Dziś gościnnie dołącza do mnie największy kibic Giants spod znaku #NFLpl, czyli @elimgrey, którego polecam śledzić na Twitterze.
Wartości salary cap za Spotrac.com przy założeniu, że salary cap na sezon 2016 wyniesie 154 mln dolarów. Wolne miejsce podane z uwzględnieniem 51 najlepiej opłacanych graczy, czyli tak, jak podaje się je w offseason.
Washington Redskins
Salary cap: 12 mln dolarów
Najważniejsi wolni agenci: Kirk Cousins (QB), Terrance Knighton (NT), Alfred Morris (RB), Will Blackmon (CB)
Najważniejsze dwie decyzje w tym offseason wydają się oczywiste: zwolnić RG3 i zaklepać sobie Cousinsa franchise tagiem. Griffin przez cały sezon był wzorom profesjonalistą, nie marudził w mediach (choć miałby o co) i zasłużył na drugą szansę w innym klubie. Redskins po prostu nie stać na trzymanie na ławce gościa zarabiającego ponad 16 mln.
Wszystkie te oszczędności i jeszcze trochę pójdą na Cousinsa. Podobno rozmowy między klubem i jego agentem utknęły w martwym punkcie. Oczywiście takie przecieki to element negocjacji, ale na miejscu Redskins po prostu dałbym Cousinsowi franchise tag i poczekał. Jeśli weźmie jakiś ekstremalnie korzystny dla klubu układ (typu Andy Dalton) to można podpisać, ale w innym wypadku warto poczekać rok i zobaczyć czy ostatnie pół sezonu to zwiastun nadejścia gwiazdy na rozegraniu czy raczej życiowa forma, która się nie powtórzy.
Niezależnie czy Cousins będzie grał na franchise tagu czy na nowej umowie, Redskins muszą zrobić nieco miejsca w budżecie. Nie jest to już taki dramat jak jeszcze kilka lat temu, ale i tak bez zwolnień się nie obejdzie. Pierwszy na liście do odstrzału jest FS Dashon Goldson, który mocno wali i mocno się spóźnia w kryciu. Zwonienie go dałoby 8 mln dolarów wolnego miejsca. Idąc za ciosem można dołączyć do niego często kontuzjowanego CB Chrisa Cullivera (kolejne 5,5 mln). Ostatnim na liście jest WR Andre Roberts, którego drużyna z D.C. pozyskała z Arizony, żeby był starterem, ale przegrał rywalizację o miejsce w wyjściowym składzie. Jego 5 mln dolarów można wydać lepiej.
Z własnych wolnych agentów Redskins powinni zatrzymać Knightona, o ile cena będzie odpowiednia. Pan Pieczeń (ma ksywkę „Pot Roast”) to klasyczny NT, który pożera miejsce i bloki na środku d-line. Problem polega na tym, że we współczesnej NFL tacy faceci są na boisku 30-40% snapów, więc nie można za nich płacić ceny premium.
Po niezłym sezonie Alfred Morris będzie pewnie szukał kontaktu w okolicach DeMarco Murraya, ale historia Murraya stanowi najlepsze ostrzeżenie dla potencjalnych kupców. Na korzyć Morrisa działa fakt, że nie był eksploatowany aż tak bezwzględnie jak Murray oraz miał słabszą o-line do dyspozycji.
Redskins mają w drafcie #21, komplet swoich wyborów i dodatkowy pick w siódmej rundzie. Do najważniejszych ich potrzeb należy secondary, ale jeśli nie zatrzymają Knightona, będą potrzebowali wzmocnić d-line. Przydałoby się też dołożyć jakieś cele dla Cousinsa w grze podaniowej.
Philadelphia Eagles
Salary cap: 26,5 mln dolarów
Kluczowi wolni agenci: Sam Bradford (QB), Wallter Thurmond (FS/CB)
Uwierzycie, że przy tym całym dramacie w Philly, Eagles zajęli drugie miejsce w tej dywizji? Chip Kelly może nie zostawił po sobie spalonej ziemi, ale nowy trener Doug Pederson i GM Howie Rosman mają sporo roboty przed sobą.
Przede wszystkim jednak Orły powinny unikać nagłych, zaskakujących ruchów, z których zasłynął Kelly. Zacznijmy od rozegrania. Agent Sama Bradforda uważa, że jego klient powinien zarabiać 20 mln/rocznie. Jeśli Eagles na to pójdą, są frajerami. Oczywiście potrzebują kogoś na rozegraniu, ale jeśli ma to być Sam Bradford za 20 mln, to równie dobrze spisze się Mark Sanchez za 5,5 mln (nie mogę uwierzyć, że napisałem coś pozytywnego o Sanchezie…).
Unikanie nerwowych ruchów to również spokój w kwestii DeMarco Murraya. Co prawda najlepszy RB sezonu 2014 nie spisał się w Eagles, ale może po prostu wystarczy mu zmiana systemu ofensywnego? Tak czy inaczej jego kontrakt jest tak skonstruowany, że klub więcej będzie kosztowało jego zwolnienie niż zatrzymanie. Powinni za to rozważyć pozbycie się Darena Sprolesa, który jest znakomitym reciverem z backfieldu, ale płacenie mu 4,5 mln to lekka przesada.
Na własnym podwórku powinni dogadać się na długoletni kontrakt z Fletcherem Coxem, który ma ważną opcję piątego roku, ale to jeden z najlepszych młodych liniowych i Eagles nie mogą pozwolić mu na odejście. Warto również porozumieć się z Thurmondem, którego relacja ceny (3,25 mln) do jakości należała do najlepszych w lidze na tej pozycji.
Eagles wybierają w drafcie z #13. Nie mają wyboru w drugiej rundzie, który Kelly oddał za Bradforda, ale za to dysponują dodatkowymi pickami w rundach trzeciej, piątej i siódmej. Do najważniejszych potrzeb, poza QB, należą o-line i pass rush.
New York Giants
Autor prognozy: @Elimgrey
Salary cap: 56,5 mln dolarów
Najważniejsi wolni agenci: Prince Amukamara (CB), Jason Pierre-Paul (DE), Robert Ayers (DE), Rueben Randle (WR), Josh Brown (K)
New York Giants, jeśli zechcą, będą jednym z głównych graczy wiosennej free agency. Wg prowizorycznych obliczeń mają na wydatki około 56,5 miliona dolarów (a będzie jeszcze ok. 4-6M więcej po restrukturyzacji kontraktu Victora Cruza). Jak fajnie to brzmi, trzeba pamiętać, że zwykle znaczy to, że w przeszłości coś poszło nie tak. W przypadku nowojorczyków to coś, to przede wszystkim fatalne drafty z lat 2008-12 oraz plaga kontuzji jakiej zespół doświadczał corocznie, w efekcie czego sporo kasy „siedziało” na liście IR lecząc kontuzje.
Zespół już zaczął offeseason i zaczął go z przytupem, od „Krwawej Środy”, obcinając 3 weteranów (LT Will Beatty, RG Geoff Schwartz i MLB Jon Beason), którzy właśnie ze względu na urazy opuścili sporą część ostatniego sezonu.
Do najważniejszych własnych wolnych agentów należą: CB Prince Amukamara, DE Jason Pierre-Paul, DE Robert Ayers, WR Rueben Randle i K Josh Brown. Randle dostanie zapewne uścisk dłoni i życzenia powodzenia w dalszej karierze, co do pozostałej czwórki ciężko dzisiaj prorokować. „Uczciwa oferta” – termin jakim często w rozmowach posługuje się management Giants może wydać się zbyt niska – szczególnie Amukamarze i JPP. Prince – mierząc talent – może i wart byłby tych $10M rocznie, gdyby można liczyć na niego każdej niedzieli. Tymczasem przez 5 lat w NY tylko raz zagrał pełny sezon. Jest on jednak centralną postacią tego offseason (czy z Ayersem i JPP, czy bez nich, front seven i tak wymagać będzie pomocy, natomiast to, gdzie w hierarchii potrzeb Giants będzie CB zależeć będzie od tego, jak w najbliższych tygodniach rozstrzygną się losy Prince’a).
Zostało jeszcze jedno duże nazwisko – Victor Cruz. Wg zapisów starej umowy, w 2016 uderzał w czapkę płac na prawie 10 milionów. Takich pieniądze nikt nie da 30-letniemu skrzydłowemu, który po 2 poważnych kontuzjach opuścił 26 ostatnich meczów. Cruz zdążył jednak już przyznać, że jest otwarty na rozmowy o obcięciu swoich zarobków.
Wreszcie kończąc wątek własnych graczy – z racji posiadanych środków być może Giants zechcą już teraz zatroszczyć się o dalszą przyszłość i podpisać „długoterminowo” ważnych zawodników, których (debiutanckie) umowy kończą się po sezonie 2016: lewego guarda Justina Pugh i DT Jonathana Hankinsa.
Porozmawiajmy o potrzebach.
Najbardziej palącą w ofensywie jest receiver #2. Ktoś, kogo defensywa rywali będzie respektować na tyle, aby nie skupiać się tylko na Beckhamie. Liczenie na powrót Vica można traktować tylko jako bonus. Usprawnienia wymaga też prawa strona OL, bo jeśli starterem będzie Marshall Newhouse, to kibiców nowojorczyków znów może czekać długi i bolesny sezon.
Defensywa w praktyce musi zostać zbudowana od zera. Rok temu była historycznie zła. Oddawała mnóstwo jardów, punktów, nie potrafiła wywierać presji na rozgrywającym, nie umiała kryć środka boiska. Na dziś więcej tam znaków zapytania niż odpowiedzi. Naliczyłem 4 graczy, co do których jestem pewien, że (o ile nie przeszkodzą kontuzje) będą starterami we wrześniu (DT Hankins, LB Kennard, SS Collins i CB Rodgers-Cromartie). To właśnie obrona rozpala dyskusję na kibicowskich forach gdzie w praktyce omawiany jest każdy wolny agent, który może przyjść i pomóc – szczególnie we front seven choć i na pozycji free safety jest duża dziura do zalepienia.
Dallas Cowboys
Salary cap: 9,4 mln dolarów
Najważniejsi wolni agenci: Greg Hardy (DE), Jeremy Mincey (DE), Morris Clayborne (CB), Rolando McClain (ILB)
O ile Redskins byli jednym z największych pozytywnych zaskoczeń minionego sezonu, o tyle Cowboys zaskoczyli na minus. Ale ta drużyna ma wbudowaną dużą wariancję wyników. Jeśli inwestuje się kupę forsy w nieliczne gwiazdy uzupełniane zapchajdziurami, to kontuzje lub gorsza forma tych gwiazd gwarantują katastrofę.
Teraz Cowboys muszą patrzeć w przyszłość, a ta nie wygląda różowo. Jak zwykle drużyna ma problemy ze zmieszczeniem się pod czapką płacową, co wynika z fatalnych kontraktów, restrukturyzowanych w nieskończoność. W tej sytuacji nasuwają się dwa ruchy.
Po pierwsze… a jakże, restrukturyzacja. Konkretnie kontraktu LT Tyrona Smitha. Jest to umowa, która aż prosi się o kolejne restrukturyzacje. Może uwolnić w tym roku ok. 7 mln. Kolejne 9 mln może dać zwolnienie CB Brandona Carra i desygnowanie go jako zwolnienia po 1 czerwca. I tak wygeneruje to 7,5 mln martwych dolarów (głownie ze względu na restrukturyzacje), ale Cowboys mogą to rozłożyć na dwa lata.
Co ze wzmocnieniami? Na pewno potrzebują solidnego zmiennika na pozycji QB, biorąc pod uwagę, że kręgosłup Tony’ego Romo trzyma się na ślinę i słowo honoru. I nie, Johnny Manziel w roli zmiennika nie jest dobrym pomysłem.
Kolejnym problemem jest pass rush. Obaj podstawowi DE są wolnymi agentami. Greg Hardy to prawdziwy nowotwór w szatni i nikt w Dallas nie chce go z powrotem, a Jeremy Mincey ma 32 lata. Zastąpić ich powinni Demarcus Lawrence i Randy Gregory. O ile Lawrence już w tym roku miał najwięcej sacków w drużynie, o tyle #60 zeszłorocznego draftu nie zanotował żadnego sacku w 12 meczach, a sezon zacznie zawieszony na cztery mecze za trawkę. W tej sytuacji wsparcie w pass rushu staje się kluczowe.
Właściwie trudno znaleźć pozycję w defensywie, na której Cowboys nie potrzebowaliby wzmocnień. Na pewno secondary, a jeśli McClain nie zostanie w Dallas, będą potrzebowali linebackera, bo na zdrowie Seana Lee nie ma co liczyć.
Atak wygląda nie najgorzej, ale przydałby się jakiś RB. Tylko niech to nie będzie DeMarco Murray. Eagles na pewno chcieliby go oddać w wymianie, bo to jedyny sposób, żeby nie płacić jego gwarantowanej pensji na ten sezon, ale Cowboys po prostu nie stać na jego nazbyt wyrośnięty kontrakt.
Dobrą wieścią dla klubu jest komplet własnych picków w drafcie, na czele z #4 oraz nawet cztery wybory kompensacyjne (Overthecap.com szacuje je na czwartą rundę oraz trzy z szóstej rundy).
ZOBACZ TEŻ: