Site icon NFL Blog

NFL, tydzień 8: Pojedynek młodych rozgrywających

W lidze, w której największymi gwiazdami są faceci po trzydziestce, naprzeciw siebie stanęli rozgrywający w wieku 28 i 22 lat. Stoczyli fenomenalny pojedynek. Najlepszy w tym roku i jeden z najlepszych w ostatnich latach. I gdyby nie konserwatyzm trenera, to młodszy z tej dwójki wyszedłby z tego zwycięsko.

Jesteśmy niemal na półmetku sezonu, więc w dzisiejszym podsumowaniu tygodnia przyjrzę się przekrojowo całej lidze. Zastanowię się kto jest faworytem poszczególnych dywizji i całej ligi. Omówię zaskakująco ciekawy trade deadline. Ale zaczniemy od rewelacyjnego meczu, który rozegrali Seattle Seahawks i Houston Texans.

 

Od 1970 r. mieliśmy w NFL czternaście meczów, w których obaj rozgrywający podali na ponad 400 jardów.

988 jardów, 79 punktów, 46 pierwszych prób i cztery zmiany prowadzenia w czwartej kwarcie. Po takim widowisku aż szkoda, że ktoś musiał przegrać.

Uwaga mediów skupia się przede wszystkim na Deshaunie Watsonie. #12 tegorocznego draftu raz po raz udowadnia, że NFL to nie są dla niego zbyt wysokie progi. W niedzielę grał absolutnie bez kompleksów przeciwko jednej z najlepszych defensyw ostatnich lat. Były lepsze i gorsze chwile.

Te gorsze to dwa fatalne podania, typowe błędy debiutanta, które wpadły w ręce obrońców Seahawks. Te lepsze to kapitalne, dalekie podania do Willa Fullera i kilka niezłych podań do DeAndre Hopkinsa. Watson to zagrożenie nie tylko górą. Do 402 jardów podaniowych dołożył 67 jardów po ziemi. Texans wkomponowali w swój playbook część zagrywek uczelni Clemson i polegają mocno na zwodach, play action i różnych formach opcji. Samo zagrożenie biegiem ze strony Watsona wystarczy, żeby spowolnić pass rush i dać szansę nierównej o-line.

Watson ma też do dyspozycji kolosalny atut w postaci DeAndre Hopkinsa. W niedzielę Hopkins łapał nieprawdopodobne rzeczy. Kilka chwytów to były rzuty 50/50, a jednak WR Texans wychodził zwycięsko z batalii, nawet z Richardem Shermanem. 224 jardy w 8 złapanych piłkach. W tym 72-jardowe przyłożenie po screenie, w którym Hopkins kompletnie ośmieszył obronę Seattle.

Watson bez wątpienia jest najlepszym rozgrywającym jakim dysponują Texans. To jeszcze nie jest skończony produkt, a jego statystyki napędza niezwykle wysoki procent podań na przyłożenie. W tym sezonie reciverzy Watsona zamieniają na TD aż 9,3% jego podań. We współczesnej NFL (po 1970 r.) to byłby drugi najlepszy wynik po 9,9% Peytona Manninga w 2004 r. Jest to wynik taktyki Texans, którzy grają dużo dalekich piłek po play action, ale czy na dłuższą metę taki współczynnik jest nie do utrzymania. Watson będzie musiał budować dłuższe serie, unikać lekkomyślnych rzutów i zacząć lepiej czytać grę. Ale potencjał ma niezaprzeczalny.

W AFC w tym roku jest ciasno, tymczasem Bill O’Brien kosztował swoją drużynę już przynajmniej dwa zwycięstwa przez wątpliwe, konserwatywne decyzje.

Zacznijmy od pierwszej. Kto przy zdrowych zmysłach uwierzy, że Tom Savage jest lepszy od Watsona? Zwłaszcza jeśli oglądał obu przez cały offseason. Wybór weterana to pierwsza z tych decyzji.

Druga decyzja. W trzeciej kolejce Texans prowadzili na Foxborough dwoma punktami i mieli 4&1 na 18 jardzie Patriots. Pierwsza próba dawałaby Houston zwycięstwo. O’Brien kopał i Tom Brady miał wystarczająco dużo czasu, by poprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa.

W niedzielę O’Brien puntował przy 4&2 na własnym 28 jardzie. Samo w sobie nic złego. Ale tu też pierwsza próba kończyłaby mecz, a Texans, zamiast złożyć mecz w ręce Watsona, zagrali trzy konserwatywne biegi przeciwko ośmioosobowemu frontowi Seattle. Sto sekund to było aż nadto, by Russell Wilson rozstrzygnął rywalizację.

O’Brien ma na koncie sporo wątpliwych decyzji. „Własnoręcznie” wybrał Brocka Osweielera, który sprawił, że nawet Hopkins wyglądał jak zwyczajny reciver. Prowadzi mecze, jakby wciąż miał elitarną obronę z JJ Wattem, a nie dynamiczną ofensywę z młodym rozgrywającym i rozbitą kontuzjami defensywę. W efekcie Texans mają bilans 3-4, a nie 5-2. To różnica między pierwszym i trzecim miejscem w ciasnej AFC South.

Konserwatyzm O’Briena był tym dziwniejszy, że Russell Wilson demolował jego obronę dalekimi piłkami. Tegoroczni Seahawks to frustrująca drużyna. Dobra obrona, choć nie tak dobra jak w latach 2013-14. Ciekawy korpus reciverów. I genialny rozgrywający, który rzeczy niemożliwe robi od ręki, a cuda w czwartej kwarcie.

Seattle mają masę drogich weteranów. Na czymś trzeba oszczędzać i tym czymś jest linia ofensywna. Nie żeby Seahawks w ogóle w nią nie inwestowali. W ostatnich trzech draftach wzięli pięciu liniowych w czterech pierwszych rundach. Ale te wybory w większości nie wypaliły, więc trzeba łatać linię wymianą za niezadowolonego Duane Browna (więcej o tym za chwilę). W tym szaleństwie jest metoda, jeśli ma się jednego z najbardziej mobilnych QB w lidze. Tyle że ten QB już w zeszłym roku zrobił sobie krzywdę, a w tym zbiera solidny łomot i pokazuje, że jest prawdziwym twardzielem.

Wilson nie ma ochrony, nie ma jakiejkolwiek gry po ziemi, a jednak potrafi wyczarować ofensywę. Jak mało kto w lidze potrafi wykonać piękne, 60-jardowe podanie w momencie uderzenia przez szarżującego nosorożca liniowego. Jego dalekie piłki dziurawiły obronę Texans, a ostatnia seria to była maestria. Trzy podania, 80 jardów.

Ostatnie podanie to dowód na ogromną dojrzałość Wilsona. Po dalekiej piłce Seahawks mieli pierwszą próbę na 18 jardzie rywala na trochę ponad 30 s. przed końcem meczu. Większość zespołów rzuciłaby piłką o ziemię, by zatrzymać zegar i spokojnie ustawić akcję. Wilson widział, że obrona rywali jest zmęczona i zagubiona. Błyskawicznie zasygnalizował zagrywkę, snap, podanie, TD. Koniec. Piąta wygrana w sezonie.

Kariera Wilsona przypomina nieco historię Toma Brady’ego. Zaczynał jako game manager ze świetną obroną i dominującą grą biegową, ale kiedy wziął ciężar gry na swoje barki, trudno odmówić mu wyjątkowej klasy.

 

Weekend transferów

Salary cap i niegwarantowane umowy sprawiają, że rzadko dochodzi w NFL do ciekawych wymian. Głównie sprowadza się to do wymian w dniu draftu pick za pick albo transferów typu „czwarty reciver za warunkowy pick w siódmej rundzie”. Jednak tuż przed tegorocznym moratorium na wymiany doczekaliśmy się kilku bardzo ciekawych transakcji.

Do SF: QB Jimmy Garoppolo
Do NE: Wybór w 2. rundzie draftu 2018

Analiza: Patriots muszą być pewni, że Brady pociągnie jeszcze minimum dwa lata. Po sezonie musieliby nałożyć na Garoppolo franchise tag (co byłoby trudne z powodu ograniczeń salary cap) lub pogodzić się z wyborem kompensacyjnym w 3. rundzie 2019. Natomiast na pewno nie widzą go jako potencjalnego następcy Brady’ego. Z kolei 49ers mają jednego z najciekawszych QB na rynku do wyłącznej dyspozycji na pół roku. Jeśli się nie sprawdzi, mogą go bez żalu pożegnać i zacząć rozmawiać z Cousinsem. Jeśli się sprawdzi, to pick z drugiej rundy, nawet #33 czy #34, to niewielka cena. Czy się sprawdzi? Pojęcia nie mam. Trudno oceniać QB, który w karierze wykonał 67 podań. Cieszą się też w Waszyngtonie. Właśnie wolny rynek stał się mniej atrakcyjny dla Kirka Cousinsa.

 

Do JAX: DT Marcell Dareus
Do BUF: Wybór w 6. rundzie draftu 2018

Analiza: Bills chcieli się pozbyć Dareusa, który grał piąte skrzypce w ich mocno poprawionej defensywie. Nie mogli go uciąć, bo miał gwarantowane pieniądze na ten i następny rok. Z ich perspektywy już samo zdjęcie pensji chimeryczngo liniowego z salary cap to plus. A wybór to dodatkowy, na pewno miły bonus. Jaguars mają masę miejsca pod czapką i relatywnie słabą defensywę biegową. Jeśli Dareus zatka dziurę w obronie biegowej, to ta formacja może zanieść Bortlesa do playoffów.

 

Do SEA: OT Duane Brown
Do HOU: CB Jeremy Lane, wybór w 5. rundzie draftu 2018, wybór w 2. rundzie draftu 2019

Analiza: W zaskakująco wyrównanej NFL 2017 Seahawks mogą być faktycznie o nieco lepszą o-line od walki o najwyższe cele. Tylko czy nie przepłacili? Brown był niezadowolony ze swojego kontraktu w Houston, więc Texans i tak chcieli się go pozbyć. W tej sytuacji oddawanie dwóch picków (w tym 2. rundy!) i trzeciego-czwartego cornerbacka to dość wysoka cena. Tę wymianę zdecydowanie wygrali w Houston.

 

Do PHI: RB Jay Ajayi
Do MIA: Wybór w 4. rundzie draftu 2018

Analiza: Dziwny ruch ze strony Eagles. Pozyskują zawodnika z poważnymi znakami zapytania w kwestii zdrowia i charakteru, który stylem gry przypomina LeGarette Blounta. Tyle że Blount w tym roku w barwach Eagles osiąga 4,7 jarda/próbę, Ajayi w Miami miał 3,4. Co prawda cena nie jest zbyt wysoka, więc jeśli nie wypali można się z nim pożegnać bez żalu. A jeśli Ajayi „odpali” w kilku meczach, jak w zeszłym roku, to może być nawet niezły pomysł. Niemniej spore ryzyko. Z kolei Dolphins pozbyli się problemu i dostali coś jeszcze w zamian.

NFL na półmetku sezonu 2017

AFC East

Na wschodzie bez zmian, chciałoby się powiedzieć, bo prowadzą Patriots. Ale to Patriots, których ciągnie fenomenalny Brady, pokonujący przeciwności losu w postaci plagi kontuzji i fatalnej defensywy. Na karku siedzą im Bills – jedna z sensacji tego sezonu. Jedna z najlepszych defensyw w lidze i Tyrod Taylor tworzą mieszankę, która może zakończyć najdłuższą aktywną serię bez playoffów w amerykańskim sporcie. Miami na plusie, ale to nie znaczy, że są dobrzy. W czwartek przegrali 0:40 z Ravens. I na końcu Jets, którzy grają nawet nieźle, ale, jak to Jets, znajdują coraz bardziej absurdalne sposoby na przegraną. W niedzielę był to falstart, który spowodował zdjęcie z zegara ostatnich sekund meczu.

 

AFC North

Czy Pittsburgh Steelers to najlepsza drużyna NFL? Na pewno najbardziej zbilansowana i jedyna, gdzie ofensywa i defensywa należą do ligowej czołówki. Młoda obrona nadrabia tam, gdzie starzejący się Ben Roethlisberger nie daje rady. I jeszcze ten fantastyczny Le’Veon Bell. Baltimore Ravens mają czołową defensywę NFL, ale są związani fatalnym kontraktem z rozgrywającym, który od pięciu lat nie potrafi znaleźć formy. Bengals są tak nierówni jak ich rozgrywający, a Browns przegrali wszystkie mecze i rekordową serię Joe Thomasa.

 

AFC South

Zaskakująco ciekawa i wyrównana. Titans wyglądają słabo, ale na razie więcej wygrywają niż przegrywają. W Jacksonville najlepsza obrona w lidze próbuje utrzymać w grze Blake’a Bortlesa. O sytuacji Texans pisałem wyżej, a Cots bez Andrew Lucka to materiał na najsłabszą drużynę NFL. Ich jedyne zwycięstwa to zacięte potyczki z Browns i 49ers.

 

AFC West

Miało być ciekawie i wyrównanie. Tymczasem dominują Chiefs z sensacyjnym debiutantem Kareemem Huntem i Travisem Kelce na czele. Broncos to solidna obrona i katastrofa w ofensywie. Chargers dysponują fantastycznym pass rushem, ale Philip Rivers przegrywa batalię z Ojczulkiem Czasem. Raiders mieli znów być wielcy, tymczasem zawodzą na każdej linii. Zwłaszcza na linii ofensywnej.

 

NFC East

Czy ktoś będzie w stanie zatrzymać Eagles w drodze do Super Bowl? Dużo jeszcze grania przed nami, ale Orły to jedyna drużyna w NFC, która nie ma wielkich, ziejących słabości. Wręcz przeciwnie, to ekipa solidna w każdym aspekcie gry, która udowodniła, że potrafi wygrywać z trudnymi rywalami. Cowboys grają słabo niż przed rokiem, a nad Ezekielem Elliottem niczym miecz Damoklesa wisi sześciomeczowe zawieszenie, ale wciąż liczą się walce o playoffy. Redskins grają nawet nieźle, ale bilans 0-3 w ramach dywizji sprawia, że playoffy są dość odległe. Linia ofensywna stanowiła zgubę Giants nawet przed plagą kontuzji w ich korpusie reciverów. Teraz mogą myśleć tylko o sezonie 2018.

 

NFC North

Defensywa Vikings zapewniła im prowadzenie w dywizji na półmetku rozgrywek i raczej nikt im nie zagrozi. Solidni reciverzy sprawiają, że nawet Case Keenum wygląda na kompetentnego QB, a w perspektywie jest powrót Teddy’ego Bridgewatera. Tylko katastrofa może im odebrać dywizję. Katastrofa to najlepsze słowo na określenie Packers. Bez Aarona Rodgersa nie stanowią zagrożenia dla nikogo z aspiracjami na postseason. Detroit Lions wyczerpali całą manę na wcześniejsze comebacki i nagle okazują się dość przeciętną drużyną. Bears dysponują solidną obroną i rozgrywającym, któremu trener nie pozwala za często rzucać. Jak pokazał niedzielny mecz przeciwko Saints – nie bez powodu.

 

NFC South

Odkąd Drew Brees gra w Saints wystarczy wyposażyć go w choćby przeciętną obronę, by dostarczył playoffy. W tym roku jest ponadprzeciętna i nadrabia nawet nieco słabszą grę Breesa. Panthers są niebezpieczni, frustrujący i nierówni, zupełnie jak ich quarterback. Falcons cierpią na postsuperbowlowego kaca, choć głównym problemem nie jest brak mistrzostwa, a brak koordynatora ofensywy. Tampa Bay mieli zrobić postęp, a skończyło się na regresie. Klątwa „Hard Knocks” działa.

 

NFC West

Seahawks to tacy Patriots NFC. Jak by źle nie szło, znajdą sposób na wygraną. Póki Earl Thomas i Russell Wilson są w jednym kawałku, mogą wygrać z każdym. Sean McVay to mój kandydat na trenera roku. Z najgorszego debiutanta w historii NFL zrobił solidnego rozgrywającego, a z drużyny „7-9” prawdziwego contendera. Po raz pierwszy od lat Rams grają futbol skuteczny i przyjemny dla oka. Cardinals mają bilans znacznie lepszy niż grę. Bez Carsona Palmera nie mają szans na playoffy i powinni zacząć myśleć o sezonie 2018. Pytanie czy będzie w nim miejsce dla Palmera, Larry’ego Fitzgeralda i trenera Ariansa. 49ers toczą zażarty bój z Browns o #1 w drafcie 2018. Na ich niekorzyść będzie działał łatwiejszy kalendarz.

 

Tydzień w skrócie:

1. Widzieliście kiedyś safety na punt returnerze? Bo ja w niedzielę zobaczyłem je po raz pierwszy. Special teams  dały NE zastrzyk energii w dniu kiedy Gostkowski pudłował z pola, a Gronkowski upuszczał podania. To wystarczyło do wygranej z Chargers.

https://twitter.com/Patriots/status/924698060206178305

2. Z notatnika statystyka

3. Kontuzje niestety nie odpuszczają. Tym razem Zach Miller z Chicago odniósł bardzo poważną kontuzję kolana, przy której doszło do uszkodzenia naczyń krwionośnych. Szybka operacja uratowała nogę, pod znakiem zapytania stoi dalsza kariera Millera.

4. W tym tygodniu aż sześć drużyn miało bye week. W efekcie mieliśmy dość nudną kolejkę, którą osłodził pojedynek Watsona z Wilsonem.

5. Mam wrażenie, że 49ers nie do końca grają na maksa. Biedny Garoppolo

Exit mobile version