Dobra wiadomość jest taka, że sezon 2020 ruszy zgodnie z planem. Zawodnicy NFL i liga ustalili zmiany w CBA które mają obowiązywać w tym sezonie i umożliwić rozegranie pełnych 16 meczów i rozszerzonych playoffów. Zła wiadomość jest taka, że nie wiemy jak będzie to wyglądało w praktyce, bo nikt jeszcze nie próbował uruchomić rozgrywek na taką skalę.
Odwołany preseason
Liga zgodziła się na postulat zawodników, by odwołać wszystkie mecze przedsezonowe. Po raz pierwszy w historii współczesnej NFL zawodnicy przystąpią do sezonu bez „rozruchu”. To może mieć wpływ na urazy. Na pewno będzie miało wpływ na wszystkich niewybranych w drafcie debiutantów (UDFA), dla których mecze przedsezonowe stanowią tradycyjnie okazję, by pokazać się z dobrej strony i załapać na miejsce w drużynie. W tym roku przed nimi dużo trudniejsze wyzwanie.
Także sędziowie nie będą mieli preseason. Co prawda zmiany w przepisach na ten rok nie są wielkie, ale i tak dobrze byłoby je przetestować w praktyce przed startem rozgrywek. Jednak ze względów epidemicznych sędziowie nie będą odwiedzali klubów i sędziowali wewnętrznych sparingów, co jest tradycją podczas obozów przygotowawczych.
Warto wiedzieć, że arbitrzy i NFL nie zawarli jeszcze porozumienia odnośnie zasad dla „zebr” w związku z pandemią.
Nowe zasady obozów przedsezonowych
Po weekendzie zawodnicy mogą zameldować się w klubach na start obozów przygotowawczych. Jednak te będą wyglądały zupełnie inaczej niż w poprzednich sezonach. Przede wszystkim nie ma mowy o wyjazdach – wszystkie zgrupowania na własnych obiektach.
Na początku każdy zawodnik będzie musiał przejść dwa testy na obecność wirusa SARS-Cov-2 w ciągu czterech dni. Jeśli wyniki będą negatywne (tj. nie stwierdzą obecności wirusa), będzie mógł wejść do klubowego obiektu i zacząć treningi. Jednak jednorazowo w budynku będzie mogło przebywać najwyżej 80 zawodników.
Następnie przez dwa tygodnie każdy „czysty” zawodnik będzie przechodził codzienne badania na obecność wirusa. Jeśli współczynnik zakażeń wyniesie poniżej 5%, po dwóch tygodniach testy będą robione co dwa dni, a nie codziennie.
Dopiero 3 sierpnia będą się mogły zacząć właściwe treningi, choć na zasadzie fazy I OTA, czyli praca nad siłą i kondycją. Treningi w padach, czyli właściwy camp przedsezonowy ruszają 17 sierpnia. Maksymalnie 14 treningów pełnym oporządzeniu w czasie całego obozu. To znaczy, że debiutanci dostaną jedynie garstkę okazji do wykazania się przed trenerami.
Pełne zasady znajdziecie w e-mailu rozesłanym przez NFLPA (związek zawodowy zawodników NFL).
Pewną osłodą dla debiutantów jest rozszerzenie składów treningowych (practice squadów) do 16 osób (z 10 przed rokiem). Te dodatkowe 6 miejsc może decydować o futbolowym być albo nie być wielu uzdolnionych zawodników, którzy z tego czy innego względu nie zostali wybrani w tegorocznym drafcie.
Jeśli któryś z zawodników okaże się „COVID-o pozytywny”, trafi na specjalną listę kontuzjowanych. Będzie mógł z niej wrócić, gdy tylko testy pokażą, że jest „czysty”. Nie będzie minimalnego czasu przebywania na „COVID-owej IR”, co znaczy, że taki gracz nie będzie blokował miejsca w składzie, a z drugiej strony nie będzie obowiązkowo tracił pół sezonu, jak ma to miejsce na normalnej liście kontuzjowanej.
Zawodnicy NFL mogą „wypisać się” z sezonu 2020
Każdy zawodnik NFL dostał możliwość „wypisania się” na życzenie z nadchodzącego sezonu. Jeśli znajduje się na liście ryzyka, otrzyma 350 tys. dolarów za cały sezon, który będzie mu się liczył do limitu potrzebnego do wejścia na rynek wolnych agentów. Jeśli nie dotyczą go czynniki ryzyka, wówczas dostanie zaledwie 150 tys. dolarów za sezon. Umowy takich graczy zostają zawieszone na czas epidemii, tj. po powrocie będą mieli do „odsłużenia” tyle samo czasu na takich samych warunkach jak przed sezonem 2020.
Ryzyka uprawniające do wyższych poborów to wszystkie czynniki, które amerykańskie Centers for Disease Control and Prevention (CDC) określiło jako zwiększające ryzyko poważnych powikłań w następstwie COVID-u. Wśród nich są m.in. astma, anemia czy nowotwory.
Jedynym wyjątkiem jest wysoki indeks BMI. Generalnie oznacza to otyłość, która jest chorobą zwiększającą prawdopodobieństwo COVID-owych powikłań. Jednak w przypadku zawodowych sportowców „otyłe” BMI jest czymś normalnym, bo mają bardzo dużo gęstej, a więc i ciężkiej tkanki mięśniowej. Tymczasem BMI bierze pod uwagę tylko kilogramy, bez uwzględniania procentowej zawartości tłuszczu w organizmie. Innymi słowy według BMI Aaron Donald cierpi na otyłość. Nic więc dziwnego, że wysokie BMI nie uprawnia w NFL do wyższych COVID-owych benefitów.
Pierwszym graczem, który wypisał się z nadchodzącego sezonu, jest OG Laurent Duvernay-Tardif z Kansa City Chiefs, który jest jedynym lekarzem wśród aktywnych graczy NFL. Duvernay-Tardif pracuje z chorymi na COVID w Montrealu i uznał, że tam jest bardziej potrzebny niż na boisku, a godzenie ze sobą tych dwóch ról, jak robił to wcześniej, w obecnej sytuacji epidemicznej nie jest możliwe.
Zawodnicy NFL mogą zgłaszać rezygnację z gry w nadchodzącym sezonie do wtorku 28 lipca amerykańskiego czasu.
Niższe salary cap na sezon 2021
Wiadomo że pandemia COVID-19 spowoduje spadek przychodów ligi, a więc i limitu płac dla zawodników. Pytanie tylko o ile. Na pewno w sezonie 2021 salary cap nie zostanie ustawione niżej niż 175 mln dolarów. To dobra wiadomość dla zawodników, bo niektóre projekcje mówiły o spadku do poziomu 150 mln. Jeśli spadek będzie nakazywał obniżyć limit płac poniżej 175 mln, „brakująca” kwota zostanie odjęta w trzech kolejnych latach.
Dynamiczny wzrost salary cap przed 2020 r. i przewidywany gigantyczny wzrost przychodów ligi po nowych umowach telewizyjnych sprawił, że część klubów będzie miała spore problemy nawet przy 175 mln. Przede wszystkim Eagles i Saints.
Zapewne za rok na rynek trafi całą masa weteranów, którzy zostaną zwolnieni w celu zmieszczenia się pod salary cap. Debiutantom i tak płaci się z góry określoną stawkę, na graczach na pensji minimalnej nie da się oszczędzić, a wielkich gwiazd nikt nie ruszy. Ucierpią głównie starterzy zarabiający w okolicach 5-10 mln.
Czy kibice będą przychodzili na mecz?
Biorąc pod uwagę generalną beztroskę Amerykanów mimo fatalnej sytuacji epidemicznej odpowiedź brzmi: na pewno przyjdą. Jeśli się im pozwoli. Z 60 tys. fanów Atlanty Falcons, którzy są zapisani na karnety na sezon, zaledwie niespełna 200 osób poinformowało, że w obecnej sytuacji rezygnują z przychodzenia na stadion.
Na pewno wiadomo, że jeśli kibice zostaną wpuszczeni na stadiony, będą mieli obowiązek zakrywania nosa i ust, czyli noszenia maseczek. Jednak oba nowojorskie kluby (Jets i Giants) już zapowiedziały, że na ich meczach domowych fanów nie zobaczymy. I to mimo że w Nowym Jorku epidemia powoli wygasa.
Inne kluby ogłosiły, że ograniczą liczbę wejściówek do ok. 20% pojemności stadionu. Jednak jeśli sytuacja radykalnie się nie poprawi, nawet te 20% jest wątpliwe. W USA pierwszeństwo w tym zakresie mają regulacje stanowe, a wiele stanów zakazuje udziału w tego typu imprezach.
Czyli sezon gramy normalnie?
Teoretycznie tak. Czemu teoretycznie?
Sytuacja NFL jest bezprecedensowa. Zawodnicy i niezbędny klubowy personel w całej lidze to ok. 6 tys. osób pozostających w bliskim fizycznym kontakcie. Nie ma możliwości grania w „bańce”, jak robi to NBA. Zakażenia wśród tych osób zdarzą się na pewno. Pytanie jak liga się z tym upora i czy któregoś dnia nie okaże się, że za dwa dni mecz, a w drużynie połowa zawodników wylądowała na COVID-owej IR.
Z naszego, polskiego punktu widzenia najważniejsze jest, że sezon ruszy. Większość zawodników zobaczymy w akcji. Gdyby priorytetem NFL było bezpieczeństwo, rozgrywki w tym roku zostałyby odwołane. Ale tu chodzi o biznes, a biznes niemal zawsze wygrywa z bezpieczeństwem. Zwłaszcza gdy chodzi o naprawdę wielkie pieniądze.