Site icon NFL Blog

Kiedy zamknie się mistrzowskie okno Los Angeles Rams?

Przyszłość Los Angeles Rams

Nie jest łatwo dotrzeć do Super Bowl. Potrzeba mądrze zbudowanej drużyny, dobrego trenera i łutu szczęścia, by uniknąć kontuzji. We współczesnej NFL, nastawionej na wyrównywanie szans, większość drużyn nie ma co marzyć o zbudowaniu dynastii. Najlepsze na co mogą liczyć to kilkuletnie „okno”, w czasie którego mogą rywalizować o najwyższe cele nim kontuzje, salary cap i odwrotny draft wyniosą inne ekipy na szczyt.

Czy Super Bowl 2019 było ostatnią szansą tej drużyny Rams na mistrzowski tytuł?

 

Czym jest mistrzowskie okno w NFL?

W epoce salary cap większość drużyn będzie miało jedną, góra dwie szanse na mistrzostwo. Przez „drużynę” rozumiem tu nie jeden klub, ale cała grupę zawodników i sztabu trenerskiego. St. Louis Rams z 2001 r. i Los Angeles Rams z sezonu 2018 stanowią jeden byt w rozumieniu prawnym i tradycji sportowych, ale zawodnicy, front office, sztab trenerski, a nawet właściciel są inni.

Odkąd w sezonie 1994 NFL wprowadziła salary cap i instytucję wolnych agentów jedyną prawdziwą dynastią, czyli drużyną będącą na szczycie przez długi czas, pozostają New England Patriots z sześcioma tytułami mistrzowskimi i dziewięcioma występami w Super Bowl w latach 2001-2018. To znaczy, że co drugi Super Bowl w tym czasie odbył się z udziałem Patriotów.

Co z resztą drużyn? Pittsburgh Steelers grali w trzech finałach (dwa wygrane) w ciągu sześciu lat (2005-2010). Inne to maksymalnie dwa finały, najczęściej w czasie dwóch-trzech lat. To właśnie jest to mistrzowskie okno, czyli krótki czas, kiedy drużyna musi wykorzystać swoją szansę na mistrzostwo. Green Bay Packers (1996-97) Denver Broncos (1997-98 i 2013-15), St. Louis Rams (1999-2001) i Seattle Seahawks (2013-14) to jedyne drużyny, poza wspomnianymi Patriots i Steelers, które dostały drugą szansę. Z pewnym naciąganiem można doliczyć jeszcze New York Giants (2007 i 2011), gdzie obie drużyny łączył trener i rozgrywający.

Tylko Patriots i Broncos zdołali po przegranym Super Bowl wrócić do wielkiego finału w ciągu następnych pięciu lat. Pięć lat to czas, kiedy w większości drużyn następuje już zmiana na stanowisku trenera i generalnego menedżera, a większość graczy kończy karierę albo gra gdzieś indziej.

 

Skąd się biorą mistrzowskie okna?

Najkrócej: ze świadomej polityki NFL. Liga świetnie wie, że lepiej sprzedaje się jej towar, gdy wyniki są trudne do przewidzenia, wygrywają różne drużyny, a każdy kibic wierzy, że 2-3 dobre drafty dzielą jego drużynę od mistrzostwa. Dlatego, wbrew podejrzeniom miłośników teorii spiskowych, długa dominacja Patriots jest lidze nie na rękę.

Kiedy drużyna wygrywa następuje jej naturalny rozpad. Zawodnicy zostają docenieni i żądają wyższych kontraktów. Macierzysty klub nie wszystkim może je zapewnić, więc odchodzą gdzieś indziej. Niektórzy weterani mają dość trudów i kończą kariery. Asystenci trenera i GM-a są notorycznie podbierani przez inne drużyny, które chcą skopiować „receptę na sukces”. Dobre wyniki w kolejnych sezonach dają niskie wybory w drafcie i utrudniony dostęp do taniego talentu z najwyższej półki.

Jako że draft jest loterią, po serii dobrych draftów, które wynoszą drużynę na szczyt, przychodzi często seria kiepskich. Drafty Seattle Seahawks w latach 2010-2012 zbudowały mistrzowskie okno, ale słabsze nabory w latach 2013-2016 (tylko jeden Pro Bowler i to w special teams, łącznie z sezonem 2018) sprowadziły Seahawks do roli niewygodnego przeciwnika, ale na pewno nie faworyta do mistrzostwa.

Jak do tej pory tylko Patriots potrafili pokonać system i pozostać na topie dłużej niż kilka lat. Wątpię, by akurat Rams mieli być drugą drużyną, które tego dokona. Jeśli będą trzecią drużyną po Patriots i Broncos, która zdoła wrócić do Super Bowl po porażce, i tak będzie to wielki sukces. Ale ich okno powoli się zamyka.

 

Jak zbudowani są Los Angeles Rams?

Rams to drużyna zbudowana w bardzo przemyślany sposób. Mówiąc wprost to ekipa stworzona, by zmaksymalizować lata debiutanckiego kontraktu Jareda Goffa z pełną świadomością ryzyka, jakie się z tym wiąże.

Goff, rozgrywający Rams, jako pierwszy wybór w drafcie 2016 zarabia niemałe pieniądze. Myślę, że każdy z nas weźmie 28 mln płatnych w cztery lata w ciemno. Jednak kiedy zrozumiemy, że Kirk Cousins zarabia tyle w rok, widzimy jaką fenomenalną zniżkę dostali Rams. Notowania Goffa nie są może najwyższe, zwłaszcza po fatalnej drugiej połowie sezonu, ale myślę że nawet kibice Viking woleliby Goffa za 7 mln niż Cousinsa za 28 mln. A co dopiero Goffa i wszystkich zawodników, których można mieć za pozostałe 21 mln!

Dzięki tak korzystnej stawce dla rozgrywającego, Rams mogą sobie pozwolić na posiadanie aż 10 zawodników obciążających salary cap w sezonie 2019 kwotą 8 mln dolarów lub większą. Dla porównania Patriots mają ich zaledwie pięciu, ale sam Tom Brady to 27 mln, co i tak jest sporą zniżką dla mistrzów NFL. Gdyby Goff miał dostać rynkową kwotę (powiedzmy na poziomie Cousinsa), Rams zapewne nie byłoby stać na zatrzymanie Brandina Cooksa i Aquiba Taliba.

W efekcie Rams mają drużynę, w której znajdziemy sporo wysoko opłacanych weteranów. Są świadomi, że większość z nich to krótkoterminowe „wypożyczenie”. Agresywnie atakują zawodników, którzy mogą pomóc im już teraz, często kosztem długoterminowych aktywów, jak miało to miejsce w przypadku wymian za Cooksa czy Marcusa Petersa, gdy oddawali stosunkowo wysokie wybory w drafcie. Jako powszechnie uznawany kandydat do mistrzostwa mają też możliwość ściągania na krótkie kontrakty weteranów, których głównym celem jest mistrzowski pierścień, tak jak było w tym roku z Ndamukongiem Suhem.

 

Co czeka Rams w najbliższej przyszłości?

Najważniejsza decyzja jaką czeka szefostwo Rams to nowy kontrakt Goffa. Rozgrywający w tym roku może negocjować już nową umowę. Rams kontrolują go jeszcze przez minimum trzy lata – ostatni rok debiutanckiego kontraktu (2019), opcja piątego roku i ewentualny franchise tag. Dopiero w 2022 Goff może liczyć na prawdziwą wolność. Dzięki temu Rams mają silniejszą pozycję negocjacyjną – jako jedyni mogą dać Goffowi pieniądze wcześniej, wymuszając w zamian ustępstwa. W 2022 będą musieli rywalizować o niego z całą ligą.

Co więcej ekipa z Los Angeles lubi „rezerwować” swoje gwiazdy w najwcześniejszych możliwych terminach. Przed ostatnim sezonem Todd Gurley, wybrany rok przed Goffem, był w analogicznej sytuacji, a jednak dostał nowy i to bardzo korzystny kontrakt. Podobnie jak Brandin Cooks, który podpisał nową umowę przed sezonem 2018, choć mógł grać na ważnej opcji piątego roku.

Tyle że podpisanie Goffa za rynkowe stawki zniszczy przewagę konkurencyjną wynikającą z jego stosunkowo niskiej umowy. Rams mają ok. 32 mln dolarów wolnego miejsca w salary cap w sezonie 2019 (za Spotrac.com). Ok. 5,5 mln będą potrzebowali na debiutantów (za Overthecap.com), więc zostaje 26,5 mln. Oczywiście nową umowę można skonstruować tak, by w 2019 uderzenie w czapkę nie było zbyt bolesne – mała pensja podstawowa, tłusty signing bonus rozłożony na 5 lat i duży bonus płatny w 2020 r.

Powstaje pytanie czy warto. Czy faktycznie Goff jest zawodnikiem na tyle unikalnym, żeby Sean McVay nie był w stanie zreplikować jego wyników z innym młodym rozgrywającym? Tylko skąd go wziąć, skoro Rams wybierają z #31 w drafcie, gdy wszyscy najbardziej obiecujący QB będą już zajęci?

Załóżmy jednak, dość optymistycznie, że cap hit Goffa w 2019 r. pozostanie na obecnym poziomie ok. 8,9 mln dolarów. Rams mają 26,5 mln, ale zaledwie 39 zawodników z aktywnymi umowami. Wśród kluczowych weteranów, którym skończyły się umowy, są Suh, OG Roger Saffold i S Lamarcus Joyner. Zapewne pod topór pójdzie DL Michael Brockers, uwalniając kolejne 10 mln. Kolejne 10 mln można uwolnić obcinając LT Andrew Whitwortha, ale to akurat byłby bardzo krótkowzroczny ruch, zwłaszcza że Saffold zostanie zapewne przez kogoś podkupiony1. Znacznie bardziej prawdopodobne jest pozbycie się Marcusa Petersa i zyskanie 9 mln dolarów.

Zakładając, że Whitworth jednak zostanie, a Peters i Brockers zostaną ucięci, Rams będą mieli ok. 45 mln dolarów, 37 aktywnych kontraktów, dramatyczną potrzebę wzmocnienia secondary, linii defensywnej i ofensywnej. Przy siedmiu wyborach w drafcie i tylko jednym (#31) w dwóch pierwszych rundach, znalezienie wartościowych starterów w drafcie może być ciężkie.

Co gorsza, w składzie Rams nie widać specjalnie wartościowych zmienników. W 2017 r. Rams byli najzdrowszą drużyną NFL. Football Outsiders nie policzyli jeszcze wskaźników za 2018 r., ale poza kontuzją Kuppa nie było w tej drużynie poważniejszych urazów. Rams mają podejście ekstremalnie „top heavy”, czyli inwestują dużo w największe gwiazdy, jednocześnie mając potężną rzeszę bezimiennych rezerwowych na tanich, często wręcz minimalnych umowach. Urazy, zwłąszcza te poważne, jak zerwania więzadeł, to w dużej mierze kwestia szczęścia. Czy dalej będzie się ono uśmiechało do Baranów?

Niemniej rok 2019 będzie ostatnią szansą na mistrzostwo dla Rams w obecnym kształcie. Na 2020 mają zaledwie 26 aktywnych kontraktów, ale same umowy Donalda, Gurleya i Cooksa to 59 mln, a jeśli nową umowę podpisze Goff, to dołoży kolejne 25-30 mln. O nowe umowy będą zabiegali Samson Ebukam i Cooper Kupp. Będzie to można mitygować, np. restrukturyzacjami, czyli zamianą podstawowej pensji na bonus rozłożony w salary cap na kolejne lata, ale nie da się tego robić w nieskończoność, jak boleśnie przekonali się m.in. Cowboys czy Saints.

Oczywiście, Rams mogą fenomenalnie trafić z talentem w draftach i zbudować drużynę wokół wspomnianych wyżej weteranów. Być może system Seana McVaya jest na tyle uniwersalny, że nie potrzebuje elitarnych wykonawców2. Jednak liczne przykłady z najnowszej historii NFL pokazują, że nikt, poza Patriots, nie jest odporny na walec wyrównywania szans w NFL.

2019 rok może być ostatnią szansą Rams. A czasem nawet dobre drużyny nie dostają drugiej szansy. Zapytajcie Falcons i Panthers.

 

Zostań mecenasem bloga:

  1. Trzeba brać jeszcze pod uwagę, że 37-letni Whitworth ma w kościach już 13 sezonów i może mieć po prostu dość dalszego grania. Na potrzeby analizy załóżmy jednak, że będzie chciał grać dalej
  2. Fakt, że Todd Gurley grający na najłatwiej zastępowalnej pozycji w NFL (running back) dostał najwyższą obecnie umowę na tej pozycji wskazuje, że sami Rams nie wierzą w ten wariant
Exit mobile version