Po bye weeku na boiska NFL wrócił zupełnie inny Joe Burrow. Czy też raczej powrócił ten Joe Burrow, którego znamy z poprzednich sezonów. Do Super Bowl czy nawet miejsca w playoffach wciąż daleka droga, jednak z Bengals znów trzeba się liczyć, a to dodatkowo komplikuje i tak mocno pogmatwany obraz w tabeli AFC.
W tym tygodniu będzie o wyjątkowo aktywnym dniu kończącym wymiany (trade deadline), o Kirku Cousinsie, który był zbyt dobry, by być słaby i zbyt słaby, by być dobry, a także o tym czego sędziowie w NFL mogliby się nauczyć od tych z World Rugby. Zaczynamy jednak od wielkiego powrotu Joe Burrowa.
Choć San Francisco 49ers bez wątpienia są w kryzysie, pozostają bardzo mocną i wyrównaną drużyną. Pojechać do Kalifornii i pokonać ich w świetnym stylu to nie byle co. Jednak fanów Bengals bardziej od tablicy wyników powinna cieszyć gra Joe Burrowa w tym meczu.
Rozgrywający Cincinnati zagrał zdecydowanie najlepszy mecz w tym sezonie w praktycznie każdym wskaźniku statystycznym z wyjątkiem jardów (miał więcej przeciwko Cardinals) i sacków. Tych ostatnich nie było jednak aż tak dużo, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Nick Bosa miał aż 12 akcji pass rushu, w których wywarł presję i jest to najlepszy wynik w tym sezonie w całej NFL. Zostawmy jednak sacki, tych Burrow zawsze brał stosunkowo dużo, co wynika z jego stylu gry i nie przeszkadza mu być efektywnym.
QB Bengals wykonał tylko cztery niecelne podania przez cały mecz przy trzech podaniach na przyłożenie, passer ratingu 134,8 i QBR 89,3. Fantastycznie rozumiał się z Ja’Marrem Chasem, Tee Higginsem i Tylerem Boydem. Znakomicie dyrygował cała ofensywą i nie dawał się złapać na żadne pułapki zastawiane przez obronę Niners.
Jednak najważniejszy był element, którego bezpośrednio w statystykach nie widać. Kontuzjowana łydka Joe Burrowa najwyraźniej całkowicie się zagoiła. Znakomicie poruszał się w kieszeni, ale czuł się równie pewnie, gdy pod presją musiał z niej uciec. SF podczas przygotowań do meczu wyraźnie założyli, że jego mobilność wciąż jest ograniczona, więc nie przejmowali się zostawieniem szpiega czy podobnymi taktykami ograniczającymi możliwości biegu z pozycji rozgrywającego. Tymczasem Burrow biegał jak w poprzednich latach. Nie bał się kontaktu, pewnie zdobywał kolejne pierwsze próby (4 z 10 konwersji biegowych drużyny przez cały mecz) i wybiegał 43 jardy.
Bengals powoli wracają do dyspozycji z ubiegłych lat, gdy należeli do czołówki AFC. Wygrali trzy mecze z rzędu, a gdy Burrow i Chase są zdrowi, to niełatwo ograniczyć ich ofensywę. Obrona nie należy może do najlepszych, ale nie jest jakąś piętą achillesową, a dodatkowo poprawia się w ostatnich tygodniach. Brock Purdy popełnił kilka spektakularnych błędów, ale obronie trzeba oddać spraiedliwość. Klub z Cincinnati ma na koncie trzy wygrane z rzędu, jednak wciąż pozostają poza playoffami i zajmują ostatnie miejsce w swojej dywizji, choć gwoli uczciwości trzeba wspomnieć, że plasujący się przed nimi Browns i Steelers mają taki sam bilans wygranych (4-3).
Poprawa zdrowia Burrowa bez wątpienia jest trwała i to najważniejsza wiadomość. Czy poprawa gry Bengals będzie równie trwała okaże się już w tym tygodniu, gdy podejmą nieprzewidywalnych Bills, a potem mają serię trudnych meczów w dywizji (z Ravens i Steelers).
Ballada o Kirku Cousinsie
Radko zdarza się rozgrywający budzący tak wielkie kontrowersje jak Cousins. Przynajmniej wśród zawodników, którzy nie rozrabiają poza boiskiem. Kirk to zdecydowanie grzeczny facet, czasami zbyt grzeczny, co dało przyczynek do całej serii żartów i memów z jego „tatuśkowego” stylu. Jednak od lat trwa debata, czy ten gracz jest czy nie jest dobrym rozgrywającym.
Kiedy jego ścięgno Achillesa pękło podczas meczu przeciwko Packers, był to prawdopodobnie ostatni akt jego boiskowej przygody z Vikings. Jego kontrakt kończy się po tym sezonie, a w sierpniu przyszłego roku kończy 36 lat, czyli powoli zbliża się do „terminu przydatności”, który dla większości zawodników z tej pozycji lokuje się w okolicy 38 roku życia. Czy Vikings mogą się zdecydować na przedłużenie umowy? Teoretycznie tak, zwłaszcza że bez nowego kontraktu będą musieli pogodzić się z 28,5 mln martwych dolarów, które stanowią pozostałość po poprzednich restrukturyzacjach.
Pozostaje też pytanie co w zamian. Teraz będą mieli pół sezonu, by przekonać się jak wygląda życie bez Cousinsa na rozegraniu. Na pewno wiele będzie zależało od zakończenia obecnych rozgrywek. Jeśli zaczną seryjnie przegrywać i skończą w pierwszej dziesiątce draftu, to można założyć, że uda im się dorwać któregoś z cenionych młodych QB. Ale co jeśli utrzymają obecny bilans .500 i wylądują gdzieś w środku pierwszej rundy? Na rynku dostępni będą zawodnicy nie lepsi od Kirka. Tylko czy klub i kibice faktycznie chcą go na kolejny sezon?
Tu dochodzimy do kluczowego pytania: czy Kirk Cousins jest dobrym rozgrywającym. Odpowiedź na tak postawione pytanie musi brzmieć „tak”. To zawodnik, który rok w rok od dziewięciu lat dostarcza produkcję na tej pozycji od kilku do kilkunastu procent wyższą niż ligowa średnia. Zobaczcie na poniższą tabelę z Pro Football Reference. Są to wskaźniki statystyczne przeliczone w ten sposób, by 100 stanowiło ligową średnią w danym roku, czyli 110 oznacza, że był w danej kategorii 10% lepszy niż przeciętny gracz z tej pozycji (tabela obejmuje tylko lata, gdy był głównym starterem w swojej drużynie).
Year | Tm | G | Y/A+ | NY/A+ | AY/A+ | ANY/A+ | Cmp%+ | TD%+ | Int%+ | Sack%+ | Rate+ |
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
2015 | WAS | 16 | 111 | 114 | 112 | 114 | 128 | 111 | 107 | 112 | 118 |
2016 | WAS | 16 | 122 | 126 | 115 | 119 | 117 | 97 | 107 | 120 | 112 |
2017 | WAS | 16 | 108 | 103 | 107 | 103 | 103 | 107 | 99 | 94 | 105 |
2018 | MIN | 16 | 98 | 99 | 104 | 105 | 125 | 105 | 112 | 103 | 113 |
2019 | MIN | 15 | 116 | 115 | 120 | 119 | 118 | 112 | 116 | 104 | 120 |
2020 | MIN | 16 | 122 | 118 | 119 | 116 | 113 | 122 | 95 | 94 | 118 |
2021 | MIN | 16 | 108 | 111 | 115 | 116 | 106 | 113 | 120 | 110 | 116 |
2022 | MIN | 17 | 100 | 99 | 102 | 101 | 106 | 102 | 103 | 98 | 104 |
2023 | MIN | 8 | 110 | 112 | 117 | 118 | 121 | 120 | 112 | 110 | 124 |
Paradoksalnie najsłabszy był przed rokiem, gdy dzięki serii korzystnych zbiegów okoliczności Wikingowie wygrali 13 spotkań w sezonie. W dłuższym terminie był zawodnikiem, na którym można było polegać. Miał słabsze mecze, jak każdy, jednak nie schodził poniżej pewnego poziomu. Jednak patrząc na powyższą tabelę w oczy rzuca się jeszcze jedno: nigdy nie był naprawdę wybitny. Najlepiej grał w tym roku. Nim uraz skrócił jego sezon był trzeci w lidze w ANY/A i passer ratingu, ósmy w EPA na akcję, szósty pod względem ocen od Pro Football Focus. Podał na najwięcej przyłożeń i był drugi jeśli chodzi o jardy podaniowe.
Jednak generalnie był solidny, lecz niespektakularny. Dodatkowo miał kilka słabszych meczów, gdy jego drużyna grała przed ogólnokrajową publicznością. To doprowadziło do narracji, że nie potrafi grać w najlepszych meczach, że zawodzi w kluczowych momentach i ogólnie jest do bani.
Przywykliśmy, że od rozgrywających należy oczekiwać cudów. Że powinni być motorem, który napędza zgraję nieudaczników do największych sukcesów. Inaczej oceniamy rozgrywających, którzy mieli w karierze choć jeden taki epizod: Russell Wilson w Seattle, Cam Newton w Carolnie, Matt Ryan w Atlancie. W długim okresie każdy z tych zawodników miał sezony znacznie gorsze od najsłabszych Cousinsa, ale jednocześnie weszli na znacznie wyższe szczyty. Paradoksalnie w sporcie cenimy takie wyniki bardziej niż „regularnie 10% lepiej niż średnia”. To drugie brzmi jak idealny pracownik korporacji, ale niekoniecznie jak facet, na widok którego 70 tys. ludzi (plus kilkanaście milionów przed telewizorem) wpada w zbiorową euforię.
Na niekorzyść reputacji Kirka działa też fakt, że biznesowo stawiał na siebie i wygrywał. Trafił do NFL w czwartej rundzie. W Waszyngtonie nie miał być gwiazdą, ale zmiennikiem dla Roberta Griffina III. Jednak gdy kontuzja kolana zniszczyła obiecującą karierę RG3, Cousins pokazał się jako obiecująca opcja. Tyle że ówcześni Redskins chcieli „umawiać się, ale nie poślubić”. Ich propozycje wieloletniej umowy były znacząco niższe niż rynkowa wartość startowego rozgrywającego, więc Kirk wziął zamiast tego dwa kolejne franchise tagi.
A gdy wreszcie trafił na wolny rynek, mógł przebierać w ofertach. Nieczęsto zdarza się okazja do podpisania umowy ze sprawdzonym quarterbackiem, który nie skończył jeszcze 30 lat. Wyścig wygrali Vikings, ale w zamian Cousins dostał pierwszy w historii wieloletni, w pełni gwarantowany kontrakt. Do tego zaledwie na trzy lata, co gwarantowało mu kolejne solidne pieniądze. W efekcie zarobił w ciągu kariery ponad 230 mln dolarów, z czego 185 mln wypłacili mu Vikings.
Tyle że od rozgrywającego z takim kontraktem wymaga się czegoś więcej niż „bycia dobrym”. Masz być najlepszy, masz walczyć o Super Bowl, masz prowadzić ofensywę nawet gdy nie idzie. Cousins nie był Tomem Bradym, Patrickiem Mahomesem, nawet nie Joe Burrowem czy Joshem Allenem. Był graczem o klasę słabszym, który nigdy nie miał tego jednego wielkiego sezonu.
Przez ostatnie lata Cousins nie był przyczyną słabych wyników Vikings. Ale nie był też gościem, który pomaga im osiągnąć więcej niż powinni. A to w NFL grzech niewybaczalny.
Ostatnie transfery w tym sezonie
W NFL dzień zakazu wymian (trade deadline) nadchodzi szybciej niż w innych sportach i to mimo przesunięcia go z 6. na 8. tydzień sezonu zasadniczego. Przyczyna jest prosta: liga chce uniknąć powszechnego w MLB czy NBA procederu, w ramach którego drużyny nie mające szans na awans do playoffów pozbywają się weteranów na wygasających umowach, oddając ich do czołowych drużyn, które w ten sposób tanim kosztem łatają dziury w składzie. Ósmy tydzień w NFL to moment, kiedy większość ekip wciąż myśli, że ma szanse na playoffy i niekoniecznie będą się chcieli pozbywać ważnych zawodników.
W tym roku mieliśmy kilka ciekawych ruchów. Podsumujmy sobie najważniejsze:
Do SF: EDGE Chase Young
Do WAS: 3. runda draftu 2024
W tym sezonie Nick Bosa jest czwartym najczęściej wywierającym presję na rozgrywających graczem w NFL. Piątym jest właśnie Young, który dołącza do niego w Kalifornii. #2 draftu 2020 nie rozwinął się w takiego dominatora jak mieli nadzieję Commanders, ale w tym roku jest wreszcie zdrowy i produktywny. I ma dopiero 24 lata, więc najlepsze jeszcze przed nim, o ile zdrowie pozwoli. Niners za półdarmo dostali na resztę sezonu zawodnika, który może być kluczowy w styczniu (i możliwość franchise tagu w marcu). W Waszyngtonie pokazali, że nie chcą go na stałe, gdy odrzucili opcję piątego roku. Mimo wszystko to wymiana znacznie lepsza dla SF.
Do MIN: QB Joshoua Dobbs, warunkowy wybór w 7. rundzie draftu 2024
Do ARI: wybór w 6. rundzie draftu 2024
Vikings pozyskali rozgrywającego na miejsce Kirka Cousinsa. Jednak wybór był bardzo dziwny. Dobbs nie jest graczem, który mógłby dać choćby zbliżony poziom produkcji. Co więcej nie jest graczem, z którym można walczyć o playoffy. Jedyne co usprawiedliwia Wikingów to bardzo niski koszt tej wymiany. Raczej nie stracą za dużo. Z kolei Cardinals w osobie Dobbsa mieli solidnego zmiennika. Fakt, raczej nie będą w tym roku walczyć o najwyższe cele, a w długim terminie mają Kylera Murraya, ale za tak niską rekompensatę nie oddałbym żadnego QB, chyba że chodziłoby o pozbycie się jakiejś większej gwarantowanej kwoty z salary cap.
Do CHI: EDGE Montez Sweat
Do WAS: 2. runda draftu 2024
Po raz kolejny Bears oddają drugą rundę draftu za weterana, choć nie grozi im walka o najwyższe cele. Jest to wymiana co najmniej wątpliwa z ich punktu widzenia. Sweat to solidny pass rusher, ale po sezonie kończy mu się umowa, a rekompensata jest wyższa niż za lepszego i bardziej perspektywicznego Younga. Commanders wyraźnie wyzbywają się weteranów i gromadzą wybory, tym razem skorzystali z naiwności Miśków.
Do SEA: DL Leonard Williams
Do NYG: 2. runda draftu 2024, 5. runda draftu 2025
Seahawks pozyskują cennego rotacyjnego gracza do linii defensywnej, bo są w świetnej pozycji, by zaatakować playoffy. Tyle że akurat linia defensywna nie należała do kluczowych potrzeb, a za pół sezonu gry Williamsa oddają całkiem solidny kapitał. Jasne, jeśli Williams odejdzie, to odzyskają część tego kapitału w wyborze kompensacyjnym w 2025 r., ale mimo wszystko nie jest to gracz, który mógłby odmienić oblicze drużyny. Giants wzięli na siebie większość tegorocznej pensji zawodnika, w praktyce płacąc 9 mln dolarów za dwa wybory w drafcie. Biorąc pod uwagę, że w tym roku już za wiele nie osiągną, a pieniądze wydaliby i tak, bardzo dobry ruch zespołu z Nowego Jorku.
Do BUF: CB Rasul Douglas, 5. runda draftu 2024
Do GB: 3. runda draftu 2024
Wymiana bardzo korzystna dla Bills, którzy po kolejnych urazach mają ogromne problemy personalne w secondary. W osobie Douglasa pozyskali solidnego, choć niespektakularnego cornerbacka za umiarkowaną cenę. Packers ewidentnie nie planują rywalizować w tym roku o najwyższe cele, ale jest to dość niska rekompensata za solidnego zawodnika z pozycji premium, który miał ważną umowę do końca sezonu 2024. Do tego większość pensji Douglasa na ten rok Packers już wypłacili podczas marcowej restrukturyzacji umowy.
Na kanapę: HC Josh McDaniels, GM Dave Ziegler, OC Mick Lombardi
Josh McDaniels został pierwszym trenerem w tym roku, który stracił pracę. Było to jego drugie podejście do roli głównego trenera, przed dekadą w Denver również nie dotrwał do końca drugiego sezonu. Odziedziczył Las Vegas Raiders, którzy tuż przed jego przyjściem weszli do playoffów, ale mieli przy tym sporo szczęścia. Wspólnie z Davem Zieglerem zaraz po przyjściu oddali dwa wysokie wybory w drafcie za Davante Adamsa i dali mu potężny kontrakt, a następnie nie potrafili go odpowiednio wykorzystać. Pozyskali Chandlera Jonesa, który okazał się kompletnym niewypałem. Wygonili z miasta Dereka Carra tuż po podpisaniu z nim nowej umowy, a wybrany następca (Jimmy Garoppolo) okazał się jeszcze gorszy. Kariery Darrena Wallera i Huntera Renfrow załamały się zaraz po podpisaniu nowych umów z klubem. A to tylko najważniejsze punkty katastrofalnej listy klęsk tego duetu w Raiders. Nowym tymczasowym szkoleniowcem został dotychczasowy trener linebackerów Antonio Pierce. Wątpliwe, by McDaniels dostał jeszcze jedną szansę. Wygląda na to, że to jeden z bardzo dobrych koordynatorów, którzy nie sprawdzają się jako główny trener.
O sędziach w rugby
Jak część z was pewnie wie, w weekend zakończyły się trwające prawie dwa miesiące mistrzostwa świata w rugby. W finale RPA pokonało Nową Zelandię. Nie jestem znawcą rugby, ale od czasu do czasu z przyjemnością obejrzę mecz, a odkąd pierwszy raz zobaczyłem hakę, kibicuję All Blacks.
Nie będę was zanudzał opisem meczów i turnieju, bo nie mam nic oryginalnego do powiedzenia. Zamiast tego chciałbym skupić się na tym, jak w World Rugby wygląda sędziowanie.
Sędziowanie w NFL jest od kilku lat w ogniu krytyki i to często zasłużonej. Wspominałem na łamach tego bloga, ze mam za sobą kilka sezonów jako sędzia koszykówki, więc zdaję sobie sprawę, że sędziowanie to trudna sprawa, a arbitrzy, wbrew opiniom wielu fanów, nie mają żadnego interesu w wypaczaniu wyników meczu. Jednak sam mam chwilami dosyć sędziowania w NFL, głównie ze względu na kompletną nieprzewidywalność werdyktów. Czym jest złapane podanie? Kiedy atak kaskiem jest nielegalny? Kiedy rozgrywającego można sponiewierać, a kiedy nie wolno na niego krzywo spojrzeć? Niby przepisy jasno to określają, ale w praktyce tego nie wiemy. Bo jeśli poniższa akcja jest legalna, to każde uderzenie kaskiem może być legalne
No clue how you don’t rule violent contact to the head/neck of a defenseless receiver here. Kind of a textbook case. pic.twitter.com/S14fz76ghC
— Michael Hurley (@michaelFhurley) October 29, 2023
Co gorsza ta akcja nie mogła być zweryfikowana na powtórce. Mamy zamknięty katalog spraw, a większość fauli nie może zostać poddana wideoweryfikacji. Bo nie. A jeśli ktoś spróbuje, to sędziowie NFL to zasabotują, jak miało to miejsce z powtórkami przy nielegalnym kontakcie przy podaniu (DPI/OPI), gdy arbitrzy niby wykonywali weryfikacje, ale utrzymywali decyzję z boiska czy była dobra czy nie.
Dlaczego tak zachwyciło mnie sędziowanie w rugby? Nie dlatego, ze jest idealne. Jak długo będzie istniał sport i instytucja sędziego, sędziowskie decyzje będą wywoływały kontrowersje, a przegrani będą uważali, że wszystko przez sędziów. Czasami dlatego, że nie znają przepisów, a czasami dlatego, że sędzia faktycznie się pomylił, co zdarza się również w rugby. Jednak jest kilka aspektów, które bardzo poprawiają przejrzystość całego procesu decyzyjnego i prowadzą do ujednolicenia orzekania między różnymi sędziami.
Pierwsza jest nie do przeszczepienia na grunt NFL, czy do jakiegokolwiek innego sportu, bo to kwestia kultury. Sędzia na boisku jest wyrocznią. Zawodnicy mogą próbować dyskutować, ale robią to bardzo kulturalnie, a ukarani potulnie spuszczają głowę i idą na ławkę kar. Nie ma sytuacji, gdy zawodnicy obu drużyn skaczą wokół sędziów, próbując wywrzeć presję i wpłynąć na decyzję. Zawodnik albo trener wydzierający się na sędziego, jak widzimy to w każdym meczu NFL wyleciałby z boiska. Z drugiej strony sędziowie podchodzą z szacunkiem do zawodników. Jest ciągła komunikacja, obie drużyny na bieżąco otrzymują wyczerpujące wyjaśnienia co mogą robić lepiej, żeby nie popełniać fauli, dlaczego została podjęta taka, a nie inna decyzja, a kiedy są blisko popełnienia przewinienia, arbiter natychmiast ich upomina, by utrzymać płynność gry.
Drugim aspektem jest ogromna przejrzystość decyzji sędziowskich, a przede wszystkim procesu powtórek. Sędzia główny w rugby ma przypięty mikrofon i każde jego słowo słychać w transmisji telewizyjnej. Podobnie TMO (Television Match Official), czyli sędzia telewizyjny. I choć ich decyzje wywołały sporo kontrowersji w finale (tutaj trochę więcej), to jednak kibice słyszeli każde słowo ich konsultacji, wiedzieli czemu decyzja została podjęta i co na powtórkach widzą sędziowie, zwłaszcza że powtórka pokazywana jest sędziemu głównemu na stadionowym telebimie. Tymczasem w NFL sędzia główny ogląda powtórkę na tablecie (nie wiemy nawet jakie ujęcia tam dostaje), po czym lakonicznie ogłasza, że „call stands”. Dlaczego? Bo tak! Ważne też jest to, że choć decyzja należy do sędziego głównego, często jest konsultowana (publicznie!) z TMO i asystentami. „Ja to widzę tak, czy wasza interpretacja jest taka sama?” Niekoniecznie trzeba się z interpretacją sędziego zgadzać, ale przynajmniej wiadomo czemu jest taka, a nie inna.
Po trzecie mamy samego TMO, który jest pełnoprawnym członkiem obsady sędziowskiej i może zaalarmować sędziego głównego co do przepuszczonych przewinień na boisku. Było uderzenie w głowę w NFL puszczone na boisku? Sorry, gramy dalej. W rugby TMO od razu dałby znać w sposób słyszalny dla każdego kibica, że wypatrzył taką sytuację i uważa, że to faul. A arbiter główny wyegzekwowałby karę, zamiast się obrażać. Oczywiście powtórki telewizyjne zaburzają płynność meczu, to problem znany z każdego sportu, który to wprowadził. W finale mistrzostw świata fantastyczne przyłożenie zostało cofnięte, bo TMO dopatrzył się przewinienia w innej części boiska i sporo przed przyłożeniem. Przewinienie faktycznie było, ale wiele osób miało do TMO pretensje o tę decyzję. Pytanie gdzie jest punkt, w którym nadmierne pilnowanie przepisów szkodzi grze. Jednak uważam, że NFL wiele dobrego zrobiłby pełnoprawny arbiter telewizyjny, który mógłby powiedzieć sędziemu głównemu „Słuchaj, to roughing the passer to bzdura, trafił go w ramię” albo „To było uderzenie szczytem kasku”.
Niestety trudno spodziewać się reform w tym kierunku, bo zdolność Amerykanów do przyjmowania wzorców zza granicy skończyła się mniej więcej sto lat temu.
Tydzień w skrócie:
1. Z notatnika statystyka:
- WR Tyreek Hill (Dolphins) jest pierwszym zawodnikiem w historii współczesnej NFL (po 1970 r.), który przekroczył 1000 jardów po złapanych podaniach po ośmiu tygodniach rozgrywek
- WR A.J. Brown (Eagles) jako pierwszy w historii przekroczył 125 jardów po złapanych podaniach w sześciu meczach z rzędu
- RB Christian McCaffrey (49ers) zdobył przyłożenie w 17. kolejnym meczu sezonu zasadniczego i playoffów, co jest wyrównaniem rekordu NFL. Jeśli nie liczymy playoffów, rekord NFL wynosi 18 kolejnych meczów.
- DL Aaron Donald (Rams) został drugim graczem w historii NFL z minimum 10 powaleniami na stratę jardów w każdym z 10 pierwszych sezonów w NFL.
2. Z notatnika medyka
- WR Kendrick Bourne (Patriots) – zerwane więzadło ACL, koniec sezonu
- DL Grady Jarrett (Falcons) – zerwane więzadło ACL, koniec sezonu
- DL Al Woods (Jets) – zerwane ścięgno Achillesa, koniec sezonu
- OL Connor McGovern (Jets) – kontuzja kolana, trafił na listę kontuzjowanych, minimum cztery tygodnie przerwy
- OL Wes Schweitzer (Jets) – kontuzja łydki, trafił na listę kontuzjowanych, minimum cztery tygodnie przerwy
3. Niedzielne derby Nowego Jorku były arcydziełem ofensywnej nieporadności. Giants zaliczyli -9 (minus dziewięć!) jardów podaniowych netto, co jest wyrównaniem najgorszego wyniku w historii NFL. Mimo to na 1:26 przed końcem meczu ich prawdopodobieństwo wygranej wynosiło 97,9% (wg ESPN). Ostatecznie Jets wygrali po dogrywce, ale są pierwszą drużyną od 2004 r., która wygrała mecz, w którym popełnili dwie straty i mieli 11 puntów.
4. Debiutant Will Lewis zaliczył fantastyczny pierwszy start w barwach Tennessee Titans. Przeciwko Falcons podał na cztery przyłożenia, czyli dwa razy więcej niż Ryan Tennehill zanotował w sześciu poprzednich meczach w sumie. Na ochłodzenie entuzjazmu dodam, że ostatnim debiutantem, który tego dokonał był Marcus Mariota w Titans. Mariota nie wytrzymał w Tennesse nawet do końca debiutanckiej umowy.
5. Atlanta Falcons uznali, że zobaczyli już ile chcieli w wykonaniu Desmonda Ridera i od następnej kolejki na rozegraniu zastąpi go Taylor Heinicke. Jakkolwiek decyzja wydaje mi się słuszna, nie sądzę by to osoba rozgrywającego była największym problemem ofensywy Falcons.
6. W meczu Panthers z Texans spotkali się trzej pierwsi gracze wybrani w tegorocznym drafcie. To pierwsza taka sytuacja w historii NFL. Panthers zaliczyli pierwsze zwycięstwo w sezonie, więc nie ma już w lidze drużyn bez wygranej.
7. Doroczną kompromitującą wpadkę Chiefs w ramach dywizji możemy uznać za odhaczoną.