MVP
Mój typ: Peyton Mannig (Denver Broncos)
W tym roku nie ma w ogóle o czym rozmawiać. Manning zaliczył najlepszy sezon zasadniczy w wykonaniu QB w historii ligi, a kto wie czy nie wśród wszystkich zawodników. 55 TD i 5477 jardów w sezonie są od 29 grudnia nowymi rekordami NFL. Żaden inny gracz nie zbliżył się indywidualnie do poziomu prezentowanego przez Manninga. Będzie to bezprecedensowa piąta nagroda MVP dla Manninga. Nikt inny nie zebrał więcej niż trzech.
Coach of the Year
Mój typ: Bill Belichick (New England Patriots)
Jak myśleliście, ile meczów w tym roku wygrają Patriots, kiedy okazało się, że Hernandez siedzi w więzieniu, Gronkowski w szpitalu, a Welker w Denver? A ile typowaliście, gdy Tom Brady zaliczył najgorszy początek sezonu w życiu, Amendola był permanentnie kontuzjowany, a na IR wylądowali jeszcze Kelly, Wilfork i Mayo? Jeśli typowaliście 10 wygranych, byliście niepoprawnymi optymistami. Do trudności jakim Belichick musiał stawić czoła dopiszmy jeszcze absencję RT Sebastiana Vollmera, kontuzję najlepszego CB Aquiba Taliba i najdynamiczniejszego RB w drużynie, który nie potrafi utrzymać piłki w rękach. Jednak jakimś cudem Belichick potrafił poprowadzić swoją drużynę ku 12 zwycięstwom i drugiemu miejscu w AFC, wystawił podstawową obronę z czterema facetami, którzy zaczynali sezon na kanapie przed telewizorem, zrobił gwiazdę z Juliana Edelmana, któremu przed sezonem nikt nie chciał dać nawet miliona dolarów i wskrzesił z martwych LeGaretta Blounta.
Mocnym kandydatem był Andy Reid z Chiefs, ale na jego niekorzyść działają cieplarniane warunki, w jakich pracował (mocny skład, relatywnie niewiele kontuzji przez cały sezon zasadniczy) oraz słaba gra w końcówce sezonu, kiedy zaczęli się rywale z dodatnim bilansem. Chip Kelly z Eagles pokazał oryginalną ofensywę, ale jego zespół był zbyt nierówny. Bruce Arians osiągnął bardzo wiele z Cardinals, ale jednak nie załapał się do playoffów. Mógłbym zgodzić się na Rona Rivierę z Panthers (bliski nr 2 w tym roku), ale myślę, że jednak Belichick zrobił w tym roku lepszą robotę.
Offensive Player of the Year
Mój typ: Peyton Manning
Często ta nagroda to nagroda pocieszenia dla „tego drugiego”, który miał świetny sezon. Jednak w tym roku… patrz MVP.
Defensive Player of the Year
Mój typ: Luke Kuechly (Carolina Panthers)
Kuechly jest prawdziwym potworem na środku pola, graczem w typie Raya Lewisa z najlepszych lat. Oczywiście oficjalna liczba jego tackli (320 w dwa sezony) jest nieco przesadzona, ale nie sposób przecenić tego, co wyprawia na boisku. Kuechly w tym roku był praktycznie wszędzie. Stanowił zaporę nie do przebycia w grze biegowej, zaliczył dwa sacki, cztery przechwyty, siedem przeciętych podań i dziesięć tackli przed linią wznowienia akcji. A przy tym dyrygował cała defensywą Panthers, jedną z najlepszych w lidze. Żeby docenić jego znaczenie dla drużyny i fenomenalną postawę w tym roku wystarczy obejrzeć mecz z Saints w Charlotte, w którym Panthers w praktyce wywalczyli zwycięstwo w NFC South, a Kuechly był najlepszym graczem na boisku.
Kto jeszcze mógłby rywalizować o to trofeum? Robert Mathis (Colts) i Robet Quinn (Rams) zaliczyli monstrualne sezony w kategorii sacków. Mathisowi brakowało jednak wszechstronności Kuechly’ego, a Quinn grał w słabej drużynie. Podobnie jak zeszłoroczny triumfator J.J. Watt, który ma za sobą świetny sezon, ale był jedynym jasnym punktem w barwach Texans. Z kolei Richard Sherman (Seahawks) był kluczowym elementem najlepszej defensywy ligi, ale ich osiągnięcia były wybitnie zespołowe, więc trudno wyróżnić tam jednej gracza, który faktycznie byłby „naj”.
Offensive Rookie of the Year
Mój typ: Eddie Lacy (Green Bay Packers)
Lacy spadł aż do drugiej rundy zeszłorocznego draftu. Zarówno ze względu na ogólnie spadającą wartość running backów, jak i niepewność co do stanu jego zdrowia. W pierwszym meczu w Packers Lacy zaliczył kosztowne fumble, w drugim zaraz na początku meczu doznał wstrząśnienia mózgu, przez co pauzował w trzecim. Ale w pozostałych 13 wybiegał więcej jardów od wszystkich running backów w NFL, którzy nie nazywają się LeSean McCoy. Lacy dał Packers coś, czego brakowało im od lat: fizycznego running backa, który potrafi udźwignąć ciężar gry w każdej sytuacji. Biega między tacklami, na zewnątrz, łapie screeny i pomaga w ochranianiu rozgrywającego. A przy tym wszystkim po prostu nie sposób go powalić. Najmniejszy błąd przy tacklu i Lacy po prostu przebiega po obrońcy niczym Marshawn Lynch.
Keenan Allen wyrósł na podstawowy cel odrodzonego Philipa Riversa, a Le’Veon Bell miał świetną końcówkę sezonu w Pittsburghu, jednak żaden z nich nie imponował tak jak Lacy.
Defensive Rookie of the Year
Mój typ: Kiko Alonso (Bufflo Bills)
Alonso bardzo przypomina zeszłoroczną wersję Luke’a Kuechly’ego. Debiutant, który nagle zaczyna rządzić i dzielić w środku pola jednej ze słabszych drużyn NFL. Alonso był trzeci w lidze pod względem ilości tackli, dołożył do tego dwa sacki, cztery przechwyty (drugie miejsce wśród debiutantów), pięć wybronionych podań i jedenaście zatrzymań przed linią wznowienia akcji. Jeśli Alonso będzie rozwijał się w takim tempie jak Kuechly, to możemy być świadkami złotej ery środkowych linebackerów.
Długo zastanawiałem się czy nie nominować Kenny’ego Vaccaro. Safety Saints ma za sobą świetny sezon w roli jokera w typie Troya Polamalu. Jednak Vaccaro popełniał trochę błędów debiutanta i nie skończył sezonu. Jeśli jednak wyzdrowieje w miarę szybko i jego kariera rozwinie się prawidłowo, pewnie w przyszłości zobaczymy go z nagrodą dla najlepszego obrońcy ligi.
Świetny sezon w podobnej do Vaccaro roli miał Tyrann Mathieu, jednak DB Cardinals doznał kontuzji po 3/4 sezonu i nie zdołał pokazać pełnego potencjału. Z kolei Sheldon Richardson i Star Lotulelei stanowili trzon d-line odpowiednio w Jets i Panthers, jednak żaden nie wnosił indywidualnie do gry tyle co Alonso.
Comeback Player of the Year
Mój typ: Knowshon Moreno (Denver Broncos)
Z tą nagrodą miałem największe problemy. Tak jak w zeszłym roku mieliśmy dwóch świetnych kandydatów (Manning i Peterson), tak w tym roku nie było nikogo tak oczywistego, kto wykazałby się „wytrwałością w pokonywaniu przeciwieństw”. Dlatego postanowiłem postawić na RB Broncos. Wybrany z #12 w drafcie 2009 był powszechnie uważany za nieporozumienie. W ostatnich dwóch latach z trudem łapał się do szerokiego składu Broncos i podejmował się wszelkiej czarnej roboty, byle zostać w drużynie. W tym roku eksplodował. Zaliczył 1038 jardów dołem i złapał 60 piłek na 548 jardów. Uzbierał z tego 13 przyłożeń.
Kto inny mógłby zasłużyć na tę nagrodę? Alex Smith stracił w zeszłym roku pracę w 49ers na rzecz młokosa Kaepernicka, a w tym sezonie poprowadził odbudowanych Chiefs. Philip Rivers wrócił do dawnej formy, ale poza słabą formą nie miał żadnych przeciwności losu, bo przez cały czas był niekwestionowanym starterem w San Diego. Nie ma też kontuzjowanego gracza, który wzbiłby się na nowe wyżyny po wyzdrowieniu.
A jakie są Wasze typy?