Site icon NFL Blog

NFL, tydzień 4: Co nas zaskoczyło w tym roku

Za nami pierwsze ćwierć sezonu. Wciąż jeszcze nie wiemy wszystkiego o młodym sezonie 2017. Rok temu o tej porze wiedzieliśmy, że atak Falcons jest niezły, ale wydawało nam się, że w finale NFC spotkają się z Vikings. Tak więc póki co wszystko bierzmy z lekkim dystansem. Jeszcze półtora miesiąca i ukształtuje nam się rzeczywisty układ sił.

Tylko Tampa Bay Buccaneers i Miami Dolphins rozegrały trzy spotkania ze względu na huragan nad Florydą. Pozostałe ekipy są już po czwartym meczu. Z tego względu dzisiejszy tekst będzie podsumowaniem największych niespodzianek otwarcia sezonu NFL 2017. Tak na plus, jak na minus.

 

Minus: Obrona New England Patriots

Nad formacją Matta Patricii już nie raz się w tym sezonie znęcałem. Ale to jest absolutnie największe zaskoczenie tego roku. Można było się obawiać, że pass rush będzie niedomagał, ale akurat front, choć nienajlepszy, nie jest tu największym problemem. ESPN podaje, że są na 27. miejscu pod względem liczby sacków i 29. jeśli chodzi o presję na QB. W obronie biegowej Football Outsiders klasyfikują ich na 22. miejscu. Słabo, ale nie tragicznie.

To co jest tragiczne, to secondary. Jedynym kluczowym graczem, który odszedł latem, był slot corner, Logan Ryan. Do drużyny dołączył za to Pro Bowler Stephon Gilmore, który dostał pięcioletni kontrakt na 65 mln. dolarów. Jak na razie Gilmore jest raczej problemem niż atutem. Co gorsza Devin McCourthy, All Pro 2016, najwyraźniej zapomniał jak się gra w futbol. Po meczu przeciwko Panthers przyznał, że wyglądali z Gilmorem „jak para idiotów”. A to i tak eleganckie określenie. Nawet Malcolm Butler, choć wystrzega się katastrofalnych błędów, nie potrafi nikogo upilnować i powala na łatwe podania na średnim dystansie.

Obrona Patriots jest najgorsza w lidze, jaką metryką byśmy jej nie mierzyli. Nie chce mi się wierzyć, by Matt Patricia i Bill Belichick nie zdołali czegoś poprawić, ale ewidentnie popełniono tu jakieś kolosalne błędy. Czy w doborze zawodników, czy na etapie przygotowań do sezonu, czy w doborze schematów obrony. Trudno mi powiedzieć, ale nie sądzę, żeby wszystko dało się naprawić w czasie sezonu. Być może Patriots nie skończą jako ostatnia defensywa NFL, ale nie sposób sobie wyobrazić obronę tytułu bez choćby przeciętnej defensywy. A na to póki co nie ma widoków.

NE w grze trzyma fenomenalny Tom Brady. 40-latek gra niczym w kwiecie wieku i to mimo że jego ochrona pozostawia sporo do życzenia. Po czterech tygodniach jest liderem NFL w jardach podaniowych i podaniach na przyłożenie. Tom Brady to stuprocentowy Hall of Famer. Problem polega na tym, że przy obronie Pats wszyscy QB rywali wyglądają na Hall of Famerów:

Pass. Rtg Comp % TD Y/Att
Brady 116,6 66,50% 10 9
Przeciwnicy 116,5 69,70% 11 9,4

Po czterech tygodniach Brady wykonał 155 podań. Jeśli utrzyma to tempo, to na koniec sezonu zasadniczego będzie miał ich 620. Nie jest to dramat, bo choćby dwa lata temu zanotował 624 próby podaniowe. Tyle że tegoroczni Pats grają dużo więcej długich piłek. W tym tempie ramię Brady’ego nie wytrzyma do grudnia, nie mówiąc o styczniu.

 

Plus: Obrona Buffalo Bills

Po czterech tygodniach Bills są na czele AFC East z bilansem 3-1. Tak jak się spodziewaliśmy, prawda? 🙂

Defensywa Bills oddaje całkiem sporo jardów (306,5/mecz, 9. miejsce w NFL), ale tracą najmniej punktów w lidze (13,5/mecz). Rozgrywający rywali notują passer rating na poziomie 64,1.

Może Jets, Broncos i Panthers nie stanowią zestawu najbardziej przerażających defensyw w lidze, ale wygrana w Atlancie przeciwko aktualnemu MVP to już coś. Zwłaszcza że Falcons wcale nie zaczęli tego sezonu słabo, a ich ofensywne DVOA wciąż sytuuje ich w TOP10 NFL.

Co więcej Bills dokonują tego w bardzo zespołowym wysiłku, bez większych gwiazd. Ich para defensywnych Pro Bowlerów z sezonu 2016, Stephon Gilmore i Zach Brown, zmieniła latem klub.

Trzeba tu docenić pracę HC Seana McDermotta i jego DC Leslie Fraziera. Odziedziczyli obronę, która skończyła sezon 2016 na 27. miejscu w DVOA i zmienili ją w najlepszą obronę ligi, przynajmniej we wrześniu.

Z drugiej strony wiele to mówi o Rexie Ryanie, który dostał drugą obronę ligi po sezonie 2014, w dwóch latach jego pracy lokowała się w trzeciej dziesiątce, by po jego odejściu znów wskoczyć do ścisłej czołówki.

Czy Bills to utrzymają? Kalendarz mają dość łatwy. Raiders odwiedzą ich bez Dereka Carra. Dopiero w listopadzie grają z Saints i Chiefs, a w grudniu dwa razy z Patriots. Pierwsze playoffy w tym tysiącleciu wydają się w zasięgu.

 

Minus: New York Giants

Mieli wystawić ofensywę, która dorówna bardzo dobrej defensywie. Mieli w cuglach wygrać dywizję, a może powalczyć o Super Bowl. Jak na razie przegrali komplet meczów i według Football Outsiders bliżej im do #1 w przyszłorocznym drafcie (8,4% szans) niż playoffów (1,5%). ESPN daje im minimalnie większe szanse na postseason – 2,3%.

O ile może zaskakiwać skala problemów, o tyle nie ich źródło. A źródłem jest fatalna linia ofensywna. Linia, która nie umie wykreować gry biegowej, ani ochronić Eli Manninga. Do rozgrywającego Giants można mieć różne zastrzeżenia, ale na pewno nie można kwestionować jego charakteru. Ten facet przez lata stał twardo w kieszeni i podawał w obliczu nacierających 150-kilowych potworów. W tym roku widzi duchy w kieszeni. Nie ufa swoim liniowym kompletnie i zamiast szukać kolegów, skupia się na ratowaniu życia. I w sumie trudno mieć o to do niego pretensje.

Co gorsza obrona NYG dopasowała się poziomem do kolegów. Eli Apple miał bardzo obiecujący sezon debiutancki, ale w drugim roku stał się ulubionym celem rozgrywających rywali. Landon Collins rok temu był moim kandydatem do nagrody Defensywnego Gracza Roku, w tym sezonie znacząco obniżył loty.

A przy tym wszystkim trener, który raczej przeszkadza zamiast pomagać

 

Plus: Kareem Hunt i ofensywa Chiefs

Początek sezonu rookie Chiefs ma po prostu fenomenalny. Zaliczył najwięcej jardów dołem w NFL. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę tylko jego drugie połowy, wciąż jest biegowym liderem. Notuje 7,4 jarda/próbę. 7,4 jarda! To wartość właściwie niespotykana u podstawowych RB. Hunt zanotował 68 biegów, co można ekstrapolować na 272 w całym sezonie.

Od 1970 r. tylko trzech RB w NFL przekroczyło 6 jardów/próbę przy min. 250 próbach w sezonie: O.J. Simpson, Barry Sanders i Adrian Peterson. Cała trójka zgarnęła w tych sezonach nagrodę MVP.

Hunt nie jest klasycznym RB, który przebija się między tacklami. To nowoczesny, wszechstronny zawodnik. Jego 157 jardów po złapanych podaniach to szósty wynik wśród RB. W pass protection idzie mu różnie, ale i tak stanowi zabójczą broń.

Hunt nie utrzyma 7 jardów/próbę przez cały sezon. Ale już 6 yds/att jest jak najbardziej w zasięgu. A jeśli KC utrzymają świetną dyspozycję, to będzie murowanym kandydatem do nagrody Debiutanta Sezonu.

Ofensywa Chiefs nie zmieniła się z dnia na dzień. Alex Smith ma najlepszy passer rating w NFL, ale absolutnie nie jest najlepszym rozgrywającym. Wciąż większość jego gry to unikanie strat i krótkie podania na wysokim procencie skuteczności. Długie piłki posyła niemal wyłącznie do Travisa Kelce. Wyjątkiem był mecz z Patriots z powodów wyżej wymienionych.

W takim razie skąd ta ofensywna nawałnica KC? W skrócie: Andy Reid. Znakomity trener, często niedoceniany z powodu niewielkich sukcesów w styczniu. Odkąd przejął drużynę świetnie dopasowuje system do swoich zawodników, maksymalizując ich atuty. W efekcie od sezonu 2013 ma bilans 47-21 (.691).

W tym roku Reid obficie włącza do swojego playbooka koncepty, którymi wielu szkoleniowców w NFL gardzi, jako sztuczkami z NCAA. Zone read, opcje i tym podobne sposoby kreują masę jardów po złapaniu piłki i sporą część sukcesów Hunta. Obrony rywali będą na to coraz lepiej gotowe. Pewnie niektóre nawet zatrzymają młodego RB Chiefs. Ale, pomijając kontuzje, trudno mi sobie wyobrazić, by Reid i spółka skończyli sezon w grudniu.

 

Minus: NFL i polityka

Niestety zamieszanie wokół hymnu, Donalda Trumpa i NFL potrafi zniechęcić do oglądania. Co prawda już wcześniej wyciszałem wykonanie hymnu amerykańskiego, bo ich maniera śpiewania na Edytę Górniak z Korei jest dla mnie estetycznie kompletnie niestrawna, ale teraz dla wielu oprawa okołohymnowa staje się ważniejsza niż mecz.

Sport nigdy nie był wolny od polityki, ale sytuacja, gdy w tak krótkim sezonie polityka przesłania sport to fatalna sytuacja dla kibiców. Zwłaszcza kibiców takich jak my, niezaangażowanych w politykę wewnętrzną USA.

 

Plus: Sean McVey i LA Rams

OK, wiedziałem, że Jeff Fisher to fatalny trener. Wiedziałem, że wielu utalentowanych graczy ginie w NFL z powodu fatalnych szkoleniowców. Ale stopień, w jakim Sean McVey (rocznik ’86!) udowodnił jak szkodliwy dla ligi jest trenerski beton to coś niewiarygodnego.

Jared Goff nagle wygląda na utalentowanego rozgrywającego. Ten sam Goff, który przed rokiem zaliczył najgorszy debiutancki sezon w historii, wyglądał na kompletnie zagubionego w kieszeni i tracił głowę przy jakichkolwiek oznakach presji obrony.

W tym roku Goff jest liderem NFL w ANY/A, czyli nowocześniejszym passer ratingu. Widać, że wie co ma robić na boisku, nie traci głowy. McVey zainstalował przyjazny quarterbackowi system, w którym Goff ma mocno uproszczone decyzje. Nie da się tak grać w nieskończoność, ale przy dobrym playcallingu na jakiś czas wystarczy. A kiedy Goff okrzepnie, będzie można zacząć komplikować system. Zeszłorocznemu #1 w drafcie jeszcze sporo brakuje do bycie franchise QB. Ale jest na dobrej drodze, czego rok temu nie można się było spodziewać.

Robotę ułatwia mu Todd Gurley, który wygląda jak galernik uwolniony z kajdan. Co prawda dalej haruje jak galernik (106 prób biegowych i złapanych podań), ale wygląda na to, ze czuje się w tym dobrze (362 jardy po ziemi i 234 górą). Zawodnik, który rok temu wydawał się wolny i wypalony, był jedną z najdynamiczniejszych i najbardziej wszechstronnych broni we wrześniu.

Naturalnie swój udział w odbudowie ofensywy Rams mają nowe nabytki: WR Sammy Watkins i LT Andrew Whitworth. Poprzedni sezon Rams również zaczęli od trzech wygranych w czterech meczach. Ale gdyby głosowanie na najlepszego trenera roku odbyło się dzisiaj, to McVey byłby faworytem.

 

Tydzień w skrócie:

1. Z notatnika medyka. Nie był to dobry tydzień pod względem zdrowotnym

2. NFL znów pokazała, jak mało zależy jej na bezpieczeństwie zawodników. Danny Trevathan z Bears mało nie urwał w czwartek głowy Davantae Adamsowi z Packers nielegalnym uderzeniem. Adams runął jak długi, Trevathan jakby nigdy nic zaczął z kolegami celebrować udane zagranie. Kara? 15 jardów i dwa mecze zawieszenia zredukowane po apelacji do jednego. Za dwukrotną wpadkę na trawce są cztery mecze, podobnie jak za „bardziej prawdopodobną niż nie” wiedzę o spuszczonym powietrzu z piłek.

3. Obrona Titans do słabych nie należy. A jednak Texans i ich rookie QB Deshaun Watson przejechali się po niej jak chcieli. Drużyna z Houston zdobyła 57 punktów. To rekord klubu i dwudziesty taki wynik w historii ligi po 1970 r. Watson podał na cztery przyłożenia i wybiegał piąte. Żaden debiutant na QB w historii NFL nie zliczył tak dobrego popołudnia.

4. Jay Cutler to jednak gość. Popatrzcie jak ciężko pracuje, by być dobrą zmyłką w akcji Wildcat (to ten najbardziej na dole ekranu)

 

 

5. Jeśli już przy Miami jesteśmy, to lepszej antyreklamy futbolu na Wembley NFL nie mogło sobie wymarzyć.

6. Ktoś zapomniał powiedzieć Toddowi Bowlesowi i jego zawodnikom, że Jets mieli w tym roku tankować. Wygrali już drugi mecz w sezonie. Dość skutecznie tankują za to Cleveland Browns, którzy są na dobrej drodze do drugiego z rzędu #1 w drafcie.

7. Brandon Marshall i Marshawn Lynch to kolejne przykłady na to, że nawet głośne nazwisko nie pomoże, gdy w baku brak paliwa. NFL już jest młodsza niż kiedykolwiek wcześniej, a takie historie dodatkowo zniechęcają drużyny do zatrudniania graczy po 30-tce.

8. Panie i Panowie, oto AFC South

Exit mobile version