Prognoza na offseason: AFC South

NFL AFC SouthPołudnie AFC było przed rokiem najsłabszą dywizją w NFL. W zeszłym sezonie pomyliłem się paskudnie, typując mojego faworyta do Super Bowl, ale w tej dywizji jest pewien potencjał.

Wartości salary cap za Spotrac.com przy założeniu, że salary cap na sezon 2016 wyniesie 154 mln dolarów. Wolne miejsce podane z uwzględnieniem 51 najlepiej opłacanych graczy, czyli tak, jak podaje się je w offseason.

 

Houston Texans

Salary cap: 29,6 mln dolarów

Kluczowi wolni agenci: Brandon Brooks (OG), Ben Jones (C), Shane Lechler (P)

Zeszłoroczni zwycięzcy dywizji spisali się zadziwiająco dobrze jak na drużynę z fatalną sytuacją na rozegraniu. Na pewno słaba dywizja im pomogła, ale przecież Colts mieli tą samą dywizję, prawda?

Najważniejsze – nie panikować. Oczywiście najważniejszą potrzebą Texans jest quarterback, ale nie powinni starać się pozyskać rozgrywającego za wszelką cenę. Zanim będą wybierali w drafcie z #22 najbardziej rozchwytywani QB już pójdą. Wolni agenci? Mogą przepłacić Kirka Cousinsa, który miał pół dobrego sezonu albo Brocka Osweilera, który miał pół kiepskiego sezonu. Ewentualnie Bill O’Brien może spróbować odbudować RG3, jeśli ten zgodzi się przyjść do Teksasu za jakieś drobne. Na pewno muszą czekać na sposobność, ale bez nerwowych ruchów, które rozwalą salary cap drużyny na kilka najbliższych sezonów.

Co więc powinni zrobić? Jakkolwiek brutalnie to brzmi – zwolnić Ariana Fostera. Wiem, że to trochę jakbym proponował pozbawić Gandhiego obywatelstwa Indii, ale zasłużony RB stracił z powodu urazów dwa z trzech ostatnich sezonów, dobiega trzydziestki i kosztuje w tym roku 9 mln dolarów. Jego zwolnienie uwolniłoby niemal 6,7 mln dolarów. Do „odstrzału” powinien też pójść Rahim Moore, który nie sprawdził się po przenosinach z Denver, a może uwolnić kolejne 2,1 mln. Pytanie co z Vincem Wilforkiem, który pożera 5,5 mln dolarów, a jego najlepszą akcją w sezonie 2015 były słynne ogrodniczki. Mam do Vince’a ogromny sentyment z jego czasów w Pats, ale na miejscu Texans bardziej ceniłbym 4 mln, które można zaoszczędzić na jego zwolnieniu.

Te manewry pomóc w zatrzymaniu obu podstawowych liniowych, którym skończyły się kontrakty. Zwłaszcza Brooks może być kosztowny. Co prawda guardzi nie osiągają aż takiej wartości jak tackle, ale Brooks należy do najlepszych dostępnych w tym roku na rynku. Bez żalu powinni za to pożegnać Lechlera. Weteran cieszy się ogromnym respektem jak na puntera, ale od lat nie jest w swojej szczytowej formie z Oakland. Na tej pozycji zawodnicy tej klasy zarabiają mniej niż 5 mln dolarów, jakie Lechler dostał na trzyletniej umowie z Texans.

Drużyna ma sporo miejsca pod salary cap, ale zanim zaczną je wydawać na ślepo, powinni sobie przypomnieć, że po tym sezonie kończy się umowa DeAndre Hopkinsa i będą musieli zafundować mu opcję piątego roku albo solidny wieloletni kontrakt. Niemniej jednak mają szansę wyłowić z free agency jakiegoś solidnego RB, który umie biegać przy blokowaniu strefą (Lamar Miller, Alfred Morris), który będzie kosztował jakieś 30-40% tego co Foster.

W drafcie mają, jak już wspomniałem, #22. Oddali swój wybór w siódmej rundzie, ale pozyskali dodatkowy wybór z piątej rundy od Patriots. Poza rozegraniem i RB do najważniejszych potrzeb należy linia defensywna. Louis Nix i Vince Wilfork okazali się nieudanymi eksperymentami na środku. Przydałby się także drugi pass rusher, żeby J.J. Watt mógł walczyć przeciwko podwojeniom, a nie potrojeniom. Jadeveon Clowney raczej nie będzie zawodnikiem tej klasy, jakiego wymarzyli sobie Texans, biorąc go z #1 w drafcie 2014. Nie od rzeczy byłby również atletyczny, dobrze łapiący TE, ale takiego równie trudno znaleźć jak rozgrywającego.

 

Indianapolis Colts

Salary cap: 23,4 mln dolarów

Kluczowi wolni agenci: Coby Fleener (TE), Dwayne Allen (TE), Jerrell Freeman (ILB), Adam Vinatieri (K), Greg Toler (CB)

Colts powinni zacząć od zmiany generalnego managera, co oczywiście się nie zdarzy. Ale serio, Ryan Grigson kontynuuje świecką tradycję w Indianapolis, polegającą na otaczaniu swojego elitarnego QB niedostatecznym wsparciem. Niczym Peytona Manninga w jego pierwszych latach w NFL. Pomijam tu nieudane wyprawy w dzicz free agency, bo tam każdy może się sparzyć. Jednak Grigson ma kiepską rękę w draftach, a do tego lekką ręką oddaje cenne wybory.

W 2013 r. mu się udało, bo za wybór w drugiej rundzie pozyskał Vontae Davisa, ale wówczas ten ruch wyglądał dużo gorzej niż jego ostateczny efekt. Rok później oddał #26 za Trenta Richardsona, co jest jedną z najbardziej katastrofalnych wymian ostatnich lat. Dla obu stron, bo Browns użyli tego wyboru, by przesunąć się cztery miejsca w górę i wziąć niejakiego Johnny’ego Manziela. Co prawda w draftach 2015 i 2016 żadnych cennych wyborów nie zaprzepaścił, ale żaden zawodnik Colts wybrany po 2012 r. nie trafił do Pro Bowl. A że ostatnio do Pro Bowl biorą każdego kto się nawinie, to efekt fatalny.

Dobra, pofantazjowałem sobie, czas na prognozę. Po pierwsze Andrew Luck. Ma za sobą katastrofalny, poznaczony kontuzjami sezon, ale wszystkich histeryków ogłaszających koniec jego kariery zachęcam do zajrzenia w historię kariery Peytona Manninga i jego czwartego roku. Luck to jeden z najlepszych młodych QB w lidze, który od czterech lat niemal w pojedynkę ciągnie drużynę. W tym sezonie zagra na opcji piątego roku, ale Colts na pewno będą chcieli się z nim dogadać na mega-hiper-wielki-długi-i-w-ogóle kontrakt jeszcze tego lata.

Wiedząc o tym, powinni zacząć czyścić salary cap z nieudanych hitowych transferów z zeszłego sezonu. Andre Johnson i Trent Cole będą łatwymi celami, a ich zwolnienie 11,1 mln dolarów. Nieco bardziej skomplikowana jest sytuacja Franka Gore’a, a to dlatego, że ma w kontrakcie gwarantowany 3 mln bonus na ten rok i jego zwolnienie nie da praktycznie żadnych oszczędności.

Colts będą musieli zdecydować, którego z TE chcą zatrzymać, bo płacenie obu raczej mija się z celem. Allen to niesamowite zagrożenie w red zone, lepszy bloker i jest dwa lata młodszy. Jednak to Fleener wydaje się bardziej wartościowym zawodnikiem i zapewne to jego klub nagrodzi kilkuletnią umową (a Allen stanie się jedną z najciekawszych opcji na swojej pozycji). Colts zapewne zechcą też zatrzymać Freemana, solidnego, choć niespektakularnego LB, a nieśmiertelny Vinatieri już zapowiedział, że w wieku 43 chciałby wrócić na swój 21. sezon w NFL.

Podstawowe potrzeby Colts to jak zwykle ochrona Andrew Lucka. Jak na razie pozbyli się tylko wyboru z szóstej rundy, a draft ma być bogaty w „mięso”. Potrzebują też potężnych wzmocnień w defensywie, zwłaszcza w secondary i pass rushu.

 

Jacksonville Jaguars

Salary cap: 73,3 mln dolarów

Kluczowi wolni agenci: Hmm… Bryan Anger (P)?

Po raz piąty z rzędu Jaguars będą wybierali w pierwszej piątce draftu. Na pewno ich fani mają już tego dosyć, ale w zeszłym sezonie powiało ostrożnym optymizmem. Blake Bortles i jego młodzi reciverzy mogą (choć nie muszą) być grupą, wokół której warto budować drużynę.

Zacznijmy od rzeczy oczywistych. To znaczy zwolnienia Toby’ego Gerharta i Chrisa Clemmonsa. Ten pierwszy to jeden z najgorszych kontraktów ligi na swojej pozycji, ten drugi w wieku 34 lat wyraźnie ciągnie na oparach. Ich zwolnienie da 7,5 mln oszczędności, ale tu bardziej chodzi o miejsca w składzie, które można wypełnić młodszymi, utalentowanymi graczami, bo wolnych pieniędzy Jags mają aż nadto.

Tak naprawdę nie mają własnych wolnych agentów, bo Bryan Anger należy do najlepszych punterów w lidze, ale o zawodniku z tej pozycji trudno mówić „priorytet”. To oznacza, że mogą te gigantyczne pieniądze rzucić na rynek. Powinni skupić się na trzech elementach: linia ofensywna (Kelechi Osemele, Alex Mack), cornerback (Casey Hayward, Sean Smith) oraz pass rush (Olivier Vernon). Co prawda przegrywająca drużyna, jak Jags, musi zapłacić premium, żeby skusić najlepszych wolnych agentów (patrz Julius Thomas 2015), ale tę drużynę na to stać, a Floryda kusi zerowym stanowym podatkiem dochodowym i przyjemnym klimatem.

Jaguars mają w drafcie komplet własnych wyborów i dodatkowy wybór w szóstej rundzie pozyskany od Steelers.

 

Tennessee Titans

Salary cap: 49,6 mln dolarów

Kluczowi wolni agenci: Byron Bell (RT)

Z sezonu 2015 Titans wynieśli dwa pozytywy: solidny debiutancki sezon Marcusa Marioty, który ma stać się rozgrywającym na lata oraz #1 w drafcie 2016. W efekcie decyzję co do #1 podejmie nowy GM, Jon Robinson, który przyszedł z Buccaneers, ale ma za sobą dekadę ostrej szkoły w Patriots, więc kibice wiążą z nim spore nadzieje.

Zapewne najlepsze co mógłby wymyślić Robinson, to oddanie jedynki za jakiś sensowny okupu w postaci tegorocznych i/lub przyszłorocznych wysokich wyborów, a’la Rams 2012. Jedyne dwie pozycje, na których Titans są w miarę ustawieni, to linia ofensywna (zakładając, że zatrzymają Bella), cornerback oraz rozegranie, czyli te najchętniej brane w „górze” draftu. W związku z tym zapewne mogliby zejść kilka miejsc w dół, a i tak dorwać swojego gościa. W drużynie z tak licznymi lukami jak Titans kumulowanie wyborów to najlepsza możliwa strategia.

Drużyna ma tak dużo luk w składzie, że w zasadzie mogłaby zainwestować w każdą pozycję poza trzema wymienionymi w poprzednim akapicie. Podstawą będzie safety i pass rush. Titans mogą również wyjśc aktywnie do swoich reciverów, którym kontrakty skończą się za rok. Kendall Wright miał kapitalny sezon 2013 i dwa lata naznaczone kontuzjami, ale właśnie dlatego w Tennessee mogą wynegocjować z nim korzystny dla klubu kontrakt. Z kolei Delaine Walker ma już 31 lat, ale od co najmniej dwóch sezonów jest najlepszym ofensywnym zawodnikiem w drużynie. Jakaś 3-4 letnia umowa z, którą można bez bólu rozwiązać po dwóch latach byłaby jak najbardziej na miejscu.

Poza #1 Titans mają wszystkie swoje wybory poza siódmą rundą, za to pozyskali dodatkowy pick w rundzie szóstej (od Falcons).

 

ZOBACZ TEŻ: 

AFC East

AFC North

AFC West

NFC East

NFC North

NFC South

NFC West

Zobacz też

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *