NFL, tydzień 8: Czy warto budować dobrą defensywę?

W nieustannych zmaganiach obrony z atakiem ten drugi zyskał zdecydowaną przewagę. Kolejne zmiany przepisów, nowe interpretacje i nacisk na rzucanie flag w określonych sytuacjach sprawiły, że defensywy są w odwrocie. W związku z tym czas zadać kontrowersyjne pytanie: czy jest sens budować dobrą defensywę w dzisiejszej NFL? A może czas na reinterpretację roli obrony?

W podsumowaniu tygodnia tym razem więcej o sprawach spoza boiska. Trzęsienie ziemi w sztabie trenerskim Cleveland Browns i trade deadline to mimo wszystko najciekawsze wydarzenia tygodnia. Tradycyjnie zajrzymy też do notatnika statystyka. Ale zaczynamy od rozważań o roli obrony we współczesnej NFL.

Nie przegap żadnego wpisu na blogu! Co możesz zrobić?

1. Zapisz się na Newsletter w prawej kolumnie. Informacja o każdym nowym tekście trafi prosto na Twoją skrzynkę mailową!
2. Zapisz się na powiadomienia. Wystarczy, że klikniesz w ikonę dzwonka w prawym dolnym rogu. Powiadomienie przyjdzie na Twój komputer/tablet/smartfon
3. Polajkuj profil na Facebooku i dodaj go do obserwowanych.
4. Obserwuj mnie na Twitterze.
5. Dołącz do patronów bloga. Osoby, które wesprą mnie kwotą 10 zł miesięcznie, otrzymują dostęp do zamkniętej grupy na Facebooku. To tam informacje o nowym tekście pojawiają się najwcześniej.

 

Czy obrona się obroni?

Wielu młodszych fanów NFL, zwłaszcza w Polsce, może nie pamiętać dominujących defensyw Ravens 2000 i Buccaneers 2002, które ciągnęły fatalne ofensywy do wygranego Super Bowl. Jednak mamy też przykład bliższy nam chronologicznie: Broncos 2015, którzy zdobyli mistrzostwo mimo zombie Peytona Manninga i Brocka Osweielera na rozegraniu. Można dodać do tej listy Seahawks 2013, ale tam poza fenomenalną obroną była jeszcze całkiem kompetentna ofensywa.

Czy wyobrażacie sobie taką sytuację w NFL 2018? Albo 2019 i 2020? Czy jeszcze kiedykolwiek zobaczymy obronę, która zdobywa mistrzostwo nie jako uzupełnienie ofensywy, ale wręcz pomimo słabej postawy kolegów z ataku? Przez lata mówiło się, że „ofensywa sprzedaje bilety, ale defensywa wygrywa mistrzostwa”. Ale ostatnie sezony, a zwłaszcza obecny, zadają kłam tym słowom.

Dwa ostatnie Super Bowl zdominowały ofensywy. Zeszłoroczne to kompletny brak obrony, poza kilkoma kluczowymi akcjami. Czy to właśnie nowy model?

Ale może przesadzam? Może jednak dobra defensywa wciąż jest w stanie wiele zdziałać w NFL?

Trudno powiedzieć jak określić, która defensywa jest najlepsza w danym sezonie. Czasami nie ma wątpliwości, tak jak w przypadku czterech elitarnych formacji wspomnianych na początku tego wpisu. Jednak znacznie częściej mamy do czynienia z grupą dobrych defensyw, a każdą z nich można pod jakimś względem uznać za najlepszą. Myślę, że wszyscy zgodzimy się, że w tym roku nie mamy jednej najlepszej defensywy w NFL. Rozpatrzmy więc grupę najlepszych. Weźmy pod uwagę kilka wskaźników, tak bardziej tradycyjnych, jak bardziej nowoczesnych.

Oddawane jardy na mecz: 1. Baltimore, 2. Jacksonville, 3. Dallas, 4. Washington, 5. Seattle

Oddawane punkty na mecz: 1. Baltimore, 2. Dallas, 3. Tennessee, 4. Seattle, 5. Washington

Oddawane jardy na akcję: 1. Baltimore, 2. Jacksonville, 3/4. Dallas, Houston, 5. Buffalo

Oczekiwane punkty w modelu Pro Football Reference: 1. Baltimore, 2. Houston, 3. Chicago, 4. Minnesota, 5. NY Jets

DVOA (po siedmiu tygodniach): 1. Chicago, 2. Cleveland, 3. Baltimore, 4. Seattle, 5. Houston

ANY/A przeciwnika: 1. Seattle, 2. Baltimore, 3. Cleveland, 4. Jacksonville, 5. NY Jets

12 drużyn pojawia się w tych wyliczankach przynajmniej raz. Tylko jedną z nich można uznać za znajdującą się (jak na razie) w czołówce ligi. Są to Redskins, którzy korzystając ze stosunkowo łagodnego kalendarza i równej, choć mało spektakularnej gry, prowadzą w NFC East z bilansem 5-2. Mam problem z Texans, którzy po pięciu wygranych z rzędu  bilansem 5-3 prowadzą w AFC South i Bears, którzy prowadzą w NFC North z bilansem 4-3, ale póki co nie zaliczam ich do ścisłej czołówki NFL.

Kogo jeszcze znajdziemy na tej liście? Jaguars w kompletnej rozsypce i Browns, którzy właśnie wyrzucili trenera i koordynatora ofensywy, o czym więcej za moment. Poza tym masę drużyn z bilansem w okolicy .500, a nawet Bills z bilansem 2-6. Liderzy w tradycyjnych wskaźnikach jardów i punktów na mecz, Baltimore Ravens, są na trzecim miejscu w dywizji, a po drodze przegrali z Browns.

Gdyby zapytać fanów i ekspertów NFL o aktualnie najlepsze drużyny w lidze, najprawdopodobniej wymieniliby Rams, Chiefs, Saints i Patriots (zapewne w tej kolejności) z Chargers, Steelers, Panthers i Redskins (niekoniecznie w tej kolejności) jako „drugi rzut”. Z tych ośmiu drużyn tylko Redskins mają relatywnie lepszą obronę niż atak, tzn. ich defensywa jest w rankingach ligowych wyżej niż ofensywa. Pozostałe ekipy ciągnie ofensywa. Rams, Chiefs, Saints i Chargers to cztery najlepsze ofensywy w modelu Pro Football Reference, a Patriots, Steelers i Panthers (w tej kolejności) zamykają pierwszą dziesiątkę.

Czy to już czas, by ogłosić kres defensyw? Czy NFL stanie się grą, w której obie drużyny będą sypały przyłożeniami jak z rękawa, a solidna produktywna ofensywa będzie ważniejsza niż czołowa obrona w lidze?

Można przytoczyć dwa ciekawe, choć anegdotyczne argumenty na poparcie tej tezy z ostatnich dni. Po pierwsze mecz Rams – Packers. Defensywa Green Bay zagrała fenomenalny mecz, najlepszy od lat. W pierwszej połowie niemal kompletnie stłamsili najlepszy atak w NFL. Młodzi DB Packers zbijali piłkę za piłką, a blitze mieszały nie tylko na boisku, ale i w głowie Jareda Goffa, który momentami wyglądał na boisku jak zagubiony chłopiec z sezonu 2016. A jednak nawet tak fantastyczny mecz nie wystarczył, żeby zatrzymać Rams. I tak skończyli z 29 punktami, a gdyby Todd Gurley nie położył się przed endzone chcąc spalić pozostały do końca meczu czas, przekroczyliby 30.

Po drugie dziennikarze relacjonujący NFL plotkowali, że Patriots bardzo aktywnie działali na rynku wymian przed trade deadline. Co znamienne, szukali nie wzmocnienia anemicznego pass rushu (sackują rywali w 3,1% akcji, najniższy procent w lidze), ale dodatkowego recivera. Jakby korpus z Gronkiem, Edelmanem, Gordonem, Hoganem i Whitem był niewystarczający. Co to ma wspólnego z balansem obrony i ataku? Bill Belichick to trener i GM znany z przewidywania kierunków rozwoju futbolu. Często jest o krok przed konkurencją. Czy potencjalne cele wymiany Patriots nie świadczą, że ważniejszy jest dla niego atak niż obrona?

Naturalnie cały ten wywód nie ma na celu pokazanie, że nie warto mieć obrony w ogóle. Udowadniają to Atlanta Falcons i Tampa Bay Buccaneers. Te drużyny mają odpowiednio 5. i 6. ofensywę w lidze według PFR. Jednocześnie dysponują dwoma zdecydowanie najsłabszymi obronami w NFL. Żadna z tych drużyn nie może zaliczyć sezonu do udanych.

Można postawić tezę, że rola obrony diametralnie się zmieni. Zamiast formacji, które nie oddawały pola gry i wymuszały punty możemy wkrótce zobaczyć defensywy nastawione na odwrócenie losu meczu jedną-dwiema ważnymi akcjami. Czy zmierzamy w stronę drużyn podejmujących ryzyko i oddających big play za big playem, by wreszcie wymusić kluczową stratę? W zeszłorocznym Super Bowl ofensywy robiły co chciały, pobiły masę rekordów, ale mecz ostatecznie rozstrzygnęła akcja obrony – sack-fumble na Bradym. W niedzielę impuls do comebacku Rams wyszedł od defensywy – safety przy akcji biegowej Packers.

Z drugiej strony NFL znana jest z tego, że gdy jakiś trend staje się dominujący, natychmiast wymyślany jest przeciwtrend. Kilka lat temu wydawało się, że nadchodzi zmierzch gry biegowej i prędzej czy później doczekamy się drużyny, która w ogóle zrezygnuje z biegania. Tymczasem część kreatywnych drużyn, jak Rams, Chiefs, Saints czy Eagles, zaczęło korzystać z coraz lżejszych formacji defensywnych i uczynili z gry biegowej fundament albo przynajmniej niezwykle istotną część swojej ofensywnej tożsamości. Także nawet jeśli defensywy w NFL zaczną pełnić jedynie rolę pomocniczą, prędzej czy później znajdzie się jakiś kreatywny trener, który będzie potrafił to wykorzystać.

Niemniej czasy, gdy elitarna obrona ciągnęła za sobą słabą ofensywę już za nami.

Czarna dziura w Cleveland z kolejnymi ofiarami

Muszę przyznać, że nie rozumiem podejścia do trenerów w tym mieście w stanie Ohio.

Po sześciu meczach sezonu zasadniczego koszykarscy Cavaliers zwolnili Tyrona Lue. O tym, że Lue nie jest dobrym trenerem było wiadomo przed sezonem, a jednak management pozwolił mu przepracować cały okres przygotowawczy.

Po ośmiu meczach sezonu zasadniczego Browns zwolnili Hue Jacksona. O tym, że Jackson nie jest dobrym trenerem było wiadomo przed sezonem, a jednak management pozwolił mu przepracować cały okres przygotowawczy.

Oczywiście z tymi analogiami trochę sobie pokpiwam, bo sytuacja nie jest aż tak podobna. Cavaliers w zeszłym roku grali w finałach NBA, a Lue był figurantem dla prawdziwego przywódcy tej drużyny – LeBrona Jamesa. Właściwie nie wiadomo czemu przetrwał jego odejście, ale nie przetrwał go zbyt długo.

Tymczasem Browns od lat szorują po dnie NFL. Hue Jackson dokonał rzadkiej sztuki – wygrał tylko jeden mecz w ciągu dwóch sezonów. Od 1970 r. tylko 12 drużyn skończyło sezon z bilansem 0-16 lub 1-15. W tych dwunastu tylko jeden klub reprezentowany jest dwukrotnie – Browns, którzy w 2015 r. mieli bilans 1-15, a w 2016 r. 0-16. Tylko pięć z tych dwunastu drużyn nie zmieniło trenera w trakcie albo po takim sezonie. Dwie to, zgadliście, Browns 2016 i 2017. Jedynym szkoleniowcem, który podniósł się po takim sezonie jest Jimmy Johnson, który w 1989 r. wygrał tylko jeden mecz z Cowboys, ale w kolejnych czterech latach zanotował bilans 43-21 i dwa wygrane Super Bowl.

Jackson dostał szansę po sezonie 1-15. Każdy z pozostałych trenerów „drugiej szansy” wygrał w kolejnym sezonie minimum pięć meczów. Jackson nie wygrał żadnego. W tak wyrównanej lidze jak NFL niełatwo o taki wyczyn. Drużyny wygrywają choćby przypadkiem. Nawet Detroit Lionas, którzy skończyli sezon 2008 jako pierwsza drużyna w historii z 16 porażkami, w kolejnym sezonie zdołali wygrać dwa spotkania.

Odkąd Browns wrócili do NFL w 1999 r. są w permanentnej przebudowie, odbudowie, kryzysie, jakkolwiek chcemy to nazwać. Właściciel miota się między podejściem analitycznym, a powierzaniem drużyny „futbolowym gościom”. 30 różnych rozgrywających zaliczyło przynajmniej jeden start w barwach klubu.

Zwolnienie Jacksona to kolejny dowód na brak spójnej wizji w zarządzie Browns. Naturalnie jest to decyzja o pół roku spóźniona. Jackson jest najgorszym trenerem w historii NFL. Nawet w tegorocznych „Hard Knocks” było widać, że jego zawodnicy i sztab trenerski kompletnie go lekceważą. Nabrzmiewał konflikt między nim i koordynatorem ofensywy, Toddem Haleyem. Co ciekawe Haley też został zwolniony.

Browns powinni byli wybrać nowego trenera przed sezonem. Dać mu komfort pełnego okresu przygotowawczego z Bakerem Mayfieldem. Teraz Mayfield dostanie nowego OC, który pewnie będzie chciał wprowadzić zmiany w systemie gry. Dla młodego rozgrywającego nie ma nic gorszego niż brak stabilizacji – wystarczy spojrzeć na Marcusa Mariotę.

Ta drużyna jest zbyt utalentowana, żeby grać tak słabo jak grała za Jacksona. Jednak jeśli powiedziało się „A” warto powiedzieć „B” i dać mu dopracować sezon do końca. Tego sezonu Browns już i tak nie uratują, nie znajdą też nikogo ciekawego na rynku, kto chciałby ich poprowadzić. Tymczasowym głównym trenerem zostanie Gregg Williams, główny negatywny bohater afery Bountygate, początkowo zawieszony bezterminowo, ostatecznie tylko na jeden rok. Pomijając nawet aspekty moralne tej sprawy, dla Browns priorytetem powinien być rozwój Bakera Mayfielda. Defensywnie nastawiony trener tego nie zapewnia.

Rozstanie Browns i Jacksona przynosi dużą ulgę. Browns są jak dziewczyna, którą wszyscy namawiali do zerwania fatalnego związku, a ta przyjęła oświadczyny i zaczęła planować wesele. Dobrze, że ten toksyczny związek się zakończył. Ale rozstanie teraz jest znacznie mniej eleganckie i trudniejsze. A co gorsza, będą niewinne ofiary.

 

Koniec wymian

We wtorek 30 października o godz. 16.00 czasu nowojorskiego (21.00 czasu polskiego) oficjalnie skończyła się możliwość wymian między klubami. Od tej pory drużyny mogą jedynie pozyskiwać wolnych agentów, czyli zawodników nie związanych kontraktem z żadnym klubem. Możliwość wymian pojawi się na nowo w nowym sezonie ligowym, czyli w marcu.

W zeszłym roku jednym z głównych bohaterów był wspomniany Hue Jackson, który próbował pozyskać QB A.J. McCarrona z Bengals, ale nie zdążył dopełnić formalności na czas. W tym roku mieliśmy trochę ciekawych ruchów na ostatnią chwilę:

Do Houston: WR Demaryius Thomas, wybór w 7 rundzie draftu 2019
Do Denver: Wybory w 4. i 7. rundzie draftu 2019
Krótkie podsumowanie: Texans potrzebowali drugiego WR po kontuzji kolana Willa Fullera. Thomas to czterokrotny Pro Bowler, ale najlepsze lata ma już chyba za sobą. Piąty sezon z rzędu jego średnia jardów na mecz spada, choć spada też jakość rozgrywających w Denver.

Do Filadelfii: WR Golden Tate
Do Detroit: Wybór w 3. rundzie draftu 2019
Krótkie podsumowanie: 30-letni Tate ma ważne tylko pół roku kontraktu, ale pozostaje bardzo groźnym zawodnikiem z piłką w rękach. W Philly liczą, że pomoże przestawić ofensywę z powrotem na mistrzowskie tory. Przyznam natomiast, że nie bardzo rozumiem czemu Lions go oddali.

Do Baltimore: RB/WR/KR Ty Montgomery
Do Green Bay: Wybór w 7. rundzie draftu 2020
Krótkie podsumowanie: Montgomery w niedzielę zgubił kluczowy kickoff. Wyniósł go z endzone, mimo że miał przykazane, by tego nie robić. W efekcie został oddany za „dajcie nam cokolwiek, żeby nie było, że dajemy go za darmo”. Jeszcze dwa lata temu zapowiadał się na wszechstronnego zawodnika, ale w tym roku gra fatalnie. Tylko po co on Ravens?

Do LA Rams: Pass rusher Dante Fowler
Do Jacksonville: Wybór w 3. rundzie draftu 2019 i 5. rundzie draftu 2020
Krótkie podsumowanie: Rams stawiają wszystko na jedną kartę. Fowler co prawda poszedł w drafcie 2015 z #3, ale to wysoka cena za zawodnika z jednym startem i 14 sackami w cztery sezony, z czego w jednym nie grał z powodu kontuzji. Co więcej po sezonie wygasa mu kontrakt. Rams nie mają już wyborów w 2., 3. i 7. rundzie w przyszłym roku.

Do Waszyngtonu: S HaHa Clinton-Dix
Do Green Bay: Wybór w 4. rundzie draftu 2019
Krótkie podsumowanie:
Redskins jeszcze wzmacniają swoją defensywą. Packers uznali, ze wobec rozwoju młodych DB nie mają ochoty przedłużać umowy z Clintonem-Dixem, który miewał w Green Bay swoje wzloty i upadki. Ostatnie więcej upadków.

 

Tydzień w skrócie:

1. Z notatnika statystyka:

– Adam Vinatieri (Colts) ma na koncie 2547 punktów. To rekord wszechczasów. Vinatieri zaczął grać w NFL jeszcze za kadencji Billa Clintona. Podczas jego pierwszego meczu mama Sama Darnolda jeszcze zapewne nie wiedziała, że jest w ciąży.

– Adam Thielen (Vikings) zaliczył ósmy mecz z rzędu z minimum 100 jardami po złapanych podaniach. To wyrównanie najdłuższej takiej serii w historii i najdłuższa seria na otwarcie sezonu.

– Patrick Mhomes (Chiefs) siódmy mecz z rzędu podał na ponad 300 jardów. To wyrównanie rekordu NFL

– Larry Fitzgerald (Cardinals) jest siódmy w historii w kategorii „najwięcej przyłożeń po złapanych podaniach”. W niedzielę zaliczył TD nr 112.

– od 1996 r. najwięcej wygranych na stadionie w Buffalo jako startowy rozgrywający ma na koncie… Tom Brady (Patriots), który wygrał tam 15 razy. Dopiero potem na liście znajdziemy rozgrywających, którzy odnosili tam zwycięstwa w barwach Bills – Tyroda Taylora, Ryana Fitzpatricka i Drew Bledsoe (14 wygranych)

2. Jeśli ktoś się Was zapyta „czemu te złe futbolisty murawę w świątyni piłki nożnej brukają”…

…to możecie odpowiedzieć, że jeśli gra się trzy mecze NFL, dwa piłki nożnej i organizuje walkę bokserską w ciągu kilkunastu dni, to żadna murawa tego nie wytrzyma. Przy czym dwa mecze piłki nożnej i jeden NFL miały zostać rozegrane na nowym stadionie Tottenhamu, ale nie udało się go skończyć na czas.

3. Ryan Fitzpatrick zastąpił fatalnie grającego Jameisa Winstona na rozegraniu w Tampie i niemal zdołała odrobić straty w meczu przeciwko Bengals. 11/15, 194 jardy, 2 TD, passer rating 154,9. #1 draftu z 2015 r. już raczej nie odzyska pozycji pierwszego rozgrywającego, zwłaszcza że w przypadku kontuzji jego przeszło 20 mln dolarów pensji na sezon 2019 stanie się gwarantowane.

4. Jeśli lubicie trenerskie szachy, obejrzyjcie mecz Packers – Rams. Zwróćcie uwagę, jak w pierwszej połowie dobry plan defensywny Green Bay ograniczył poczynania najlepszej ofensywy w NFL i jak w drugiej połowie zdołali wrócić na z grubsza właściwe tory.

5. Jakby ktoś miał wątpliwości kto jest najlepszym zawodnikiem w Giants:

6. Kerryon Johnson. Zapamiętajcie to nazwisko. Rookie RB z Detroit zdobywa najwięcej jardów biegowych na mecz ze wszystkich debiutantów. Więcej nawet niż Saquon Barkley i to mimo że dostaje piłkę znacznie rzadziej. Zdobywa 6,1 jarda na bieg, co jest najlepszym wynikiem wśród wszystkich zawodników z minimum 6 biegami na mecz.

Zostań mecenasem bloga:

Fot. AJ Guel, Flikr, na licencji CC BY 2.0

Zobacz też

11 komentarzy

  1. Mam wrażenie, że RAMS zaczęli powrót od safety. Gdyby nie ich defensywa w pierwszej części to AR odskoczyłby im na trochę więcej punktów.

    I apropo safety: dlaczego Rodgers grał bieg skoro był praktycznie na linii i musiał się liczyć z safety. Rozumiem granie jak piłka jest na 5y, ale nie na 1y. I dlaczego trenerzy uparcie grają wtedy bieg?

    1. W takiej sytuacji często gra się bieg. Że niby ryzyko biegu na minus jest mniejsze niż sacku albo holdingu w endzone przy akcji biegowej. Nie wiem czy zgadzam się z takim podejściem, a na pewno nie zgadzam się, gdy AR12 jest na rozegraniu

  2. Wg mnie Lions oddali Tate’s bo:
    a) Marvin Jones jest ich WR1
    b) w końcu chyba ruszyła gra biegowa i nadmiar WR jest zbyteczny
    c) Theo Riddick może być bardziej utylizowany jako odbiorca podań a nie tylko RB
    c) Kenny Golladay jest naturalnym następcą Tate’s i to on może nawet zostać WR1
    d) Zawodnicy na „skill” pozycjach zwykle tracą na wartości po 30-ce poza kilkoma wyjątkami.

    Tate nigdy nie był WR1 ani nie miał takich zadatków, za jego czasów w Seattle dominowała gra biegowa.
    Skoro Denver pozbyli się Thomasa mając w zanadrzu Sandersa/Suttona i nowy tandem RB to i ruch Lions nie jest zaskoczeniem. Właściwie to kopia tego samego schematu.

    1. Tutaj chyba chodziło bardziej o to, że Tate był na schodzącym kontrakcie a Lions nie zamierzali mu płacić latem wysokiej gaży na nowy. Postanowili więc cokolwiek na nim jeszcze zyskać. W ich sytuacji jednak obawiam się, że ten ruch to koniec szans na udział w play off. Natomiast Tate w Eagles to może być duża szansa dla nich. Ogólnie pobyt Goldena w Detroit był udany, obie strony rozstają się w dobrych relacjach.

    2. Ad. a)
      Marvin Jones – 26 rec, 387 yds
      Golden Tate – 44 rec, 517 yds
      Mówienie, że Jones jest #1 jest w tej sytuacji jednak na wyrost

      1. Tate ma trzy jardy średnio na podanie mniej od Jonesa, ponadto jest 12. w całej lidze jeśli chodzi o YAC. Tylko jeden WR ma więcej YAC – Albert Wilson z Dolphins. Ponieważ nikt nigdy nie porównywał Tate’a z A.Brownem albo OBJ to raczej świadczy o tym, że Tate jest co najwyżej b.dobrym slot receiverem ale nie WR1. Rozwój Golladaya powoduje, że Tate’s łatwo pożegnać.

        1. Nie mówię, że Tate jest WR1. Tyle że mówienie, że można się go pozbyć, bo Jones jest WR1 jest tu na wyrost. Uważam, że Lions w tej chwili nie mają lepszego recivera. Rozumiem, że Tate zbliża się do trzydziestki, ale akurat w slocie nie jest to aż taki problem jak na RB, czy dla typowych reciverów X.

          1. Zdecydowanie się z tym zgadzam, Lions oddali swojego najlepszego skrzydłowego, zawodnika który potrafi zrobić coś z niczego. Marvin Jones nigdy nie będzie WR1, tak było w Cincinnati i tak jest i będzie w Detroit. Nadzieja w tym, że młody Golladay szybko przejmie pałeczkę i jego rozwój nie zatrzymają żadne urazy. Moim zdaniem Lions po prostu nie mieli wyjścia, życzę im jak najlepiej ale w tym roku ich awans do play off to chyba można między bajki włożyć.

  3. Dlatego też nie mówię, że był tylko jeden powód pozbycia się Tate’a (chyba, że mówimy wyłącznie o salary cap). Lions celują w 8-8 lub 9-7 aczkolwiek Bears już nie są skazani na pożarcie w dywizji. Wydaje mi się, że skończą 7-9 lub 8-8. Od czasów Calvina Johnsona ciągle szukają prawdziwego WR1 i najlepsza szansa, że będzie nim Golladay. Tak samo Denver pozbyli się Thomasa i wprost była mowa, że chcą zwiększyć rolę Suttona. Czyli patrzymy w przyszłość a nie skupiamy się kto złapał więcej piłek w połowie tego sezonu.

    1. Moim zdaniem niestety ale Lions skończą 7-9, pytanie jak sobie poradzą w dwumeczach z Bears i Vikings. Mają bardzo ciężkie mecze u siebie z Panthers i Rams ale też teoretycznie wyjazdy do słabeuszy w Buffalo i Arizonie. Wygląda na to, że kluczem mogą być dwa następne spotkania w Minneapolis i Chicago, jeżeli spadną na 3-6 to ja już tego potem nie widzę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *