W AFC naprzeciwko siebie stanęły drużyny, które przed meczem legitymowały się sumarycznym bilansem 15-5. W NFC 15-6. Oba mecze zapowiadały się znakomicie, ale nieco zawiodły. W jednym zwycięzcy mieli spore problemy, ale ostatecznie wysoko wygrali, w drugim punkty zdobyte w końcówce rozstrzygniętego meczu nieco zaciemniają obraz sytuacji.
Packers najlepsi w NFC?
Wygraną przeciwko Rams Green Bay Packers zamknęli sweepa przeciwko NFC West, jednej z najlepszych dywizji w tegorocznej NFL. Ekipa z Wisconsin wygrała wszystkie cztery mecze przeciwko dywizji zachodniej, co ma ogromne znaczenie w sytuacji, gdy bilans meczów w ramach konferencji jest jednym z najważniejszych tiebreakerów dla układu tabeli na koniec sezonu.
Mecz przeciwko Rams pokazał jak na dłoni zarówno największe atuty, jak i największe słabości Green Bay. Zacznijmy od atutów.
Przede wszystkim jest to Aaron Rodgers. Nie miał on może jakiegoś genialnego dnia, ale i tak zaliczył ponad 300 jardów, dwa przyłożenia górą i jedno dołem.
Po drugie Davante Adams. Packers mają w swoim repertuarze pomysły, jak ustawić go w korzystnym położeniu wyjściowym. Zwłaszcza gdy rywal kryje strefą i ruchem przed snapem można go zmusić, by ustawił naprzeciwko Adamsa słabszego indywidualnie obrońcę. Jednak nawet gdy kryje go najlepszy cornerback rywali, receiver Packers i tak znajduje sposób, by się od tego krycia uwolnić. Nie przypomina Strusia Pędziwiatra, ale jego nienaganna technika i pewne ręce czynią z niego jednego z najlepszych, o ile nie najlepszego receivera w NFL.
W niedzielę dzielnie pomagał mu Randall Cobb. Nie jest tajemnicą, że Packers brakuje receivera nr 2. Cobb został ściągnięty do Packers głównie jako „łapówka” dla Aarona Rodgersa, jednak widać, że obaj się naprawdę znakomicie rozumieją. W pierwszej połowie doświadczony receiver grał jak za dawnych czasów, gdy tworzył zabójczy duet z Jordim Nelsonem. Złapał cztery piłki na 95 jardów i TD nim kontuzja pachwiny wykluczyła go z dalszej rywalizacji.
I wreszcie obie linie. Sporym zaskoczeniem była linia ofensywna. Od początku sezonu Packers mają problemy ze zdrowiem w tej formacji. W niedzielę zabrakło trzech nominalnych starterów i można było oczekiwać dominacji Aarona Donalda i reszty linii Rams. Nic z tego. Co prawda OL miała pewne trudności z otwieraniem dróg dla biegaczy, ale w pass protection spisali się znakomicie. Aaron Donald i Von Miller zakończyli mecz bez sacku i z zaledwie dwoma obaleniami rozgrywającego. Co prawda Packers rzadko ośmielali się zostawić Donalda jeden na jednego z którymś z ofensywnych liniowych, jednak aktualny najlepszy defensor NFL nawet podwajany potrafi kompletnie rozbijać akcje ofensywy. Tak znaczące ograniczenie jego poczynań to duży plus dla całej linii Packers.
Linia defensywna również zrobiła swoje. Ogromna w tym zasługa Kenny’ego Clarka. Tak często mówi się i pisze, że jest on „niedoceniany”, że chyba czas przestać używać tego określenia. Niemniej to jeden z najlepszych liniowych w NFL i najlepszy spośród tych grających wyłącznie jako DT. Clark nie ma może tylu spektakularnych sacków i obaleń jak Donald, ale wykonuje ogrom pracy rozrywając kieszeń i pozwalając kolegom wykończyć akcję. Stylem gry i wpływem na poczynania rywali przypomina mi nieco Vince’a Wilforka z najlepszych lat w Patriots.
Jednym z uwalnianych przez niego graczy jest Rashan Gary. Długo trwało, nim dojrzał do potencjału, który dostrzegli w nim Packers, biorąc go w pierwszej rundzie draftu 2019. Jednak już końcówkę zeszłego sezonu miał obiecującą, a w tym, pod nieobecność Za’Dariusa Smitha, wyrósł na najlepszego klasycznego edge rushera w zespole. W ostatnich pięciu meczach zanotował 10 QB Hitów, 5 sacków i 2 wymuszone fumble. To właśnie jego sack-fumble na Staffordzie oddał Packers piłkę tuż pod polem punktowym rywala pod koniec pierwszej kwarty, co dało im pierwsze w tym meczu punkty.
I choć Packers są mocni, to jednak widać w nich pewne słabości. W niedzielę dwoma najbardziej znaczącymi były secondary i special teams. Rasoul Douglas zagrał dobre spotkanie i zasłużenie otrzymał tytuł defensywnego gracza tygodnia w NFC. Jego pick-six ostatecznie rozstrzygnął spotkanie. Jednak secondary jako całość nie spisywała się najlepiej. Bolesne były zwłaszcza dwa dalekie przyłożenia. W drugiej kwarcie 81-jardowe Vana Jeffersona, a na początku czwartej odsłony 52-jardowe Odella Beckahama. Dla tego drugiego było to pierwsze przyłożenie na 50+jardów od drugiej kolejki sezonu 2019. Czas pokaże, czy w LA odzyska nieco dawnej magii.
Formacje specjalne to od początku sezonu bolączka Packers. Przed meczem z Rams miały 29. DVOA w NFL, po kolejnym słabym meczu spadli na 30. lokatę. A byłoby znacznie gorzej, gdyby nie Corey Bojorquez i najlepsza w lidze załoga od puntowania. Najpoważniejszą wpadką przeciwko Rams był punt zgubiony przez Randalla Cobba. W następnej akcji Rams zabrakło dosłownie kilkunastu centymetrów, by wyjść na prowadzenie.
Jednak na dłuższą metę znacznie bardziej problematyczna jest kwestia jednego z najsłabszych kickerów w lidze, przynajmniej w tym roku. Mason Crosby to zawodnik, który zasłużył sobie na poczesne miejsce w Packers Hall of Fame. To jego piętnasty sezon w barwach drużyny. W tym czasie nie opuścił żadnego meczu i przez większość tego czasu był pewnym punktem zespołu. W zeszłym roku trafił wszystkie 16 kopnięć z pola. Jednak w tym sezonie spisuje się fatalnie. Trafia zaledwie 2/3 kopnięć z gry. Co gorsza przestrzelił aż połowę z dystansu 30-39 jardów, które kopacz NFL powinien trafiać ze skutecznością grubo powyżej 90%. Przeciwko Rams jego błędy nie kosztowały zbyt wiele, choć nietrafione kopnięcie w czwartej kwarcie przedłużyło teoretyczne szanse ekipy z Kalifornii na zwycięstwo. Jednak widać, że Matt LeFleur nie ma do swojego kopacza zaufania. W pierwszej połowie Crosby już szykował się do kopnięcia z 56 jardów, jednak po przerwie na żądanie trener ściągnął kopacza i zamiast tego wpuścił puntera. 56 jardów pod koniec listopada w Krainie Wielkich Jezior to nie jest proste kopnięcie, ale z drugiej strony nie panowały aż tak złe warunki atmosferyczne, by trener musiał rezygnować z trzech punktów. Oby to nie były trzy punkty, których zabraknie w w jednym z meczów playoffów.
Rams mają lekki kryzys. Przegrali trzy kolejne mecze. Co gorsza ich special teams również mają swoje problemy. Przeciwko Packers returner J.J. Koski zgubił jedną piłkę na puncie, drugą po kickoffie (tą drugą zdołał odzyskać). Cała formacja ma 25. DVOA w lidze.
Jednak największe obawy powinien budzić Matt Stafford. Wciąż jest znacznie lepszą opcją na rozegraniu niż Jared Goff, jednak widać, że dokucza mu chroniczny ból pleców. Miał chwile, kiedy jego efektywność dramatycznie spadła. I choć ostatecznie statystycznie wypadł całkiem przyzwoicie, to jednak nie jest w najlepszej dyspozycji. Tymczasem Rams to drużyna oparta na skutecznej ofensywie podaniowej. Po fantastycznym początku sezonu muszą się coraz częściej oglądać za siebie. Z playoffów raczej nie wypadną, ale mogą zapomnieć o postseason na So-Fi Stadium.
Bieg to za mało
Najpierw zagadka. Jaki jest bilans Patriots pod wodzą Billa Belichicka w meczach, w których rywale wybiegali 250 jardów lub więcej? Odpowiedź brzmi: 4-1.
In case you're wondering, here are the five games:
2021: W 36-16 vs. Tennessee (270)
2020: L 22-12 at Miami (250)
2013: W 34-31 vs. Denver (280)
2011: W 41-23 at Denver (252)
2002: W 27-24 vs. Miami (256)— Bernd Buchmasser (@BerndBuchmasser) November 28, 2021
Jak widzicie, 270 jardów Titans (bez Dericka Henry’ego!) zdobyte po ziemi to drugi najgorszy wynik w epoce Belichicka. A jednak Patriots dość przekonująco ten mecz wygrali. Dlaczego?
W pierwszej kwarcie drużyna z Nowej Anglii wyszła nastawiona na obronę biegu. I wychodziło im to całkiem dobrze, jednak Ryan Tannehill spokojnie rozrzucał strefową defensywę Patriots z wykorzystaniem play action. W drugiej serii meczu Titans przemaszerowali 74 jardy w 14 akcji i nieco ponad 8 minut, co skłoniło Belichicka do zmiany podejścia w defensywie. Na boisku częściej pojawiał się trzeci safety, a secondary przeszła na krycie każdy swego. Utrudniło to łatwe zdobywanie jardów podaniami na środek boiska, ale obrona strefowa to lepsza pomoc w akcjach biegowych. Na marginesie warto zauważyć, że punkty Titans przerwały pewną bardzo imponującą serię obrony Pats.
https://twitter.com/PiotrDrwalu/status/1465028322971340801
Oczywiście nie sposób wybiegać 7 jardów na próbę tylko dlatego, że rywal kryje strefą. Linia ofensywna Titans zrobiła fantastyczną robotę, otwierając prawdziwe autostrady dla running backów. Do tego doszły problemy z wypełnianiem właściwych dziur (czyli przerw między liniowymi) przez linebackerów Patriots i fatalna pomoc safety i mamy receptę na katastrofę. Katastrofa, o dziwo, była tylko jedna. Na koniec pierwszej połowy Dontrell Hillard zdobył 68-jardowe przyłożenie biegowe po zwykłym draw play. Puszczenie takiej akcji na 10 jardów to kiepski wynik. Oddanie z niej TD, a zwłaszcza na 30 sekund przed końcem połowy, to kompletna kompromitacja.
Na początku drugiej połowy było blisko powtórki. Jednak tym razem 30-jarodwy bieg D’Onta Foremana zakończył się fantastyczną akcją J.C. Jacksona, który przemierzył pół boiska, by dopaść RB rywali i wybić mu piłkę. O ile zagranie Jacksona było fantastycznym pokazem atletyzmu i umiejętności defensywnych, o tyle trudno liczyć na straty przy każdym dalekim biegu rywala.
Skoro było tak źle, to dlaczego Patriots wygrali tak wysoko? Zacznijmy od tego, że nie było aż tak źle. 270 jardów i 7 jardów/bieg wyglądają fatalnie, ale zmiana obrony przyniosła pożądany efekt i kompletnie zdławiła grę podaniową gości. A we współczesnej NFL ciężko wygrać bez ataku podaniowego, nawet jeśli biegi wchodzą jak w masło. Tennehill i spółka wygenerowali zaledwie 85 jardów podaniowych netto (3,7 jarda na próbę). Bez kontuzjowanych A.J. Browna i Julio Jonesa żaden z pozostałych receiverów nie zdołał uwolnić się od krycia. No, chyba że krył go Myles Bryant, który tylko brakowi precyzji Tannehilla zawdzięcza uniknięcie długiego przyłożenia, gdy kompletnie zgubił Chestera Rodgersa w połowie drugiej kwarty. To dlatego Belichick nie zdecydował się na powrót do krycia strefą i spędził większość meczu z 5-6 DB na boisku. Na dłuższą metę działająca gra podaniowa Tennessee byłaby bardziej niebezpieczna.
Drugi czynnik to straty. Patriots nie popełnili ani jednej, choć jedno z podań Maca Jonesa o mało nie skończyło się pick-six. Po drugiej stronie Titans gubili piłkę pięciokrotnie, z czego trzy razy odzyskali ją Pats. Do tego kluczowy przechwyt Jacksona we własnym polu punktowym, choć tu większość roboty zrobił Devin McCourty.
They call him @MR_INT 😏 #ForeverNE
📺: #TENvsNE on CBS
📱: NFL app pic.twitter.com/xNgzFSx4cz— NFL (@NFL) November 28, 2021
I wreszcie ofensywa Patriots. Mogło się wydawać, że biegi Titans wchodzą jak w masło, ale gra biegowa Tennessee dawała 0,09 EPA na akcję, podczas gdy atak podaniowy NE generował 8,5 jarda na próbę 0,39 EPA/akcję. A byłoby znacznie lepiej, gdyby nie dwa potężne sacki na Macu Jonesie. W sumie Patriots mieli w ataku 6,8 jarda na próbę przy 5,7 Titans.
Jones zagrał kolejne dobre spotkanie, a ogromnym atutem Patriots staje się ich korpus receiverów. Nie ma tam jednej wielkiej gwiazdy, za to grupa solidnych zadaniowców, z których każdy ma swoją rolę. Paradoksalnie utrudnia to robotę obronie, która nie może się skupić na wyłączeniu z gry jednego zawodnika czy obszaru boiska. Na jeden z najlepszych transferów tej wiosny wyrasta Kendrick Bourne, który zaliczył kolejne dwa przyłożenia. Drugie to w większości jego zasługa, choć warto zwrócić uwagę na świetny blok Jakobiego Meyersa.
Kendrick did THAT. @BournePoly11 | #ForeverNE
📺: @NFLonCBS / Patriots app pic.twitter.com/1ykMFOfI4T
— New England Patriots (@Patriots) November 28, 2021
Patriots udanie weszli w najtrudniejszy miesiąc sezonu. Teraz przed nimi dwa pojedynki z Bills i jeden z Colts. Te trzy mecze powinny rozstrzygnąć losy tegorocznej AFC East, dać nam odpowiedź na pytanie na co w tym sezonie stać Patriots oraz czy Bill Belichick ma szansę na czwarty w karierze tytuł trenera roku.
Ugodowe St. Louis
W cieniu niesamowitych zwrotów akcji na boisku doszło do bardzo ważnego zwrotu akcji na sali sądowej. NFL i miasto St. Louis postanowili pójść na ugodę. Liga ma wypłacić 790 mln dolarów, a miasto wycofa pozew związany z przenosinami Rams do Los Angeles.
Do tej pory St. Louis żądało ponad miliarda dolarów. Argumentowali, że przy przenosinach Rams doszło do naruszenia przepisów NFL, miasto nie otrzymało należytej szansy, by zatrzymać drużynę, a to spowodowało konkretne starty dla lokalnych władz. Oczywiście NFL odrzucało stanowczo takie argumenty, ale ugoda pokazuje, że jednak nie były one takie bezzasadne. Na pewno na chęć ligi do ugody wpłynęło postanowienie sądu, który nakazał kluczowym właścicielom klubów NFL (Clark Hunt – Chiefs, Jerry Jones – Cowboys, Robert Kraft – Patriots, John Mara – Giants) ujawnić finanse. I to nie tylko klubowe, ale i prywatne. Najwyraźniej miliarderzy uznali, że lepiej zrzucić się po 25 mln dolarów na drużynę niż ujawniać swoje finanse.
Ugoda to jednak w pewnej mierze kapitulacja St. Louis. Władze miasta zapewne miały już dość ciągnącego się od czterech lat procesu sądowego. Ligowi prawnicy robili co w ich mocy, by sprawę jeszcze bardziej przeciągnąć. W tej sytuacji miasto postanowiło wziąć wróbla w garść zamiast czekać na gołębia na dachu, którego może kiedyś uda się wywalczyć. Jest to kolejny sukces sądowej taktyki NFL, która skorzystała z podobnego podejścia przy pozwach związanych z długoterminowymi urazami mózgu u byłych graczy NFL.
Ugoda jest o tyle ważna, że dalszy proces groził poważnym konfliktem w łonie samej NFL. Stan Kroenke, właściciel Rams, podczas przenosin zobowiązał się do pokrycia w imieniu ligi ewentualnych roszczeń St. Louis. Jednak według doniesień medialnych, na ostatnich ligowych spotkaniach zaczął się wycofywać z tego zobowiązania. W pewnym momencie zagroził wręcz, że dogada się z miastem na własną rękę, a reszta ligi będzie musiała się procesować.1
Ostatecznie Rams są w Los Angeles, liga ma problem z głowy, a St. Louis musi się zastanawiać co zrobić ze stadionem na 85 tys. ludzi (przy 300 tys. mieszkańców w mieście i 2,8 mln na obszarze metropolitalnym) zbudowanym głównie w celu przyciągnięcia klubu NFL do miasta.
Tydzień w skrócie:
1. Z notatnika statystyka:
- TE Rob Gronkowski (Buccaneers) został drugim TE w historii z minimum 30 meczami w karierze ze 100 lub więcej jardami po złapanych podaniach
- WR Adam Thielen (Vikings) zaliczył swoje 50. przyłożenie w karierze. Jest dopiero czwartym receiverem w historii NFL, który nie został wybrany w drafcie, a może pochwalić się takim dorobkiem
2. Z notatnika medyka:
- RB Christian McCaffrey (Panthers) – uraz kostki, koniec sezonu
- OT Jack Conklin (Browns) – kolano, koniec sezonu
- TE Dan Arnold (Jaguars) – kolano, 4-6 tygodniu
- RB Dalvin Cook (Vikings) – bark, ok. czterech tygodni
3. Mecze w Święto Dziękczynienia nie porwały poziomem, ale nadrabiały emocjami. Zwłaszcza w meczu Dallas z Las Vegas. Faworyzowani Cowboys dwukrotnie przegrywali 11 punktami, zdołali jednak doprowadzić do dogrywki, którą ostatecznie przegrali po kopnięciu z pola Daniela Carlsona. To trzecia porażka Kowbojów w czterech ostatnich meczach.
4. Baśniowy powrót Cama Newtona do macierzystego klubu zakończył się brutalnym powrotem na ziemię. Przeciwko Dolphins #1 draftu 2011 zaliczył kolejne przyłożenie biegowe, ale jego koledzy złapali jedynie 5 z 21 podań. Dwa kolejne złapali rywale. W efekcie zastąpił go P.J. Walker. Matt Rhule zapewnia, że Newton dalej będzie starterem, ale wygląda na to, że Pariots wiedzieli co robią, gdy pozbyli się go przed sezonem.
5. Tymczasem Miami Dolphins, spisani na straty przez wielu (łącznie ze mną) po słabym początku sezonu wygrali swój czwarty mecz z rzędu. Tua Tagovailoa w drugim meczu z rzędu może pochwalić się skutecznością powyżej 80%.
6. Tygrysy zbudziły się ze snu. Po imponującej wygranej przeciwko Raiders przyszedł czas na ostre lanie sprawione Steelers. Już po pierwszej połowie drużyna z Cincinnati prowadziła 31:3. Stalowi jakimś cudem mają bilans .500 i wciąż liczą się w walce o playoffy, ale tej drużynie potrzebna jest poważna przebudowa i nowy rozgrywający na wczoraj.
7. Skończyła się dobra seria Eagles. Tym razem przegrali w fatalnym stylu z Giants (nie żeby z tegorocznymi Giants można było przegrać w dobrym stylu). Jalen Hurts wybiegał 77 jardów, ale górą dołożył tylko 129 i 3 INT. Jednak Orły miały szansę do samego końca. Na 24 sekundy przed końcem meczu Jalen Reagor upuścił idealne podanie od Hurtsa w sytuacji 4&10 niemal na linii pola punktowego.
8. Browns kontynuują swój nierówny sezon. Obrona po raz kolejny stanęła na wysokości zadania. Ograniczyli grę biegową Ravens do 3,4 jarda na próbę i przechwycili cztery podania Lamara Jacksona. Jednak atak pod wodzą kontuzjowanego Bakera Mayfielda nie był w stanie tego wykorzystać i ostatecznie to Ravens byli górą dzięki czemu objęli prowadzenie w AFC.
Zostań mecenasem bloga: