Site icon NFL Blog

NFL Blog typuje – vol. 7

NFL LogoW tym tygodniu w Indianapolis zetrą się dwie ciekawe ekipy prowadzone przez młodych quarterbacków, a Peyton Manning stanie przed szansą ustanowienia rekordu, który może pozostać niepoprawiony przez długie lata. Zapraszam na moje typy na siódmą kolejkę NFL.

Pamiętajcie, że to tylko zabawa i nie mogę brać odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje związane z hazardem, które podejmiecie na podstawie tych tekstów.

Na modłę amerykańską gospodarz jako drugi, typowany przeze mnie zwycięzca jest wytłuszczony. Wszystkie godziny podanie w czasie środkowoeuropejskim (polskim). Niedziela 2:30 oznacza noc z niedzieli na poniedziałek, choć wiem, że taki zapis jest nieprawidłowy. Analogicznie dla poniedziałku.

W ubiegłym tygodniu: 10-3-1

W całym sezonie: 52-31-1

Bye week: Eagles, Buccaneers

 

Mecz kolejki:

Cincinnati Bengals (3-1-1) @ Indianapolis Colts (4-2) (niedziela, 19:00)

Decyzja o wybraniu meczu kolejki nie była prosta, bo w tym tygodniu mamy parę naprawdę świetnych spotkań. Postanowiłem jednak postawić na starcie dwóch liderów dywizji.

Faworytami bez wątpienia są Colts, a to za sprawą swojego młodego rozgrywającego. Andrew Luck gra w NFL dopiero trzeci sezon, ale już jest poważnym kandydatem do tegorocznej nagrody MVP i jeśli utrzyma tak wysokie loty, to w przyszłorocznym rankingu quarterbacków w NFL będę musiał umieścić go w gronie elity. Luck podaje w tym sezonie średnio na 331 jardów/mecz (najwięcej w NFL), zaliczył najwięcej podań na TD w lidze (17), ma siódmy passer rating (99,6) i jest piąty w Total QBR (80.1). Jeśli chodzi o skuteczność podań i ilość jardów na podanie jest w pierwszej dziesiątce ligi. Jedynie jego 7 INT nieco pogarsza ten obraz.

A przy tym Colts wygrywają. Po dwóch nieznacznych porażkach na otwarcie sezonu z Eagles i Broncos, Luck i spółka wygrali cztery spotkania z rzędu, a zwyciężając na wyjeździe z Texans w zeszłym tygodniu postawili się w bardzo komfortowej sytuacji w AFC South.

Tymczasem Bengals zaczęli od trzech imponujących zwycięstw, kiedy wyglądali jak jedna z najlepszych drużyn w futbolu, ale po powrocie z bye weeku rozczarowują. Najpierw zostali upokorzeni w Nowej Anglii, a potem nie potrafili pokonać u siebie Panthers. Nieźle chroniony Andy Dalton gra statystycznie najlepszy sezon swojej kariery, a Giovani Bernard jest bardzo skuteczny w bieganiu. Niestety po bye weeku kompletnie posypała się defensywa Cincinnati, której raczej nie będzie łatwo wrócić do formy w starciu z ofensywą Colts. Problemem Bengals jest również brak ich najlepszego WR A.J. Greena, który ma problemu z palcem u stopy i jego występ w meczu z Colts jest oficjalnie określany jako „wątpliwy”.

 

Pozostałe mecze:

Atlanta Falcons (2-4) @ Baltimore Ravens (4-2) (niedziela, 19:00)

Falcons nie mogą być zadowoleni z tego sezonu. Mieli się odbić po fatalnym 2013 r., ale wygląda na to, że efekt będzie podobny. Defensywa wciąż nie domaga, głównie przez brak pass rushu. Ofensywa powinna wygrać dla nich kilka spotkań więcej niż przed rokiem, o ile Matt Ryan, Julio Jones i Roddy White pozostaną zdrowi, ale urazy w linii ofensywnej sprawiły, że to co miało być ich siła, stało się ponownie słabością.

Tymczasem Ravens niepokojąco przypominają drużynę z 2012 r. Nikt ich nie uważa za faworytów, tymczasem oni bez rozgłosu spokojnie ciułają kolejne zwycięstwa. Joe Flacco odbił się po fatalnym 2013 r., gra biegowa funkcjonuje nieźle mimo braku Raya Rice’a, a C.J. Mosley zgłasza swoją kandydaturę na Defensive Rookie of the Year.

 

Minnesota Vikings (2-4) @ Buffalo Bills (3-3) (niedziela, 19:00)

Bills wciąż nie są drużyną na miarę playoffów, bo jak pokazał ich zeszłotygodniowy mecz z Patriots, nie potrafią ustrzec się prostych błędów. Jednak Kyle Orton jest zaskakująco kompetentny na rozegraniu, rookie WR Sammy Watkins okazał się niemal tak dobry jak reklamowano, a linia defensywna potrafi zasiać chaos w szeregach wroga.

Tymczasem Vikings, mój typ na czarnego konia sezonu, wciąż nie mogą otrząsnąć się po utracie Adriana Petersona. Debiutant na rozegraniu, Teddy Bridgewater, pokazał chwile dobrej gry, ale jak większość debiutantów spisuje się w kratkę. LT Matt Kalil gra najsłabiej w karierze i cała linia ofensywna przez to cierpi. Jeśli w Minnesocie nie znajdą nowej formuły na wygrywanie, to stracą kolejny sezon.

 

Miami Dolphins (2-3) @ Chicago Bears (3-3) (niedziela, 19:00)

Drugi w tej kolejce mecz AFC East – NFC North I tym razem moim faworytem jest ekipa z północy. Dolphins sprawili w zeszłym tygodniu mnóstwo problemów Packers, ale jeśli tylko linia ofensywna Bears da trochę czasu Cutlerowi w kieszeni, to Brandon Marshall, Alshon Jeffery i Michael Bennet zmiażdżą secondary Dolphins.

Swoją drogą z taką ofensywą i Mattem Forte na RB, Bears powinni mieć lepszy bilans niż 3-3. To najlepiej świadczy o słabości ich defensywy.

 

New Orleans Saints (2-3) @ Detroit Lions (4-2) (niedziela, 19:00)

Co roku w NFL jest jedna dywizja, która przypomina wyścig ślimaków. W zeszłym roku była to NFC East, w tym najprawdopodobniej będzie to NFC South. Saints grają bardzo słabo, ale wciąż są tylko o jedno zwycięstwo za liderami z Caroliny. Jednak nie mogą się ogarnąć w obronie, a bez Jimmiego Grahama nawet Drew Brees będzie miał problem z napędzeniem ofensywy Saints.

Tymczasem Lions zmienili trenera o nastawieniu defensywnym (Jim Schwartz) na ofensywnego (Jim Caldwell) i w efekcie znacznie poprawili… defensywę. W tym roku ich d-line gra jak na razie najlepiej w lidze (jedyna w pierwszej piątce zarówno przeciwko biegowi, jak przeciwko podaniom wg Football Outsiders), a choć w secondary nie potrafiłbym wymienić nawet jednego zawodnika po serii urazów, to chłopaki trzymają się na tyle długo, by front seven miało czas na dopadnięcie QB rywali. Jedyną skazą na tym wizerunku jest kontuzjowany Calvin Johnson, przez co czasami ofensywa Lions się zacina. Ale na Saints wystarczy.

 

Carolina Panthers (3-2-1) @ Green Bay Packers (4-2) (niedziela, 19:00)

Defensywa Panthers miała ciągnąc drużynę pozbawioną znanych nazwisk w ofensywie, ale jak na razie to ciągnie ich głównie Cam Newton. Młody QB nic sobie nie robi z braku kontuzjowanych running backów, gra świetny sezon i robi gwiazdę z rookie WR Kelvina Benjamina. Gdyby tylko w defensywie ktoś poza Lukiem Kuechlym wykazywał chęci do gry. Mimo to Panthers pozostają faworytami w słabej NFC South, a byliby jeszcze wyżej, gdyby nie nadmiernie konserwatywna decyzja Rona Rivery w końcówce meczu z Bengals.

Tymczasem Packers z trudem uratowali zwycięstwo w Miami, ale to jednak „W” na trudnym, gorącym i wilgotnym terenie. Ofensywa gra coraz lepiej, ale problemem jest jak zwykle defensywa, w której może zabraknąć obu podstawowych cornerbacków (decyzję lekarze podejmą tuż przed meczem), a Clay Matthews gra poniżej oczekiwań. [EDIT: CB Sam Shields na pewno nie zagra]

 

Cleveland Browns (3-2) @ Jacksonville Jaguars (0-6) (niedziela, 19:00)

Browns grają zaskakująco solidny futbol. Brandona Briana Hoyera nikt nie pomyli z Peytonem Manningiem, ale ze wsparciem solidnej gry biegowej daje Browns szanse na wygraną w każdym meczu. Po raz pierwszy od 2009 r. Browns będą musieli radzić sobie bez Alexa Macka na centrze, który leczy złamaną nogę. Jest to o tyle istotne, że Jaguars sackują QB rywali przy 8,9% akcji podaniowych i jest to drugi wynik w lidze (!). Na szczęście w pozostałych elementach Jags są na tyle słabi, że dla Browns będzie to raczej mocniejszy sparing i szansa na poćwiczenie życia bez Macka.

Co do Jaguars pozostały dwa pytania: czy zdołają dowieźć swojego młodego rozgrywającego bez kontuzji do końca sezonu (zdecydowanie najsłabsza o-line w tym roku wg FO) oraz czy staną się drugą w historii NFL drużyną, która nie wygra nawet jednego meczu w sezonie?

 

Seattle Seahawks (3-2) @ St. Louis Rams (1-4) (niedziela, 19:00)

Po sensacyjnej porażce z Cowboys mistrzowie NFL są dopiero trzeci we własnej dywizji i nie mogą sobie pozwolić na kolejną przegraną, bo mogą mieć problemy nawet z awansem do playoffów. Seahawks zagraja bez Percy’ego Harvina, którego oddali do Jets i bardzo ciekawi mnie, jak będzie wyglądała ich ofensywa.

Rams są drużyną nieźle przystosowaną do grania przeciwko Seattle. Unikają strat i mogą długo trzymać piłkę dzięki niezłej grze biegowej. Tyle że ich pass rush przeżywa koszmarny kryzys. Jeden sack po pięciu meczach to najsłabszy wynik odkąd sacki zaczęły być oficjalnie rejestrowane, czyli od 1982 r. Robert Quinn zakończył sezon 2013 z 19 sackami i został wynagrodzony kontraktem na średnio 15 mln dolarów rocznie. W tym roku nie zaliczył ani jednego i tylko dwa razy zanotował QB hit.

 

Tennessee Titans (2-4) @ Washington Reskins (1-5) (niedziela, 19:00)

W tym meczu naprawdę wszystko może się zdarzyć. Titans po raz drugi z rzędu grają z jedną z najsłabszych drużyn w lidze i jeśli wygrają, mogą mieć w poniedziałek taki sam bilans jak Texans, drużyna o kilka klas lepsza.

Dla Redskins może to być jedna z ostatnich okazji na wygraną w tym sezonie, a dla Kirka Cousinsa jedna z ostatnich okazji na pokazanie się potencjalnym przyszłym pracodawcom, bo podobno zdrowieje Robert Griffin.

Jeśli nie jesteście fanami jednej lub drugiej ekipy, to trzymajcie się z daleka od tego meczu.

 

Kansas City Chiefs (2-3) @ San Diego Chargers (5-1) (niedziela, 22:05)

Dla Chiefs będzie to jedna z ostatnich szans, by nawiązać kontakt z uciekającą czołówką AFC West. KC to lepszy zespół niż wskazuje na to ich bilans. Mają piątą defensywę w lidze pod względem traconych punktów, co stawia ich oczko wyżej niż 49ers, z którymi minimalnie przegrali w zeszłym tygodniu na wyjeździe. Sackują przeciwników w 8,7% akcji podaniowych, co stawia ich na trzecim miejscu w lidze, ale wg Football Outsiders mają najsłabszą defensywę biegową w lidze.

Pytanie na ile tą słabość będą potrafili wykorzystać Chargers. Ich trzej podstawowi RB (Ryan Mathews, Donald Brown, Danny Woodhead) na pewno nie zagrają, bo leczą urazy. Ale komu potrzeba gry biegowej, gdy ma się Philipa Riversa? Gdyby głosowanie na MVP odbyło się dzisiaj, Rivers prawdopodobnie by wygrał. Prawie 70% celnych podań, 15 TD, 2 INT i passer rating 117,6 to niesamowite liczby, a co ważniejsze Chargers wygrywają. W niedzielę będą jednak musieli się oszczędzać, bo już w czwartek jadą na kluczowy dla AFC West mecz do Denver.

 

New York Giants (3-3) @ Dallas Cowboys (5-1) (niedziela, 22:25)

Porażka Giants w drugim z rzędu meczu z czołówką NFC East czyni ich szanse na wygranie dywizji mocno iluzorycznymi. Problem polega na tym, że Giants przegrali wszystkie swoje tegoroczne spotkania z drużynami o dodatnim bilansie (bilansie na dziś, nie w chwili meczu) i to przegrali zdecydowanie (minimum 11 punktami). Na ile winna jest nierówna gra drużyny, a na ile to kwestia jej realnej siły?

Cowboys to jedna z największych pozytywnych niespodzianek obecnego sezonu, a szerzej pisałem o nich w środę. Jeśli zagrają na podobnym poziomie jak tydzień temu w Seattle, to Giants nie będą mieli nic do gadania. Pytanie na ile trwała jest ich poprawa w defensywie i jak długo DeMarco Murray będzie w stanie wytrzymać takie obciążenia.

 

Arizona Cardinals (5-1) @ Oakland Raiders (0-5) (niedziela, 22:25)

Raiders to chyba najpopularniejszy w naszym kraju zespół NFL, ale ich fani nie mogą być zadowoleni z postawy swojej ekipy. Co prawda zamiana trenera Dennisa Allena na Tony’ego Sparano dała Raiders impuls do bardzo dobrej gry w nieznacznie przegranym meczu z Chargers, ale czy to jaskółka pozytywnych zmian czy krótkotrwały wzlot? Moim zdaniem to drugie. Raiders powinni ogrywać swojego młodego QB i szukać wzmocnień na przyszły sezon.

Tymczasem Cardinals niespodziewanie liderują w NFC West. Do składu wrócił QB Carson Palmer. Cardinals mają nieco szczęścia, bo większość meczów wygrali nieznacznie, ale to naprawdę solidna drużyna, chyba zbyt mocna na Raiders.

 

San Francisco 49ers (4-2) @ Denver Broncos (4-1) (niedziela, 2:30)

Długo zastanawiałem się, czy to nie ten mecz powinien zostać spotkaniem kolejki, ale wydaje mi się, że Broncos powinni go dość łatwo wygrać. Na Mile High Stadium Niners przyjadą bez Patricka Willisa, NaVarro Bowmana i Aldona Smitha, czyli niemal całej podstawowej grupy linebackerów. Aż strach się bać co na środku boiska będą wyczyniać Julius Thomas i Wes Welker.

Peyton Manning potrzebuje tylko dwóch podań na przyłożenie, by mieć ich 508 w karierze i wyrównać tym samym rekord NFL Bretta Favre’a. Zapewne długo nikt rekordu Manninga nie poprawi, ba, z aktywnych QB najbliżej są Tom Brady i Drew Brees. Obaj mają ponad 130 TD straty i ich kariery zbliżają się raczej do schyłku.

 

Houston Texans (3-3) @ Pittsburgh Steelers (3-3) (poniedziałek, 2:30)

Obie drużyny mają taki sam bilans, ale lepiej w tym roku prezentują się Houston Texans, zwłaszcza w defensywie, gdzie mają jednoosobową dywizję pancerną pod postacią J.J. Watta. Steelers po prostu nie mają na niego odpowiedzi, więc ich jedyną szansą jest szybkie pozbywanie się piłki i bieganie w przeciwną stronę niż Watt.

Steelers wygrywają w tym sezonie co drugi mecz. Teraz wypadałaby wygrana, ale ich ostatnie mecze nie nastrajają optymizmem. Kolejno: porażka z Tampą, wymęczone zwycięstwo z Jaguars i solidne lanie od Browns. Big Ben pozornie ma niezłe statystyki, a ich ofensywa biegowa zdobywa prawie 5 jardów/próbę. Cały atak zdobywa 396,5 jarda na mecz, co jest szóstym wynikiem w NFL, ale zdobywają z tego tylko 20,7 punktu na mecz, co jest dopiero 23. wynikiem w lidze. To pokazuje jak wielkie problemy mają z wykańczaniem serii ofensywnych. Po dojściu do Red Zone (ostatnie 20 jardów) zdobywają przyłożenie tylko w 40% akcji, co jest drugim najgorszym wynikiem w lidze.

Jedyna nadzieja Steelers w Ryanie Fitzpatricku i jego błędach na rozegraniu Texans.

Exit mobile version