Poniższe zestawienie to zawodnicy (i trener), na których bym głosował, gdybym miał głos w plebiscycie AP, niekoniecznie ci, którzy moim zdaniem wygrają. Na przykład wątpię, by wybór debiutanta roku w ofensywie czy defensywnego gracza roku pokrył się z moim.
A więc zaczynamy.
NFL MVP – Matt Ryan (Atlanta Falcons)
Nikt nie zasłużył w tym roku na nagrodę bardziej, niż rozgrywający najlepszej tegorocznej ofensywy w NFL i jednej z najlepszych w historii. Najpierw krótkie podsumowanie statystyczne. We wszystkich tych kategoriach Ryan był liderem w tegorocznej NFL.
Wskaźnik | Mat Ryan 2016 | Miejsce w historii | Najlepszy wynik po 1970 r. |
Passer Rating | 117,1 | 5 | 122,5 (Aaron Rodgers, 2011) |
QBR | 83,3 | 6 | 88,2 (Tom Brady, 2007) |
Yds/Att | 9,3 | 4 | 9,9 (Kurt Warner, 1999) |
AY/A | 10,09 | 4 | 10,54 (Nick Foles, 2013) |
ANY/A | 9,04 | 4 | 9,78 (Peyton Manning, 2004) |
Trzy ostatnie statystyki mogą wymagać pewnych wyjaśnień. Yds/Att to po prostu liczba zdobytych jardów podaniami podzielona przez liczbę podań. AY/A to Yds/Att, tyle że każde przyłożenie liczy się za dodatkowe 20 jardów, a INT za minus 45 jardów. Z kolei ANY/A to AY/A, które za próbę podaniową uznaje również sack, a jardy stracone podczas sacków są odliczane od jardów w tym wskaźniku.
Jakkolwiek by nie patrzeć, sezon Matta Ryana to jeden z pięciu najefektywniejszych w historii, choć warto pamiętać, że co roku poziom quarterbacków w lidze rośnie. Z podanych wyżej wskaźników uwzględnia to tylko QBR, który mierzy grę rozgrywającego w stosunku do innych zawodników w danym roku, pozostałe są liczone na podstawie zwykłych statystyk.
Kontekst biorą pod uwagę również Football Outsiders, którzy mają statystykę DYAR, która (w uproszczeniu) mierzy o ile jardów więcej ma QB w stosunku do przeciętnego rozgrywającego, który zostałby postawiony przeciwko tej samej obronie. Z kolei DVOA mierzy przeciętną efektywność w akcji. Wynik podawany jest w procentach, gdzie 0 oznacza przeciętnego zawodnika w danym sezonie. Tu również Matt Ryan jest liderem. W DYAR osiągnął 1918 (drugi Drew Brees ma 1581), a w DVOA 40,2% (drugi Tom Brady 33,8%). Znowu, nie jest to sezon najlepszy (lepsze mieli Aaron Rodgers 2011, Tom Brady 2007, Peyton Manning 2004), ale w ścisłej czołówce.
Po takim sezonie trudno, żeby Ryan nie zgarnął nagrody MVP. Był najrówniej grającym zawodnikiem ofensywy i trzymał wysoki poziom od pierwszego do ostatniego tygodnia sezonu zasadniczego. W playoffach jeszcze przyspieszył (!), ale to nagrody za sezon zasadniczy.
Konkurencja? W większości podanych wyżej wskaźników drugim był Tom Brady. Przynajmniej w tych przeliczanych na próby czy akcje, bo w sumarycznych, jak DYAR, jest nieco niżej. Powodem są oczywiście cztery pierwsze mecze sezonu, które opuścił ze względu na zawieszenie za Deflategate. Jedne w czym Brady był lepszy to absurdalny, rekordowy stosunek TD/INT na poziomie 14:1 (28/2).
I choć Aaron Rodgers miał piorunującą końcówkę sezonu, to jednak nagroda dla MVP po prostu musi trafić w ręce Ryana po raz pierwszy w jego karierze.
Offensive Player of the Year – Tom Brady (New England Patriots)
W roku, kiedy żaden z defensorów nie zrobił na tyle, by walczyć o MVP, nagroda OPY to nagroda dla „tego drugiego”. Czasami głosujący wskazują tu tego samego zawodnika co na MVP i w czterech z ostatnich sześciu sezonów MVP i OPY zgarnął ten sam zawodnik (z jakiegoś powodu Aaron Rodgers jest jedynym MVP z tego grona, który w „swoim” roku nie otrzymał również OPY i to dwa razy: 2011 i 2014).
Ja jednak pójdę w stronę nagrody dla „tego drugiego” i wskażę Brady’ego, który wrócił z żądzą zemsty w oczach i przez większość sezonu minimalnie wyprzedzał Ryana w różnych indeksach skuteczności QB, by spaść na drugie miejsce na finiszu. Gdyby Brady wygrał, byłaby to jego trzecia taka nagroda, bo w 2007 i 2010 ustrzelił „dublet” (MVP i OPY)
Defensive Player of the Year – Landon Collins (New York Giants)
Prawdę mówiąc nie ma tu jednego zdecydowanego faworyta i sam jestem bardzo ciekaw kogo wskażą paneliści AP. Vic Beasley (Atlanta Falcons) zdobył koronę króla sacków i wymusił sześć fumbli, ale 15,5 sacka to najsłabszy wynik lidera w tej kategorii od 2010 r. Do tego trudno powiedzieć, by Beasley dominował. To póki co sytuacyjny pass rusher, któy potrafi sackować seryjnie, ale i zupełnie znikać na wiele snapów. To dopiero jego drugi rok, więc jeśli zdrowie pozwoli, na pewno się poprawi, zwłaszcza że pomiędzy pierwszym a drugim rokiem zanotował niebotyczny skok. Już w tym roku był kandydatem to DPY, ale jeszcze nie teraz.
Dominatorami byli na pewno Khalil Mack i Von Miller. Tyle że żaden z nich nie potrafił tak całkowicie przejąć kontroli nad meczem jak robił to w poprzednich latach J.J. Watt czy sam Miller w Super Bowl 50. Mają niezłe statystyki, imponujące montaże najlepszych akcji, ale w najważniejszych chwilach nie potrafili wyciągnąć zespołu z trudnej sytuacji.
Znakomity sezon ma za sobą Aaron Donald (LA Rams), który jest jednym z nielicznych jasnych punktów tej smutnej drużyny. To najlepszy DT w NFL i to o kilka długości, ale na DPY nie zasłużył.
Moim wyborem jest drugoroczny safety Giants, który ogromnie się rozwinął od przeciętnego debiutanckiego sezonu. Landon Collins stał się jednym z liderów przebudowanej obrony Giants i jednym z powodów, dla których ta ekipa powróciła do playoffów po czterech latach posuchy i trzech sezonach na minusie z rzędu.
Collins gra na dość niewdzięcznej pozycji, bo strong safety to raczej człowiek od czarnej roboty, taki DT secondary. Jednak Collins pokazał w tym sezonie ogromną wszechstronność. 100 indywidualnych tackli (czyli bez pomocy jakiegokolwiek kolegi) to drugi wynik w tym sezonie w NFL. Dołożył do tego 4 sacki, 13 wybronionych podań i 5 przechwytów, a jego akcja powrotna przeciwko Rams na Wembley to jena z najefektowniejszych akcji sezonu.
https://twitter.com/BovadaLV/status/790199353273118720
Collins grał znakomicie przeciwko podaniu, przeciwko biegowi i równo przez cały sezon. Dlatego ma mój głos, choć moim zdaniem wygra Von Miller ze względu na magię nazwiska.
Coach of the Year – Jason Garett (Dallas Cowboys)
Czasami mam wrażenie, że paneliści AP wybierają nie tyle trenera roku, co trenera którego drużyna najbardziej poprawiła bilans zwycięstw i porażek. W tej kategorii Cowboys zdecydowanie w tym roku prowadzą (+9 zwycięstw w stosunku do sezonu 2015), ale nie dlatego mój wybór pada na Garetta.
Powiedzcie mi uczciwie, kiedy w preseason Tony Romo po raz kolejny padł kontuzjowany, a potem urazu doznał jego zmiennik Kellen Moore, kto z was stawiał, że Dak Prescott poprowadzi piąty atak w lidze do najlepszego bilansu w NFC? Na kilka tygodni przed startem sezonu zasadniczego Garett musiał postawić na młokosa z czwartej rundy draftu, dla którego miał być to „redshirt year”, przebudować pod niego playbook, a gdy Romo wrócił, podjąć trudną decyzję o pozostawieniu weterana na ławce. Decyzję, która moim zdaniem zmniejszyła szanse Dallas w sezonie 2016, ale powinna zaprocentować na dłuższą metę.
Do tego musiał wkomponować w ofensywę debiutanta na pozycji RB, który okazał się nie tylko świetnym biegaczem, ale też znakomicie radził sobie w pass protection. I musiał pilnować atmosfery w szatni, żeby nie zniszczył jej swoim gwiazdorzeniem Dez Bryant.
Garett stanął w obliczu kolosalnego wyzwania, podjął rzuconą rękawicę i wyszedł obronną ręką, a wręcz dokonał czegoś, czego we wrześniu nikt się nie spodziewał. Oczywiście na jego reputację rzutuje porażka z Packers w playoffach, ale jak już wspominałem, nagradzam za sezon zasadniczy.
Kto jest jego konkurencją? Po pierwsze Bill Belichick, który właściwie powinien dostać permanentną nagrodę trenera roku. Tym razem wygrał AFC mimo pozbycia się dwóch podstawowych defensorów, mimo że zdrowego Gronka miał do dyspozycji tylko przez sześć meczów, a w czterech pierwszych spotkaniach bez Toma Brady’ego osiągnął bilans 3-1, a jedyną porażkę zaliczył grając QB #3, który od razu po meczu wylądował na liście kontuzjowanych.
Jeśli chodzi o stosunek talentu do wyniku to na uznanie bezwzględnie zasługuje Adam Gease z Miami Dolphins. Bill O’Brien również, ale jego, częściowo przez niego samego generowane problemy z rozgrywającymi są dużym minusem. Jack del Rio prowadził drużynę, która zrobiła ogromny postęp (+5 zwycięstw), ale kompletna rozsypka drużyny po kontuzji Dereka Carra obciąża również jego konto. Dan Quinn jako trener Falcons zasługuje na uwagę, ale jednak większość roboty zrobił OC Kyle Shanahan, choć brawa dla Quinna za dobór współpracownika i odpowiednie wkomponowanie jego pomysłu w całość.
Offensive Rookie of the Year – Dak Prescott (Dallas Cowboys)
Gdyby nie kontuzja Tony’ego Romo, nagrodę na pewno zgarnąłby Ezekiel Elliott. Nowy running back Cowboys ma wszystko, czego można oczekiwać od współczesnego gracza na tej pozycji: znakomicie biega, łapie podania i blokuje pass rush. Zapewne paneliści AP wybiorą właśnie jego.
Jednak Dak Prescott dostaje mój głos ze względu na trudność, jaka wiąże się z grą na rozegraniu. Quarterback to najtrudniejsza pozycja w całym zawodowym sporcie, a Prescott nie tylko świetnie sobie poradził, ale był wręcz jednym z najlepszych w NFL. Trzeci pod względem passer rating (104,9, rekord dla debiutanta, który wykonał minimum 100 podań w sezonie), trzeci w QBR (81,7), czwarty w Yds/Att (8,0), drugi w INT% (0,9%), trzeci w ANY/A (7,86). Właściwie tylko Matt Ryan i Tom Brady mieli lepszy sezon na rozegraniu. Do tego dołożył 282 jardy i 6 TD biegiem.
Żaden inny debiutant nawet nie zbliżył się do tej dwójki.
Defensive Rookie of the Year – Joey Bosa (San Diego Chargers)
Najpierw mała uwaga porządkowa: co prawda Chargers przenoszą się do LA, ale sezon 2016 grali jeszcze w San Diego, stąd taka a nie inna nazwa powyżej.
#3 tegorocznego draftu najpierw opuścił obóz przygotowawczy z powodu dysputy odnośnie kontraktu, a potem ze względu na kontuzje pierwsze trzy mecze sezonu. Ale kiedy już się pojawił na boisku, był dominatorem. Jeszcze nie na miarę J.J. Watta czy Vona Millera, ale postawię śmiałą tezę, że miał lepszy debiutancki sezon niż obaj wymienieni wcześniej pass rusherzy. 10,5 sacka w sezonie to nie jest najlepszy debiutancki sezon w historii (rekord, 14,5, należy do Javona Kearse’a), ale styl, w jakim to osiągnął był niewiarygodny. Aż trudno było uwierzyć, że to debiutant. Pomiędzy pierwszym a drugim rokiem zawodnicy z reguły notują największy progres. Jeśli w przypadku Bosy będzie tak samo, to za rok włączy się do walki o DPY.
Rocznik 2016 w defensywie w ogóle obrodził w obiecujących graczy. Chris Jones jest kotwicą, na której wspiera się d-line Chiefs. Leonard Floyd w Chigaco był znakomity jako sytuacyjny pass rusher. Vernon Hargraves (Buccaneers) i Jalen Ramsey (Jaguars) stworzyliby duet cornerbacków, o jakim większość drużyn w NFL może tylko pomarzyć, a gdyby na pozycji safety ustawić z nimi Karla Josepha (Raiders) i Keanu Neala (Falcons) to stworzyliby czołową secondary w NFL.
Jednak żaden z nich nie dominował tak jak Bosa.
Comeback Player of the Year – Jordy Nelson (Green Bay Packers)
Stracił cały sezon 2015 z powodu zerwanego ACL. Wrócił w wieku 31 lat, kiedy większość reciverów zaczyna grać coraz słabiej i został liderem NFL w złapanych TD. 97 złapanych piłek na 1257 jardów i 14 TD to statystyki jakich większość WR w NFL nigdy w karierze nie osiągnie.
Drugim naturalnym kandydatem do tej nagrody jest Cameron Wake (Miami Dolphins). 11,5 sacka w wieku 34 lat i w rok po zerwaniu ścięgna Achillesa? Ktokolwiek z tej dwójki dostanie nagrodę, będzie jej wart.
Natomiast nie zagłosowałbym na Le’Veona Bella. Co prawda jego sezon po kontuzji jest imponujący, ale cztery pierwsze mecze sezonu stracił przez własną głupotę. Testy antynarkotykowe w NFL Andrew Brandt z MMQB nazywa „testami na inteligencję”, bo są przeprowadzane w ściśle określonych terminach i wystarczy powstrzymać się od palenia w tym czasie, żeby je przejść. Bell oblał go po raz drugi. jasne, że zawieszenie za trawkę można nazwać „przeciwnością losu”, ale dla mnie to jednak głupota.