Site icon NFL Blog

NFL playoffs: Packers i Colts w najlepszej czwórce ligi

Niestety znów się to stało. Po dobrym, zaciętym meczu jedyne o czym wszyscy gadają, to decyzja sędziów. No dobra, nie jedyne. Drugie pół internetu gada czy Peyton wróci i dlaczego się skończył.

 

Dallas Cowboys 21 – 26 Green Bay Packers

Akcja Deza Bryanta, po której sędziowie uznali za niezłapaną piłkę, która na pierwszy rzut oka wydawała się złapana, jest już druga dobę wałkowana na mnóstwo rożnych sposobów. Nie napiszę o tym nic nowego i podsumuję całą sytuację czterema słowami: dobra decyzja, zły przepis (przyznaję, że ściągnąłem to z twitterowego konta któregoś z prowadzących NFL Network, już nie pamiętam którego). Osoby, które jakimś cudem nie wiedzą o co chodzi, odsyłam do tego tekstu, a niewładających mową Szekspira do tego i tego twitta z wczoraj.

Cowboys mieli ogromną szansę zrewanżować się za Ice Bowl z 1967 r., które namiętnie przypominali nam realizatorzy telewizji FOX, najwyraźniej spodziewający się, że w Wisconsin będzie znacznie zimniej niż całkiem znośne -4 stopnie Celsjusza. Od początku Aaron Rodgers miał ogromne problemy z podawaniem. Praworęczny rozgrywający podczas rzutu w naturalny sposób przenosi ciężar ciała na lewą nogę. Rodgers przez naderwanie mięśnia lewej łydki nie mógł tego w pełni robić, a to zaburzyło mechanikę rzutu i kompletnie rozregulowało jego celownik. Na domiar złego ograniczało mobilność, która jest tak istotnym elementem jego gry. Jednocześnie Packers nie mogli liczyć na RB Eddiego Lacy’ego, który po fenomenalnym początkowym drivie spędził większość pierwszej połowy za linią boczną walcząc z atakiem astmy.

Packers robili wszystko co możliwe, żeby ochronić Rodgersa. Wszystkie snapy (poza trzema „kolankami”) Rodgers przyjmował w formacji shotgun albo pistol, które ograniczają ilość kroków, które rozgrywający musi robić w kieszeni i wydłużają drogę pass rusherom. Warto zwrócić uwagę, że Packers ani razu nie użyli formacji pistol przed kontuzją swojego quarterbacka.

Cowboys nie potrafili jednak tego wykorzystać i odskoczyć. Tylko siedmiu RB w historii NFL biegło w sezonie częściej niż DeMarco Murray w tym roku i było widać zmęczenie materiału. Zawodnik Cowboys nie uciekał obrońcom, nie zdobywał jardów po kontakcie i długi czas miał średnią poniżej 3 jardów/bieg. Jego końcowe statystyki 123 jardów w 25 próbach w dużej mierze wynikają z dwóch biegów na w sumie 56 jardów, kiedy to pędził nietknięty przez wielkie dziury zrobione mu przez o-line. Kiedy musiał sam przełamywać defensywę Green Bay, należącą do najsłabiej tacklujących w NFL wyglądało to trochę podobnie do wysiłków Trenta Richardsona.

W tej sytuacji dziwi mnie, że Cowboys nie dali więcej pograć Tony’emu Romo. QB Dallas zagrał bardzo solidne spotkanie. Choć wykonał zaledwie 19 podań, aż 15 doszło do celu na 191 jardów i 2 TD. Dez Bryant większość meczu był podwajany i mało widoczny, to jednak Cole Beasley miał przebłyski dobrej gry, a Jason Witten jak zwykle nie zawodził w decydujących chwilach. Oparcie się na biegu przyniosło tegoroczny sukces Cowboys, ale trzeba wiedzieć kiedy odejść od utartych schematów.

Druga połowa wcale nie była mniej zacięta od pierwszej, ale wyszedł na nią zupełnie inny Aaron Rodgers. Zdecydowany, precyzyjny, choć kuśtykał, nie pozwolił żeby przeszkodziło mu to w świetnych podaniach. Co ciekawe najwięcej jardów w odbiorze zaliczył rookie Devante Adams, który miał bardzo nierówny pierwszy sezon w lidze. Ozdobą meczu było podanie Rodgersa do Adamsa na 46-jardowe przyłożenie, choć tyle w nim zasługi Adamsa co błędów obrony Cowbyos. Jednak najlepszą akcją Adamsa był chwyt na 2,5 minuty przed końcem meczu, gdy Packers usiłowali spalić zegar. W sytuacji 3&3 Adams dostał podanie od Rodgersa, siłą wyrwał piłkę z rąk dobrze interweniującego (chyba po raz pierwszy w tym meczu) CB Sterlinga Moore’a i popędził wzdłuż linii bocznej na 26-jardowy zysk. A do tego miał na tyle przytomności umysłu, by nie dać się wypchnąć za linię boczną i zmusił Jasona Garetta do wzięcia kolejnego timeoutu.

I wreszcie akcja, która przeszła niemal niezauważona wobec zamieszania z chwytem/niechwytem Bryanta, a szkoda, bo była pierwszej klasy. 3&11, ostatnia szansa Cowboys na odzyskanie piłki tuż po two minute warning. Rodgers podaje do Cobba, jednak DE Tyrone Crawford zdołał dotknąć lecącej piłki. Jakim cudem Cobb zdążył zareagować i złapać podanie druzgoczące resztki nadziei Dallas, wie tylko on sam.

Cowboys kończą sezon, w którym osiągnęli więcej niż ktokolwiek się po nich spodziewał. Teraz czeka ich naprawdę ciężki offseason. Kontrakty kończą się m.in. DeMarco Murrayowi i Dezowi Bryantowi, a drużyna już w tej chwili przekracza salary cap.

Packers wracają do finału NFC po czterech latach przerwy. Przez najbliższy tydzień najważniejszym tematem w Wisconsin będzie stan łydki Aarona Rodgersa, bo tylko on może poprowadzić Packers do zwycięstwa w Seattle.

 

Indianapolis Colts  24 – 13 Denver Broncos

Peyton Manning nigdy nie był moim ulubieńcem. Ba, jako fan Patriots mam niemal ustawowy obowiązek kibicować przeciwko niemu. Mimo to nigdy nie wątpiłem w jego wyjątkową klasę i nadludzki talent do gry na pozycji QB. Gdyby w NFL przyznawano tytuły mistrzowskie po sezonie zasadniczym, Peyton byłby najlepszym rozgrywającym w historii, a jego rywale zostaliby daleko z tyłu.

Tym bardziej przykre było oglądanie go w niedzielny wieczór. Chociaż przykre to może złe słowo, w końcu kibicowałem przeciwko niemu. To trochę jakby Darth Vader w „Imperium Kontratakuje” nagle potknął się w kulminacyjnym momencie, wywalił na twarz i już nie wstał. Po ulubionym czarnym charakterze spodziewasz się zawsze najgorszego i jesteś zwiedziony, kiedy nie sprostał oczekiwaniom. Życzysz mu jak najgorzej, ale wiesz, że bez niego tracisz większość frajdy.

Czy Peyton Manning był kontuzjowany? Dziś pojawiają się takie raporty, zresztą sam o tym spekulowałem. Biorąc pod uwagę stałą obecność Manninga na raporcie kontuzji i ogromne zmniejszenie jego obciążenia w końcówce sezonu, coś może być na rzeczy. A jednak jego gra była zaskoczeniem. Poruszał się bardzo sztywno, nie próbował biegać, nawet gdy przy 3&5 miał przed sobą 20 jardów zielonej trawy. Colts grali cały czas przeciwko krótkim podaniom, prowokując Manninga do grania długich piłek. I gdyby Manning potrafił te długie piłki puścić precyzyjnie, Colts zostali by zmiażdżeni. Ale Peyton raz za razem fatalnie pudłował, najczęściej przerzucając swoich reciverów.

Ale zostawmy na razie starszego Manninga, postaram się o nim napisać dłuższy tekst w tym tygodniu. Peyton zagrał fatalnie, ale nie zmienia to faktu, że nie dostał żadnego wsparcia od partnerów. Demaryius Thomas upuścił dwie łatwe piłki. Von Miller i i DeMarcus Ware, którzy zgarnęli w tym roku w sumie ponad 18 mln $ w gotówce i ok. 16,2 mln w salary cap nie zaliczyli ani jednego sacka na Andrew Lucku. Aquib Talib, którego Broncos uznali za wartego 57 mln dolarów w 6 lat został upokorzony przez T.Y. Hiltona, który w ciągu 4-letniego kontraktu zarobi 2,6 mln.

Jedynym jasnym punktem Broncos był C.J. Anderson. W drafcie nikt chłopaka nie chciał, w drugiej połowie sezonu okazał się jednym z najlepszych RB w NFL. Przeciwko Colts ratował pogrążoną w marazmie ofensywę ciężko pracując na każdy jard, a jedną z najlepszych akcji weekendu był jego heroiczny bieg, kiedy konwertował czwartą próbę przebijając się przez trzy tackle Colts i ratując sezon Broncos (choć na próżno, jak się okazało).

Zwróćcie uwagę na dwa elementy tej akcji. Po pierwsze Broncos grają na sześciu liniowych. Więc jakim cudem nagle połowa obrony Colts medluje się na ich backfieldzie? Po drugie zobaczcie co robią Demaryius Thomas i Emmanuel Sanders na górze tego GIFa. W postawie „jebie mnie to” patrzą sobie na jumbotron, zamiast blokować dla kolegi. Ja wiem, że akcja miała iść w drugą stronę, ale ta postawa sporo mówi o przyczynach porażki Broncos.

Oczywiście nie jest tak, że to tylko Broncos przegrali. Colts równiez zagrali bardzo solidny mecz. A co ważne, nie oparli się w całości na Andrew Lucku. Luck zagrał dobrze, jego dwa INT wyglądały fatalnie, ale realnie wyrządziły niewiele krzywdy Indianapolis. Jednak prawdziwymi gwiazdami byli jego ofensywni liniowi, krytykowani, i słusznie, już od lat. Odkąd Luck pojawił się w NFL, żaden rozgrywający nie musi tak często zbierać się z ziemi po uderzeniach obrońców. Ba, Luck ma wręcz nawyk gratulowania przeciwnikom po szczególnie mocnych ciosach. Jednak w niedzielę jego obrońcy nie pozwolili na ani jeden sack, a Luck dostał jedynie cztery QB hity, większość z własnej winy, bo za długo przetrzymywał piłkę. I to przeciwko pass rushowi, na którym Broncos mieli zajechać do Super Bowl.

Swoje zrobiła obrona, która z meczu na mecz gra lepiej. Sporo zaryzykowali, prowokując Manninga do długich podań, ale opłaciło się. Jednak nic by to nie dało, gdyby nie kapitalne tacklowanie (poza powyższym GIFem oczywiście). Broncos słyną z wielu jardów po złapaniu podania. Nie zdobywają ich aż tyle co przed rokiem, ale Demaryius Thomas zaliczył w ten sposób 647 ze swoich 1619 jardów. Tymczasem w niedzielę byli natychmiast tacklowani przez obrońców, co było tym ważniejsze, że wiele tych podań miało miejsce w trzeciej próbie i było łapanych 1-2 jardy od linii nowej pierwszej próby.

Kolejny fenomenalny mecz zagrał CB Vontae Davis. Andy Dalton w większości zostawiał go w spokoju. Peyton postanowił przetestować. W efekcie Davis zanotował pięć wybronionych podań (Bradley Fletcher, tegoroczny lider w tej kategorii uzbierał 22 przez cały sezon) i niemal zaliczył decydujący przechwyt w czwartej kwarcie w akcji, która była niezwykłym pokazem jego instynktu.

I na koniec muszę napisać, że byłem mocno zniesmaczony postawą fanów Broncos, którzy wybuczeli schodzącego do szatni Peytona. Jasne, zagrał słaby mecz. Ale jesteście gdzie jesteście tylko dzięki niemu. Jeśli był to ostatni mecz Manninga, to fani Broncos błyskawicznie za nim zatęsknią. Poszukiwania następcy gracza tej klasy mogą trwać lata. Spytajcie kibiców Niners czy nie tęsknią za Stevem Youngiem (a i tak mieli szczęście, że trafili na niego po Montanie) albo fanów Dolphins, którzy wciąż czekają na następnego Dana Marino. Że o Bills i wspomnieniach Jima Kelly’ego nie wspomnę.

Colts zagrają w finale AFC z Patriots. Nie będą faworytami, ale uważam, że nie stoją na straconej pozycji. Broncos czeka ciężki offseason, ale mam nadzieję napisać o nim więcej w tekście o przyszłości Peytona.

 

P.S. W tym tygodniu powinien pojawić się nowy futbolowy projekt, w którym biorę udział. Pozostawajcie nastrojeni, jak to mówią za oceanem 😉

Exit mobile version