Site icon NFL Blog

Integralność NFL, a Josh McDaniels

Autorem dzisiejszego, gościnnego wpisu jest Piotr Bera, dziennikarz Gazety Wrocławskiej, były redaktor NFL24.pl, a prywatnie kibic Atlanta Falcons. Tekst przedstawia jego opinie, nie ze wszystkimi się zgadzam 😉  Piotrka możecie znaleźć na Twitterze – @P_Bera89
Krzysztof Krzemień, NFLBlog.pl

Josh McDaniels to persona non grata w NFL. Wbijając nóż w plecy Indianapolis Colts naraził się nie tylko kibicom z Indianapolis, ale też właścicielom innych klubów i Rogerowi Goodelowi. Dla komisarza ligi nie ma nic ważniejszego od „integrity of the game”. A ta przez 41-latka została olana.

„Integralność” – to słowo klucz w języku Rogera Goodella. Gdy zawodnik wsiada za kierownicę po pijanemu, bije żonę, bierze sterydy, nagrywa znaki innych drużyn lub nie pompuje piłek – komisarz zawsze wspomina o „integralności”. Są pewne zasady, które powodują, że „NFL to najwspanialsza liga świata należąca nie tylko do właścicieli klubów, ale też fanów i pracowników na wszystkich szczeblach”. Nie ma co ukrywać, że najczęściej to banialuki. Ale nie w tym przypadku. Josh McDaniels przegiął i jego decyzja będzie miała poważne konsekwencje.

Koordynator ofensywy New England Patriots to pierwszy człowiek w NFL, który miał zostać trenerem głównym innego zespołu, zawarł dżentelmeńską umowę i nagle zrezygnował kilkanaście godzin przed podpisaniem kontraktu.

Trenerów w NFL wybiera się zawsze tak samo. Klub tworzy listę kandydatów, prosi o referencje od pracodawców, kupuje bilet na samolot w pierwszej klasie, rezerwuje nocleg w 5-gwiazdkowym hotelu i zaprasza na rozmowy, które prowadzone są w biurze u potencjalnego nowego chlebodawcy. Dzięki temu trener może wejść do szatni czy spojrzeć na murawę z zupełnie innej perspektywy, myśląc jednocześnie „to może być mój nowy dom”. Rozmowy trwają nawet po kilka godzin. Bez przerwy. Pięciu magluje kandydata:

– „Jak zmieniłbyś kulturę naszej organizacji”?

– „W jakim kierunku chciałbyś pójść?”

– „Czy myślisz, że posiadamy w składzie franchise quartberbacka”?

– „Dlaczego myślisz, że uda Ci się osiągnąć sukces w tym klubie/mieście?”

I tak dalej. Kandydat przylatuje z gotowym planem. Kto powinien zostać zwolniony, a jaki asystent zatrudniony. Czy budujemy drużynę na „tu i teraz” czy efekty będą widoczne za trzy lata.

Josh McDaniels jako 5-krotny zdobywca Super Bowl i człowiek, który rozwinął Toma Brady’ego był najbardziej łakomym kąskiem na rynku trenerów do wzięcia. Tak samo jak Indianapolis Colts to wiśnia w czekoladzie wśród zespołów szukających nowego sternika. Andrew Luck w składzie, właścicielem jest doświadczony Jim Irsay, a na korytarzach unosi się duch Peytona Manninga. Małżeństwo doskonałe. Zwłaszcza, że McDaniels okrzepł po nieudanej przygodzie w Denver Broncos, gdzie był trenerem głównym niecałe dwa sezony (2009-2010).

Po pierwszej turze rozmów najlepszy kandydat zapraszany jest po raz drugi. Żeby ustalić warunki kontraktu oraz wydać pierwsze decyzje. McDaniels poprosił o podpisanie umów z Mattem Eberflusem (koordynator defensywy), Dave’em DeGuglielmo (trener linii ofensywnej) i Mike’em Phairem (trener linii defensywnej). I tak też się stało.

Colts zaczęli budować sztab pod życzenia McDanielsa, z którym dogadano się „na gębę”. Przepisy NFL mówią jasno, że dopóki macierzysty klub trenera nadal bierze udział w rozgrywkach, to oficjalna prezentacja musi poczekać. A New England Patriots zagrali w Super Bowl. Dlatego Matt Patricia umowę z Detroit Lions podpisze w środę.

 

To samo miał zrobić McDaniels, ale pokazał Colts środkowy palec biorąc przykład ze swojego mentora. Bill Belichick w 2000 r. został trenerem New York Jets. Zapisał się w historii klubu, bo nie przegrał żadnego meczu. Oczywiście nie było to możliwe – zrezygnował po jednym dniu urzędowania i podpisał kontrakt z Patriots, zapisując swoją rezygnację na wyrwanej skądś kartce papieru. „Rezygnuję z posady trenera głównego New York Jets”. I go nie było. Jets czuli się oszukani i otrzymali w zamian wybór w pierwszej rundzie draftu.

 

Colts żadnego zadośćuczynienia nie dostaną. Bo McDaniels nic nie podpisał. Przez wszystkie lata wystarczył uścisk dłoni i cierpliwe oczekiwanie na koniec sezonu. Młody koordynator wywrócił wszystko do góry nogami.

Naraził się każdemu i jestem pewien, że liga będzie czekała na jego najmniejsze potknięcie. Jeśli Toma Brady’ego ukarano czterema meczami zawieszenia za cyrk, jakim było „Deflategate”, to w przypadku innych uchybień będą szukać haków pozwalających pozbyć się McDanielsa lub innej ważnej postaci w Foxborough na cały sezon. To jest policzek dla „integralności” NFL. Czy trenerzy zaczną podpisywać wstępne umowy z nowymi klubami jeszcze w trakcie trwania sezonu? A może NFL zakaże wcześniejszych rozmów i wywiady będą przeprowadzane po Super Bowl? Tylko wtedy kluby tracą kilka cennych tygodni przygotowań do sezonu. I do zbliżającego się wielkimi krokami draftu.

McDaniels ściągnął do Indianapolis asystentów, którzy przeprowadzili/ą się do nowego miasta razem z rodzinami. Teraz będą pracować dla nowego trenera – prawdopodobnie z zupełnie inną wizją i pomysłami. Do tego Colts stracili cenny czas i innych poważnych kandydatów – Matta Nagy (Chicago Bears), Steve’a Wilksa (Arizona Cardinals), Jamesa Bettchera (New York Giants).

Część kibiców New England Patriots uznaje McDanielsa za „zgniłą rybę”. Inni przyznają, że „ofertę życia dostaje się tylko raz”. Właściciel Patriots Robert Kraft prawdopodobnie obiecał McDanielsowi posadę trenera głównego w 2019 roku i jednocześnie wysoki wybór rozgrywającego w tegorocznym drafcie. To będzie ostatnie rodeo Billa Belichicka, Toma Brady, Roba Gronkowskiego i Dante Scarnecchi – 70-latka będącego żywą legendą w sztabie szkoleniowym Pats. Scharnecchia uważa McDanielsa „za najlepszego trenera, z którym pracował”. Dlatego pewnie na emeryturę odejdzie za rok.

McDaniels spalił za sobą mosty. Związał się z Patriots na dobre i na złe niszcząc swoją reputację. Porażka w Super Bowl z Philadelphia Eagles zabolała bardzo mocno. Tak mocno, że Tom Brady nie podał nawet ręki Nickowi Folesowi. Ale, kto by się tym przejmował w Nowej Anglii. „Jeśli jesteś kibicem Patriots to nie możesz zwracać uwagi na innych. Bo oszalejesz. I tak większość uważa nas za dupków”.

Patriots po raz kolejny pokazali, że nie liczą się z nikim i z niczym w NFL. Poza samymi sobą. To makiawelizm w najczystszej postaci, który wychodzi Patriots na zdrowie. Pięć tytułów mistrzowskich i osiem finałów w XXI wieku. Podstęp uświęca środki.

Tylko, żeby McDaniels się nie przeliczył. Kto wie czy Robert Kraft nie złamie swojej obietnicy.

Exit mobile version