Site icon NFL Blog

NFL, tydzień 5: Pierwsza porażka Chiefs

Jeszcze w sobotę wiele osób zupełnie poważnie zapowiadało, że w finale AFC spotkają się Chiefs i Patriots. Jedni z bilansem 15-1, drudzy z 16-0, a jedyna niewiadoma dotyczyła tego, która z drużyn będzie tą niepokonaną. Jednak w NFL o wiele łatwiej o niespodziankę, niż się wielu wydaje. Indianapolis Colts skorzystali ze znanego przepisu na powstrzymanie Chiefs i z małą pomocą szczęścia wywieźli z Kansas City cenne zwycięstwo.

W podsumowaniu tygodnia zajmiemy się rzeczywistymi możliwościami Cowboys i zadziwiającym konserwatyzmem Pete’a Carrolla. Zaczynamy jednak od zaskakującej wygranej Colts z Chiefs.

Nie dawać szans Mahomesowi

Ogólny przepis na zatrzymanie Kansas City nie stanowi wielkiej tajemnicy. Trzeba grać konsekwentną, uważną obronę i ograniczyć kilkudziesięciojardowe akcje z pełną świadomością, że Mahomes i tak kilka razy w czasie meczu dokona niemożliwego. Starać się wywrzeć presję na rozgrywającym KC bez uciekania się do zbyt wielu blitzów. Kluczem jest jednak powolna, konserwatywna ofensywa, która jak najdłużej utrzyma niewiarygodny atak Chiefs za linią boczną.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Z reguły plan sypie się po pierwszym piorunującym uderzeniu, kiedy rywale Chiefs muszą gonić wynik i uruchomić agresywną ofensywę podaniową. A pójście na wymianę ciosów z Andym Reidem i Patrickiem Mahomesem to niemal zawsze zły pomysł.

Colts mieli odrobinę ułatwioną robotę. LT Eric Fisher wciąż przechodzi rehabilitację po operacji przepukliny sportowej (ang. sports hernia). Zastępujący go Cameron Erwing był w tym meczu fatalny, choć cała linia (może z wyjątkiem RT Mitchella Schwartza) pozostawiała sporo do życzenia. Z gry wciąż wyłączony jest WR Tyreek Hill, a WR Sammy Watkins wypadł z urazem na samym początku spotkania. Z drugiej strony Frank Reich nie mógł skorzystać z LB Dariusa Leonarda, który wciąż nie doszedł do siebie po wstrząśnieniu mózgu. Także korpus DB Colts był mocno przetrzebiony.

Okazał się jednak, że z tych wszystkich problemów najważniejsza była OL Chiefs. Mahomes ponownie uraził kontuzjowaną kostkę na początku meczu, a w drugiej połowie nadepną na nią jego kolega. W efekcie w końcówce rozgrywający Chiefs wyraźnie utykał, a jego mobilność była nieco ograniczona.

Jeśli chodzi o receiverów, to Chiefs mogliby chyba ubrać w pady cheerleaderki, postawić na skrzydłach, a Mahomes i tak znalazłby sposób, by dostarczyć im piłki. Przed dwoma tygodniami uczynił gwiazdą debiutanta Mecole’a Hardmana. W tym tygodniu był to Byron Pringle, który złapał 6 piłek na 103 jardy i TD. Jeśli nazwisko tego pana kojarzy wam się wyłącznie z marką chipsów, to głownie dlatego, że w dotychczasowej karierze złapał dwie piłki na 20 jardów, a sezon zaczynał w practice squadzie. Ale najwyraźniej Mahomesowi wszystko jedno do kogo rzuca, byle kolor koszulki się zgadzał.

No, może nie do końca wszystko jedno, bo jednak jego receiverzy zanotowali kilka dropów. W tym Travis Kelce, który upuścił kilka piłek, choć z reguły ma jedne z najpewniejszych rąk w drużynie.

Wróćmy jednak do Colts. Zagrali wręcz książkowo. QB Jacoby Brisett, który i tak należy do rozgrywających o największej awersji do ryzyka, zagrał ultrakonserwatywnie. Nie szukał dalekich piłek, ani efektownych akcji. Brał kilkujardowe podania, byle podtrzymać serie.

Nieco ponad 60% zagrań Colts w tym meczu było akcjami biegowymi. To zupełne odwrócenie proporcji dominujących we współczesnej NFL. Nieprzypadkowo. Chodziło nie tylko o spalanie zegara, ale i o wykorzystanie największej słabości obrony KC – gry przeciwko biegowi. Pozornie 4 jady na próbę oddawane przez defensywę KC nie było takie straszne. Jednak to faktycznie najczęściej były 4-5 jardowe zyski. Marlon Mack przebiegł 132 jardy w 29 próbach, ciułając większość w krótkich, ale skutecznych biegach. Linia ofensywna Indianapolis zrobiła kawał fantastycznej roboty, zarówno w biegach, jak w ochronie rozgrywającego (zero sacków).

Trener Frank Reich wiedział po co przyjechał do Kansas City i nie bał się ryzykować, kiedy to było zasadne. Jak pokazały kamery NBC, na stadionie miał dwóch analityków, którzy na bieżąco, korzystając z własnego modelu, podpowiadali mu czy warto grać czwarte próby. Dwie takie czwarte próby Colts skutecznie konwertowali, wydłużając swoje serie ofensywne. W efekcie byli przy piłce niemal 2/3 meczu i rozegrali 16 akcji więcej (nie licząc „kolanek”). To pozwoliło zneutralizować lepszą efektywność ataku Chiefs.

Nawet przy tym wszystkim Colts potrzebowali trochę szczęścia. Patrick Mahomes był o krok od konwertowania 3&28 w końcówce czwartej kwarty. Zabrakło jednego jarda. I w trzeciej i w czwartej próbie. Dość szczęśliwa była też 53-jardowa kara za DPI przeciwko Chiefs w drugiej kwarcie. Może nie tyle sama kara, która nie budziła wątpliwości, co jej okoliczności. Przy dalekiej, niezbyt precyzyjnej piłce, safety KC spanikował i faulował receivera Colts, choć ten był podwajany i bardzo dobrze kryty, bez większych szans na skuteczny chwyt.

Colts pokazują, że nawet bez Andrew Lucka, chcą walczyć o najwyższe cele. Chiefs zaliczyli bolesne potknięcie, ale nie mam cienia wątpliwości, że to wciąż murowany kandydat do finału AFC, zwłaszcza jak już kilku kluczowych graczy po obu stronach piłki podleczy urazy.

Ile warci są Cowboys?

Do meczu przeciwko Packers Dallas Cowboys przystępowali z bilansem 3-1 i wielkimi apetytami. Defensywa w TOP10 jeśli chodzi o oddawane punkty i jardy. Nieco słabiej wyglądali w zaawansowanych metrykach opartych na EPA1, ale kto w Teksasie przejmuje się nerdami? Atak był równie efektywny jak ofensywa Chiefs, a Dak Prescott, walczący o swój 40-milionowy kontrakt, był realnym kandydatem do MVP.

Malkontenci wskazywali, że te świetne liczby Kowboje wykręcili przeciwko Giants, Dolphins i Redskins, a gdy nadzieli się na solidną obronę Saints, to polegli z kretesem. I wychodziłoby, że mieli rację.

Green Bay Packers przyjechali do Dallas i kompletnie pozamiatali drużyną Jerry’ego Jonesa. Końcowy wynik (34:24) nie oddaje przebiegu meczu. Przy prowadzeniu 31:3 Packers zdjęli nogę z gazu i pozwolili rywalom nieco się zbliżyć, ale ich zwycięstwo ani przez moment nie było zagrożone.

Katem Cowboys nie okazał się wcale Aaron Rodgers, a drugi z Aaronów – Jones. RB wybrany w 2017 r. w piątej rundzie draftu pokazał w meczu przeciwko Ezekielowi Elliottowi dlaczego nie warto brać running backów na początku draftu. Był nie tylko najlepszym biegaczem, ale i najlepszym receiverem w swojej drużynie, która w efekcie niemal nie zauważyła braku kontuzjowanego Davante Adamsa. Jones zaliczył w sumie 182 jardy i 4 TD.

Dallas zagrali dość typowy dla siebie mecz. Pokazali duży potencjał, ale wszystko przekreśliły głupie błędy. Ofensywa przesuwała piłkę bardzo skutecznie, a kompletnie nie do upilnowania była WR Amari Cooper, który złapał 11 piłek na 226 (!) jardów i 1 TD. 8,3 jarda na snap ofensywny jest jak na razie szóstym najlepszym wynikiem w tym sezonie, a Prescott zanotował 10,5 jarda na próbę podaniową. Dla porównania, gdy Patrick Mahomes zdobywał przed rokiem MVP, miał tylko trzy mecze z wyższą efektywnością.

Tylko co z tego, skoro trzy podania Prescotta wylądowały w rękach rywali? A każde kolejne gorsze od poprzedniego. Błędy zdarzają się nawet najlepszym rozgrywającym (kilka godzin wcześniej Tom Brady posłał żenujące INT przeciwko Redskins). Tylko że u Prescotta to nie okazjonalny problem, a niemal norma. Gra fantastycznie, a potem robi coś takiego, że ręce opadają.

Czy Cowboys są w stanie wejść do playoffów? Absolutnie, zwłaszcza że w dywizji ich jedyną konkurencją są Eagles, którzy również nie wyglądają zbyt imponująco. Ale czy po raz pierwszy od ćwierć wieku zdołają przebrnąć Divisional Round? Nie z takimi błędami.

Tymczasem saga z kontraktem Daka Prescotta trwa. Niedzielnym meczem dostarczył masy argumentów obu stronom.

Uwolnić Russella!

Masz rozgrywającego z najlepszym passer ratingiem w NFL, który nie raz udowodnił, że należy do ścisłej czołówki. Twoja ofensywa podaniowa jest trzecią najefektywniejszą w lidze, a gra biegowa najmniej efektywną (wg modeli EXP Pro Football Reference). Grasz na własnym boisku kluczowy mecz w ramach dywizji. Wynik na styku, sporą część meczu przegrywasz. Twój rywal ma przed tym meczem 3. najlepszą obronę biegową, ale dopiero 15. podaniową (wg Football Outsiders). W tej sytuacji:

a) grasz jak najwięcej górą, biegając tylko na tyle, by uwiarygodnić play action
b) przed każdą akcją rzucasz monetą i na tej podstawie określasz, czy będzie bieg czy podanie
c) oddajesz playcalling 12-letniemu Jimowi, który ma za sobą 25 godzin grania w „Maddena”
d) biegasz w prawie 2/3 akcji

Jeśli oglądaliście czwartkowy mecz Seahawks z Rams to wiecie, że Pete Carroll wybrał opcję „d”, choć trzy wcześniejsze były zdecydowanie mądrzejsze.

Nie wiem skąd te decyzje Seahawks. Czy decyzja o rzuceniu słynnego podania z 1. jarda w Super Bowl XLVIII nieodwracalnie złamała Carrolla i zniechęciła do podawania? A może sztab trenerski teleportował się z połowy lat 70-tych XX wieku? Jaki by ten powód nie był, w Seattle marnuje się kariera jednego z najwybitniejszych rozgrywających ostatnich lat. Russell Wilson nie wykręca fantastycznych liczb, bo nie dostaje szansy. Przed rokiem tai playcalling kosztował Seahawks zwycięstwo w playoffach. W niedzielę kosztowałby wygraną z Rams, gdyby Greg Zuerlein nie przestrzelił z 44 jardów na koniec meczu2.

Co gorsza nie było specjalnych przesłanek, by grać w tym meczu po ziemi. Rams mają niebezpieczny pass rush i Wilson często był pod presją, ale nie wpływało to negatywnie na jego grę. Tegoroczna ofensywa LA to już nie ta potęga sprzed roku czy dwóch, gdy za wszelką cenę trzeba ich było trzymać poza boiskiem. Wręcz przeciwnie, niech grają, większa szansa, że Goff się w którymś momencie pogubi. Przeciętna akcja podaniowa Seahawks dawała w tym meczu prawie trzykrotnie więcej jardów niż biegowa.

Nie wiem czy ktoś zdoła rozwikłać tajemnicę awersji Seahawks do podawania. Ale wiem, że jeśli mają wrócić na szczyt, nie mogą tego robić według formuły z lat 2013-14. Legion of Boom już nie istnieje, Marshawn Lynch skończył karierę. Mogą to zrobić, stawiając na Russella Wilsona. Wilson jest gotowy. Jego koledzy też. Pytanie czy gotowy jest sztab trenerski.

Tydzień w skrócie:

1. Z notatnika statystyka:

– QB Tom Brady (Patriots) ma już na koncie 71 923 jardy podaniowe w karierze, co jest trzecim wynikiem w historii NFL. W niedzielę przeskoczył na liście Bretta Favre’a, za tydzień potrzebuje 18 jardów, by wyprzedzić Peytona Manninga. Do prowadzącego Drew Breesa traci ponad 2900 jardów. Oczywiście mowa tylko o sezonie zasadniczym, bo jeśli liczyć też playoffy, Brady jest rekordzistą już od jakiegoś czasu.

– RB Darren Sproles (Eagles) wskoczył na piąte miejsce w kategorii najwięcej jardów ogółem (biegowych, po złapanych podaniach i w akcjach powrotnych) w karierze z wynikiem 19 684.

– QB Deshaun Watson (Texans) został pierwszym rozgrywającym w historii, który podał na 400 jardów i 5 TD, zaliczając jednocześnie nie więcej niż pięć niecelnych podań.

– QB Lamar Jackson (Ravens) przekroczył 1000 jardów biegowych w karierze. Potrzebował do tego 21 meczów, czym wyrównał rekord rozgrywających ustanowiony przez Roberta Griffina.

2. Z notatnika medyka:

– TE James O’Shaughnessy (Jaguars) i S Tony Jefferson (Ravens) zerwali więzadła w kolanie i skończyli sezon

– pass rusher Kemoko Turay (Colts) złamał kostkę i nie wróci już w tym roku do gry

– S Darnell Savage (Packers) i DL Xavier Williams (Chiefs) skręcili kostkę i opuszczą kilka tygodni

– DL Akiem Hicks (Bears) wybił łokieć i straci kilka tygodni

– QB Drew Brees (Saints) wrzucił do internetu wideo, na którym rzuca po raz pierwszy od operacji zerwanego ścięgna w kciuku. To sugeruje, że jest na dobrej drodze, by wrócić na przełomie października i listopada

3. Jay Gruden został pierwszym zwolnionym w tym roku trenerem. Szkoleniowiec Redskins stracił pracę po porażce przeciwko Patriots. W stolicy USA pracował od 2014 r. i wypracował bilans 35-49-1. W 2015 awansował do playoffów, ale przegrał w pierwszym meczu z Green Bay Packers. Tymczasowym szkoleniowcem został dotychczasowy trener linii ofensywnej, Bill Callahan. Zamiast komentarza zostawię poniższego tweeta

4. Tymczasem brat Jaya, Jon, wygrał drugi mecz z rzędu po raz pierwszy od 2008 r. Jego Raiders niespodziewanie pokonali Chicago Bears w pierwszym w historii meczu NFL na nowym stadionie Tottenhamu w Londynie. Obecny sezon jest pierwszym z 10-letniego kontraktu między NFL i zarządcą londyńskiego obiektu.

5. Ten sezon to prawdziwa huśtawka nastrojów dla fanów Browns. Zaczęli fatalnie, tydzień temu po efektownym zwycięstwie w Baltimore objęli prowadzenie w dywizji, a w poniedziałek zostali wręcz zmieceni przez 49ers. To był ten typ meczu, w którym twoim najlepszym zawodnikiem jest punter. San Francisco są jedną z dwóch niepokonanych w tym sezonie drużyn. Tym razem ofensywa zagrała bardzo efektywny mecz, unikając strat. System Kyle’a Shanahana wreszcie zaczyna funkcjonować w Kalifornii.

6. #1 tegorocznego draftu, Kyler Murray, zaliczył pierwszą wygraną w NFL. W meczu dwóch drużyn bez zwycięstwa Cardinals pokonali Bengals.

7. Pod nieobecność Cama Newtona to Christian McCaffrey trzyma Panthers na właściwym kursie. Przciwko Jaguars zaliczył 176 jardów po ziemi (9,3 jarda na bieg!) i 91 jardów po złapanych podaniach. Dołożył do tego 3 TD. Próbował nawet podawać, ale to mu akurat nie wyszło. Po pięciu meczach ma w sumie na koncie 866 jardów i 7 TD. Nie-QB raczej nie wygra MVP, ale jeśli McCaffrey utrzyma tempo, ma szansę na nagrodę ofensywnego gracza roku.

8. Gubernator Kalifornii podpisał ustawę, która pozwala uczelnianym sportowcom czerpać korzyści finansowe z ich wizerunku, nie znosząc jednocześnie ich statusu amatorów. Chodzi np. o ich podobizny w grach komputerowych, koszulki z ich nazwiskami czy własne podcasty. Może mieć to daleko idące konsekwencje dla milionów dolarów zarabianych na sporcie przez największe kalifornijskie uczelnie. NCAA zapewne będzie próbowała podważyć całość w sądach. Ustawa ma wejść w życie w przyszłym roku.

Zostań mecenasem bloga:




  1. EPA to oczekiwane punkty dodane. Ten wskaźnik porównuje efekt akcji do oczekiwanego zagrania, biorąc pod uwagę miejsce na boisku, numer próby i dystans do przejścia
  2. Kickerzy w NFL trafiają w tej dekadzie z 44 jardów ze skutecznością 87,3%, a sam Zuerlein miał do tej pory skuteczność 14/15
Exit mobile version