Site icon NFL Blog

Super Bowl 2021: Drużynowe mistrzostwo Buccaneers

Gwiazdy gwiazdami, ale w ostatecznym rozrachunku futbol amerykański jest najbardziej zespołowym z istniejących sportów. Dobitnie pokazał to Super Bowl 2021. Świetny mecz całej drużyny pozwolił Tampa Bay Bucaneers zdominować całkowicie Kansas City Chiefs. Patrick Mahomes i Travis Kelce robili co mogli, ale wobec fatalnej postawy kolegów byli po prostu bezradni.

 

Miliony dolarów dla liniowych

Tegoroczny Super Bowl bez wątpienia podobał się dwóm grupom: kibicom Buccaneers i ofensywnym liniowym. Po raz kolejny cały świat mógł się przekonać jak ważna jest dobra linia ofensywna. Możesz mieć najlepszego rozgrywającego i tight enda w lidze oraz jednego z najlepszych wide receiverów, ale jeśli twoja linia ofensywna spisuje się tak fatalnie jak linia Chiefs w niedzielę, to na najwyższym poziomie nie masz czego szukać.

Ten mecz niewątpliwie da miliony dolarów ofensywnym liniowym. Drużyny, widząc co się stało, na pewno przesuną rezerwowych na tej pozycji znacznie wyżej na liście priorytetów, tak na rynku wolnych agentów, jak w drafcie. A to oznacza większe pieniądze dla tej grupy.

Dlaczego rezerwowych? Bo gdyby linia Chiefs grała w podstawowym zestawieniu, na pewno ich atak nie wyglądałby tak fatalnie. Nie wiem czy wyglądałby dobrze, nie wiem czy Chiefs wystarczyłoby to do zwycięstwa, ale na pewno nie zostaliby tak kompletnie zdeklasowani. Jeszcze przed sezonem Chiefs stracili Laurenta Duvernaya-Tardifa, który wziął „COVID-ówkę”, w trakcie sezonu urazów doznali Kelechi Osemele i Mitchell Schwartz, a w finale AFC sezon zakończył Eric Fisher. W efekcie center Austin Reiter był jedynym z teoretycznie najmocniejszej piątki liniowych, który rozpoczął Super Bowl w wyjściowym zestawieniu.

A Tampa bezlitośnie to wykorzystała. Mahomes był cały mecz pod ogromną presją. Blitze, stunty, zwykła presja, nie miało to znaczenia. W drugiej połowie niemal w każdej akcji walczył o życie, momentami cofał się o 20, nawet więcej jardów od linii wznowienia akcji. Z każdą minutą coraz bardziej desperacko usiłował zrobić coś z niczego i z każdą minutą coraz bardziej utykał, gdy we znaki zaczęła mu się dawać kontuzjowana stopa.

Linia defensywna Tampy dominowała w stylu rzadko spotykanym w NFL. W jednej z akcji Shaquille Barrett przemknął między podwajającymi go liniowymi KC tak szybko, że ci zamiast go zablokować po prostu na siebie wpadli. Barrett powinien być między nimi, a tymczasem on już był przy Mahomesie.

Zresztą to trend widoczny nie tylko w Super Bowl. W finale NFC kontuzje w linii ofensywnej Green Bay Packers też przyczyniły się do odpadnięcia ekipy z Wisconsin. W lidze, w której kontuzje są nieuniknione, posiadanie solidnych zmienników w linii ofensywnej to obowiązek, nie fanaberia.

Oczywiście nawet bardzo dobra linia ofensywna nie przykryje całkowitego braku pomysłu na atak i chemii w zespole, co pokazali zeszłoroczni New England Patriots. Ale znacznie łatwiej poradzić sobie z mocną linią i słabymi skill positions niż odwrotnie.

 

Todd Bowles show

Dominacja Tampy na linii była kluczowa dla wygranej, ale to nie jedyny element, który o niej zdecydował. Todd Bowles przygotował naprawdę fantastyczny plan dla całej defensywy, a jego zawodnicy kapitalnie go wyegzekwowali.

Presja na Mahomesa była zróżnicowana, a niektóre pomysły ocierały się o absurd. Ale jeśli coś jest głupie i działa, to najwyraźniej nie jest takie głupie.

Przez większość meczu Buccaneers grali cofnięci, z dwoma safety ustawionymi głęboko, podwajając Tyreeka Hilla, a niektórych akcjach zarówno Hilla, jak Kelcego. Koledzy nie pomogli Mahomesowi, mogli złapać kilka jego niesamowitych podań, ale większość z nich była niesamowita, bo szansa że dolecą do tak ciasno krytych receiverów była minimalna.

Mahomes miał jedno naprawdę poważne pudło – w pierwszej kwarcie. Chiefs ustawili formację i wykonali ruch przed snapem, jakby chcieli grać RPO, zamiast tego zagrali daleką piłkę do Hardmana. Gdyby Mahomes wówczas podał lepiej, byłoby przyłożenie i może cały mecz potoczyłby się inaczej.

A może nie. Bo jednak Bucs byli gotowi na większość tego co grali Chiefs. Devin White i Lavonte David świetnie przewidywali i rozbijali wszelkie screeny. Travis Kelce złapał sporo piłek na środku boiska, ale linebckerzy Tampy byli dobrze przygotowani. Zdołali wybronić ich tyle, by w ostatecznym rozrachunku nie miało to znaczenia.

Bills w finale AFC wyszli z podobnym pomysłem defensywnym co Buccaneers w Super Bowl. Zabrakło pomysłu na środkową strefę boiska, co na dłuższą metę ich zniszczyło. White z Davidem świetnie przygotowani przez Bowlesa byli dokładnie tym elementem, którego Buffalo w tamtym meczu zabrakło.

Już w czasie meczu odezwało się mnóstwo głosów, że Bowles powinien być gdzieś trenerem głównym. Byłbym ostrożnym z formowaniem takich opinii. Historia NFL zna wielu wybitnych koordynatorów defensywy, którzy nie sprawdzili się na samodzielnych posadach. Buddy Ryan, Dick LeBeau i Wade Philips to trójka najwybitniejszych, ale jest ich więcej. Todd Bowles miał już szansę być szkoleniowcem New York Jets i ani on ani Jets nie wspominają tego doświadczenia najlepiej. Zapewne dostanie gdzieś drugą szansę, nie jestem przekonany czy to na pewno dobry pomysł.

 

A imię jej efektywność

Do tej pory pisałem tak naprawdę o jednej połowie meczu – tej, w której przy piłce byli Chiefs. A przecież pozostałą jeszcze cała druga połowa. A nawet minimalnie więcej niż połowa, bo Bucs posiadali piłkę przez ok. 31,5 z 60 minut tego meczu.

MVP został Tom Brady. To jego siódmy tytuł i piąte MVP Super Bowl w karierze. Ale tym razem nie był wybitny. MVP dostał głównie dlatego, że w świetnym kolektywie Bucs trudno było znaleźć kogoś, kto wyróżnił się indywidualnie. W tej sytuacji MVP do rozgrywającego z 3 podaniami na TD i passer ratingiem 125,8 trafiło niemal „z automatu”.

Trzeba jednak zauważyć, że Brady nie był wybitny, bo nie musiał być. Tak jak wszyscy koledzy zagrał po prostu do bólu efektywnie, wykorzystując wszystkie słabości obrony Chiefs. W pierwszych minutach wydawało się, że może KC ma jakiś pomysł na atak Bucs. Pokazali kilka dobrych blitzów, zdołali zatrzymać kilka biegów. Szybko jednak się okazało, że blitze dochodzą celu tylko w sytuacji 3&long, a tych po prostu nie było zbyt wiele. Poza tym Brady pozbywał się piłki błyskawicznie nawet jak na niego, zwłaszcza w pierwszej połowie.

Tampa miksowała to umiejętnie z play action i mieszanka okazała się absolutnie nie do strawienia dla obrony KC. Daniel Sorensem i Bashaud Breeland byli bezlitośnie gubieni przez receiverów Bucs. Rob Gronkowski złapał kilka podań jak za dawnych czasów w barwach Patriots i wykonywał jeden kluczowy blok za drugim. Chris Jones i Frank Clark, którzy dostali umowy opiewające na 20 mln dolarów rocznie i ponad 120 mln dolarów w praktycznych gwarancjach1, byli praktycznie niewidoczni.

Na marginesie – do tej pory nie napisałem ani słowa o linii ofensywnej Bucs, głównie dlatego, że byli po prostu znakomici i nawet taki maruda jak ja nie ma się do czego przyczepić. Ta linia potwierdziła swoją dominację w drugiej połowie, gdy Buccaneers po prostu zabiegali rywala, spokojnie połykając kolejne jardy i sekundy z zegara. Leonard Fournette i Ronald Jones wybiegali 150 jadów w 28 próbach, czyli średnio ponad 5 jardów na próbę, czerpiąc obficie ze świetnych bloków kolegów i mało skutecznych prób powalenia w wykonaniu linie defensywnej KC. W tej sytuacji jakiekolwiek bohaterstwo Brady’ego było po prostu zbędne.

Jakby tego wszystkiego było mało, KC zaprezentowali obfity katalog własnych błędów. Fatalne punty, upuszczone podania, niepotrzebne kary. A wisienką na torcie była sytuacja, która powoli staje się playoffową tradycją, czyli zawodnik Chiefs, który nie potrafi ustawić się po właściwej linii wznowienia akcji i pozwala rywalowi na kontynuowania ważnej serii ofensywnej.

Tampa Bay Buccaneers sięgnęli po tytuł absolutnie zasłużenie. Tak jednostronnego widowiska nie widzieliśmy od sezonu 2013, gdy Seattle Seaahwks bezlitośnie obili Peytona Manninga i jego Broncos. Bucs to rzadki przykład drużyny, która poczyniła wielkie inwestycje w offseason, a te zadziałały dokłądnie tak, jak miały zadziałać.

 

Luźne obserwacje:

1. Tom Brady jest najwybitniejszym rozgrywającym wszechczasów. Oczywiście nie w każdym aspekcie, ale tak długiej i owocnej kariery nigdy dotąd nie widzieliśmy i już nie zobaczymy. Dotrzeć do Super Bowl trudno nawet najlepszym (zob. Rodgers, Aaron i Brees, Drew), a wygrać jeszcze trudniej (zob. Marino, Dan). W tej sytuacji jego dziesięć finałów i siedem mistrzowskich tytułów to wyczyn, którego nikt nigdy nie pobije. Podobnie jak wszystkich jego superbowlowych i playoffowych rekordów statystycznych. W tym roku doszedł nowy – 14 podań na TD od Brady’ego do Gronkowskiego daje im status najbardziej produktywnego duetu w historii playoffów NFL. Przy wszystkich zachwytach nad Bradym nie zapominajmy jednak, że dwa ostatnie tytuły mistrzowskie zdobył w meczach, w których ultraofensywny przeciwnik (Rams 2018, Chiefs 2020) nie zdobył nawet jednego przyłożenia.

2. Żeby zdobyć mistrzostwo NFL potrzeba nie tylko świetnej drużyny, ale i odrobiny szczęścia. Zwłaszcza w kwestii zdrowia. Dlatego tak trudno zdobyć dwa tytuły z rzędu.

3. Niestety kolejny kiepski występ zebr. W pierwszej połowie mieliśmy festiwal flag. Frustrująca dla fanów Chiefs musiała być zwłaszcza mocno wątpliwa flaga za holding, która anulowała przechwyt Tyranna Mathieau. Wiele przewinień orzeczonych w tym meczu byłoby puszczonych w każdym innym spotkaniu tegorocznych playoffów. To niestety potwierdza, że NFL ma nie tyle problem z przepisami, co z niekonsekwentnym ich egzekwowaniem przez arbitrów. Nawet w ramach jednego meczu, bo druga połowa była sędziowana zupełnie inaczej niż pierwsza. Żeby było jasne – różnica między drużynami była tak duża, że nie można tu mówić o wypaczeniu wyniku.

4. Super Bowl w TVP Sport obejrzało 43 tys. osób. Biorąc pod uwagę, że to środek nocy przed roboczym poniedziałkiem – wynik znakomity. Zwłaszcza że informacja o transmisji pojawiła się dopiero pod koniec tygodnia i nie było właściwie żadnej promocji poza pocztą pantoflową w środowisku futbolowym. Do tego całość potraktowana bardzo merytorycznie, a zaproszeni eksperci i komentatorzy – pierwsza klasa. Mam nadzieję, ze zachęci to TVP (albo inną stację) do regularnego pokazywania NFL, a może także meczów Panthers Wrocław w startującej w tym roku europejskiej EFL.

5. Bruce Arians i Tom Brady już zapowiedzieli, że wrócą na kolejny sezon bronić tytułu. Ale to mogą być zupełnie inni Buccaneers. Tylko 30 graczy tej drużyny ma ważne umowy na przyszły rok. Barrett, David, Gronk, Ndamukong Suh i Chris Godwin to tylko kilka nazwisk z długiej listy wolnych agentów w Tampie. A przynajmniej pierwszy i ostatni z tej piątki dostaną gdzieś naprawdę duże pieniądze. Chiefs czeka kilka trudnych decyzji – ważne umowy ma 45 graczy, ale tylko sześć drużyn w NFL ma mniej miejsca w limicie płac.

 

Ogromne dzięki dla wszystkich Czytelników i Cztelniczek bloga za cały ten sezon. Szczególne wyrazy wdzięczności dla wszystkich Patronów – tych którzy wspierają mnie regularnie od początku i tych, którzy byli w tym gronie kilka miesięcy. Oczywiście w offseason blog będzie dalej działał, a w drugiej połowie miesiąca zapraszam na tradycyjne prognozy na offseason, czyli podsumowanie stanu poszczególnych drużyn przed free agency i draftem.

 

Zostań mecenasem bloga:




  1. Nie wspominając o tym, że za Clarka Chiefs musieli jeszcze oddać w wymianie wybór w pierwszej rundzie draftu 2019 i drugiej rundzie draftu 2020
Exit mobile version