Site icon NFL Blog

Super Bowl 2018: Rekordy i pierwsze mistrzostwo Eagles

To był pod wieloma względami dziwny Super Bowl. Super Bowl właściwie bez obrony z obu stron, z rekordową ofensywą. Super Bowl, w którym drużyna, która zrobiła 600 jardów w ofensywie i nie puntowała ani razu przegrała. Pierwsze Super Bowl, w którym Patriots Brady’ego zapunktowali w pierwszej kwarcie, a Eagles po raz pierwszy zdobyli mistrzostwo zjednoczonej NFL.

1151 jardów obu drużyn – najwięcej jardów w jakimkolwiek meczu w historii NFL

874 jardy podaniowe obu drużyn – najwięcej w historii playoffów

505 jardów podaniowych Toma Brady’ego – rekord playoffów

33 punkty Patriots – najwięcej w historii Super Bowl zdobytych przez przegranych

1 punt obu drużyn – najmniej w historii Super Bowl

 

Patriots zdobywali 8,5 jarda na akcję ofensywną, Eagles 7,6. Orły biegały 6,1 jarda/próbę, Patrioci 5,1 jarda/próbę. To są wartości obłędne, godne pojedynku w NCAA, gdzie zawodnicy mają dość mgliste pojęcie o obronie, a nie najważniejszej sceny futbolu amerykańskiego na świecie.

Mecz mógł się podobać laikom: otwarty, ofensywny, z duża liczbą „big plays” i stosunkowo niewielką liczbą przerw. Jednak dla mnie był zupełnie niestrawny, nie tylko ze względu na moje sympatie kibicowskie. Niestety gros ofensywy po obu stronach wynikało z żenujących błędów obu defensyw.

Co najbardziej przyczyniło się do wygranej Orłów?

 

1. Katastrofalna postawa defensywy Patriots

Bill Belichcik może nie przykładać wagi do modeli statystycznych, ale nie da się ukryć, że oceniły siłę jego obrony zdecydowanie lepiej niż prosty wskaźnik traconych punktów. Wszystkie trenerskie frazesy o „uginaniu lecz nie łamaniu”, „obronie sytuacyjnej” i „podstawach” (ang. „fundamentals”) nie wytrzymały zderzenia z rzeczywistością. A rzeczywistość oznaczała brak jakiegokolwiek pass rushu (momentami coś dawał James Harrison), kompletną indolencję w powstrzymywaniu akcji biegowych, masę nieudanych powaleń i gubienie się w kryciu (z wyjątkiem może Stephona Gilmore’a). Football Outsiders sklasyfikowali obronę NE na 2., a Pro Football Reference na 6. od końca miejscu NFL. W niedzielę było jeszcze gorzej.

Eagles konwertowali 10/16 trzecich prób. Z sześciu nieudanych dwie zostały konwertowane w czwartych próbach, trzy zamienione na kopnięcie z pola i tylko jedna jedyna skończyła się puntem.

Nawet tak chwalona defensywa w Red Zone nie spisała się najlepiej. Z czterech wycieczek do Red Zone ofensywa Philly wyciągnęła dwa przyłożenia i dwa kopnięcia z pola. Pierwszy FG to efekt głupiego falstartu Ertza (pierwsza seria meczu), więc raczej wina Orłów, niż zasługa Pats. Drugi to początek czwartej kwarty i kopnięcie po kapitalnie wybronionym podaniu do Nelsona Agholora, które straciło 8 jardów. Jedna z nielicznych dobrych akcji obrony NE w tym meczu. To jednak i tak postęp w stosunku do reszty playoffów, bo w pierwszych dwóch rundach rywale wyciągnęli 4 TD z 4 posiadań w Red Zone.

Czy coś by zmienił Malcolm Butler? Cornerback, który w sezonie zasadniczym grał ponad 97% snapów, tym razem dostał tylko kilka akcji w special teams. Podobno nie był kontuzjowany, on sam i jego koledzy byli zdziwieni taką sytuacją, a sztab Patriots oświadczył lakonicznie, że to „decyzja trenera powodowana matchupami”. Niezależnie od tego jak dużą przewagę fizyczną nad Butlerem mieliby reciverzy Eagles, na pewno spisałby się lepiej niż Eric Rowe czy gloryfikowany special teamer Johnson Bademosi.

Czy prawdziwe powody miały coś wspólnego z kontraktem Butlera? Czy była to małostkowa chęć pokazania mu, gdzie jego miejsce? A może faktycznie po prostu chybiona decyzja? Tylko wówczas w drugiej połowie trzeba się było uderzyć w pierś, przyznać do błędu i wpuścić Butlera. Bill Belichick zasługuje na kredyt zaufania, ale ta decyzja będzie jeszcze długo wywoływała kontrowersje. Zwłaszcza, że jej prawdziwych powodów pewnie nigdy do końca nie poznamy.

 

2. Agresywny playcalling Douga Pedersona

Pederson nie mógł otrzymać nagrody MVP, a szkoda. Bo to zdecydowanie on był w największej mierze ojcem sukcesu Orłów. W konserwatywnej lidze, w której priorytetem większości szkoleniowców jest „nie przegrać”, a dopiero potem „wygrać”, Pederson od początku agresywnie idzie po zwycięstwo.

Nie inaczej było w Super Bowl. Nie bał się podejmować niezmiernie trudnych, ryzykownych decyzji. Było ich sporo, ale ja chciałbym wyróżnić trzy:

a) 0:34 do końca 2 kwarty, 4&goal, NE 1

Patriots zmniejszyli stratę do trzech punktów, a w drugiej połowie mają piłkę jako pierwsi. Eagles dotarli na 2 jardy od pola punktowego. Kolejne dwie próby dały jeden jard. Czwarta próba. Można kopać, ale to wciąż tylko jedno posiadanie różnicy (6 punktów). I wówczas Pederson wyciąga królika z kapelusza.

Foles został pierwszym zawodnikiem w Super Bowl, który złapał i podał na TD w jednym meczu. Smaczku dodaje fakt, że chwilę wcześniej bliźniaczo podobnej akcji próbowali Patriots, jednak Brady upuścił podanie przy 3&5. Taka akcja w takim momencie – trzeba mieć jaja. To była dobra decyzja, ale wyobraźmy sobie, że podanie jest minimalnie niecelne i Foles nie łapie piłki. Jaka byłaby reakcja fanów Philly, znanych przecież z „kultury” i „ogłady”?

Przy okazji – ta formacja Eagles była nielegalna i przyłożenie nie powinno zostać zaliczone. Ale sytuacja była na granicy. Na pewno nielegalna formacja nie ułatwiła akcji Eagles, a gdyby Patriots dobrze tacklowali, to w ogóle by do niej nie doszło. Nie ma co winić sędziów za własne niedociągnięcia.

 

b) 5:39 do końca meczu, 4&1, PHI 45

Patriots prowadzą jednym punktem, Pederson musi podjąć bardzo trudną decyzję. Może puntować, oddając piłkę Tomowi Brady’emu, który w tym meczu jest absolutnie niepowstrzymany i wystarczy kilka pierwszych prób, by spalił czas pozostały na zegarze. Może zaufać ofensywie przeciwko katastrofalnej obronie i zdobyć pierwszą próbę. Zaufał ofensywie i Foles konwertował dwujardowym podaniem do Ertza. Decyzja znów słuszna, ale pamiętajmy, że Belichick został niemal zjedzony za podobną decyzję przeciwko Colts w 2009 r. (wówczas Patriots nie udało się zdobyć pierwszej próby i przegrali).

 

c) 2:30 do końca meczu, 2&7 i 3&7, NE 11

Większość trenerów w NFL w tej sytuacji spaliłoby zegar biegami, zwłaszcza że Patriots został tylko jeden timeout. Tymczasem Pederson agresywnie próbuje zdobyć przyłożenie i dwa razy ordynuje podanie, ryzykując zatrzymanie zegara i/lub przechwyt. Próbuje tym samym utrudnić comeback Brady’emu, który po przyłożeniu musiał odpowiedzieć przyłożeniem, podczas gdy na FG wystarczyłby FG. Jednak, paradoksalnie, zdobycie TD w tej sytuacji nie było najlepszym rozwiązaniem. Gdyby Ertz położył się na 1 jardzie, Eagles mieliby pierwszą próbę, mogliby spalić zegar do ok. 30-35 sekund i kopnąć. Zostawianie Brady’emu ponad 2 minut na zwycięską serię w takim meczu to duży błąd. Do tej pory jestem przekonany, że gdyby nie pierwszy błysk ze strony d-line Eagles i sack-fumble, Brady wygrałby ten mecz. Ale tak to jest na wielkiej scenie: decydują szczegóły.

 

3. Plan gry Douga Pedersona

Agresja to jedno, ale plan ofensywy był znakomicie dopracowany. Po pierwsze Pederson doprowadził do zmarnowania mnóstwa czasu przez Patriots na treningach. Absolutnie wszyscy byli gotowi na masę RPO w wykonaniu Folesa i Pats zapewne poświęcili wiele godzin na studiowanie i zatrzymywanie tych akcji. Tymczasem Eagles praktycznie w ogóle zrezygnowali z RPO, które można było policzyć na palcach jednej ręki.

Zamiast tego oparli się na play action. Foles wykonał aż 21 podań po takim zwodzie, co jest rekordem Super Bowl. Wyciągnął z tego 12 celnych podań, 118 jardów i TD.

Do tego Pederson po mistrzowsku atakował słabe punkty Patriots. Eagles szybko zorientowali się, że nie ma Butlera, więc ciężkie chwile przeżywał Eric Rowe. Słaby pass rush powodował, że Foles nie spieszył się z podaniami, tylko sprawdzał pierwszy cel, drugi, cel awaryjny, machał żonie na trybunach, zerkał czy ktoś się przypadkiem jednak nie uwolnił i jeszcze miał czas na wyrzucenie piłki w aut, jeśli nic nie znalazł. Biegi środkiem siały spustoszenie w szeregach NE. No i pięta achillesowa obrony Pats, czyli obrona podań do RB. Corey Clement zaliczył 100 jardów po złapanych podaniach.

 

4. Do your job

Wygląda na to, że Pederson ukradł motto Billa Belichicka. Jego zawodnicy faktycznie grali po prostu swoje. Zwłaszcza Nick Foles, zasłużony MVP Super Bowl 2018. Świadomy swoich ograniczeń znakomicie korzystał z systemu, w którym się znalazł i rozdawał jedno kapitalne podanie za drugim. Dzięki świetnej ochronie miał czas i miejsce na precyzyjne zagrania i po niektórych podaniach ręce same składały się do oklasków. Jedyny przechwyt w tym meczu absolutnie nie był jego winą. Wiosną będzie ciekawym i wartościowym klockiem w układance transferowej, bo ma jeszcze ważną umowę na sezon 2018.

Ale to nie tylko Foles. Swoje zrobił znakomity w tym meczu korpus RB, dominująca OL, Alshon Jeffery łapiący ekwilibrystycznie piłki i nadspodziewanie produktywny Nelson Agholor.

I wreszcie linia defensywna. Przez cały mecz trzymani w ryzach przez bardzo dobrze grającą OL Patriots oraz ofensywę no-huddle ograniczającą zmiany. Co prawda zaliczyli w sumie 9 powaleń Brady’ego, ale przez 58 minut pozostawali bez sacka, a James White i Dion Lewis dość łatwo zdobywali jardy po ziemi. Ale nie ustawali w wysiłkach i zostali nagrodzeni, gdy Brandon Graham wygrał pojedynek z Shaqiem Masonem i wybił piłkę Brady’emu w decydującej akcji meczu. To było świetne defensywne zagranie. Nie wiem czy jest w NFL rozgrywający, który utrzymałby piłkę w rękach w takiej sytuacji. Może Cam Newton?

 

5. Niewymuszone błędy Patriots

Tutaj chodzi mi przede wszystkim o dwa błędy z drugiej kwarty, które kosztowały Patriots minimum sześć punktów. Najpierw, po 74-jardowej serii ofensywnej, Ryan Allen nie złapał snapu, źle ustawił piłkę i kompletnie wybił z rytmu Stephena Gostkowskiego, który trafił w słupek z zaledwie 26 jardów. Warto też zwrócić uwagę, że Gostkowski przestrzelił jedno podwyższenie, choć z tymi podwyższeniami obie drużyny miały w tym meczu problem.

Druga sytuacja to wspomniany już trick play przy 3&5, kiedy Brady nie złapał dobrego podania od Danny’ego Amendoli, które dałoby Pats pierwszą próbę wewnątrz 30 jarda Eagles. Podanie może było minimalnie za mocne, ale Brady i tak powinien to złapać bez specjalnych trudności. Chwilę później Pats nie udało się konwertować 4&5.

Te dwie sytuacje to dwie serie NE zakończone bez punktu w meczu, kiedy każdy defensywny stop był na wagę złota.

 

6. Kontuzja Brandina Cooksa

Na początku drugiej kwarty potężny cios w kask otrzymał Brandin Cooks. Od razu było wiadomo, że to dla niego koniec meczu. Można się zastanawiać, czy Eagles nie powinni zostać ukarani 15 jardami za atak szczytem kasku. Zdania są podzielone. Na pewno jednak nie było to celowe zagranie, mające na celu wyeliminowanie przeciwnika. Choć technika obrońcy daleka była od podręcznikowej, był to po prostu nieszczęśliwy wypadek. Dużo w tym winy Cooksa, który po złapaniu dalekiego podania powinien przeć do przodu albo się położyć i chronić swoje ciało. Tymczasem biegał w kółko jak kurczak z odciętą głową, co skończyło się dla niego fatalnie.

Wymieniam ten uraz na ostatnim miejscu, bo uważam, że miał minimalny wpływ na porażkę Patriots. Chris Hogan godnie zastąpił Cooksa przy dalekich piłkach. Hogan, Gronkowski i Amendola zaliczyli w sumie 23 chwyty, 396 jardów i 3 TD. Być może Cooks zmieniłby coś w samej końcówce jako większe zagrożenie na dalekich ścieżkach. Na pewno jego uraz wymagał pewnych zmian w planie gry. Ale koniec końców nie widać było szczególnie jego braku.

 

Gratulacje dla Eagles, którzy wygrali absolutnie zasłużenie. W offseason czeka ich trudna decyzja dotycząca Nicka Folesa. Przyszłością drużyny jest oczywiście Carson Wentz, więc jeśli tylko nie ma medycznych przeciwwskazań, to właśnie on powinien być QB #1 za rok. Dla Eagles najlepszym rozwiązaniem byłoby oddanie Folesa za masę wyborów w drafcie, ale, paradoksalnie, w tym roku może być mało kupców. Podobnej klasy wolny agent w osobie Case’a Keenuma, Alex Smith w Redskins, Cousins na wolnym rynku i ciekawa klasa draftu może sprawić, że najlepszą opcją będzie pozostawienie Folesa w Philly jako dość taniego (5 mln pod czapką) ubezpieczenia na kolejny rok.

Patriots żegnają się z oboma koordynatorami (McDaniels będzie HC Colts, Patricia Lions) i, w fatalnym stylu, z Butlerem. Przed Belichickiem i jego nowym koordynatorem defensywy stanie trudne zadanie naprawa kulejącej formacji, zwłaszcza katastrofalnego pass rushu. Brady zapowiada, że wróci na przyszły rok, ale aktualny MVP ligi i tak gra na pożyczonym czasie i koniec jego kariery jest już w zasięgu wzroku. Do tego pogłoski o konflikcie na linii Kraft – Belichick sprawiają, że będzie to jeden z najciekawszych offseason w Nowej Anglii od lat.

 

P.S. Nie wiem jak to możliwe, ale w Super Bowl z udziałem Patriots akcja meczu znów należy do Eli Manninga

Exit mobile version