Site icon NFL Blog

NFL, tydzień 17: Koniec posuchy

Cleveland Browns po osiemnastu i Tampa Bay Buccaneers po trzynastu latach. Zakończyły się dwie najdłuższe playoffowe „susze”, czyli kolejne sezony bez awansu do playoffów. W tej sytuacji aktualnymi liderami tej niechlubnej klasyfikacji są New York Jets z 10 kolejnymi sezonami bez playoffów na koncie. O tym jak wyrównana jest współczesna NFL świadczy, że poza Jets żaden klub w lidze nie ma aktualnej posuchy dłuższej niż pięć lat.

W znacznie gorszych humorach są kibice Miami Dolphins i Arizona Cardinals. Obie te drużyny potrzebowały tylko własnej wygranej w ostatniej kolejce sezonu, a jednak przegrały decydujące mecze w fatalnym stylu.

 

Niewiele brakowało, by Dolphins jednak zastąpili Browns. Steelers w ostatnim meczu sezonu wystawili rezerwy, dając odpocząć kluczowym graczom przed playoffami. A jednak Browns męczyli się z nimi bardzo długo. W końcówce czwartej kwarty Stalowym zabrakło udanego dwupunktowego podwyższenia, by wyrównać wynik. Ostatecznie biegowa pierwsza próba Bakera Mayfielda przypieczętowała playoffy tydzień po tym, jak zgubione przez niego w czwartej próbie fumble odebrało im ostatnią nadzieję na zwycięstwo.

Dla Cleveland to ogromny sukces. Może nie historyczny, bo historia Browns zna nawet mistrzowskie dynastie, ale w ostatnich latach fani futbolu w tym mieście mało mieli powodów do radości. W 1995 r. drużyna ze wszystkimi zawodnikami i sztabem szkoleniowym przeniosła się do Baltimore, gdzie od tej pory pod nazwą Ravens wygrała dwa mistrzowskie tytuły. W Cleveland pozostały prawa do nazwy, barw i klubowej historii, ale nowa drużyna pod starą nazwą wróciła do boju dopiero w 1999 r. W tym roku po raz pierwszy od tego czasu udało im się wygrać 11 meczów w sezonie i dopiero po raz trzeci awansowali do playoffów. Jednak obecna inkarnacja Browns nigdy nie wygrała meczu w postseason. Ostatni raz udało im się to w 1994 r. Ich trenerem był wówczas Bill Belichick, a pokonali… New England Patriots.

Poza playoffami AFC pozostali Miami Dolphins. W większości sezonów 10 wygranych wystarczy do gry w postseason. Tym bardziej kiedy kwalifikuje się aż po siedem drużyn z każdej konferencji. Jednak w tegorocznej AFC aż osiem drużyn zanotowało 10 lub więcej wygranych. Do playoffów weszły te z 11 lub więcej. To o tyle ciekawe, że w uznawanej za mocniejszą konferencji NFC drużyną, która weszła do playoffów z siódmego miejsca są Chicago Bears z bilansem 8-8 a tylko pięć drużyn zanotowało dwucyfrową liczbę wygranych.

Trzeba jednak powiedzieć, że Dolphins nie zasłużyli w ostatniej kolejce na wejście do playoffów. Zostali wprost zmieceni przez dywizyjnych rywali z Buffalo. Zaczęło się nawet nieźle, bo efektowny przechwyt zaliczył Byron Jones, ale to były klasyczne miłe złego początki.

Różnicą okazała się ofensywa. Po niemrawym początku atak Bills wyraźnie się rozkręcił. Pomogło chętniejsze odwoływanie się do RPO i play action. RPO pokazały sporą różnicę klas między rozgrywającymi. Slanty od Josha Allena jego receiverzy dostawali w pełnym biegu, co pozwalało na zdobycie dodatkowych jardów. Slanty Tuy Tagovailoy często zmuszały receiverów do zatrzymania się lub nawet odwrócenia, przez co mieli minimalną szansę na dodatkowe jardy po złapaniu piłki.

Tua zagrał fatalnie w drugim meczu z rzędu. Tym razem jednak nie było Ryana Fitzpatricka, który efektownym wejściem z ławki uratowałby drużynę. Brodaty QB leczy infekcję COVID-ową i nie mógł pojawić się w meczu. #5 tegorocznego draftu kolejny tydzień z rzędu był bojaźliwy, niezdecydowany, miał problemy z czytaniem gry i precyzją zagrań.

To oczywiście nie przekreśla jego szans na udaną karierę w NFL. Historia zna metamorfozy rozgrywających, którzy niezbyt dobrze zaczęli kariery, a jeden z nich grał w niedzielę przeciwko Dolphins. Jednak znacznie częściej takie problemy pozostają z zawodnikiem na dłużej. Tagovailoa i Brian Flores muszą mieć nadzieję, że nadchodzący offseason będzie nieco normalniejszy od ostatniego, bo młody QB Miami ma nad czym pracować. Szkoda tylko, że w końcówce sezonu Delfiny zaprzepaściły wysiłki całej organizacji, która w dwa lata wyszła z głębokiego dna i stanęła na krawędzi playoffów. Jeśli Tua się ogarnie, to kolejny sezon może należeć do niech. Tylko że w tej chwili w jego grze jest więcej znaków zapytania niż czegokolwiek innego.

Bills całkowicie zdominowali rywali w każdym aspekcie gry, niezależnie czy na boisku byli starterzy, czy rezerwowi, którzy grali od trzeciej kwarty. Ta drużyna ma potencjał, by powstrzymać marsz Chiefs ku obronie mistrzostwa, ale historia NFL widziała mocniejsze drużyny przegrywające w playoffach. A Bills nie wygrali meczu w postseason od ćwierć wieku.

Z porażki Miami skorzystali Colts, którzy wskoczyli na ostatnie premiowane awansem miejsce. Gdyby nie porażka w pierwszej kolejce z Jaguars (dla których była to jedyna wygrana w sezonie) mogliby wygrać dywizję. A tak zasłużyli „jedynie” na wyjazd do Buffalo w pierwszej kolejce playoffów.

 

W ostatniej kolejce sezonu zasadniczego Arizona Cardinal potrzebowali wygranej, by wejść do playoffów. Los zdawał się im sprzyjać, bo LA Rams musieli grać bez Jareda Goffa, który leczy złamany kciuk u prawej (rzucającej) dłoni. W efekcie na rozegraniu mecz zaczął John Wolford – gwiazdor, ale nieistniejącej już ligi AAF. Niedziela była jego pierwszą okazją, by wykonać podanie w NFL. Nawiasem mówiąc jego pierwsze podanie zostało przechwycone przez Jordana Hicksa. Jednak podobnie jak w przypadku Miami, ten przechwyt był łabędzim śpiewem Cardinals.

Kluczowym momentem był uraz kostki, którego QB Cardinals Kyler Murray doznał przyjmując sack po trzech minutach gry. Zastąpił go Ken Streveler, który rok temu wygrał kanadyjską ligę CFL. Szybko jednak okazało się, że NFL to znacznie wyższe progi. Murray wrócił w ostatniej kwarcie meczu, ale był wyraźnie nie w pełni sił i nie zdołał odwrócić losów spotkania.

Największym wygranym został Wolford. Trudno uznać jego mecz za szczególnie udany, ani oczekiwać, że zajmie miejsce Goffa w wyjściowym składzie Rams. Ale pokazał kilka dobrych podań, kilka skutecznych biegów i zrobił wystarczająco dużo, by znaleźć się w notesach skautów szukających potencjalnych niedrogich zmienników dla swoich podstawowych rozgrywających.

Porażka Cardinals dała postseason w Chicago, mimo że Bears przegrali na zakończenie sezonu zasadniczego z Green Bay Packers. Packers przypieczętowali tym samym pierwsze miejsce w NFC przed playoffami, a Aaron Rodgers czterema podaniami na TD swój trzeci tytuł MVP w karierze. Awans do playoffów może uratować karierę Mitcha Trubiskiego, który w ostatnich tygodniach był zaskakująco skuteczny. Oczywiście QB Bears nie odkrył nagle tajemnicy skutecznej gry na rozegraniu. To raczej Matt Nagy uprościł ofensywę i skroił ją pod ograniczony zestaw talentów Trubiskiego. Bears zrobiliby najlepiej nie dając wysokiego kontraktu, inaczej może się to skończyć jak z Jaguars i Blakiem Bortlesem albo Jets i Markiem Sanchezem. Póki co Miśki czeka wyprawa do Nowego Orleanu.

Drużyną, która może okazać się najbardziej niebezpieczna w NFC są Tampa Bay Buccaneers. W końcu przerwanie playoffowej suszy po wiosennym zaciągu w postaci Toma Brady’ego i Roba Gronkowskiego to tylko plan minimum. Bucs potrafią być frustrująco nierówni, ale kiedy idzie, to dominują. W wieku 43 lat Tom Brady zanotował 40 podań na TD w sezonie (o dziwo dopiero po raz drugi w karierze), a w ostatnich czterech meczach sezonu miał na koncie 12 TD przy zaledwie 1 INT i passer ratingu 126,9. Branie pod uwagę takich małych wycinków zawsze jest ryzykowne pod względem wartości prognostycznej, ale cały sezon 2020 statystycznie wygląda u niego niemal identycznie jak 2017, za który otrzymał MVP.

W nagrodę Buccaneers dostali prawo gry w pierwszej rundzie z wygranym NFC East. Kimkolwiek by nie był, i tak Tampa byłaby zdecydowanym faworytem. Ostatecznie wyścig żółwi o prymat w dywizji wygrali Washington Football Team, którzy w ostatnim meczu sezonu zasadniczego pokonali Philadelphię Eagles. Niewątpliwie pomógł im w tym fakt, że Orły posadziły na ławce kolejnego rozgrywającego w tym sezonie. Po Carsonie Wentzu na ławce wylądował Jalen Hurts, który faktycznie nie spisywał się najlepiej. Największym problemem ekipy z Philly jest fakt, że na razie nie mają lepszej opcji, ale z #6 w nadchodzącym drafcie mogą się pokusić o jakiś ciekawy wybór.

Wracając do WFT, playoffy to niewątpliwie ogromny sukces w pierwszym sezonie Rona Rivery w roli szkoleniowca tej drużyny. On również nie ma do dyspozycji pełnowartościowego rozgrywającego, bo Alexa Smitha, z całym szacunkiem dla jego niesamowitego wyczynu, za takiego uznać nie można. Jednak linia defensywna to fundament na kolejne sezony. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, ze ich przygoda z tegorocznym zakończy się na Wild Card Round.

 

Czarny poniedziałek nie taki czarny

Pierwszy poniedziałek po zakończeniu sezonu zasadniczego znany jest w NFL jako czarny poniedziałek. To wówczas szefostwo drużyn, które nie załapały się do playoffów szuka winnych. A na czele listy z reguły jest trener. To dlatego w ten dzień pracę traci więcej szkoleniowców niż w jakikolwiek inny. W tym sezonie było ich tylko trzech

 

Adam Gase (New York Jets)

Zwolnienie Gase’a nietrudno było przewidzieć. Trudno wyobrazić sobie drużynę bardziej marnującą potencjał pod jego wodzą niż Miami. Niemal każdy zawodnik, który odchodził spod jego kurateli grał znacznie lepiej, na czele z Ryanem Tannehillem. A mimo to znalazł pracę w Jets, gdzie z tygodnia na tydzień jego drużyna wyglądała gorzej. Bilans 9-23 w dwa lata nie oddaje katastrofy jaką był ten czas. Dla dobra wszystkich fanów mam nadzieję, że żadna inna drużyna NFL nie wpadnie na pomysł, by go zatrudnić.

 

Anthony Lynn (Los Angeles Chargers)

Przez cztery lata w Chargers Lynn wypracował bilans 33-31, a w 2018 r. jego drużyna wygrała 12 spotkań w sezonie zasadniczym. Jednak mimo wszystko była to drużyna permanentnie nie realizująca swojego potencjału, nagminnie podejmująca złe decyzje w końcówkach meczów, a kiepskie zarządzanie utalentowanym debiutantem Justinem Herbertem w tym roku przelało czarę goryczy.

 

Doug Marrone (Jacksonville Jaguars)

W swoim pierwszym sezonie Marrone był o krok od awansu do Super Bowl. Jednak upadek drużyny, która przeszła od finału konferencji do bilansu 1-15 w zaledwie trzy lata, to jedna z najbardziej spektakularnych klap w historii NFL.

 

Nowych szkoleniowców w offseason będzie szukać w sumie sześć zespołów. W trakcie sezonu zwolnieni zostali Dan Quinn (Atlanta), Bill O’Brien (Houston) i Matt Patricia (Detroit).

 

Tydzień w skrócie:

1. Z notatnika statystyka:

2. Z notatnika medyka:

3. COVID w NFL nie odpuszcza. W niedzielę Saints grali bez wszystkich swoich running backów, którzy trafili w komplecie na listę COVID-ową. Tymczasem Browns będą musieli sobie radzić w pierwszym meczu playoffów bez trenera Kevina Stefańskiego, który z pięcioma innymi członkami sztabu trenerskiego jest na liście COVID-owej. W sumie od 1 sierpnia w NFL wykonano ponad 920 tys. testów. 256 zawodników i 432 innych pracowników klubów otrzymało wynik pozytywny.

4. Baltimore Ravens zaliczyli 404 jardy biegowe przeciwko Bengals. Byli o krok od poprawienia rekordu NFL wynoszącego 426 jardów i ustanowionego przez Detroit Lions w 1934 r. przeciwko ówczesnym Pittsburgh Pirates.

5. Ostateczne TOP5 draftu 2021: 1) Jacksonville Jaguars, 2) New York Jets, 3) Miami Dolphins (od HOU), 4) Atlanta Falcons, 5) Cincinnati Bengals.

6. Devonta Smith z Alabamy otrzymał nagrodę Heismana, czyli uniwersyteckie MVP. Co prawda sezon dla wielu drużyn był niepełny, ale 1641 jardów i 20 TD Smitha byłoby imponujące w każdych warunkach. Jest pierwszym wide receiverem z Heismanem od 1991 r.

 

Zostań mecenasem bloga:




Exit mobile version