W niedzielny wieczór na oczach całych Stanów Chicago Bears udowodnili, że mają najlepszą defensywę w NFL A.D. 2018. Imponująca wygrana pokazała, że produktywną ofensywę Rams można kompletnie zdusić, a Matt Nagy awansował do czołówki kandydatów do tytułu Trenera Roku.
W podsumowaniu tygodnia odwiedzimy NFC East, która niemal na pewno padnie łupem Kowbojów. Przyjrzymy się sytuacji przed playoffami w AFC, która jakimś cudem stała się jeszcze bardziej pogmatwana. A także zobaczymy co wspólnego miał ostatni Thursday Night Football z Super Bowl XLIX. Zaczynamy jednak od Chicago Bears i ich obrony.
Pamiętasz czasy, gdy ulubione magazyny się prenumerowało albo kupowało w kiosku? NFL Bloga nie musisz kupować, ale możesz zaprenumerować! Za 5 zł miesięcznie możesz zostać Patronem, a za 10 zł miesięcznie dołączyć do tajnej grupy na Facebooku, gdzie dzielę się niepublikowanymi nigdzie indziej krótkimi refleksjami futbolowymi oraz planami związanymi z blogiem i sprawami okołoblogowymi. Kliknij tu, żeby wesprzeć twórcę bloga.
Nowy Legion of Boom?
Wygrana nad LA Rams udowodniła wszystkim niedowiarkom, w tym mi, że Chicago Bears naprawdę mają najlepszą defensywę w NFL. Nie chodzi tylko o styl, ale przede wszystkim o rywala.
Sean McVay nie na darmo znany jest jako jeden z najbardziej kreatywnych umysłów ofensywnych ostatnich lat. Jak zauważyła Lindsey Thiry z ESPN, był to 79. mecz w karierze Seana McVay’a (sezon zasadniczy i playoffy) w roli playcallera (OC i HC). Dopiero po raz drugi jego ofensywa nie zdołała zdobyć choćby jednego przyłożenia. To dopiero drugi raz, gdy Rams pod jego wodzą popełnili cztery straty i pierwszy raz, gdy Jared Goff rzucił 4 INT w jednym meczu.
Naturalnie Rams nie zagrali wielkiego meczu. Goff popełnił sporo błędów, jego reciverzy upuszczali podania, a holder źle ustawił piłkę przy kopnięciu z pola. Jednak wiele z błędów Goffa wynikało z dużej presji. QB Rams bardzo poprawił się od debiutanckiego sezonu i nie panikuje już tak w kieszeni. Jednak nawet najlepsi rozgrywający zaczynają się gubić pod nieustanną presją. Goff został uderzony w kieszeni osiem raz, a sytuacji, gdy mógł podać z zupełnie czystej kieszeni było bardzo mało.
Ofensywa podaniowa Rams, zwłaszcza bez Coopera Kuppa, ma swoje słabości. To było widać już przed tygodniem w meczu z Detroit. Ale wtedy na ratunek na białym koniu przybył Todd Gurley, który wyrwał zwycięstwo po ziemi. W niedzielę Gurley był bezradny. Zaliczył 28 jardów w 11 biegach, a większość jego akcji kończyła się w okolicy linii wznowienia akcji. Linia ofensywna nie potrafiła mu kreować ścieżek biegowych, a choć Gurley miał przebłyski geniuszu (np. wyrwanie się z objęć Leonarda Floyda w czwartej kwarcie), to jednak przez większość meczu dobrze tacklujący defensorzy nie pozwalali mu na wiele po pierwszym kontakcie.
Tegoroczna formuła Chicago Bears jest niezwykle podobna do mistrzowskiej formuły Seattle Seahawks z lat 2012-2015. Wszystko zaczyna się od agresywnego, wszechstronnego frontu, który potrafi zarówno atakować rozgrywającego, jak zdusić grę biegową. Linia ofensywna Rams to ponadprzeciętnie dobra formacji, a Bears momentami ją ośmieszali. Akiem Hicks, Bryce Callahan i Leonard Floyd robią kawał fantastycznej roboty. Jednak przede wszystim to Kahalil Mack spędza sen z oczu ofensywnym liniowym i quarterbackom. W niedzielę Rams go podwajali, potrajali, a on i tak zaliczył sack i dwa QB hity.
Jednak na nic dobra linia, jeśli nie wspiera jej secondary. Współcześni QB pozbywają się piłki z rąk sprawniej niż kiedykolwiek wcześniej, więc jeśli DB nie zrobią swojej roboty, nawet najlepszy pass rush nic nie wskóra. Tutaj jeszcze mocniej widać podobieństwo do Seahawks. A wszystko dzięki Eddiemu Jacksonowi. Może narażę się niektórym fanom Miśków, ale drugoroczny safety to dla mnie kandydat do nagrody racza roku, nawet przed Mackiem. Większość fanów może nie kojarzyć tego zawodnika. Jednak to on stanowi o sukcesie całej secondary.
W obronie Bears Jackson pełni funkcję Earla Thomasa – free safety o niesamowitym przeglądzie gry i zasięgu. Jego obecność pozwala cornerbackom grać agresywniej i kolekcjonować przechwyty i przerwane podania, tak jak Richard Sherman, Brandon Browner i Byron Maxwell kolekcjonowali je przy Thomasie. To nie przypadek, że żaden z CB Seattle nie grał równie dobrze bez Thomasa za plecami.
Kyle Fuller i Prince Amukamara – dwaj weterani, którzy nagle mają „breakout season”. To nie przypadek. Dzięki Jacksonowi mogą grać agresywnie, atakować receiverów i przecinać w ciemno krótkie ścieżki, bo wiedzą, że za plecami mają kolegę, który wyczyści każdy fuckup.
Jak ma się defensywna siła Bears do bezprecedensowego wzrostu skuteczności ofensyw? Warto zwrócić uwagę, że Bears nie są najlepszą obroną w NFL, jeśli weźmiemy pod uwagę tradycyjne wskaźniki. Są na trzecim miejscu pod względem traconych punktów i jardów. Tradycyjna miara defensywy podaniowej – oddawane jardy na mecz, sytuuje ich na 9. miejscu w lidze, a defensywę biegową na 2. Rywale zdobyli 21 TD podaniowych, co ustawia Miśki w okolicach ligowej średniej.
Dlaczego więc z przekonaniem piszę, że Bears to najlepsze tegoroczna obrona NFL i porównuję ją do legendarnego Legion of Boom? Bo Chicago to obrona nowego typu. Nie próbuje zatrzymać rywali i wymusić punty. Ich celem jest zabranie piłki.
Oddali 21 TD, ale mają na koncie aż 25 INT. Są jedyną drużyną w lidze, która ma więcej przechwytów niż oddanych przyłożeń podaniowych. Rozgrywający rywali Bears mają najgorszy passer rating. I to zdecydowanie najgorszy. Różnica między Bears a drugimi Jaguars jest większa niż między Jaguars i 15. w tej klasyfikacji Chiefs. Chicago pozwalają QB rywali na najgorszy w lidze wskaźnik ANY/A, a różnica między nimi i 2. w klasyfikacji drużyną jest większa niż między 2. i 12. Są jedyną drużyną w tegorocznej NFL, w której obrona podaniowa generuje dodatni wskaźnik oczekiwanych punktów dodanych (Expected Points Added, EXP w tabelach Pro Football Reference).
Zatrzymajmy się na moment przy tym ostatnim. EPA to podstawa wszelkich nowoczesnych statystyk. Pokazuje jak formacja spisuje się w stosunku do przeciętnej, biorąc pod uwagę sytuację na boisku. Dla przykładu, jeśli 1&10 na 25. jardzie generuje średnio 5 jardów dla ofensywy (wartość przykładowa, niezgodna z rzeczywistą), to wszystko ponad 5 jardów to dodatnie EPA dla ataku, wszystko poniżej dodatnie EPA dla obrony. 31 z 32 drużyn NFL ma ujemne EPA w obronie podaniowej, czyli radzi sobie gorzej niż przeciętna historyczna obrona. To miara eksplozji ofensywnej w tym roku. Bears jako jedyni są na plusie. A odstęp między nimi, a drugą w tym względzie drużyną jest większy niż między 2. i 15.
Na marginesie – Bears mają też najlepsze EPA w obronie biegowej, ale tam są po prostu najlepsi, bez deklasowania konkurencji,.
Jedyne co może martwić fanów Bears to postawa ich ofensywy. Trzeba przyznać, że trener Matt Nagy znakomicie przygotował się do meczu z Rams. Wiedział, że obrona Rams jest groźniejsza w grze podaniowej niż biegowej, więc biegał. Dużo i skutecznie.Jest też bardzo kreatywny, czego koronnym dowodem jest jedyne przyłożenie w meczu, gdy z personelu 6 OL, 4 DL i 1 QB Bears rzucili podanie, które złapał rezerwowy OT występujący w tej akcji w roli tight enda.
Martwić może natomiast słaba postawa rozgrywającego, Mitcha Trubiskiego. Nawet biorąc poprawkę na przerwę spowodowaną urazem, Trubisky zagrał po prostu źle, popełniając całą masę niewymuszonych błędów. Gdyby defensywa zagrała odrobinę mniej fenomenalny mecz, zaprzepaściłby wysiłki kolegów. Wszystkie przechwyty Trubiskiego były pudłami z czystej kieszeni. Kilka raz fatalnie przestrzelił swoich receiverów, nawet przy podaniach za linię wznowienia akcji.
Defensywa Chicago bez wątpienia jest formatu mistrzowskiego. Ale jeśli ofensywa nie dotrzyma tempa, to Bears nie mają co marzyć o Super Bowl. Zwłaszcza że decydujące mecze będą rozgrywane nie w mroźnym i wietrznym Chicago, a w ciepłym Los Angeles lub pod dachem Superdome w Nowym Orleanie.
Cowboys wygrywają NFC East
Mecze wewnątrz dywizji pod koniec sezonu często mają wagę quasi-playoffów. Nie inaczej było w Dallas, gdzie wciąż aktualni mistrzowie NFL Philadelphia Eagles stanęli przed ostatnią szansą na obronienie tytułu w dywizji. Wygrana pozwoliłaby się im zrównać z Cowboys na czele NFC East, a biorąc pod uwagę sytuację w Giants i Redskins tylko te dwie drużyny liczyły się w walce o dywizję.
Trzeba przyznać, że Dallas robili co w ich mocy, by pozwolić Orłom pozostać w grze. Przeważali całe spotkanie, ale raz po raz strzelali sobie w stopę. W pierwszej połowie w trzech kolejnych seriach zagrali w sumie 33 snapy, zdobyli 201 jardów i… 3 punkty. W grze Cowboys raził brak skuteczności i polotu. Rozgrywający Dak Prescott cofa się w rozwoju. Po świetnym sezonie debiutanckim dwa kolejne są znacznie słabsze. W niedzielę na papierze zagrał znakomite spotkanie – 42/54, 455 jardów, 3 TD. Jednak zostawił na boisku całą masę jardów i punktów. Pudłował podania do otwartych recevierów, a większość celnych podań było checkdownami do Ezekiela Elliotta. Elliott złapał 12 piłek, ale zrobił z tego jedynie 79 jardów.
Prawdziwym bohaterem Cowboys był Amari Cooper. Wide receiver raz po raz uwalniał się od krycia, a Prescott czasami podawał celnie w jego kierunku. Cooper skończył mecz z 217 jardami i 3 TD, w tym decydującym przyłożeniem w dogrywce, ale mógł mieć na koncie jeszcze więcej. Był to pierwszy mecz receivera Cowboys na 200 jardów odkąd w 2012 r. dokonał tego Dez Bryant w przegranym meczu przeciwko Saints.
O ile obrona Dallas gra dobrze od miesiąca i to głównie dzięki niej Cowboys niespodziewanie wrócili do walki o playoffy, o tyle ofensywa wciąż nie jest playoffowego kalibru.
W takim razie jakim cudem Cowboys jednak wygrali to spotkanie? No cóż, po prostu Eagles zagrali znacznie słabiej. Drużyna Douga Pedersona jest tylko cieniem mistrzowskiego składu sprzed roku. Pamiętacie jak to rok temu wszyscy zachwycali się obłędnymi wskaźnikami Carsona Wentza w trzecich próbach? W niedzielę konwertował tylko 1/9. Gra biegowa Orłów praktycznie nie istnieje, linia ofensywna gra fatalnie, a i Wentz nie spisuje się zbyt imponująco, choć sporo problemów to zasługa słabej ochrony rozgrywającego.
Cowboys w praktyce wygrali dywizję. Mają dwa mecze przewagi nad Eagles i dwa wygrane bezpośrednie mecze. Teoretycznie komplet wygranych Egales i komplet porażek Cowboys może jeszcze odwrócić sytuację, ale trudno się spodziewać takiego rozwiązania. Orły jeszcze nie wypadły z walki o playoffy – mają tylko pół wygranej straty do ostatniego miejsca premiowanego dziką kartą.
Tłok w AFC
Niemal wszystkie czołowe drużyny AFC przegrały w tym tygodniu swoje mecze. Wyjątkowo spektakularnie zrobili to Patriots (o tym za chwilę), ale sensacyjnie przegrali też Steelers (z Raiders), a Colts przerwali serię wygranych Texans. To oznacza, że sytuacja w tabeli robi się coraz ciekawsza.
Chiefs, którzy wygrali z Ravens, są już niemal pewni pierwszego miejsca po sezonie zasadniczym. Największym zagrożeniem są dla nich Chargers, którzy mają drugi najlepszy bilans, ale są dopiero na piątym miejscu, bo nie są liderami dywizji. W ten czwartek będą mieli ostatnią szansę na dogonienie Chiefs w bezpośrednim meczu.
O drugie miejsce premiowane dziką kartą walczy wciąż pięć zespołów. Ravens, Colts, Dolphins i Titans mają bilans 7-6. Szanse mają też Broncos z bilansem 6-7.
W AFC North Steelers po trzech porażkach z rzędu mają tylko pół wygranej przewagi nad Ravens, a w perspektywie mecze z Patriots i Saints. Ravens mają łatwiejszy kalendarz (TB, @LAC, CLE) i Stalowi wciąż nie mogą być pewni udziału w postseason.
Biec czy nie biec, oto jest pytanie?
Pamiętacie Super Bowl XLIL? Seattle Seahawks o krok od obrony tytułu. Piłka na pierwszym jardzie. I Russell Wilson rzuca przechwyt do Malcolma Butlera. Do dziś (jak możecie zobaczyć w podlinkowanym filmiku), masa osób twierdzi, że to był głupi playcall, że trzeba było biec. Tuż po Super Bowl broniłem tej decyzji, a w czwartkowym meczu zdarzyła się sekwencja, która potwierdza, że bieganie, gdy wszyscy wiedzą co będzie grane, wcale nie jest skuteczne.
8:17 do końca drugiej kwarty, Jaguars przegrywają 2:7, mają 2&goal na 1 jardzie. Bliźniacza sytuacja jak w Super Bowl, choć oczywiście waga znacznie mniejsza. Jaguars dwukrotnie próbowali wbijać się Leonardo Fournettem – ciężkim RB, nieco w typie Marshawna Lyncha. Dwa razy został zatrzymany na linii wznowienia akcji, a Jags stracili piłkę po nieudanej czwartej próbie.
Analiza wsteczna zawsze skuteczna. Ale bieganie z ciężkich formacji to znacznie mniej pewna zagrywka, niż wydaje się analitykom oceniającym „na oko”.
Tydzień w skrócie:
1. Z notatnika statystyka:
– Frank Gore (Dolphins) awansował na czwarte miejsce wśród zawodników, którzy zdobyli najwięcej jardów z gry w karierze. Ma ich na koncie 18 530 i wyprzedził La Dainiana Tomlinsona.
– Aaron Rodgers (Packers) ma już na koncie 368 podań z rzędu bez INT. To rekord NFL. Poprzednim rekordzistą był Tom Brady z wynikiem 358
– Tom Brady (Patriots) ma na koncie 582 podania na TD w sezonie zasadniczym i playoffach i został samodzielnym liderem wszechczasów w tej kategorii.
– Julio Jones (Falcons) przekroczył 1400 jardów po złapanych podaniach piąty sezon z rzędu. To najdłuższa seria w historii NFL.
– Eli Manning (Giants) został siódmym QB w historii z 55 tys. jardów podaniowych w karierze.
– Larry Fitzgerald (Cardinals) złapał 1285 podań w barwach swojego klubu. Żaden inny receiver w historii NFL nie złapał tak wiele podań dla jednej drużyny.
2. New Orleans Saints wygraną nad Tampa Bay Buccaneers zapewnili sobie wygraną w NFC South. Po raz pierwszy w historii klubu wygrali dywizję dwa lata z rzędu.
3. Powrót do przeszłości w Seattle? Nie pamiętam czy kiedykolwiek widziałem mecz NFL, w którym QB wygrywającej drużyny zdobywa 72 jardy w 20 podaniach. Za to po ziemi Seahawks zaliczyli 214 jardów i odnieśli bezcenne zwycięstwo, dzięki któremu są o krok od playoffów. Przegrani Vikings, o dziwo, też wciąż są na miejscu premiowanym awansem, mimo bilansu 6-6-1. Tylko sześć drużyn z NFC ma bilans .500 lub lepszy.
4. Trzy tygodnie temu rozgrywający Redskins Alex Smith doznał skomplikowanego złamania nogi. Po operacji wciąż nie wyszedł ze szpitala, bo wdała się infekcja. Jego powrót na start sezonu 2019 jest wątpliwy, a dalsza kariera stoi pod znakiem zapytania. Warto pamiętać, że 31 mln pensji Smitha w latach 2019-2020 jest w pełni gwarantowanych od kontuzji, więc nawet jeśli nie będzie zdolny do gry zostaną mu wypłacone i będą liczyły się przeciwko salary cap Redskins.
5. Oakland Raiders zwolnili GM-a Reggiego McKenziego, który pełnił tę rolę w Raiders od sezonu 2012. McKenzie przegrał walkę o władzę z Jonem Grudenem, który zdążył już oddać jego najlepsze wybory w drafcie (Khalila Macka i Amari Coopera). Jego kadencja nie była pasmem sukcesów – tylko jeden sezon z dodatnim bilansem i playoffami. Z drugiej strony były to pierwsze playoffy od sezonu 2002, a McKenzie odziedziczył zespół w fatalnej sytuacji – 30 mln nad salary cap, więc musiał ciąć równo z trawą (74 mln martwych dolarów w dwa następne lata) i bez picku pierwszej rundy 2012 i drugiej rundy 2013 (oddane przez Hue Jacksona za Carsona Palmera i Jasona Campbella). McKenzie nie miał dobrych draftów, ale wyciągnął drużynę z potężnego bagna i sprawił, że zaczęła się liczyć. A potem przyszedł Jon Gruden.
6. RB Titans Derrick Henry zaliczył przeciwko Jaguars 238 jardów biegowych i 4 TD. Potrzebował do tego zaledwie 17 biegów, co daje średnią 14 jardów na bieg. Jest to najlepsza średnia w historii dla gracza z minimum 17 biegami w meczu, ale trzecia, jeśli popatrzymy na zawodników z minimum 15 biegami i piąta, jeśli weźmiemy pod uwagę minimum 10 biegów. Warto jednak zwrócić uwagę, że Henry jest jedynym zawodnikiem na tej liście z 4 przyłożeniami, więc i tak mówimy o jednym z najlepszych biegowych występów w historii NFL.
7. No look pass zdarza się również w NFL
Patrick Mahomes, you're kind of ridiculous. pic.twitter.com/OEdoeY9c6c
— Joe Bryant (@Football_Guys) December 9, 2018
8. Patriots, jak niemal co roku przegrali w Miami. jednak tegoroczny styl, w jakim stracili zwycięstwo w ostatniej akcji, to coś niesłychanego
#DOLPHINS BEAT THE #PATRIOTS. IT'S A MIAMI MIRACLE
ARE YOU SERIOUS!! https://t.co/RGee6UrRd5
— Ari Meirov (@MySportsUpdate) December 9, 2018
9. Walka o playoffy jest pasjonująca, ale nie mniej ciekawie jest w rywalizacji o wybór #1 w drafcie 2019. W sobotę trzy pierwsze wybory „należały” do Raiders, 49ers i Jets. Wszystkie te drużyny wygrały swoje mecze. Na czwarte miejsce „awansowali” Falcons. Jeszcze dwa lata temu byli o mały krok od mistrzostwa NFL. Dziś są o krok od wyboru w TOP 5 draftu. tak niewiele dzieli w NFL najlepszych od najgorszych.