Site icon NFL Blog

NFL przed sezonem 2017: AFC North

AFC North to jedna z najbardziej fizycznych dywizji w NFL. Tyle że ostatnie lata to jej lekki kryzys. Pittsburgh Steelers to klasa AFC, ale Bengals i Ravens złapali zadyszkę. Browns są w drugim roku wielkiej odbudowy, ale na efekty zapewne przyjdzie poczekać przynajmniej do przyszłego roku.

 

Pittsburgh Steelers

Stalowi nie zmienili za wiele od zeszłego sezonu. W końcu należą do najbardziej konserwatywnych drużyn w NFL, od 1969 r. mieli zaledwie trzech trenerów. Poza tym jeśli grasz w finale konferencji to niepotrzebna ci rewolucja.

Najważniejsze jest to, co się nie wydarzyło. A mianowicie QB Ben Roethlisberger nie ogłosił emerytury, z czym nosił się publicznie w styczniu. Postanowił jednak wrócić na swój czternasty sezon w roli pierwszego rozgrywającego Steelers. Po rocznym zawieszeniu do składu powraca szybki WR Martavis Bryant, który powinien jeszcze wzmocnić ofensywę, którą Fiitball Outsiders sklasyfikowali na siódmym miejscu w NFL w ubiegłym roku.

Udało się podpisać nową umowę z WR Antonio Brownem, która wiąże go z klubem do 2021 roku, nie udało się natomiast w przypadku RB Le’Veona Bellla, który będzie grał na franchise tagu. Podobno Bell chce być opłacany jako najlepszy RB plus drugi WR i odrzucił ofertę 60 mln/5 lat. Tyle że nie ma na to szans. Bell jest jednym z najlepszych RB w NFL, ale jeszcze ani razu w ciągu czterech lat nie dograł sezonu do końca bez kontuzji. Co więcej rynek RB jest w permanentnym trendzie spadkowym i raczej nie ma szans na jego odwrócenie w najbliższym czasie.

Ofensywa Steelers może być nieco lepsza, o ile kontuzje ominą najlepszych graczy, natomiast pozostają znaki zapytania po stronie obrony. Na kolejny sezon wrócił nieśmiertelny LB James Harrison. Choć w wieku 39 lat pozostaje produktywnym pass rusherem, to jednak nie jest graczem, który mógłby przebywać na boisku 80-90% snapów. Niemniej pass rush raczje nie będzie atutem Pittsburgha, podobnie jak cała defensywa, chyba że debiutanci wkomponują się w drużynę znacznie szybciej niż to normalne.

AFC nie wygląda w tym roku na specjalnie mocną, więc status quo nie jest najgorszą wiadomością dla Steelers. Z drugiej strony kto się nie rozwija, ten się cofa…

 

Baltimore Ravens

Kruki wciąż pozostają zakładnikami mistrzostwa, które zdobyli w 2012 r. Joe Flacco rozegrał wówczas najlepsze cztery mecze z rzędu w życiu, zgarnął MVP Super Bowl i podpisał kosmiczny kontrakt, który, po renegocjacjach, obciąża koszmarnie salary cap Ravens. Jego przeszło 24,5 mln to największe uderzenie w czapkę ze wszystkich zawodników w NFL. A mówimy o rozgrywającym, który statystycznie spisuje się znacznie poniżej przeciętnej (nie licząc nieco lepszego sezonu 2014).

Zobacz pozostałe dywizje:

AFC East

AFC South

AFC West

NFC East

NFC North

NFC South

NFC West – 3 września

Co więcej Flacco może nie być gotowy na start sezonu. Wciąż nie trenuje z zespołem, a oficjalnym powodem jest „sztywność” („stiffness”) pleców. Cóż, wszelkie naciągnięcia i skurcze już dawno byłyby wyleczone, więc spekuluje się, że w grę mogą wchodzić jakieś problemy z kręgosłupem, może pęknięty dysk. A jeśli twoją drugą najlepszą opcją jest Ryan Mallett, to nawet przepłacony Joe Flacco zaczyna wyglądać dobre.

Długo wydawało się, że Flacco nie będzie miał do kogo podawać. Ravens stracili niemal wszystkich WR, którzy cokolwiek pokazali w NFL, na czele ze Stevem Smithem, który wybrał emeryturę. Jednak w czerwcu trafiła im się nie lada gratka i zdołali pozyskać Jeremy’ego Maclina, niespodziewanie zwolnionego z Kansas City. Do tego za minimalną pensję ściągnęli Danny’ego Woodheada, który, o ile jest zdrowy, stanowi duże zagrożenie jako reciver z głębi pola.

To jednak wcale nie znaczy, że będą bardzo groźni w ataku, nawet z Flacco za centrem. Maclin, Woodhead i Mike Wallace (zakładając, że  będzie zdrowy i produktywny) to nie kombinacja marzeń. Dodatkowo drugi rok z rzędu z Baltimore uciekł najlepszy liniowy. Rok temu był to Kelechi Osemele, w tym roku RT Ricky Wagner. Następców za bardzo nie widać.

Na plus należy zapisać wzmocnienia w secondary. Z Arizony doszedł safety Tony Jefferson, a z Dallas CB Brandon Carr. To daje Ravens naprawdę solidną i głęboką trzecią linię obrony, która będzie im bardzo potrzebna. Od linii defensywnej raczej nie powinni oczekiwać większego wsparcia. Ravens wydali tak dużo na nowy kontrakt potężnego Brandona Williamsa, że musieli oddać za półdarmo Tima Jerrigana do Eagles i nie podeszli nawet do walki o Lawrence’a Guya, który skończył w Nowej Anglii na skromnym kontrakcie w wysokości 13,4 mln/4 lata. W efekcie nie do końca wiadomo kto będzie generował pass rush, a bez pass rushu nawet najlepsza secondary nie wytrzyma wiecznie.

W Baltimore mieli dość ograniczone pole manewru i zrobili ile się dało. Niestety to raczej nie wystarczy, by zakwalifikować się do postseason.

 

Cincinnati Bengals

Sezon Bengals zależy od dwóch rzeczy: linii ofensywnej i zdrowia. Niestety oba stoją pod znakiem zapytania.

W zeszłym roku WR A.J. Green i TE Tyler Eiffert zagrali razem tylko trzy spotkania. Bengals zdobywali w nich średnio 26 punktów na mecz. W pozostałych? 19.

Do tej dwójki dołącza #9 tegorocznego draftu, WR John Ross, który biega 4,22 na 40 jardów i powinien skłonić rywali do cofnięcia secondary, otwierając środek boiska dla Eifferta.

Tyle że Dalton nie poda do żadnego z tej trójki, jeśli sekundę po snapie dostanie potężne uderzenie od defensywy rywali. Tymczasem linia, słaba już przed rokiem, stała się jeszcze słabsza. OT Andrew Whitworth i OG Kevin Zeitler odeszli odpowiednio do Rams i Browns. Ich następcy, Cedric Ogbuechi i Jake Fisher, jak do tej pory nie pokazali, że potrafią grać na choćby zbliżonym poziomie. Do drużyny wrócił Andre Smith, ale jego ostatni sezon w Bengals (dwa lata temu) nie pozostawił po sobie dobrych wspomnień. Jeśli linia nie „zaskoczy”, to żadne wzmocnienia wśród reciverów nie pomogą.

Co po drugiej stronie piłki? Obrona Bengals, niegdyś czołowa w lidze, powoli osunęła się w przeciętność. Udało się zatrzymać CB Dre Kirkpatricka, w drafcie wzięli kilku uzdolnionych defensywnych liniowych, ale trudno opierać nadzieje na debiutantach.

Jeśli w Cincy chcą wrócić do playoffów, musi ich tam wprowadzić ofensywa. A ta zdoła to zrobić tylko, jeśli będą potrafili ochronić Andy’ego Daltona. Powodzenia.

 

Cleveland Browns

O offseasonie Browns szerzej pisałem w tekście Moneyball odbudowuje Cleveland Browns, więc zainteresowanych oodsyłam do niego. Teraz skupię się raczej na prognozie.

Browns są w drugim roku swojej odbudowy i powinny zacząć pojawiać się pierwsze efekty, o ile Hue Jackson poukłada odpowiednio tę gromadę młokosów. Jednak na ich niekorzyść działa brak rozgrywającego.

Pozyskiwanie rozgrywającego to w NFL kompletna loteria i to loteria z bardzo kiepskimi szansami. Mimo prób w Ohio nie udał się pozyskać Jimmiego Garoppolo i wydaje mi się, że Sashi Brown czeka na kolejny offseason, by złożyć Garoppolo ofertę nie do odrzucenia. W międzyczasie mogą sprawdzić czy DeShone Kizer nie jest przypadkiem kolejnym Russelem Wilsonem/Dakiem Prescottem.

Browns w tym sezonie powinni być lepsi, bo trudno być gorszym niż 1-15. Ale to rok 2018 będzie prawdziwym testem dla ekipy budowanej przez Browna i DePodestę.

 

Mój typ: Dywizja dla Steelers, Bengals będą balansowali na krawędzi playoffów, ale do nich nie wejdą. Ravens zaliczą regres i będą mieli podobny bilans jak Browns, czyli w okolicy 4-5 zwycięstw.

 

P.S. Pamiętaj, żeby polubić fanpage na Facebooku, gdzie w sezonie będę krótko podsumowywał na gorąco obejrzane mecze. Z kolei na Twitterze znajdziecie opinie na żywo, w trakcie spotkań.

Exit mobile version