To pierwsza taka wielka wymiana od transferu z 2012 r., gdy Washington Redskins oddali królewski okup (w tym trzy wybory w pierwszych rundach kolejnych draftów), by przesunąć się na #2. Wówczas wielu podziwiało ten ruch, zwłaszcza że z „dwójką” miał pójść pewny kandydat na gwiazdę na rozegraniu. Tą gwiazdą okazał się Robert Griffin III, zwolniony niedawno z Redskins, więc klub ze stolicy USA wyszedł na tej wymianie jak Zabłocki na mydle. Pikanterii dodaje fakt, że wówczas to Rams (jeszcze w St. Louis) byli po tej „dobrej” stronie wymiany.
Czytaj więcej: Wymiany w dniu draftu
Tym razem to Rams „handlują w górę”, a Titans oddali #1. Jakie dokładnie są warunki wymiany? Możecie je prześledzić na infografice, na wszelki wypadek przetłumaczę:
Rams dostają: #1, #113 i #177 (wszystkie z tegorocznego draftu)
Titans dostają: #15, #43, #45, #76 (w drafcie 2016) oraz wybory Rams z pierwszej i trzeciej rundy draftu 2017
Kto „wygrał” tę wymianę? I czy w ogóle ktoś wygrał?
Zacznijmy od policzenia ile warte są wymienione wybory. W NFL wciąż najczęściej używa się tabeli Jimmy’ego Johnsona, którą opracował w latach 90-tych jako trener mistrzowskich Dallas Cowboys. Poza jej oczywistą wadą, jaką jest wiek i przystosowanie do zupełnie innej ligi, wielu analityków zarzuca jej zbyt mocne „skrzywienie” w stronę pierwszych wyborów w drafcie. Faktycznie, u Johnsona #7 i #8 warte są w sumie mniej niż #1.
Ja wolę używać tabeli Chase’a Stuarta z Football Perspective. Stuart opracował swoją tabelę biorąc pod uwagę uśredniony historyczny „zwrot” z danego wyboru w pierwszych pięciu latach kariery. Czemu w pięciu? Bo na tyle klub ma prawa do zawodnika wybranego w pierwszej rundzie. Co prawda ta skala wydaje się nieco zbyt skrzywiona w stronę wyborów w środkowych rundach (trzeciej i czwartej), ale moim zdaniem bardziej odpowiada rzeczywistości.
Żeby policzyć kapitał draftowy, musimy założyć jakimi pickami w przyszłym roku będą dysponowali Rams. Załóżmy, że zalicza kolejny przeciętny sezon (trudno żeby był inaczej z Jeffem Fisherem jako szkoleniowcem) i podobnie jak w tym roku skończą z #15 w pierwszej rundzie i #79 w trzeciej (zakładam, że żadne wybory nie zostaną klubom odebrane). Przyjąłem też dwa inne warianty. W pierwszym Rams wygrywają dwa mecze mniej niż w ubiegłym sezonie i kończą z #7 w pierwszej rundzie. W drugim wygrywają dwa mecze więcej i kończą z #20.
Oto wyniki (tabela z punktu widzenia Titans, czyli picki pozyskane liczę „na plus”, oddane „na minus”):
Jak widać we wszystkich wypadkach to Titans pozyskali więcej kapitału niż oddali. Tabele Stuarta pokazują, że nieproporcjonalnie wiele, tabele Johnsona są nieco mniej surowe dla Rams.
W wariancie bazowym (pierwszy z lewej) pozyskany przez Titans kapitał draftowy odpowiada mniej więcej #3 u Stuarta i #56 u Johnsona. Jeśli Rams się poprawią (wariant prawy) to Titans zyskują #4 (wg Stuarta) i #97 (wg Johnsona). Ale jeśli Rams zagrają jeszcze słabszy sezon (wariant środkowy), to Titans wg Stuarta zyskali kapitał draftowy odpowiadający #1 w drafcie! Tabele Johnosona są nieco bardziej powściągliwe, ale nawet według nich Titans zarobią „na czysto” #20 w drafcie.
Nietrudno zrozumieć czemu takiej wymiany dokonali Titans. Drużyna ma całą masę dziur w składzie, a dla takiej ekipy najważniejsza jest duża liczba losów na loterię jaką jest draft NFL, która zwiększa szanse na znalezienie wartościowego zawodnika. W zeszłym roku wzięli Marcusa Mariotę, więc nie są zainteresowani wzięciem quarterbacka. Byli łączeni z OT Laremym Tunsilem z Ole Miss, ale w ostatnich trzech latach na o-line wydali #10 i #11 i są w drużynie bardziej palące potrzeby.
Nowy GM Titans Jon Robinson „nie wyklucza kolejnych wymian”, ale już na tej zrobił dobry interes. Na pewno liczy na potknięcie Rams, a to wcale niewykluczone. Drużyna będzie w dość trudnej sytuacji, w nowym mieście, na tymczasowym stadionie i w tymczasowych obiektach treningowych i od lat nie potrafi przełamać się w ataku, choć ma jedną z najlepszych d-line w NFL. Jednak nawet jeśli Jeff Fisher poprzestanie na swoim firmowym bilansie 7-9 to historycznie rzecz biorąc Titans zrobili równie dobry interes jak Rams w 2012 r. Zwłaszcza że w tym roku „klasa średnia” podobno jest wyjątkowo silna i wielu analityków uważa, że zawodnicy, którzy pójdą od #15 do #70 reprezentują bardzo zbliżony poziom.
W takim razie czemu Rams w ogóle zdecydowali się na taki ruch, skoro widzieli z pierwszej ręki jak dobrze być po drugiej stronie takiej wymiany? Quarterback. GM Les Snead i trener Jeff Fisher muszą się wreszcie wykazać. Są w klubie od 2012 r. i w tym czasie Barany w żadnym sezonie nie wygrały więcej niż siedmiu spotkań. Nawet najbardziej cierpliwi właściciele zaabsorbowani przeprowadzką do Hollywood w końcu powiedzą „dość”. Rams muszą się przełamać, a najprostszym sposobem jest znalezienie rozgrywającego.
Najwyraźniej nie jest nim Nick Foles, choć Rams miesiąc temu zapłacili mu 6 mln dolarów roster bonusu. Nie mam cienia wątpliwości, że ta wymiana ma na celu pozyskanie młodego quarterbacka, którego Snead i Fisher widzą jako filar Rams na lata. Nie będę udawał, że wiem wszystko o nadchodzącej klasie rozgrywających, ale jest tylko dwóch gości na tej pozycji, którzy zapewne nie dotrwają do #15. Jeff Goff z Cal i Carson Wentz z North Dakota State. Przy czym Rams podobno zainteresowani są „lokalsem”, czyli Goffem. Co prawda ze stadionu Cal znacznie bliżej do Oakland i San Francisco niż do LA, ale kto by się przejmował takimi szczegółami?
Tak czy inaczej Snead i Fisher postawili wszystko na jedną kartę. Jeśli #1, niezależnie czy będzie nim Goff czy Wentz, stanie się filarem ofensywy Rams na lata i czołowym QB w NFL, będziemy wychwalać „nosa” obu tych dżentelmenów. Ale jeśli staną się klapą na miarę RG3, to brak kapitału draftowego stanie się problemem nowego tandemu GM-HC.