Site icon NFL Blog

NFL, tydzień 12: Jak gra współczesny RB

NFL to liga rozgrywających. To oni są największymi gwiazdami i oni dostają największe pieniądze. W hicie 12 kolejki NFL to QB Drew Brees był jedynym graczem na boisku mającym status legendy. Ale przyćmili go dwaj młodzi running backowie, gracze z pozycji, która wymiera.

Według Spotrac.com przeciętny running back w NFL zarabia 1,46 mln rocznie. Jeszcze gorzej mają fullbackowie, zarabiający 1 mln. Są opłacani gorzej niż kickerzy (1,66 mln) i puterzy (1,79 mln). Jedynie long snapperzy (0,77 mln) są wyceniani niżej niż biegacze.

Running back stał się w NFL dobrem szybkozbywalnym.

Jednak dotyczy to dinozaurów. Przyszłość tej pozycji pokazali Alvin Kamara i Todd Gurley. Obaj są wyróżniającymi się przedstawicielami nowej fali RB, takich jak David Johnson, Le’Veon Bell, Christian McCaffery, Ezekiel Elliott czy Kareem Hunt. Równie groźnych jako tradycyjni biegacze, co jako reciverzy z backfieldu, czy nawet ze slotu.

Każdy z wymienionych zawodników miał swoje chwile. Ale pojedynku na tak wysokim poziomie jak starcie Gurleya z Kamarą nie widziałem od dawna.

Cześć z tego to kwestia stawki. W Koloseum w LA spotkały się dwie drużyny z mocno dodatnim bilansem (8-2 i 7-3), liderzy swoich dywizji, niemal pewniacy do playoffów. Obie ekipy zanotowały w tym roku spektakularne odrodzenie – Rams w ataku, Saints w obronie. Na ławce trenerskiej stary wyga Sean Payton kontra młokos Sean McVay (kiedy Payton dostał pierwszą posadę trenerską, McVay dopiero wyrastał z pieluch). I wreszcie Drew Brees, jeden z najbardziej produktywnych rozgrywających w historii kontra Jared Goff, cudownie zmartwychwstały #1 draftu 2016.

Prawdę mówiąc mecz nieco rozczarował. Nieco, bo zapowiadał się epicko, a wypadł jedynie dobrze. Choć na tle pozostałych spotkań tego tygodnia należałoby chyba powiedzieć, że bardzo dobrze.

Rams kontrolowali przebieg meczu od samego początku. Według modelu Pro-Football-Reference prawdopodobieństwo wygranej LA nie spadło przez cały mecz poniżej 60%, a w drugiej połowie utrzymywało się powyżej 80%.

Saints mieli problemy z podtrzymywaniem serii ofensywnych, a Rams konstruowali dłuższe, metodyczne posiadania piłki. Podobnie jak wcześniej ustawiali się błyskawicznie na linii wznowienia akcji, by McVay zdołał podać Goffowi ewentualne audible zanim radio zostanie odcięte (kiedy na zegarze odmierzającym czas do snapu pozostaje 15 sekund). Nie można powiedzić, by LA całkowicie zdominowali linię wznowienia akcji, ale osiągnęli tam przewagę. Jeśli chodzi o ochronę rozgrywających obie drużyny grały na dość zbliżonym poziomie, ale Rams wygrali w grze biegowej.

Czyste statystyki tego nie pokażą, bo wykrzywia je 74-jardowy bieg Kamary po przyłożenie, kiedy Brees zmienił zagrywkę widząc błąd w ustawieniu obrony Rams. Jednak poza tym Kamara wybiegał 13 jardów w czterech próbach, a Mark Ingram 31 w 11. Tymczasem Todd Gurley zanotował po ziemi 74 jardy w 17 próbach, przy czym żaden bieg nie był dłuższy niż 14 jardów.

Kamara był za to nie do zatrzymania w grze podaniowej. Złapał wszystkie sześć kierowanych do niego piłek na 101 jardów i przyłożenie. W sumie miał piłkę w rękach zaledwie 11 razy, ale zdobył 188 jardów i 2 TD. Po tym meczu wysunął się na prowadzenie w wyścigu po nagrodzę dla najlepszego debiutanta sezonu w ofensywie przed Kareema Hunta.

Tak Kamara jak Gurley dokonywali cudów zręczności. Unikali jednego powalenia za drugim niczym wirujący derwisze. Po ich akcjach dłonie same składały się do oklasków.

Indywidualnie minimalnie lepiej wypadł Kamara niż Gurley (128 jardów z gry), ale drużynowo to Rams byli wyraźnie lepsi. To co musi martwić fanów Saints to słaba postawa Drew Breesa. Niemal połowa jego jardów to krótkie podania do Kamary, po których młody RB robił swoje. Kiedy w końcówce trzeba było gonić, Brees nie potrafił poprowadzić drużyny. Za to niemal pociągnął ją na dno, ale obrońcy Rams nie złapali żadnej z piłek, które podawał prosto do nich.

Oczywiście po jednym meczu trudno wyciągać wnioski na temat upadku Breesa, zwłaszcza że to wciąż trzeci najlepszy passer rating NFL. Jednak w tym sezonie jego statystyki „pompują” krótkie podania do RB. Z reguły Brees musiał brać na barki całą drużynę, w tym roku ma mnóstwo pomocy. Jednak cały rok widać, że rozgrywający Saints gra nieco słabiej. Nie na tyle, by wypaść z czołówki NFL, ale na tyle, by mogło to mieć znaczenie w styczniu.

Rams są w trakcie ciężkiej serii. Za dwa tygodnie podejmują Eagles, a za trzy jadą do Seattle. Na karku w dywizji siedzą im Seahawks, tylko jedno zwycięstwo z tyłu. Jeszcze bardziej skomplikowana jest sytuacja w NFC South. Tam Panthers dogonili Saints, a Falcons mają tylko jedną wygraną mniej od tego duetu. Te trzy drużyny stoczą między sobą jeszcze cztery pojedynki w tym roku (Saints – Falcons zobaczymy dwa razy).

 

Koniec realnych nadziei Cowboys

Przed rokiem Dallas Cowboys wyglądali na rodzącą się potęgę. W tym? Niespecjalnie. Ezekiell Elliott odsiaduje sześciomeczowe zawieszenie. LT Tyron Smith zmaga się z urazem pleców. OG Zack Martin doznał wstrząśnienia mózgu. Ofensywa gra bez pomysłu, reciverzy nie potrafią się uwolnić od krycia, obrona bez Seana Lee nie istnieje, a jakimś cudem cała winą zostaje obarczony Dak Prescott.

To nie znaczy, że Prescott gra dobrze. Ale, jak pokazał nam ten sezon, otoczenie ma kolosalny wpływ na grę QB, zwłaszcza młodego. Rozgrywający Cowboys posłał w czwartek dwa fatalne INT. Ale to nie on jest tu głównym problemem.

Dallas wciąż mają jeszcze szanse na playoffy. Ale są w kompletnej rozsypce i ich udział w postseason w mocnej w tym roku NFC byłby ogromnym zaskoczeniem. Dla ich fanów bolesny mógł być fakt, że stracili nadzieję w tradycyjny mecz w Święto Dziękczynienia. Sympatykom Kowbojów świąteczny indyk stawał w gardle, gdy patrzyli jak ich drużyna zbira solidne lanie od LA Chargers.

„Ładowarki” są w niesamowitym gazie. Pojechać do Dallas w Święto Dziękczynienia i wyjechać z trzema przyłożeniami zaliczki to nawet w obecnej dyspozycji Cowboys spory sukces. Philip Rivers, którego ramię wyglądało na kompletnie wyeksploatowane, nagle odnalazł drugie życie. Podał na 434 jardy, z czego aż 172 złapał Keenan Allen. Obrona LA bardzo się poprawiła i nie ogranicza się już tylko do duetu Melvin Ingram – Joey Bosa.

Po fatalnym starcie 0-4 Chargers wygrali 5 z 7 ostatnich meczów. A byłoby jeszcze więcej, gdyby nie ich niepokojąca tendencja do strzelania sobie w stopę. Tak czy inaczej są zaledwie jeden mecz za Chiefs w nagle ciekawej AFC West. Przy ogólnej mizerii w AFC Chargers nie tylko mają szansę wejść do playoffów, ale i w nich namieszać.

 

Tydzień w skrócie:

1. W niedzielny wieczór (albo poniedziałkowy ranek, jeśli patrzeć z polskiej perspektywy), Green Bay Packers stawili niesamowity opór Pittsburgh Steelers. Był to zdecydowanie najlepszy mecz w krótkiej karierze QB Bretta Hundleya. Steelers znów byli blisko kompromitującej porażki ze znacznie słabszym rywalem, a uratował ich kolejny świetny mecz Antonio Browna (169 jardów, 2 TD) i trafiony FG z 53 jardów, gdy zegar meczowy pokazywał już tylko zera. GB bez Aarona Rodgersa nie są drużyną na miarę playoffów, ale wciąż jest nadzieja. Przed meczem Rodgers podawał dalekie piłki. Może wrócić do gry za trzy tygodnie. Jednak wcześniej jego koledzy muszą wygrać z Buccaneers i Browns, by w ogóle miał po co wracać. Do zrobienia.

2. W Kansas City minorowe nastroje. Chiefs przegrali u siebie z Bills. Dla KC to piąta porażka w sześciu ostatnich meczach. Kibice domagają się posadzenia na ławkę Alexa Smitha. Smith to QB o znacznych i powszechnie znanych ograniczeniach, ale czy Patrick Mahomes faktycznie będzie lepszy? Kibice Chiefs powinni być ostrożni czego sobie życzą. Warto pamiętać, że Smith to pierwszy QB Chiefs, który wygrał mecz w playoffach odkąd swoją karierę kończył tu legendarny Joe Montana, a lata 2007-2013 to takie tuzy jak Brodie Cole, Tyler Thigpen, Brady Quinn i Matt Cassell. Na tym tle Smith to całkiem przyzwoity rozgrywający.

3. W zeszłym roku Aquib Talib zerwał łańcuszek z szyi Michaela Crabtree, co skończyło się bijatyką. W tym sezonie już na początku spotkania Denver i Oakland WR Raiders ostro zablokował Taliba, który… zerwał łańcuszek z szyi Crabtree, co skończyło się bijatyką.

https://twitter.com/barstooltweetss/status/934899606449737729

4. Paxton Lynch zaliczył tegoroczny debiut na QB w barwach Denver Broncos. Od razu zrobił coś, co nie udało się w tym roku żadnemu rozgrywającemu w NFL, czyli… rzucił INT przeciwko Raiders.

5. Jimmy Garoppolo wszedł po raz pierwszy na boisko w barwach 49ers w samej końcówce meczu z Seahawks. Efekt: 2/2, 18 jardów i TD. Zobaczymy czy zdoła to utrzymać przy większej próbie.

6. Cleveland Browns, San Francisco 49ers i New York Giants to pierwsze w tym roku drużyny, które straciły matematyczne szanse na playoffy. Gratulujemy!

7. Puszczanie w prime timie meczu Texans – Ravens powinno być zakazane.

8. Mohamed Sanu jako podający? W karierze 6/6, 228 jardów, 3 TD, passer rating 158,3

Exit mobile version