– trenerzy mają czas na sprawdzenie nowych zagrywek oraz wprowadzenie w nich ostatnich zmian przed sezonem
– debiutanci mają okazję udowodnić, że nie znaleźli się w tej lidze przypadkiem
– rezerwowi dostają czas, by pokazać trenerom, że zasługują na miejsce w podstawowym składzie
– po preseason drużyny muszą ograniczyć składy do 53 graczy; w tej chwili wszystkie mają więcej, więc spora część zawodników dosłownie walczy o swoją pracę
Tradycyjnie każdy zespół w NFL gra cztery mecze przedsezonowe. Wyjątkiem są dwie ekipy, które grają w Pro Football Hall of Fame Game, czyli meczu z okazji wprowadzenia do Galerii Sław nowych członków. Ten mecz odbywa się tydzień przed pierwszą pełną kolejką meczów przedsezonowych.
Tegoroczny miał miejsce w niedzielę wieczorem (amerykańskiego czasu), a zmierzyli się w nim New Orleans Saints i Arizona Cardinals.
Saints mają w tym sezonie wiele do udowodnienia, ale nie wysilali się specjalnie. Pierwszy skład ofensywny znalazł się na boisku tylko na jedną serię. Drew Brees szybko przeprowadził kolegów przez całą długość boiska, a całość 1-jardowym biegiem wykończył Mark Ingram, po czym chłopaki obserwowali z boku poczynania kolegów walczących o miejsce w składzie.
Znacznie ciekawiej było po drugiej stronie, gdzie o miano podstawowego QB Cardinals rywalizują Kevin Kolb i John Skelton. Pierwsza runda dla młokosa Skeltona. Kolb właściwie oddał ją walkowerem. Jego pierwsze podanie poszybowało w ręce defensywy Saints, a chwilę później zszedł z boiska z poobijanymi żebrami i bilansem podań 1/4 na 4 jardy. Skelton nie błyszczał, ale robił swoje.
Mecz prowadzili sędziowie z NCAA, bowiem sędziowie NFL i liga negocjują właśnie nowy zbiorowy układ pracy bez którego sędziowie nie mogą pracować. Wszyscy mają nadzieję, że szybko się dogadają, bo forma ich zastępców nie była najlepsza.
A, z kronikarskiego obowiązku: Saints wygrali 17:10.
Już w najbliższy weekend pierwsza pełna kolejka meczów przedsezonowych.