Site icon NFL Blog

NFL, tydzień 8: Trzy drużyny poza konkurencją

Zbliżamy się do półmetku sezonu. Z reguły na tym etapie krystalizują się grupy drużyn: te najlepsze, te trochę słabsze, te z ambicjami na playoffy i te daleko z tyłu. W tym roku mamy trzy ekipy daleko z przodu, a potem bardzo ciasne grono zespołów, które nie są zbyt dobre. To sprawia, że brakuje nam prawdziwie dominujących, historycznych drużyn, ale przynajmniej jest ciekawie.

 

Trójka z przodu

Według większości metryk, a także w opinii fanów, dziennikarzy i innych osób śledzących NFL, trzy zespoły są w tym sezonie bezkonkurencyjne: Buffalo Bills, Philadelphia Eagles i Kansas City Chiefs. Najczęściej wymieniane w tej kolejności, na co niemały wpływ ma wygrana Bills w Kansas City.

Wątpliwości dotyczące Chiefs wiążą się też z ich obroną. O ile Eagles i Bills to zbilansowane drużyny, mocne zarówno w obronie jak i w ataku, o tyle KC ciągnie najlepsza ofensywa w lidze. Obrona, w zależności od użytej metryki, należy do najsłabszych w lidze lub „jedynie” niezbyt dobrych. Nie jest to najbardziej komfortowa sytuacja dla fanów Chiefs, zwłaszcza że droga do tegorocznego Super Bowl w AFC będzie prawdopodobnie wiodła przez Buffalo. Warto jednak pamiętać, że gra ofensywy ma generalnie wyższą wartość prognostyczną niż defensywy. Innymi słowy, jeśli twój atak jest dobry cały sezon, prawdopodobnie będzie dobry w kolejnych tygodniach. Z obroną… bywa różnie, jak mogliśmy się przekonać przed rokiem na przykładzie Panthers i Patriots czy w tym roku z 49ers.

Z kolei w przypadku Eagles ich special teams nie wyglądają zbyt solidnie, ale postawa tych formacji z reguły nie ma aż tak znaczącego wpływu na przebieg gry (tak, wiem, Packers 2021), a ponadto jest jeszcze mniej przewidywalna z tygodnia na tydzień niż defensyw.

Co wspólnego mają te trzy drużyny? Przede wszystkim rozgrywających. Spotykałem się z opiniami, że dobry system jest ważniejszy od rozgrywającego. I niewątpliwie dobry szkoleniowiec jest w stanie przykryć wiele deficytów quarterbacka. Tak jest choćby w przypadku Giants czy Jets. Jednak konieczność maskowania słabości rozgrywającego automatycznie ogranicza możliwości drużyny w porównaniu z zespołami, które mają na tej pozycji Josha Allena, Patricka Mahomesa i Jalena Hurtsa.

 

Klasa średnia

To co wyróżnia obecny sezon NFL to ogromny tłok w środku stawki. Choć brakuje dominatorów, to nie mamy też zbyt wielu kompletnie katastrofalnych drużyn, takich po których spodziewamy się porażki w każdym meczu. Texans są właściwie jedyni. Jasne, Steelers, Lions, Colts czy Panthers też nie należą do topu, ale jednak nie dostają poziomem od stawki aż tak wyraźnie.

Większość zaawansowanych modeli wyraźnie pokazuje zagęszczenie średniaków. Spójrzcie na masę logotypów w pobliżu środka wykresu Bena Baldwina, który pokazuje ofensywne i defensywne EPA na akcję poszczególnych drużyn.

W FPI (publikowanym przez ESPN) różnice w środku są minimalne. Szóstych w tej klasyfikacji 49ers dzieli większy dystans od trzecich Eagles niż od zajmujących 21. lokatę Falcons. Podobnie jest w DVOA (Football Outsiders). Tutaj różnica między ósmymi Buccanneers i 22. Saints jest mniejsza niż między Bucs i piątymi Chiefs. Na marginesie, DVOA to jedyny wskaźnik, który nie pokazuje „wielkiej trójki”, a raczej „wielką szóstkę” z Cowboys, Ravens i Seahawks w podobnej grupie co Chiefs, Bills i Eagles.

Ma to swoje konsekwencje, choćby w postaci całej masy niespodziewanych wyników. W lidze typerów dla Patronów bloga dopiero w tym tygodniu udało mi się wyjść powyżej 50% skuteczności. Nie to, że nie typuję niespodzianek, po prostu typuję te niewłaściwe.

Zbliżony poziom sprawia, że mamy bezprecedensową liczbę meczów rozstrzyganych w ostatnich minutach i sekundach. Po ośmiu kolejkach mamy 55 meczów rozstrzygniętych różnicą przyłożenia (sześć punktów lub mniej) i 71 meczów rozstrzygniętych różnicą jednego posiadania (osiem punktów lub mniej). W 94 meczach różnica w którymś momencie czwartej kwarty wynosiła jedno posiadanie (osiem punktów lub mniej). W każdym z tych wypadków jest to rekord NFL na tym etapie sezonu.

Można narzekać, że dobre drużyny poznaje się po tym, że wygrywają wysoko. Ale dla neutralnego kibica nie ma nic gorszego, niż mecz rozstrzygnięty na początku trzeciej kwarty. Nawet jeśli poziom widowiska nie zachwyca, rekompensują to emocje. Czy to dobrze? Prawdę mówiąc mam mieszane uczucia. Mam nadzieję, że poziom w playoffach wynagrodzi nam braki sezonu zasadniczego.

 

Fałszywi mocarze

Co roku zdarzają się drużyny, których bilans jest znacznie lepszy niż gra. Jednak w tym roku jest ich wyjątkowo dużo, co wynika ze wspomnianego wyżej bardzo wyrównanego poziomu. Jeśli wynik jest na styku, wpływ szczęścia na ostateczny wynik jest znacznie większy, a to sprawia, że czasem wygrywa nie ten kto „zasłużył”.

Tegorocznym sztandarowym przykładem są Minnesota Vikings, którzy mają drugi najlepszy bilans zwycięstw i porażek w NFL (6-1). Patrząc tylko na tabelę, Wikingowie są potęgą. Ale zaawansowane metryki się nie zgadzają. W DVOA zajmują miejsce 18., w FPI 14., a ich ofensywna i defensywna EPA na akcję sytuuje się w okolicy Jaguars, którzy mają bilans 2-6 i w ostatnich tygodniach grają coraz słabiej. 5 z 6 wygranych drużyny to zwycięstwa różnicą jednego posiadania.

Drugi to Tennessee Titans. Z bilansem 5-2 są w tej chwili na drugim miejscu w AFC, przed Chiefs (lepszy bilans meczów w ramach konferencji). Tymczasem praktycznie każdy model statystyczny określa ich jako drużynę słabsza od Jaguars! Ich największym atutem są niezbyt pewne wygrane przeciwko najsłabszym tegorocznym drużynom: Colts (x2), Texans, Commanders i Raiders.

I ostatni (z tych ewidentnych) to New York Giants. Tu warto zauważyć, że tegoroczni Giants zaskoczyli bardzo pozytywnie i widać ogromny wpływ Briana Dabolla na drużynę. Jednym z najważniejszych aspektów było mocne ograniczenie start w ataku. Niemniej NYG nie wyglądają na ekipę z bilansem 6-2, co dobitnie pokazali Seattle Seaahwks. W pierwszej połowie niedzielnego meczu Daniel Jones miał na koncie mniej niż 1 jard na akcję podaniową.

Modele statystyczne opierają się na EPA, nie na bilansie zwycięstw i porażek, bo mają one znacznie większą zdolność predykcyjną. Innymi słowy EPA, FPI czy DVOA powiedzą nam znacznie więcej o grze drużyny w kolejnych tygodniach niż patrzenie w klasyczną tabelę. Z tego punktu widzenie możemy się spodziewać, że te trzy ekipy obniżą loty i zaczną więcej przegrywać. Jednak w ostatecznym rozrachunku liczą się zwycięstwa, a tych nikt im nie odbierze. W sytuacji, gdy w NFC brakuje dobrych drużyn, Giants i Vikings są solidnymi kandydatami nawet do finału NFC. To waleczne zespoły z dobrymi sztabami trenerskimi, a to się liczy w playoffach, gdzie mogą być gotowi nawet na jakąś większą niespodziankę. W przypadku Vikings trudno mi sobie wyobrazić, by mieli oddać prowadzenie w wyjątkowo słabej w tym roku NFC North.

W AFC Titans nieco trudniej będzie o sukces w playoffach, bo jednak Bills, Chiefs i Ravens to drużyny od nich znacznie mocniejsze. Jednak gra w słabej AFC South to potężny atut. I choć nie uważam, by Jaguars byli dużo słabszą drużyną, to jednak aktualna sytuacja w tabeli stawia Tytanów w uprzywilejowanej sytuacji względem konkurencji.

 

Zakupy na ostatnią chwilę

1 listopada to w tym roku trade deadline, czyli ostatni moment na wymiany między zespołami. Po tym dniu kluby NFL mogą pozyskiwać wyłącznie graczy, którzy nie są związaniu kontraktem z inną drużyną. Od kilku lat ten dzień (wreszcie) nabrał rumieńców i w tym roku też mieliśmy kilka ciekawych transakcji tuż przed tą datą. Tutaj omówię tylko kilka najciekawszych wymian z ostatnich dni, pełną listę możecie znaleźć na oficjalnej stronie NFL.

 

Do JAX: WR Calvin Ridley
Do ATL: 5. runda draftu 2023, warunkowy wybór w drafcie 2024

Calvin Ridley to jeden z najbardziej utalentowanych receiverów, jacy trafili do NFL w ostatnich latach. Niestety jego karierę wykoleiły problemy pozaboiskowe. Najpierw z własnej woli odsunął się od futbolu, by zająć się własnym zdrowiem psychicznym, a potem został zawieszony na rok, gdy okazało się, ze w tym czasie zakładał się o wyniki meczów NFL.

Ridley najwcześniej wróci do gry w przyszłym sezonie. Jeśli tak by się stało, to Jaguars mogą mieć stosunkowo tanio naprawdę dobrego skrzydłowego. Ciekawe są warunki wymiany. Wybór z 2024 r. może być wyborem od szóstej, do nawet drugiej rundy. Wszystko zależy od tego kiedy Ridley zostanie przywrócony do gry oraz czy zadomowi się w Jacksonville. Ta wymiana nie ma znaczenia dla obecnego sezonu, ale może mieć znaczący wpływ na następny.

 

Do MIA: EDGE Bradley Chubb
Do DEN: 1. runda draftu 2023 (od 49ers), 4. runda draftu 2024, RB Chase Edmonds

Dolphins najwyraźniej wierzą, że ich szansa na Super Bowl jest teraz. Moim zdaniem to nieco nadmierny optymizm, ale pozyskanie Chubba na pewno im nie zaszkodzi. Zwłaszcza że pass rusher rozgrywa najlepszy sezon w karierze i wg ESPN jest trzecim najskuteczniejszym graczem na tej pozycji, za Micah Parsonsem i Mylesem Garrettem. W efekcie Miami postanowili wykorzystać swój dodatkowy wybór w pierwszej rundzie na wzmocnienie obrony. Będą też musieli zawrzeć z nim nową umowę albo wykorzystać franchise tag, bo Chubb gra w tym roku na opcji piątego roku.

Broncos najwyraźniej nie mieli dalekosiężnych planów związanych z tym graczem. Nie mają też już złudzeń co do swoich szans w tym sezonie.

 

Do CHI: WR Chase Claypool
Do PIT: 2. runda draftu 2023

Jest to wymiana kompletnie niezrozumiała z punktu widzenia Miśków. Zespół z Wietrznego Miasta nie będzie się liczył w walce o najwyższe cele w tym roku. Być może w przyszłym, ale druga runda za tak nierównego gracza jak Claypool to gruba przesada.

Steelers dostali wybór, który będzie gdzieś na początku drugiej rundy, a ostatnie lata pokazały, że wychowywanie receiverów idzie im świetnie. Jasne, osłabiają się na krótką metę, ale w tym sezonie i tak nic już nie ugrają.

 

Do BAL: LB Roquan Smith
Do CHI: LB A.J. Klein, 2. runda draftu 2023, 5. runda draftu 2023

Odwrotność wymiany, o której pisałem przed chwilą. Bears pozbyli się klasowego weterana, któremu nie będzie trzeba płacić i dostali w zamian cenny kapitał w drafcie. To dokładnie taki ruch, jaki powinna robić drużyna w przebudowie.

Ravens to mocniejsza drużyna, niż wskazywałby ich dotychczasowy bilans. Jednym z problemów jest właśnie defensywa, która oddawała kilkukrotnie wysokie prowadzenie. Smith to jeden z czołowych linebackerów w NFL i z pewnością znacząco wzmocni tę defensywę.

 

Do PHI: EDGE Robert Quinn
Do CHI: 4. runda draftu 2023

Wyprzedaży garażowej w Chicago ciąg dalszy. Tym razem Bears pozbyli się kosztownego weterana po niewłaściwej stronie trzydziestki. Quinn miał przed rokiem 18,5 sacka i to wciąż niezwykle wartościowy zawodnik. To aż niesprawiedliwe, że monstrualna linia defensywna Orłów dostanie jeszcze jego. Ta wymiana powinna być korzystna dla wszystkich zainteresowanych stron.

 

Do MIN: TE T.J. Hockenson, 4. runda draftu 2023, 4. runda draftu 2024 (warunkowo)
Do DET: 2. runda draftu 2023, 3. runda draftu 2024

Fantastyczna wymiana dla Vikings. Tak jak pisałem wyżej, może nie są potęgą, ale po takim starcie sezonu i wobec ogólnej mizerii w NFC mogą spokojnie celować w finał konferencji. Hockenson to solidny tight end, nic spektakularnego, ale solidni gracze na tej pozycji są znacznie rzadsi, niż mogłoby się wydawać. Co więcej Vikings nie pozbyli się swoich wyborów całkowicie, a jedynie przesunęli się w dół draftu.

Jeśli chodzi o Lions to nie podoba mi się ta wymiana. Solidni tight endzi nie plączą się na ulicy. Lions musieliby mu solidnie zapłacić, ale to wciąż na tyle młody zawodnik, by opłacało się go zostawić z kilkuletnią perspektywą. Do tego nie pozyskali dodatkowych wyborów, a jedynie przesunęli się do wyższej rundy. I to nie jakoś znacząco, bo ich wybory będą na samym początku, wybory Vikings zapewne pod koniec.

 

Do KC: WR Kadarius Toney
Do NYG: 3. runda draftu 2023, 6. runda draftu 2023

Chiefs mają najlepszą ofensywę w lidze, ale Toney powinien dać im cenną głębię składu, a może coś więcej. W swojej krótkiej karierze miał przebłyski prawdziwego geniuszu i jeśli tylko będzie zdrowy, to w połączeniu z Mahomesem może mieć taki wpływ na playoffy, jak Odell Beckham przed rokiem.

Giants nie mają nadmiaru zdrowych receiverów, ale najwyraźniej mają dość ciągłych nieobecności Toneya. Mimo wszystko oddanie go w momencie gdy niespodziewanie mogą włączyć się do gry o najwyższe cele to dość dziwny manewr. Być może jakoś zraził do siebie front office i trenerów.

 

Tydzień w skrócie:

1. Z notatnika statystyka:

2. Z notatnika medyka

3. Carolina Panthers przegrali z Falcons w kuriozalnych okolicznościach. Najpierw Panthers zdołali wyrównać po najdłuższym podaniu w historii Next Gen Stats

Niestety D.J. Moore zdjął kask świętując przyłożenie co oznaczało 15-jardową karę. W efekcie kopacz spudłował podwyższenie i mieliśmy dogrywkę. W niej kolejne pudło, tym razem z FG, dało szansę Falcons, którzy zakończyli mecz zwycięsko.

4. New York Jets to klasyczny przypadek dobrej drużyny, którą ogranicza fatalny rozgrywający. Na własnym boisku przeciwko kulejącym Patriots Zach Wilson trzykrotnie podał w ręce rywala, a każde INT było bardziej kuriozalne od poprzedniego.

5. Na Wembley Broncos wygrali z Jaguars. O głębi kryzysu Russella Wilsona świadczy fakt, że mecz, w którym podał na 250 jardów, 1 TD i 1 INT jest jednym z jego najlepszych w barwach Broncos. Tymczasem Jaguars nie mieli żadnego pomysłu na grę poza wręczaniem piłki Travisowi Etienne, który wybiegał 156 jardów, ale to nie starczyło wobec słabej postawy kolegów.

6. Czy Washington Commanders są na sprzedaż? Dan i Tanya Snyder, właściciele klubu, ogłosili że zatrudnili Bank of America do „zbadania potencjalnych transakcji związanych z drużyną”. W ostatnich miesiącach Dan Snyder znalazł się pod ostrą presją, by sprzedać klub w związku z serią skandali.

 

Zostań mecenasem bloga:




Exit mobile version