Site icon NFL Blog

Nagrody na półmetku sezonu NFL

Za nami dokładnie połowa sezonu zasadniczego: 136 z 272 meczów. Dlatego zamiast tradycyjnego podsumowania kolejki zastanowię się kto zasługuje na najważniejsze nagrody indywidualne za pierwszą połowę.

Jak zwykle nie piszę o tym, kto moim zdaniem dostanie nagrodę, a raczej na kogo ja bym głosował, gdyby AP postanowiła poprosić mnie o zdanie w swoim plebiscycie (mało prawdopodobne).

 

MVP – Patrick Mahomes (Kansas City Chiefs)

Inni kandydaci: Josh Allen (Buffalo Bills), Tua Tagovailoa (Miami Dolphins), Lamar Jackson (Baltimore Ravens), Jalen Hurts (Philadelphia Eagles), Brock Purdy (San Francisco 49ers)

 

W tym roku nie ma jasnego kandydata na MVP. Ale nie dlatego, że jest kilku zawodników, którzy grają dobrze. Tym razem nie ma żadnego. Jasne, są pojedyncze mecze, ale żaden z tych zawodników nie byłby kandydatem do MVP za pół sezonu, gdyby… był jakikolwiek sensowny kandydat.

Na dłuższą metę może to doprowadzić do niekonwencjonalnych rozstrzygnięć, w tym pierwszej sytuacji od ponad 10 lat, gdy rozgrywający nie wygra MVP. Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, że Tyreek Hill lub A.J. Brown końca sezon z 2 tys.+ jardów i 10+TD i zgarniają nagrodę przy słabej postawie ligowych rozgrywających. Innym nieoczekiwanym kandydatem może być C.J. Stroud. Jeszcze kilka takich meczów jak przeciwko Tampie i będzie trzeba go poważnie rozważyć. Debiutant z Houston jest 4. w passer ratingu, 4. w ANY/A i 7. w EPA na akcję.

Właściwie dla każdej z osób wymienionych w nagłówku tej sekcji można przedstawić przekonujące argumenty „za”, ale i równie przekonujące „przeciw” i jeśli uważacie, że Mahomes to słaby wybór to w pełni się zgadzam, ale lepszego (póki co) nie widzę.

Brock Purdy wciąż jest w czołówce ligi w kwestii efektywności – ma najwyższe EPA/akcję i to ze sporą przewagą. Różnica między nim i drugim Allenem jest większa niż między Allenem i siódmym Stroudem. Inne syntetyczne wskaźniki statystyczne również wskazują Purdy’ego jako ścisłą czołówkę, ale nie może to przesłonić jego bardzo nierównej gry w ostatnich trzech meczach i serii fatalnych błędów.

Jalen Hurts prowadzi ofensywę drużyny z najlepszym bilansem w NFL, ale tegoroczni Eagles to bardzo wyrównana drużyna. Hurts gra dobrze, ale nie zbyt imponujących indywidualnych dokonań. Do tego jednym z największych problemów Orłów są straty, a Hurts odpowiada za spory ich odsetek.

Lamar Jackson dominuje w ostatnich meczach, ale miał słabszy start w sezon. Statystyki czysto podaniowe ma dobre, ale niezachwycające. EPA i QBR, czyli statystyki uwzględniające też akcje biegowe, lokują go na początku drugiej dziesiątki. Jeśli w drugiej połowie sezonu utrzyma formę z ostatnich tygodni może wysunąć się na czoło wyścigu, ale jeszcze trochę brakuje.

Tua Tagovailoa ma najwięcej jardów i przyłożeń, ale też sporo błędów i podobnie jak cała drużyna przejeżdża się jak walec przeciwko silnym rywalom, by zniknąć przeciwko mocnym.

Josh Allen pewnie dostałby MVP na początku października, ale w ostatnich tygodniach, podobnie jak reszta drużyny zaliczył dramatyczny regres. Niestety za ostatnie porażki w pewnej mierze odpowiada także rozgrywający i jego liczne straty. To element, w którym Allen nigdy nie był za dobry, jednak z reguły jego ryzykowne zagrania dają znacznie więcej dobrego niż złego. W ostatnich tygodniach ten wskaźnik nie jest tak optymistyczny.

I wreszcie Patrick Mahomes. Nie jest tak zabójczy jak w poprzednich latach, ale wciąż jego efektywność jest w ścisłej ligowej czołówce i to mimo, że praktycznie nie ma sensownych receiverów poza Travisem Kelce, a o dalekich podaniach może tylko pomarzyć. Mimo braku zagrożenia ze strony dalekich piłek, mimo że posyła średnio trzecie najkrótsze podania w lidze i mimo że rywale świetnie o tym wiedzą i podchodzą bliżej linii wznowienia akcji, Mahomes jakimś cudem utrzymuje na tyle dobry atak, by wygrywać kolejne mecze. Bardzo dużo w tym zasługi obrony, ale ten sezon to jedno z najtrudniejszych wyzwań w profesjonalnej karierze Mahomesa. I jak na razie idzie całkiem nieźle, choć martwić mogą zbyt liczne straty i przestoje ofensywy. Ale dopóki nie pojawi się rzeczywisty kandydat, to on jest moim MVP na ten sezon.

 

Offensive Player of the Year – Tyreek Hill (Miami Dolphins)

Inni kandydaci: A.J. Brown (Philadelphia Eagles), Christian McCaffrey (San Francisco 49ers)

 

Jak zwykle tutaj nagradzam najlepszego zawodnika ataku, który nie jest rozgrywającym. W tej kategorii są poważni kandydaci. Christian McCaffrey jest kluczowym elementem ofensywy 49ers i trzecim graczem ligi, jeśli chodzi o jardy z gry (czyli po biegach i złapanych podaniach w sumie). Jednak przede wszystkim zanotował 13 przyłożeń w 8 meczach. Rekord NFL to 31 w pełnym sezonie. Gdyby McCaffreyowi udało się dobić do 30, to może zgarnąć nagrodę.

Jednak najważniejszymi kandydatami jest dwójka receiverów, którzy już na tym etapie mają ponad tysiąc jadów na koncie. Hill jest nieco przed Brownem – w tym tempie przekroczy 2 tys. jardów, co nie udało się żadnemu receiverowi w historii, podczas gdy Brown idzie w tempie na „zaledwie” 1900. Dodatkowo Hill ma na koncie 8 przyłożeń przy 6 Browna. Jednak obaj wciąż mają szansę na rekordy, a wtedy nagroda przypadnie temu z nich, który w ostatecznym rozrachunku zgromadzi więcej jardów.

 

Defensive Player of the Year – Micah Parsons (Dallas Cowboys)

Inni kandydaci: Myles Garrett (Cleveland Browns), T.J. Watt (Pittsburgh Steelers)

 

Tak jak MVP stało się nagrodą dla rozgrywających, tak DPoY zdominowali pass rusherzy – po 2010 r. tylko dwa razy nagroda trafiła w ręce zawodnika z innej pozycji. Jednak we współczesnej NFL pass rusher ma możliwość zdominowania gry w sposób nieosiągalny dla defensorów z innych pozycji.

Micah Parsons to zawodnik siejący spustoszenie niemal w każdym meczu. Według metryk ESPN, opartych na śledzeniu pozycji zawodników na boisku, żaden inny gracz w NFL nie wygrywa równie często w swoim pass rushu i to pomimo że żaden gracz nie jest równie często podwajany, a nawet potrajany. Ostatni raz taką dominację widzieliśmy w wykonaniu Aarona Donalda w jego najlepszych latach.

Jedynym co może zaprzepaścić szanse Parsonsa są niedostatki w najważniejszej statystyce: sackach. Na półmetku sezonu jest dopiero dziewiąty w tej klasyfikacji, choć jest w ścisłej czołówce jeśli chodzi o wszystkie inne wskaźniki gry pass rushera. Sacki nie są najlepsze w przewidywaniu przyszłej produkcji i samo wywarcie presji jest niezwykle wartościowe, ale to one są najcenniejszą akcją, jaką może wykonać pass rusher.

T.J. Watt nie jest aż tak skuteczny jako pass rusher, ale bez niego cała drużyna Steelers by się posypała. Niemal w pojedynkę wygrał mecz z Ravens, zdobył defensywne przyłożenie w wygranym 6 punktami meczu z Browns i tylko jego fenomenalnej grze drużyna z Pittsburgha zawdzięcza fakt, że są w grze o playoffy mimo swojej zabytkowej i kompletnie nieskutecznej ofensywy.

Z kolei Myles Garrett to zdecydowany lider jednej z najlepszych defensyw w tegorocznej NFL i prawdziwy dominator na linii. Każdy z tej trójki może ostatecznie sięgnąć po tytuł, ale na półmetku stawiam na Parsonsa.

 

Coach of the Year – DeMeco Ryans (Houston Texans)

Inni kandydaci: Dan Campbell (Detroit Lions), Nick Siriani (Philadelphia Eagles)

 

Siriani utrzymał w całości drużynę, która mogła posypać się mentalnie po przegranym Super Bowl, a jego agresja w czwartych próbach to miód na moje serce (choć posiadanie w arsenale akcji, która jest skuteczna 19 na 20 podejść na pewno pomaga).

Campbell jak mało który trener w NFL odcisną na drużynie osobiste piętno, a jego barwny język konferencji prasowych przekłada się na dobrą postawę drużyny na boisku. Drużyny, która nie powinna być aż tak dobra, choć do szczytu jej jeszcze brakuje.

Jednak ich obu przebija DeMeco Ryans. Relatywnie młody jak na głównego trenera, przejął zespół w kompletnej rozsypce, poskładany naprędce z odrzutów z innych drużyn i młokosów, którzy mieli pecha trafić tam w drafcie. Do tego dostał #2 tegorocznego naboru na rozegranie i masę urazów starterów na start sezonu. Mimo tak niekorzystnej sytuacji C.J. Stroud nie tylko nie nabrał masy złych nawyków, ale jest na granicy kandydatury do MVP. Jasne, to nie Ryans bezpośrednio odpowiada za atak, to były linebacker i specjalista od defensywy, która akurat nie zachwyca. Jednak to jego zasługą jest stworzenie zupełnie nowej kultury w drużynie, która w ostatnich latach była kojarzona ze wszystkim co najgorsze w zawodowym futbolu i stała się miejscem gorszących publicznych konfliktów. Fakt, że młody szkoleniowiec ogarną to w jeden offseason i przekonał do siebie zawodników, którzy oglądali to wszystko z bliska w poprzednich latach to dla mnie wystarczy, by dać mu tę nagrodę.

 

Offensive Rookie of the Year – C.J. Stroud (Houston Texans)

Inni kandydaci: Puka Nacua (LA Rams)

 

W każdym innym sezonie Nacua byłby murowanym faworytem do nagrody. Jest na czwartej pozycji w całej lidze jeśli chodzi o jardy po złapanym podaniu i nie zdziwię się, jeśli debiutancki sezon zakończy nominacją do drugiej drużyny All-Pro.

Jednak gra Strouda to coś z kompletnie innej półki. Młody rozgrywający Texans to póki co nie tylko najlepszy debiutant, ale i jeden z najlepszych zawodników w całej NFL, a po majstersztyku, jakim był jego występ przeciwko Buccaneers już nikt nie będzie go traktował jako debiutanta. Oczywiście przyjdą gorsze chwile, na dłuższą metę nie do utrzymania jest wskaźnik INT poniżej 1%. Stroud pokazuje wszystkie cechy jakich drużyny oczekują od weterana na tej pozycji: czytanie gry, spokój w kieszeni, dbanie o piłkę, duża celność podań. Jak na razie rozgrywa jeden z najlepszych debiutanckich sezonów w historii, a dopiero się rozkręca – już jest w TOP5 NFL w praktycznie każdym istotnym wskaźniku statystycznym.

 

Defensive Rookie of the Year – Jalen Carter (Philadelphia Eagles)

Inni kandydaci: Devon Witherspoon (Seattle Seahawks)

Witherspoon stał się czołowym startowym corerbackiem w lidze już w swoim pierwszym sezonie, jednak to Carter ma jak na razie najlepszy sezon.

Na niekorzyść liniowego Orłów działa fakt, że drużyna jest niezwykle głęboka na tej pozycji i, jak to mają w zwyczaju, bardzo mocno rotuje zawodników. Z jednej strony ogranicza to możliwość pokazania się, ale za to w tych nielicznych snapach zawodnik ma więcej sił w nogach i rękach, by walczyć z liniowymi rywali.

Carter stał się prawdziwym dominatorem ze środka linii, czyli pozycji, która nie jest tak widoczna dla przypadkowego fana jak tradycyjny pass rusher ze skraju linii. Jednak jego gra jest tak dobra, że i tak nietrudno go wypatrzeć w transmisjach meczów Eagles. Jedyne co może go zatrzymać to on urazy – opuścił już mecz z powodu kontuzji kostki i zmaga się z problemem z plecami.

 

Comebck Player of the Year – Damar Hamlin (Buffalo Bills)

Inni kandydaci: brak

 

Jeśli niecały rok po zatrzymaniu akcji serca na boisku wracasz do gry, nawet jeśli niekoniecznie na tym samym poziomie, to ta nagroda jest twoja.

 

Zostań mecenasem bloga:

Exit mobile version