Na początku lat 70-tych XX wieku nie było w NFL żałośniejszej drużyny niż Pittsburgh Steelers. Przez 37 lat swojej historii tylko osiem razy zakończyli sezon na plusie i tylko raz zagrali w playoffach. Jednak kolejne lata uczyniły z nich jeden z najbardziej rozpoznawalnych klubów NFL, a dominacja ich defensywy wymusiła zmianę przepisów.
Art Rooney był wybitnym sportowcem. Reprezentował Uniwersytet Notre Dame w baseballu i futbolu. Otarł się o wyjazd na Olimpiadę w 1920 r. jako bokser. W swoim rodzinnym Pittsburghu założył półprofesjonalny klub futbolu. Długo nie mógł dołączyć do NFL. Purytańskie przepisy stanu Pensylwania zabraniały uprawiania sportu w niedzielę – dzień święty. Dopiero w 1933 r. przepis zniesiono i do NFL dołączyli Pittsburgh Pirates, przemianowani w 1940 r. na Steelers.
Powiedzieć, że byli słabi, to jak nic nie powiedzieć. Tylko Chicago/St. Louis Cardinals (dzisiejsi Arizona Cardinals) uzbierali w latach 1933-71 więcej porażek niż Steelers. Jednak Cardinals mieli na koncie przynajmniej jedno mistrzostwo NFL (1947). Steelers nie mogli pochwalić się podobnym osiągnięciem.
W 1969 r. Steelers zatrudnili Chucka Nolla. Noll spędził siedem lat jako zawodnik Cleveland Browns. Jako linebacker nie odgrywał tam wielkiej roli, ale miał okazję obserwować przy pracy Paula Browna w szczycie formy. Kolejne dziewięć lat pracował jako trener defensywy w Chargers i Colts.
37-letni szkoleniowiec nie był pierwszym wyborem Steelers. Jednak Joe Paterno, trener uczelni Penn State, odrzucił propozycję Rooneya, więc ten postanowił zatrudnić Nolla. Noll miał pozostać szkoleniowcem Steelers przez 23 sezony, dłużej niż siedmiu poprzednich trenerów razem wziętych.
Zaczęło się jednak od czystki. Nowy szkoleniowiec pozbył się większości zawodników odziedziczonych po poprzednim reżimie. Wygrał swój pierwszy mecz w NFL, ale przegrał kolejnych 13, kończąc pierwszy sezon z najgorszym w NFL bilansem.
Szybko okazało się, że Noll był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Stworzył podwaliny systemu defensywnego, a na treningach przykładał ogromną wagę do techniki. Ówcześni szkoleniowcy NFL zakładali, że zawodnicy powinni już znać wszystkie podstawy. Noll spędzał dużo czasu pracując nad tymi banalnymi, wydawałoby się, rzeczami. Dawało to świetny efekt.
Przede wszystkim jednak miał niesamowitą rękę do wybierania wybitnych zawodników w drafcie. W latach 1969-1974 wybrał dziewięciu przyszłych członków Pro Football Hall of Fame, z czego czterech w samym drafcie 1974. To wynik nie pobity do dziś.
Fatalny sezon 1969 dał Steelers #1 w drafcie 1970. W nim wzięli gwiazdora z Luizjany, rozgrywającego Terry’ego Bradshawa. Bradshaw miał problemy z przystosowaniem się do NFL i długo wydawało się, że będzie kolejnym nieudanym eksperymentem na tej pozycji. Jednak po kilku latach dojrzał i dziś jest uznawany za jednego z najlepszych rozgrywających w historii.
Co więcej, po zjednoczeniu NFL i AFL przed sezonem 1970, Steelers zgodzili się przenieść do konferencji AFC. Otrzymali za to bonus wysokości 3 mln dolarów, co pozwoliło wyprowadzić klub na prostą pod względem finansowym.
Już w 1972 r. drużyna weszła do playoffów, jednak w finale AFC musieli uznać wyższość Miami Dolphins, którzy kompletowali jedyny w historii „idealny sezon„. Mimo to zdołali wygrać pierwszy mecz playoffów w historii klubu, a zwycięskie przyłożenie, znane jako „Immaculate reception”1 legło u podstaw mitu dynastii Nolla.
W 1973 r. ponownie przegrali w playoffach z inną wielką drużyną tej epoki – Oakland Raiders. Jednak w kolejnych sześciu sezonach sięgnęli po mistrzostwo NFL aż czterokrotnie. To wyczyn, którego do dziś nikt nie powtórzył.
Mistrzowskie ekipy z lat 1974 i 1975 opierały się w ataku na konserwatywnej grze po ziemi, a RB Franco Harris był ich największą gwiazdą. W latach 1978-79 atak nakręcał Terry Bradshaw, podając do dwóch wybitnych receiverów – Lynna Swanna i Johna Stallwortha. Wszystko to łączyła absolutnie najlepsza obrona tamtej epoki – słynna Stalowa Kurtyna.
Ten pseudonim, nawiązanie do Żelaznej Kurtyny dzielącej ówczesną Europę, był efektem konkursu zorganizowanego przez jedną z lokalnych rozgłośni radiowych. Jadnak tytuł się przyjął i zapisał na kartach historii.
Za Stalową Kurtynę najczęściej uznaje się fenomenalną linię defensywną. L.C. Greenwood, Ernie Holmes i Dwight Wright byli świetni. Ale prawdziwą siłą napędową tej formacji był „Mean” Joe Greene, dwukrotny zdobywca tytułu defensora roku. Współcześnie oglądanie ich gry to dziwne doznanie. Można odnieść wrażenie, że chcą rozgrywającemu skręcić kark, połamać nogi i wyrwać ręce. Najlepiej w jednej akcji. Jednak w tamtej epoce byli nie do zatrzymania.
Tamta obrona nie ograniczała się do linii defensywnej. Linebackerzy Jack Ham i Jack Lambert oraz cornerback Mel Blount są członkami Pro Football Hall of Fame.
W 1976 r. w dziewięciu ostatnich meczach sezonu oddali tylko dwa przyłożenia i 3,1 punktu na mecz.
NFL nie mogła pozwolić na taką dominację defensywy. Może i obrona wygrywała mistrzostwa, ale to atak zapełniał krzesełka na stadionach i przyciągał widzów przed telewizory. Wielka reforma przepisów z 1978 r. ułatwiła pracę linii ofensywnej. Jeden z przepisów zyskał miano „Mel Blount rule”. Przed 1978 r. cornerbackowie mogli do woli odpychać i blokować receiverów, o ile czynili to przed podaniem i nie w plecy. W efekcie ówczesny cornerback przypominał posturą raczej współczesnego linebackera. Blount celował w takim „znęcaniu się” nad receiverami rywali, często obalając ich na ziemię zaraz po snapie. Od 1978 r. strefę, w której obrońca może inicjować kontakt przed podaniem, ograniczono do 5 jardów od linii wznowienia akcji.
Wbrew pozorom to nie nowe przepisy przyniosły kres Stalowej Kurtynie. To raczej kolejni kluczowi gracze zaczęli kończyć kariery, a ich następcy nie byli tak wybitnymi graczami. W 1982 r. nie grał już żaden z członków oryginalnej Stalowej Kurtyny. Bradshaw przeszedł na emeryturę w 1983 r., a Franco Harris rok po nim. Steelers pozostali liczącą się siłą w NFL, regularnie grywali w playoffach, ale na kolejne mistrzostwo musieli poczekać do XXI wieku.
Zostań mecenasem bloga: