5 marca 2019 o 22:00 (polskiego czasu) minął termin, do którego kluby NFL mogły skorzystać z franchise tagu. W tym roku jego „ofiarą” padło sześciu zawodników w lidze. Zanim przejdę do konkretnych graczy, szybkie przypomnienie czym jest franchise tag.
Franchise tag został wprowadzony w 1994 r., kiedy wprowadzono free agency. Właściciele, obawiając się straty najcenniejszych zawodników, wprowadzili możliwość corocznego „zaklepania” jednego zawodnika, któremu skończyła się umowa. Taki gracz nie może podjąć negocjacji z innymi klubami, jak normalny wolny agent.
Zawodnik objęty franchise tagiem podpisuje roczną w pełni gwarantowaną umowę na z góry określoną kwotę. Może też negocjować długoterminową umowę, ale tylko z tym jednym klubem (przy tagu ekskluzywnym) lub z innymi (przy tagu nieekskluzywnym i transition). W tym roku czas na negocjację długoletniej umowy mija 15 lipca. Po tym terminie gracze „zaklepani” mogą grać tylko na franchise tagu lub przeczekać sezon poza NFL, jak zrobił to w sezonie 2018 Le’Veon Bell.
Zawodnicy nie lubią tego rozwiązania, bo choć daje im dużą roczną pensję, to jednak ryzyko kontuzji i spadku długoterminowej wartości sprawia, że wolą podpisywać umowy na dłuższy czas.
Pod ogólną nazwą franchise tagu funkcjonują trzy rozwiązania. Każdy klub co roku może zastosować tylko jedno z nich.
Exclusive franchise tag – najprostsza forma. Zawodnik nie może pod żadnym pozorem podjąć negocjacji z innym klubem. Jego gwarantowana pensja wyniesie średnią z pensji pięciu najlepiej opłacanych graczy na jego pozycji w nadchodzącym sezonie lub 120% poprzedniej pensji (którakolwiek jest wyższa). Czasami nie tak prosto określić, na jakiej pozycji gra zawodnik. Dla przykładu czy pass rusher to DE (droższy tag), czy OLB (tańszy tag). Czy TE, który głównie łapie podania, powinien być traktowany jako tańszy TE, czy droższy WR? I tak dalej. Najczęściej kończy się to jakąś formą arbitrażu.
Non-exclusive franchise tag – zawodnik może podjąć negocjacje z innym klubem, ale jeśli podpisze kontrakt, nowy klub musi oddać staremu dwa wybory w pierwszej rundzie draftu. Roczna pensja na podstawie tego tagu wyliczana jest tak samo jak w poprzednim przypadku, tyle że brane są pod uwagę płace z poprzedniego sezonu, co przy rosnących zarobkach graczy sprawia, że ten tag jest nieco tańszy. Ta forma jest najczęściej stosowana.
Transition tag – gracz może negocjować z innymi klubami, ale jego obecny klub ma pięć dni na wyrównanie każdej złożonej oferty. Wartość tagu wynosi średnią z pensji dziesięciu najlepiej opłacanych graczy na tej pozycji z poprzedniego sezonu albo 120% poprzedniej pensji (którakolwiek wyższa).
W tym roku „otagowani” zostali następujący zawodnicy (kolejność alfabetyczna):
DE Frank Clark (Seattle Seahawks)
Wartość tagu: 17,128 mln dolarów
Clark, wybrany przez Seattle w drugiej rundzie draftu 2015, do tej pory zarobił w NFL ok. 3,7 mln dolarów, więc franchise tag oznacza dla niego potężną podwyżkę. Clark był starterem przez ostatnie dwa lata (zaliczył też trochę startów w 2016 r.) i bez wątpienia jest najlepszym pass rusherem w Seattle. Może nie należy do elity NFL na swojej pozycji, ale w wieku 26 lat najlepsze sezony wciąż mogą być przed nim.
W zeszłym roku zanotował 13 sacków, 27 QB Hitów, 10 powaleń na stratę jardów w grze biegowej i przechwyt. Jeśli powtórzy te wyczyny w tym roku, jego pensja wcale nie będzie specjalnie wygórowana. Jak na razie obu stronom nie udało się dojść do porozumienia w sprawie długoterminowej umowy. Niewykluczone, że Seahawks chcą zobaczyć drugi równie dobry sezon w wykonaniu swojego zawodnika, nim zaoferują mu miliony na kilkuletnim kontrakcie.
DE/OLB Jadeveon Cowney (Houston Texans)
Wartość tagu: 15,967 mln dolarów
Clowney wciąż nie generuje monstrualnych statystyk, jakich spodziewali się po nim Texans, gdy brali go z #1 w drafcie 2014. Jasne, to atletyczny wybryk natury i potrafi zdominować rywali, ale 9,5 sacka w najlepszym sezonie to nie jest produkcja zbliżona do elity.
Naturalnie Clowney daje bardzo dużo w obronie biegowej (53 powalenia na stratę jardów w ciągu trzech ostatnich lat), a ma dopiero 25 lat, więc wciąż się rozwija jako zawodnik. Jednak nawet w sezonie 2018 u boku zdrowego J.J. Watta nie zdołał przekroczyć 9 sacków, a to powód do niepokoju. Nie mam pojęcia jak wycenić Clowneya i Texans też muszą mieć z tym nielichy problem. Clowney prawdopodobnie chciałby umowę w pobliżu szczytu rynku i jakiś klub pewnie by mu ją dał, skuszony obłędnym atletyzmem tego gracza. Franchise tag to sensowne rozwiązanie dla Texans i póki co nie widzę tu większych szans na długoterminową umowę.
Tag Clowneya to 120% jego zeszłorocznej pensji, gdy grał na opcji piątego roku.
OLB Dee Ford (Kansas City Chiefs)
Wartość tagu: 15,4 mln dolarów
Chiefs nie mogą sobie pozwolić na osłabienia defensywy, a dodatkowo ze względów finansowych zapewne rozstaną się z Justinem Houstonem. W tej sytuacji muszą zatrzymać Forda, który w zeszłym roku po raz pierwszy w pięcioletniej karierze zagrał jako starter w 16 meczach sezonu. Zaliczył 13 sacków na 29 QB Hitach i aż 7 wymuszonych fumbli. Po raz pierwszy w karierze trafił do Pro Bowl.Większość 2017 r. stracił z powodu kontuzji.
W przypadku Forda jest to głównie kwestia „zaklepania”, bo obie strony ciągle rozmawiają na temat długoterminowej umowy i niewykluczone, że porozumieją się przed startem obozu przygotowawczego.
K Robbie Gould (San Francisco 49ers)
Wartość tagu: 4,971 mln dolarów
Franchise tag miał służyć do zatrzymywania filarów klubu, elitarnych rozgrywających i innych najważniejszych zawodników. Jednak nader często, tak jak w tym wypadku, używany jest na kickerów, a to ze względu na relatywnie płaską strukturę płac na tej pozycji. Kicker na franchise tagu nie zarabia dużo większych pieniędzy niż jego koledzy. Przynajmniej relatywnie do graczy z innych pozycji.
37-letni Gould to ligowy weteran, który w ostatnich trzech latach trafił 82 z 85 kopnięć z pola (w tym 6/6 z 50+ jardów). Paradoksalnie gorzej idzie mu kopanie podwyższeń (75/82). Jednak trudno o pewniejszego kickera w NFL i trudno oczekiwać, by 49ers pozwolili mu odejść, zwłaszcza że nie narzekają na brak miejsca pod czapką płacową.
DT Grady Jarett (Atlanta Falcons)
Wartość tagu: 15,21 mln
Falcons nie mogą wypuścić Jaretta, zwłaszcza biorąc pod uwagę że i tak mają spore problemy ze złożeniem sensownej linii defensywnej. Jarett nie ma może oszołamiających statystyk (14 sacków w 4 lata), ale potrafi wygenerować presję ze środka linii defensywnej i stanowi skuteczną zaporę przeciwko biegowi. Do powszechnej świadomości przebił się w Super Bowl 2017, kiedy to bezlitośnie obijał Toma Brady’ego i gdyby jemu i kolegom nie zabrakło w końcówce paliwa, mógłby zostać nawet MVP tamtego meczu.
Klub zawiesił wszelkie rozmowy o nowej umowie w trakcie sezonu 2018, od jego zakońćzenia trwają negocjacje. Przydałoby się nieco obniżyć cap hit Jaretta na ten sezon, bo drużyna nie ma za dużo miejsca pod salary cap. Stąd możemy się spodziewać, że obie strony będą chciały dojść do porozumienia przed 15 lipca.
DE DeMarcus Lawrence (Dallas Cowboys)
Wartość tagu: 20,572 mln
W Dallas nie mają innego wartościowego pass rushera, więc Lawrence dostał drugi franchise tag z rzędu. Powiedzmy sobie jasno, nie jest on wart tych pieniędzy, zwłaszcza że sezon 2018 miał słabszy (10,5 sacka wobec 14,5 w 20017). Jednak dobry pass rusher jest ceniony niewiele niżej od quarterbacka, a drużyny (może poza Raiders) niechętnie się z nimi rozstają. Co więcej Lawrence jest równie skuteczny przeciwko biegowi.
Cowboys na pewno będą chcieli podpisać długoterminową umowę, pytanie tylko czy będzie na tym zależało Lawrence’owi. Trzeci tag kompletnie się Cowboys nie kalkuluje, co dałoby zawodnikowi szansę na wejście na niczym nieograniczony rynek w 2020 r. A w latach 2018-19 na franchise tagach zarobi 37,7 mln dolarów. Wątpię, by dostał tyle na wieloletniej umowie.