Tegoroczne Super Bowl ma oczywistego faworyta. Jednak Cincinnati Bengals dotarli tak daleko dzięki wygranym z faworytami. Co mogą zrobić z taktycznego punktu widzenia, żeby sprawić kolejną sensację i sięgnąć po pierwszy mistrzowski tytuł w historii drużyny? I jak powinni zagrać Los Angeles Rams, by im to uniemożliwić?
Super Bowl 56 to finał, który pasuje do całego sezonu – bez dominujących drużyn i zawodników. Przez cały rok wiadomo było, że w playoffach pojawią się niespodzianki. Jednak ten zestaw przeciwników jest najsłabszym w historii pod wieloma względami. Po raz pierwszy spotykają się dwie drużyny, które były rozstawione w postseason z #4 lub niżej. Ich sumaryczny bilans z sezonu zasadniczego – 22-12, jest najsłabszy w historii, a sumaryczne DVOA (21,6%) drugie najniższe od 1983 r. (Super Bowl 38 między Patriots i Panthers plasowało się niżej). Napisałem cały tekst o tym, że Bengals są prawdopodobnie najbardziej niespodziewanym uczestnikiem Super Bowl w historii.
Nic z tego nie będzie miało znaczenia w niedzielny wieczór. W tym sporcie chodzi o wygranie mistrzostwa i choć częściej wygrywają drużyny obiektywnie lepsze, każdy kibic z radością wymieni pierwsze miejsce w DVOA, EPA czy innej metryce na mistrzowski pierścień. A fani tych dwóch drużyn pierścienia nie widzieli od dawna. W przypadku Bengals nie widzieli go nigdy. Ekipa ze stanu Ohio grała w dwóch Super Bowl w latach 80-tych, a ich przeciwnikami była drużyna z Kalifornii. Jednak w obu przypadkach górą był Joe Montana i jego 49ers. Z kolei Los Angeles Rams ostatnie mistrzostwo NFL zdobyli w 1951 r. Rams jako klub wygrali Super Bowl w sezonie 1999, ale reprezentowali wówczas St. Louis. Drużyna z Los Angeles po raz ostatni sięgnęła po tytuł w 1983 r., gdy dokonali tego LA Raiders.
Poniżej garść pomysłów co z taktycznego punktu widzenia mogą zrobić oba zespoły, by zwiększyć swoje szanse na wygraną. Oczywiście nie oznacza to, że tak właśnie zagrają. Najtęższe futbolowe umysły przez ostatnie dwa tygodnie zastanawiały się czym w tym meczu zaskoczyć rywala. Często nie mniej ważne od planu gry przed pierwszą kwartą są jego modyfikacje na gorąco, czyli to która z drużyn lepiej przystosuje się do rozwoju sytuacji boiskowej.
Zobacz też: Super Bowl 2022 – serwis specjalny
Cincinnati Bengals w ataku
Jak zauważył Seth Wilder z ESPN, Bengals mieli drugą najwyższą różnicę w EPA na akcję między zaplanowanymi biegami a zaplanowanymi podaniami w NFL (drużyna z największą różnicą będzie w tym spotkaniu za drugą linią boczną). Ich EPA w akcjach podaniowych jest średnio o 0,21 wyższa niż w akcjach biegowych. W pewnym uproszczeniu – każde pięć biegów kosztuje ich jeden punkt.
Naturalnie bieganie ma swój czas i miejsce, także w NFL, mimo jego relatywnej nieskuteczności. Po pierwsze w tzw. power situations, kiedy do zdobycia przyłożenia lub nowej pierwszej próby pozostaje dwa jardy lub mniej. Tyle że Bengals byli drugą najgorszą drużyną w power situations w całej NFL w tym roku, na co bez wątpienia spory wpływ ma fatalna linia ofensywna. Drugim zadaniem gry biegowej jest utrzymywanie defensywy w niepewności. Po prostu obrona, wiedząc że ma spodziewać się podania, ma znacznie ułatwione zadanie. Odczytanie czy rywale grają bieg czy podanie to bezcenne dla ofensywy ułamki sekund.
Problem polega na tym, że bieganie w pierwszej próbie nader często kończy się trzecią próbą w sytuacji 3&long, czyli jasną wskazówką dla obrony, że zaraz nastąpi akcja podaniowa. A Bengals bardzo nie chcą, by pass rush Rams mógł atakować bez oglądania się na ewentualną akcję biegową.
W takim razie jak i kiedy biegać? Niezbyt często w pierwszej próbie, głównie gdy Joe Burrow zidentyfikuje jakieś korzystne ustawienie obrony. Czasami w drugiej, jeśli pierwsza próba dała 5+ jardów. Ale ogólnie powinni trzymać się trendu z drugiej połowy sezonu, gdy w pierwszych i drugich próbach biegali w ok. 1/3 akcji.
Jednak w przypadku gry podaniowej pojawia się kluczowy problem. Linia Cincinnati nie jest w stanie ustać samemu Aaronowi Donaldowi, a co dopiero całemu pass rushowi Rams. Oczywiście podwajanie Donalda jest wstępem do czegokolwiek, ale to nie wystarczy. Bengals muszą być gotowi na eksploatowanie dwóch słabości rywala: krótkich podań w środkową strefę boiska oraz obrony screenów. Oba te typy podań sprawdzają się, gdy linia ofensywna ma problemy. Niestety TE C.J. Uzomah doznał skręcenia więzadła MCL w finale konferencji i nawet jeśli zagra, nie będzie w pełni sił. W tej sytuacji kluczową postacią powinien być Tyler Boyd, atakujący ze slotu.
Naturalnie Bengals będą chcieli uruchomić swoją daleką grę podaniową, bo bez niej nie sposób myśleć o wygranej. Rams uwielbiają grać z dwoma cofniętymi safety, co mocno utrudnia dalekie piłki. Jeśli jednak Joe Burrow zidentyfikuje pojedyncze krycie Ja’Marre’a Chase’a lub Tee Higginsa, nie może się wahać, nawet jeśli kryjącym ich graczem będzie Jalen Ramsey, choć optymalne w takich sytuacjach byłoby atakowanie Dariousa Williamsa. Nawet przeciwko Cover-2 pod linią boczną powinno być trochę miejsca, jeśli Chase i Higgins zdołają wygrać z kryjącym ich rywalem.
Przy tej linii ofensywnej drużyna ograniczona jest do jednej opcji podaniowej w każdej akcji. Po prostu Joe Burrow nie będzie miał czasu, by przechodzić przez klasyczną progresję podaniową. W efekcie przy wszystkich dalekich piłkach musi mieć opcję na checkdown. To może oznaczać, że na boisku zobaczymy mniej Joe Mixona, a więcej Samajee Perine’a, znacznie skuteczniejszego po złapanych podaniach.
Los Angeles Rams w obronie
Defensywny plan Rams na ten mecz nie powinien być skomplikowany – krycie Tampa 2, safety podwajający Chase’a i Higginsa na dalekich ścieżkach, powstrzymanie się od blitzowania i czekanie aż Aaron Donald wygra ten mecz. Oczywiście słabym punktem tego planu jest Troy Reeder, który prawdopodobnie będzie linebckerem odpowiedzialnym za krycie środkowej strefy boiska, co jest sytuacją niezbyt komfortową z punktu widzenia Rams. Jednak jeśli safety „zaopiekują się” dwoma najgroźniejszymi dalekimi celami Bengals, to rywale nie mają zbyt wielu graczy, którzy mogliby wykorzystać słabości Reedera na dystansie.
Ale czemu powstrzymać się od blitzowania? Bo to nie ma sensu. Linia Bengals jest tak słaba, że presja dotrze do Burowa błyskawicznie, a angażowanie w tym celu dodatkowego zawodnika to więcej miejsca dla receiverów Cincinnati. Oddawanie pola tej grupie WR w zamian za minimalną korzyść w pass rushu nie jest opłacalną wymianą.
Ciekawą opcją, zwłaszcza w oczywistych próbach podaniowych, byłoby ustawienie Aarona Donalda i Vona Millera wspólnie po lewej stronie (patrząc z punktu widzenia obrony). Ta część linii Bengals jest jeszcze słabsza i w takim ustawieniu któryś z elitarnych pass rusherów Rams zostanie jeden na jednego.
Czy poświęcenie Jalena Ramseya w celu pokrycia Chase’a ma sens? Bez wątpienia byłby to wspaniały pojedynek, ale w tej sytuacji Burrow mógłby bezlitośnie znęcać się nad Williamsem, który siłą rzeczy kryłby Higginsa. W tej sytuacji Rams prawdopodobnie większość meczu spędzą w strefie, angażując się w obronę każdy swego sytuacyjnie. To może być problematyczne przy wszelkiego typu stackach i bunch formations, czyli ustawieniach, w których większość zawodników ustawionych do łapania piłki ustawia się blisko siebie. To może doprowadzić do wyizolowania receivera po drugiej stronie – tak właśnie Bengals pokonali Chiefs w końcówce sezonu zasadniczego.
Jednak póki Rams nie dopuszczą do dalekich piłek i zmuszą Bengals do grania krótkich podań i korzystania z biegów, sytuacja będzie dla nich korzystna. Jeśli zdołają zmusić Bengals do grania większość meczu w sytuacjach 3&long, nie przegrają tego meczu, a Donald albo Miller zgarną MVP.
Los Angeles Rams w ataku
Jak wspominałem wcześniej, Rams są tą drużyną w NFL, u której różnica między skutecznością gry biegowej i podaniowej mierzone w EPA na akcję jest największa. W playoffach była ona jeszcze wyraźniejsza, bo Cam Akers biegał wprost fatalnie, czy to ze względu na kiepskie bloki, czy na zbyt wczesny powrót po zerwaniu ścięgna Achillesa pół roku temu. Linia Rams, fantastyczna w ochronie rozgrywającego, jest dość przeciętna w grze biegowej, a wprost fatalna jeśli chodzi o power situatios, gdzie spisują się tylko minimalnie lepiej od kolegów z Cincinnati.
Mogłoby się wydawać, że to kiepskie wieści, bo Rams opierają się na grze biegowej. To nie do końca prawda. Rams opierają się na play action, zwłaszcza w połączeniu rolloutami, czyli akcjami, w których rozgrywający w zaplanowany sposób opuszcza kieszeń ku jednej z linii bocznych (u praworęcznego QB najczęściej w prawo, bo wówczas łatwiej wykonać rzut). Tego typu akcje spotykamy w NFL coraz częściej, a Rams są na czele tego trendu. Warto zauważyć, że rollout daje podobne efekty zwiększające skuteczność gry podaniowej co play action.
Jednym z pomysłów, które Rams powinni wykorzystać, to gra w empty backfield, czyli bez gracza ustawionego jako running back. Nominalny running back może być na boisku, ale ustawia się wówczas w pozycji typowej dla wide receivera. Jak podają Football Outsiders Rams są trzecią najskuteczniejszą drużyną NFL w takiej formacji, podczas gdy Bengals trzecią od końca w obronie w takich sytuacjach. Co ciekawe obie ofensywy lubią grać z empty backfield. Jednak Bengals używają go raczej do rozciągnięcia obrony rywala i zdobycia pierwszej próby krótkim rzutem. Tymczasem Rams podają w tej sytuacji średnio niemal dwa jardy dalej. Może się to wydawać niedużą różnicą, ale to oznacza, że przeciętna piłka leci o jedną czwartą dalej w powietrzu. To dość istotna różnica w wykorzystaniu tego ustawienia.
Tak jak Bengals powinni szukać Williamsa, tak Rams powinni wykorzystywać słabość Eli Apple’a jako cornerbacka. Pytanie jak Bengals podejdą do obrony. Jeśli będą kryli każdy swego, Apple prawdopodobnie stanie naprzeciwko swojego dawnego kolegi z drużyny Odella Beckhama. Wówczas Stafford przynajmniej kilka razy spróbuje dograć mu dalekie piłki pod linią boczną.
Jeśli Bengals postawią na obronę strefową, wówczas Rams powinni jak najwięcej przesuwać Coopera Kuppa po całej formacji. Świeżo koronowany ofensywny gracz roku będzie mógł dzięki temu wykorzystywać swoją przewagę nad Applem, Mikiem Hiltonem, a może uda się go wyizolować na którymś z linebackerów, co byłoby dla Cincy katastrofą. Powinniśmy wówczas zobaczyć dużo uwielbianych przez Seana McVaya konceptów flood, czyli zagrywek, gdy trzech receiverów atakuje jedną stronę boiska („zalewa” ją) na trzech poziomach – krótkim, średnim i dalekim, patrząc z linii wznowienia akcji.
Jedna rzecz, na którą Rams powinni być gotowi (i prawdopodobnie będą) to trzyosobowy pass rush – zaskakująco prosta i skuteczna technika, która okazała się jednym z kluczowych elementów AFC Championship Game. Chiefs nie mieli odpowiedzi na takie zagęszczanie tylnej strefy boiska. Dla Rams, opierających się na grze podaniowej z relatywnie mało mobilnym QB, to podejście również może się okazać niebezpieczne. Jednak nie mam cienia wątpliwości, że Rams nie stracą głowy, jak zrobili to Chiefs. Paradoksalnie w takich sytuacjach gra biegowa może okazać się bardzo przydatna, zwłaszcza jeśli biegaczem nie będzie Akers.
Cincinnati Bengals w obronie
Jednym z najważniejszych problemów, przed jakim stają Bengals, jest wywarcie presji na Matta Stafforda. Kiedy QB Rams zostaje przyciśnięty przez pass rush, jego gra staje się znacznie gorsza. To oczywiście normalne i każdy rozgrywający będzie spisywał się gorzej pod presją. Tylko że w wypadku Stafforda ta różnica jest znacznie większa niż u typowego quartrbacka na tym poziomie. Problem polega na tym, że ma on jedne z najlepszych wskaźników w NFL przeciwko blitzowi. Skąd ta pozorna sprzeczność?
Linia ofensywna LA jest na tyle mocna, by wyłapywać te blitze. W związku z tym defensywa posyła dodatkowego gracza, osłabia krycie, a jednocześnie nie wywiera presji. Stafford ma ułatwione zadanie z wciąż czystej kieszeni. To oznacza, że Cincy powinni ograniczyć blitzowanie. Pytanie czy grać klasycznym czteroosobowym pass rushem czy wykorzystać trzyosobowy.
Tak jak napisałem przed chwilą, uważam że trzyosobowy pass rush nie będzie tak skuteczny jak w finale AFC, głównie dlatego, że Chiefs zostali nim zaskoczeni, podczas gdy Rams będą się go spodziewali. To nie znaczy, że Bengals powinni z niego zrezygnować, przynajmniej dopóki Stafford nie pokaże, że potrafi zdobywać kolejne pierwsze próby w takich sytuacjach. Jednak powinni wykorzystywać go bardziej sytuacyjnie, na przykład gdy rywale mają do przejścia 10+ jardów, by choć trochę namieszać w głowach przeciwnikowi.
Drugie ważne pytanie to rodzaj krycia. wydaje mi się, że powinni zacząć w kryciu każdy swego z Chidobe Awuziem i safety do pomocy kryjącymi Kuppa. Oczywiście Apple kontra Odell Beckham to również nie jest komfortowa sytuacja, a wielu receiverów nr 2 miało w tym sezonie bardzo produktywne spotkania przeciwko Bengals. Jednak w takich sytuacjach jestem fanem podejścia Billa Belichicka – zabierz przeciwnikowi to co robi najlepiej (w tym wypadku Kuppa) i niech spróbuje pokonać cię w inny sposób. Jeśli to nie zadziała i Bengals zostaną zmuszeni do przejścia na strefę, Rams będą mogli dyktować kto ustawi się naprzeciwko Kuppa, co, jak wspomniałem wyżej, nie może skończyć się dobrze.
Podsumowanie
Rams są oczywistym faworytem. Jeśli zagrają swoje, powinni skończyć ten wieczór wznosząc w górę Lombardi Trophy. Jednak Bengals są w tych playoffach świetni w psuciu tego, co rywalowi wychodzi najlepiej. Rams z reguły zaczynają mocno, ale mają tendencję do zdejmowania nogi z gazu, gdy osiągną większą przewagę. Ich rywale powoli wchodzą w mecz, by z biegiem czasu zacząć grać coraz lepiej. To połączeniu może dać nam kolejny imponujący comeback w tych playoffach. Jest tylko jedno „ale”. Cincinnati musi znaleźć sposób na Aarona Donalda. Nic nie wskazuje, by ich obecna linia ofensywna mogła sprostać temu zadaniu.
Mój typ: Rams 30 – 20 Bengals
Zostań mecenasem bloga: