróciło ławkę rezerwowych. Mało która drużyna zniosłaby urazy podstawowego rozgrywającego, skrzydłowego i runing backa, ale Ravens byli na to wyjątkowo źle przygotowani. Efektem był najgorszy sezon za kadencji Johna Harbaugha i szósty pick w drafcie 2016.

Ciekawostka: Z tym szóstym pickiem Ravens wzięli OT Ronniego Stanleya, który ma najwyższy ranking w nowym Maddenie ze wszystkich debiutantów 🙂

Newsome jak zwykle lubi kumulować wybory w drafcie, więc w tegorocznym naborze Ravens wzięli aż 11 graczy, co pomoże nieco połatać dziury w składzie, ale i tak trudno się spodziewać, by zdołali nawiązać do mistrzowskiej drużyny sprzed czterech sezonów.

Jak w większości drużyn wszystko zaczyna się od rozgrywającego. Joe Flacco stracił większość zeszłego sezonu z powodu kontuzji, ale i przed urazem nie grał dobrego futbolu. Na pewno duży na to wpływ miała miałkość jego korpusu reciverów. Najlepszy jest 37-letni Steve Smith. Trudno facetowi odmówić wielkiego serca do gry i w trzech z pięciu meczów zeszłego sezonu zaliczył ponad 100 jardów, ale potem zerwał ścięgno Achillesa. A nie jest w wieku, kiedy takie urazy łatwo się goją. Sporym atutem mógłby być TE Denis Pitta, gdyby tylko nie okupował wiecznie listy kontuzjowanych. Jego miejsce zajmie zapewne Ben Watson, który w wieku 34 lat nagle zanotował najlepszy sezon w karierze w Nowym Orleanie. W tej sytuacji dużo zależeć będzie od Kamara Aikena, który w zeszłym sezonie niespodziewanie stał się liderem WR-ów w Ravens i złapał 75 piłek na 944 jardy.

Pod sporym znakiem zapytania stoi gra biegowa. Ravens mają cały komitet biegaczy, ale kluczem będzie postawa o-line. Wciąż dominuje tam Marshal Yanda, najlepszy OG w NFL, ale reszta nie jest już taka pewna. Dużo zależy od debiutanta Stanleya, bo wszystko wskazuje na to, że obejmie on newralgiczną pozycję LT.

W defensywie Ravens będą musieli polegać na pass rushu, głównie dlatego, że poza Terellem Suggsem i Elvisem Dumervilem nie mają za wiele atutów po tej stronie piłki. Niestety Suggs to kolejny ważny zawodnik tej drużyny, który miał problemy zdrowotne w zeszłym sezonie. Wielkie nadzieje wiązano z LB C.J. Mosleyem, ale po imponującym debiutanckim sezonie nieco obniżył loty przed rokiem.

Problemem może być również secondary. Nieźle wygląda sytuacja na safety, gdzie zagra pozyskany z Chargers Eric Weddle oraz konwertowany z cornerbacka Lardarius Webb. Znacznie gorzej wygląda sytuacja na CB, gdzie Jimmy Smith to kolejny z graczy, którego wielki potencjał pozostaje niespełniony przez kolejne urazy.

Ravens powinni poprawić się w tym sezonie, choćby dlatego, że szósty bilans od końca to nisko zawieszona poprzeczka. Ale póki defensywa nie przypomni sobie czasów Raya Lewisa, walka o playoffy to maks na co stać tę ekipę i to tylko pod warunkiem, że uda się uniknąć kontuzji kluczowych graczy.

 

Cleveland Browns

Klątwa Cleveland została przerwana, gdy Cavaliers w niesamowitym stylu zdobyli mistrzostwo NBA. Niestety w Browns nie widać żadnego zbawcy na miarę LeBrona Jamesa.

Przed rokiem Browns skończyli z najgorszym bilansem w lidze i #2 w drafcie. Zamienili to na naprawdę imponujący kapitał draftowy: 14 wyborów w tegorocznym drafcie i kilka wartościowych picków w dwóch kolejnych sezonach. Najlepszym sposobem na wygranie na loterii draftu jest kupienie więcej losów i Browns wywiązali się z tego zadania znakomicie. Niestety dla ich kibiców oznacza to masę graczy o nikłym doświadczeniu w NFL i sezon właściwie stracony na ogrywanie młokosów. Co nie byłoby takie złe, gdyby właściciel Jimmy Haslam nie miał w zwyczaju kompletnie rozwalać drużyny co kilkanaście miesięcy.

Na ławce trenerskiej w Browns zasiądzie ex-OC Bengals, Hue Jackson. Front office kieruje duet Sashi Brown – Paul DePodesta, którzy podobno mają dużo korzystać z zaawansowanych technik analitycznych, niczym w „Moneyball”. Zobaczymy.

Na razie Browns poprowadzi quarterback #25 od 1999 r. Zapewne będzie to Robert Griffin III. Jeszcze trzy lata temu zachwycaliśmy się jego debiutanckim sezonem. Potem w atmosferze konfliktu wyleciał z Redskins, a amerykańskie media bardziej ekscytują się jego rozwodem niż grą. O ile zmiana scenerii dobrze mu zrobi, o tyle Cleveland to miejsce, gdzie kariery quarterbacków umierają.

Co dalej? Jeszcze do niedawna o-line była jedyną formacją, gdzie Browns cieszyli się względną stabilizacją. Na LT wciąż gra Joe Thomas, jeden z najwybitniejszych LT tego pokolenia, który marnuje w Browns najlepsze lata kariery. Jednak reszta to duże znaki zapytania. RT Mitchell Schwartz po najlepszym sezonie w karierze czmychnął do Kansas City, a C Alex Mack do Atlanty.

Wśród łapiących podania jedynym w miarę pewnym punktem będzie TE Gary Barnidge, który przed rokiem zanotował przeszło 1000 jardowy sezon. Tyle że wcześniaczej przez osiem lat złapał piłki na w sumie 600 jardów. A jeśli twoimi podstawowymi opcjami na WR są konwertowany quarterback i rookie to raczej trudno liczyć, że nagle okażą się odpowiednio Julianem Edelmanem i Odellem Beckhamem.

Defensywa… Hmm… Jest szansa, że nie będzie tak słaba jak ostatnie formacje obronne Saints i to właściwie tyle z pozytywów. Największą gwiazdą jest CB Joe Hayden, tyle że borykający się z kontuzjami i grający w niekorzystnym schemacie ofensywnym Hayden miał przed rokiem najsłabszą notę na Pro Football Focus ze wszystkich CB w lidze. Pozostaje nadzieja, że pozytywnie zaskoczy któryś z licznych debiutantów.

Browns znów są kandydatami do picku #1 w drafcie 2017. Drużyna zaczęła iść w lepszym kierunku. Front office zasiało ziarno na ugorze, teraz trzeba poczekać minimum dwa sezony, by zobaczyć co wyrośnie.

 

Mój typ: Po zaciętej walce to Steelers wygrają dywizję, a Bengals będą musieli zadowolić się drugim miejscem i dziką kartą w playoffach. Ravens znów na trzeciej pozycji, ale z lepszym bilansem, a Browns w okolicy #1 w przyszłorocznym drafcie.

 

ZOBACZ TEŻ:

Exit mobile version