Site icon NFL Blog

NFL, tydzień 3: Futbol w cieniu Trumpa

Ostre słowa Donalda Trumpa o zwalnianiu „sukinsynów”, „którzy nie okazują szacunku fladze” wywołały prawdziwą burzę w Stanach Zjednoczonych. Krytyka posypała się nie tylko ze strony tradycyjnie liberalnych mediów, ale i protrumpowskiego establishmentu.

W dzisiejszym podsumowaniu zajmiemy się londyńskimi eskapadami NFL i dalszymi perspektywami na rozbudowę europejskiej oferty ligi, dramatycznymi końcówkami, które dały nam najciekawszą niedzielę od dawna oraz drużynami bez porażki i bez zwycięstwa. Ale zaczynamy od polityki.

 

NFL kontra Donald Trump

Tak, ta część będzie o polityce. Staram się unikać politykowania na blogu, choć oczywiście mam swoje poglądy, jak każdy. Z wykształcenia jestem politologiem, więc mam większe kwalifikacje, by pisać o polityce, niż o futbolu 🙂 Jeśli jednak masz dość całego zamieszania wokół Trumpa, przejdź do kolejnej, wolnej od polityki sekcji. Nie będę miał tego za złe 🙂

W piątek podczas wiecu politycznego w Alabamie Donald Trump powiedział: „Wouldn’t you love to see one of these NFL owners, when somebody disrespects our flag, to say, 'Get that son of a bitch off the field right now. He is fired. He’s fired!'” („Czy nie chcielibyście, żeby jeden z tych właścicieli [klubu] NFL, kiedy ktoś okazuje brak szacunku naszej fladze, powiedział: 'Zabierać natychmiast tego sukinsyna z boiska. Jest zwolniony! Jest zwolniony!” cytat za CNN, tłumaczenie własne).

Przemówienia Trumpa mają swój specyficzny styl. Z reguły mówi dużo, bez ładu i składu, używając potocznego, wręcz potoczystego języka. Nie waha się wplatać wulgaryzmów i bezpardonowo atakować rzeczywistych i wymyślonych przeciwników. Nie on jeden zresztą, znak czasów. Przemówienia prezydenta USA są skrojone pod jego grupę docelową. Także słowa o NFL, krótki fragment z 80-minutowej przemowy, były skierowane do tej grupy.

Od zeszłego roku w NFL tli się konflikt na tle politycznym i rasowym. Zaczęło się od Colina Kaepernicka, który najpierw usiadł, a potem zaczął klękać podczas odgrywania hymnu USA przed meczami. Protestował w ten sposób przeciwko nadmiernej, jego zdaniem, brutalności policji amerykańskiej wobec kolorowych. Dołączyli do niego inni zawodnicy. Jedni kibice i dziennikarze poparli protest, inni byli przeciwko, jeszcze inni rozumieli problem, ale forma protestu była dla nich nie do przyjęcia.

Cała sprawa zaczęła rozchodzić się po kościach, a dziennikarze zaczęli przechodzić do innych kwestii. Dopóki nie wtrącił się Trump, który nie tylko rozdmuchał kontrowersje, ale wręcz polał je benzyną.

Słowa Trumpa wywołały powszechne oburzenie w NFL. Jest to o tyle ciekawe, że w przeciwieństwie do antytrumpowskich mediów i niechętnej Trumpowi NBA, liga NFL była postrzegana jako bastion konserwatystów. Wielu zawodników i trenerów nie kryło sympatii do Trumpa (np. Tom Brady i Bill Belichick). Wielu właścicieli klubów wpłaciło niemałe pieniądze na kampanię wyborczą Trumpa.

Komisarz Rodger Goodell był dość ostrożny, nie chcą zapewne rozjuszyć protrumpowskich szefów.

Pierwszy niedzielny mecz – starcie na Wembley między Jaguars i Ravens. Więcej graczy niż zwykle klęka podczas hymnu. Na murawie Shahid Khan, właściciel Jaguars, stoi pod ramię ze swoimi zawodnikami w pokazie solidarności.

Kahn to jeden z biznesmanów, którzy wpłacili 1 mln dolarów na kampanię Trumpa. Podobnie jak Robert Kraft

Może się wydawać, że to niewiele. Nie są to mocne słowa, zwłaszcza w porównaniu z tym co powiedział Trump. Ale, przekładając na polskie realia, to tak jakby zagorzali PiS-owcy powiedzieli, że popierają Czarny Marsz.

Reakcje były różne. Na pewno klęknęło więcej zawodników niż wcześniej. Było to też znacznie uważniej śledzone. Pittsburgh Steelers, Tennessee Titans i Seattle Seahawks podczas hymnów zostali w szatni (chociaż akurat Steelers próbowali się odciąć od całej sprawy, co im się nie udało). Podczas Monday Night Football Dallas Cowboys wspólnie z właścicielem Jerrym Jonesem przyklęknęli wszyscy na murawie, ale na hymn wszyscy wstali.

Nie znaczy to, że wszystkie postacie z NFL protestują przeciwko Trumpowi. Z zawodników Steelers z szatni wyszedł Alejandro Villanueva, absolwent West Point i kapitan US Army, który odsłużył trzy tury w Afganistanie. Nie stał na sidelinie, ale przy wejściu do tunelu. Sceptycznie do protestu podszedł również Ben Roethlisberger, który w oświadczeniu napisał m.in. „Nie uważam, by hymn był momentem na jakiekolwiek protesty”.

Trump gra na swój twardy elektorat. Hymn i flaga to dla konserwatywnych Amerykanów symbole znacznie mocniejsze niż dla Europejczyków. Trump wcale nie jest odosobniony w swoich poglądach, a narracja o niewdzięcznikach, którzy dzięki Najwspanialszemu Krajowi Na Świecie zarabiają miliony, a nie potrafią tego uszanować, trafia na podatny grunt. Spora część kibiców na Foxborough wybuczała swoich klęczących zawodników, skandując „Stand Up”.

Można się z nim zgadzać z Trumpem lub nie. Można mieć zastrzeżenia do formy czy treści protestu zawodników. Jednak skala reakcji na słowa prezydenta była zaskakująca. Właściciele klubów NFL należą do najbogatszych ludzi w kraju. Jeśli Trump straci poparcie wielkiego biznesu, to nawet najlepsze notowania wśród konserwatystów z amerykańskiej prowincji nie pomogą mu wygrać kolejnych wyborów. Trump gra ryzykowną grę. Pytanie na ile świadomie, a na ile to po prostu brak wyczucia.

Szkoda, że polityka położyła się cieniem na jednej z najciekawszych kolejek ligowych od dawna.

Uwaga, w związku z kontrowersyjnym tematem jakim jest polityka, komentarze pod tekstem będą dokładnie moderowane. Wszelkie sprzeczne z prawem i wulgarne treści, jak również obelgi pod adresem innych użytkowników bloga, będą usuwane bez ostrzeżenia.

 

London Calling

Spotkaniem Baltimore Ravens – Jacksonville Jaguars rozpoczęliśmy tegoroczną serię meczów na Wembley. Serię, która jest sporym krokiem naprzód w rozwoju produktu pod nazwą NFL na naszym kontynencie.

W tym roku po raz pierwszy w stolicy Wielkiej Brytanii rozegrane zostaną cztery mecze, czyli pół „normalnego” domowego sezonu. Według danych NFL na każdym meczu pojawia się ok. 5 tys. kibiców z USA i ok. 5 tys. z kontynentalnej Europy. Reszta, czyli ok. 75 tys., to Brytyjczycy. Sprzedało się aż 40 tys. karnetów na wszystkie cztery mecze. Dla NFL sygnał jest jasny: mamy potencjał na pełnowymiarową franczyzę.

Po raz pierwszy mecze w Londynie rozgrywane będą tydzień po tygodniu. Za tydzień na Wembley gramy drugi mecz, w tygodniach 7 i 8 gramy na Twickenham Stadium, angielskim narodowym stadionie rugby.

Opcje na dalszy rozwój są dwie. Po pierwsze można tam przenieść jeden z istniejących klubów. Raczej nie nowy, bo przy 32 klubach świetnie funkcjonuje układ dywizji i kalendarz sezonowy, brakuje też wartościowych graczy. Kandydatem do przenosin są Jacksonville Jaguars. Klub z małego rynku w Stanach chętnie przeniósłby się do Londynu, gdzie ich przychody z dnia meczowego (którymi nie muszą się dzielić z resztą klubów) są znacznie większe niż w Jacksonville. Ponadto Shahid Khan, właściciel Jags, jest również właścicielem piłkarskiego klubu Fulham F.C. z północnego Londynu.

Jak na razie Jaguars od 2013 do 2020 r. co roku mają grać jeden mecz na Wembley. Czy to budowa stałej bazy fanów? Jak na razie idzie im średnio, ale nie pomagają wyniki. Choć po pogromie, jaki zafundowali w niedzielne popołudnie Ravens część fanów może zmienić zdanie.

Drugą opcją jest granie pełnego „domowego” kalendarza, czyli ośmiu meczów w sezonie. Każda drużyna miałaby przyjeżdżać do Londynu co dwa lata.

Osoby odpowiedzialne za ekspansję NFL wyznaczają datę 2022 r. na jedną albo drugą opcję. Druga jest bardziej prawdopodobna, choćby dlatego, że nie wymaga rozwiązywania masy problemów prawnych (w tym podatkowych, antytrustowych, prawa pracy etc.) i znacznie mniejsze kłopoty logistyczne.

Jak na razie w Anglii nie grali jeszcze Arizona Cardinals, Carolina Panthers, Cleveland Browns, Green Bay Packers, Philadelphia Eagles, Seattle Seahawks, Houston Texans i Tennessee Titans. Przy czym Browns i Cardinals zagrają w tym roku na Twickenham (choć nie przeciwko sobie).

 

Dopóki piłka w grze

Tu może piłka nie jest okrągła, ale bramki są dwie. Zobaczyliśmy masę pasjonujących końcówek, większość w meczach o 19.00 polskiego czasu.

New England Patriots uniknęli drugiej z rzędu porażki na własnym boisku. Byłby to pierwszy taki przypadek od 2008 r., gdy kontuzjowanego Toma Brady’ego zastępował Matt Cassel. Skazani na pożarcie Texans postawili rywalom trudne warunki. Pass rush nieustannie wywierał presję na Brady’ego. Deshaun Watson raz po raz dokonywał cudów, podając na nieprawdopodobne pierwsze próby. Młody QB Texans popełnił kilka błędów debiutanta, ale pozytywów było znacznie więcej.

Prawdę mówiąc Houston zasłużyli na wygraną. Wystarczyłoby, żeby Corey Moore utrzymał piłkę przy długim podaniu Brady’ego do Amendoli w ostatniej minucie meczu i jego przechwyt rozstrzygnąłby sytuację. Wystarczyłoby, żeby przy 4&1 z 18 jarda Patriots na 2:28 przed końcem meczu Bill O’Brien zaordynował akcję biegową zamiast FG. Pats mieli tylko jeden timeout i wątpliwe, by się podnieśli. Jakie były szanse na nową pierwszą próbę? W drugiej połowie tylko 1 z 18 biegów Texans nie zdobył choćby jednego jarda.

Tymczasem to Tom Brady dopisał kolejny rozdział do swojej futbolowej legendy. 92-jardowa seria ofensywna, zwycięskie podanie na TD. W wieku 40 lat po trzech kolejkach jest liderem pod względem liczby jardów podaniowych, podań na przyłożenie i QBR. Drugi w passer rating i ANY/A. I to wszystko po presją – jest 11. najczęściej sackowanym QB w NFL. Z zawodników o zbliżonych statystykach tylko Alex Smith jest sackowany częściej. Oczywiście dużo jeszcze grania przed nami, ale długowieczność Brady’ego jest niewiarygodna.

Wydawało się, że Brady’ego przebije król comebacków Matt Stafford. Jednak Goldenowi Tate’owi zabrakło dosłownie centymetrów do decydującego przyłożenia. W efekcie Atlanta Falcons pokonali Detroit Lions.

W Philadelphii trzecią porażkę z rzędu zaliczyli New York Giants. Odell Beckham Jr to jeden z tych graczy, których najpierw masz ochotę zamordować, a potem uściskać (patrz: Kelce, Travis). Zaliczył dwa przyłożenia, poprowadził comeback i… zarobił 15-jardową karę, bo udawał w endzone, że sika jak pies…

Giants może udałoby się wygrać, ale najpierw Brad Wing zaliczył słabiutki punt, potem defensywa pozwoliła Alshonowi Jeffery’emu wyjść na aut po 19-jardowym podaniu, a wreszcie 61-jardowe kopnięcie trafił Jake Elliott, rookie ściągnięty awaryjnie po kontuzji etatowego kopacza Orłów. Tak dla kontekstu, skuteczność kopaczy w NFL z odległości 60-65 jardów od 1994 r. wynosi 21,1%.

W Green Bay miejscowi Packers uciekli spod topora. Przez większość meczu Bengals prowadzili. Nowy koordynator ofensywny wymyślił prosty, ale skuteczny system: rzucać do A.J. Greena. Nie wiedzieć czemu odszedł od niego w drugiej połowie i GB zmontowali comeback.

Sporo było tam nietypowych sytuacji. Aaron Rodgers rzucił drugi pick-six w karierze, pierwszy na Lambeau Field i wygrał pierwszą dogrywkę w NFL, po przegraniu poprzednich siedmiu. Packers zanotowali cenną wygraną w mocno osłabionym składzie. Teraz krótki tydzień i w czwartek mecz przeciwko Bears.

Bears podbudowanym wygraną nad Steelers. Wygraną po dogrywce, w której nie przeszkodziły takie gafy:

https://twitter.com/NFL_DovKleiman/status/912021459622666246

No i wreszcie zadziwiająco przyjemny dla oka mecz Rams – 49ers w czwartkową noc. Jared Goff pod wodzą Jeffa Fishera wyglądał na największą draftową klapę od czasów JaMarcusa Russella Pod wodzą Seana McVaya wygląda… może jeszcze nie na franchise QB, ale jest na dobrej drodze. Po trzech meczach sezonu jest w statystycznej czołówce, choć nie ulega wątpliwości, że ogromna w tym zasługa uproszczonego playbooka i świetnego playcallingu.

Porównanie gry Goffa w tym i ubiegłym roku pokazuje jak bardzo na rozwoju młodego QB może zaważyć niewłaściwy trener. Ile talentów na miarę Toma Brady’ego zostało zniszczonych przez nieodpowiedzialnych szkoleniowców?

 

3-0 i 0-3

Niepokonani: Atlanta Falcons. Uciekli spod topora w Chicago, uciekli spod topora w Detroit. W międzyczasie zrównali z ziemią Packers. Ich bilans nie jest przypadkiem. Tym razem udało im się przetrzymać trzy INT Matta Ryana. Na początku sezonu wyrastają na faworytów NFC, ale rok temu o tej porze mówiliśmy to o Vikings.

Niepokonani: Kansas City Chiefs. Skąd wziął się Kareem Hunt, który notuje 8,5 jarda na bieg i ma 538 jardów górą i dołem w trzech meczach? Jakim cudem Alex Smith jest liderem NFL w passer rating, choć jest najczęściej sackowanym QB w lidze? Kiedy Andy Reid wsadzi swojej drużynie kij w szprychy „umiejętnie” zarządzając zegarem? I czy Chiefs jak zwykle padną w playoffach? Tego nie wiemy, wiemy natomiast, że wygrali 13 z 15 ostatnich meczów sezonu zasadniczego i to nie przypadek.

Bez wygranej: Cleveland Browns. Jeśli w Ohio nie zacznie się szybko dziać coś pozytywnego, Moneyball może potrwać tylko dwa sezony.

Bez wygranej: New York Giants. Brak linii ofensywnej przy tak mało mobilnym QB jak Eli Manning to jednak samobójstwo.

Bez wygranej: Cincinnati Bengals. Z nowym koordynatorem ofensywnym wyglądają lepiej, ale czy zdołają uratować sezon?

Bez wygranej: LA Chargers. Mój typ na zwycięzcę AFC West chyba poszedł… na ryby. Czyżby Philip Rivers już się skończył? To jeden z tych QB z „Hall of Very Good”, który nigdy nie miał wokół siebie wystarczająco dobrej drużyny (patrz: Romo, Tony)

Bez wygranej: San Francisco 49ers. Walka o #1 w drafcie 2018 przebiega zgodnie z planem. W przeciwieństwie do Bears i Jets, którzy chyba zapomnieli, że mieli tankować.

Na pocieszenie dla wszystkich, których kluby zostały w blokach startowych:

P.S. Nie zapomnij kliknąć „Lajka” na Facebooku i/lub na Twitterze

Exit mobile version