Site icon NFL Blog

Zakupy, kontrakty, zwolnienia – początek free agency 2021

NFL Free Agency 2021

Co roku początek nowego roku ligowego w NFL oznacza również początek free agency i gigantyczne przetasowania na rynku. W tym roku zamieszania było sporo, ale wielkich kontraktów nieco mniej. Kurz już nieco opadł, więc na spokojnie postaram się podsumować najważniejsze wydarzenia ostatnich dwóch tygodni.

Poniższy wpis nie jest pełnym przeglądem free agency, a raczej tych wydarzeń, które mnie z takiego czy innego powodu szczególnie zainteresowały. Ogólny pogląd na sytuację możecie wyrobić na stronie nfl.com

 

Salary cap spadło… na chwilę

Ostatecznie salary cap na 2021 r. wyniesie 182,5 mln dolarów wobec 198,2 mln w 2020 r. To najwyższy spadek, odkąd w 1994 r. NFL wprowadziła limity płac. To bardzo bolesne, zwłaszcza po tym jak w latach 2013-20 limit wzrósł w sumie ponad 61% (ze 123 mln w sezonie 2013 na 198,2 mln w 2020). To oznacza bolesne (głównie dla zawodników) cięcia płac i dalsze wyciskanie ligowej „klasy średniej”. Oczywiście ci co zarabiają najwięcej to swoje zarobią (dojdziemy do tego za moment), ale dla wielu weteranów rynek niebezpiecznie się skurczył.

To jednak tylko chwilowe. Bez wątpienia salary cap zacznie rosnąć od przyszłego roku. Liga nie wykorzystała pełnego pola manewru (zgodnia z porozumieniem z NFLPA salary cap mogłoby spaść nawet do 175 mln), co oznacza, że cały COVIDowy spadek przychodów już jest „w cenach”. Jeśli nagle sytuacja epidemiczna w Stanach nie pogorszy się radykalnie, to limit płac znów zacznie rosnąć. A już w 2024 r. wystrzeli w kosmos.

W 2023 r. wchodzi w życie nowa, świeżo zawarta umowa telewizyjna, która obejmie kolejne 11 sezonów (do 2033 r. włącznie), choć NFL może jednostronnie ją wypowiedzieć po siedmiu latach. Dla nas w Polsce zmienia się niewiele, ale w Stanach liga bardzo mocno stawia na internet i serwisy streamingowe. Jednak najważniejsze – liga za te prawa dostanie w sumie 110 mld dolarów, czyli ok. 10 mld rocznie (mniej więcej dwukrotność rocznego budżetu Warszawy). To blisko dwa razy więcej niż w obecnie obowiązującym kontrakcie, a że to prawa telewizyjne stanowią najważniejsze źródło dochodów ligi, jej przychody, a z nimi salary cap, wystrzeli w kosmos. Dochody podniosą również dodatkowe mecze playoffów, siedemnasty mecz sezonu zasadniczego i coraz śmielszy mariaż NFL z hazardem.

W tej sytuacji nawet ci najlepsi nie podpisują zbyt długich umów. Jako że nowe dochody pojawią się w 2023 r., to na ich podstawie obliczony będzie limit płac w sezonie 2024. To oznacza prawdziwą bonanzę dla zeszłorocznych i tegorocznych debiutantów, którzy będą wtedy podpisywali drugie umowy. A wieloletni kontrakt Patricka Mahomesa wygląda w tym kontekście bardzo słabo dla zawodnika, a rewelacyjnie dla klubu.

 

Belichick zakupoholik

Sezon 2020 stał się oficjalnym kresem mistrzowskiej dynastii New England Patriots. Odejście Toma Brady’ego, kontuzje, COVID-ówki i luki w składzie dały pierwszy sezon na minusie w XXI wieku. Różnie można mówić o Billu Belichicku, ale trener i GM  Patriots bez wątpienia nienawidzi przegrywać i pomysł o wybebeszeniu i przebudowie drużyny nie miał racji bytu jak długo to on rządzi w Foxborough. Jako jedni z nielicznych mieli w tym offseason dużo wolnego miejsca w salary cap i wykorzystali to w pełni. Czy rozsądnie, to osobna kwestia.

Do drużyny wrócił QB Cam Newton na rocznej umowie na 5,1 mln (jeśli „wyrobi” wszystkie bonusy wynagrodzenie skoczy do 13,6 mln). Przed rokiem nie pokazał pełni możliwości ze względu na późne dojście do drużyny, COVID i niedopasowany playbook. Nawet biorąc to wszystko pod uwagę, należał do najsłabszych starterów w NFL i ten ruch, choć moim zdaniem słuszny, obarczony jest sporym ryzykiem.

Najsłabszym ogniwem zeszłorocznych Pats byli receiverzy i klub nie żałował pieniędzy na tę grupę. Dwuletnią umowę na 22 mln (plus 4 mln ewentualnych bonusów) dostał WR Nelson Agholor, a 22,5 mln/3 lata WR Kendrick Bourne. Obaj to gracze z potencjałem, którzy „mieli momenty”, ale ich kontrakty sugerują, że Belichick spodziewa się po nich produkcji o kilkadziesiąt procent wyższej niż dotychczasowa średnia z kariery. Dość optymistycznie.

Po latach posuchy na pozycji TE Pats mają dwóch potencjalnych starterów, co przypomina nieco pomysł z początku ubiegłej dekady, gdy duet Gronkowski-Hernandez siał spustoszenie w defensywach rywali. Hunter Henry dostał 37,5 mln/3 lata. To zawodnik o wielkim potencjale, który mógłby być permanentnym pro bowlerem i kandydatem do All Pro, gdyby nie zdrowie. W ostatnich trzech sezonach opuścił 22 mecze (w tym cały sezon 2018). Jonnu Smith zarobi 50 mln/4 lata. U niego pod znakiem zapytania stoi raczej produkcja niż zdrowie. W żadnym ze swoich czterech sezonów w Titans nie złapał piłek na więcej niż 450 jardów. Co prawda przed rokiem dołożył do tego 8 TD, ale akurat w zakresie TD produkcja jest znacznie bardziej nieprzewidywalna z roku na rok niż pod względem jardów. Smith to dobry bloker, prawdopodobnie lepszy niż Henry, ale to również inwestycja nico przepłacona.

W linii ofensywnej w drużynie pozostał C David Andrews. Jego czteroletnia umowa za 19 mln to promocja nie lada. Aż dziwne, że nie dostał na rynku dwukrotności tej kwoty.

Po defensywnej stronie piłki do drużyny dołączył Matt Judon (56 mln/4 lata), wszechstronny pass rusher i zdecydowanie mój faworyt wśród nowych nabytków Pats. Obronę biegową powinien wzmocnić potężny (191 cm, 141 kg) Davon Godchaux (15 mln/2 lata). Do drużyny wrócił też Kyle Van Noy (13,2 mln/2 lata) po roku w Miami. Van Noy to prawdopodobnie najbardziej „Belichickowy” zakup tej wiosny. Pats słyną z wyszukiwania wartościowych weteranów na umowach poniżej ligowej wartości, od czego znacząco odeszli w tym roku. Nasuwa się porównanie z powrotem Patricka Chunga kilka lat temu. Najbardziej wątpliwym nabytkiem drużyny jest DB Jalen Mills (24 mln/2 lata). Nie ulega wątpliwości, że Pats potrzebują świeżej krwi w secondary, ale Mills to gracz wątpliwej klasy, którego pensja powinna być bliżej minimum weterana, niż ośmiocyfrowej kwoty.

Czy spektakularne zakupy oznaczają, że Pats wracają o ligowej czołówki? Nie tak prędko. Drogie transfery w NFL rzadko się sprawdzają. Z jakichś względów poprzednie drużyny nie chciały dać tym graczom takich pieniędzy. Nie ma też gwarancji, że „nowi” wkomponują się w zespół, pozostaną zdrowi i produktywni. A tylko ta „trójca” może usprawiedliwić kontrakty z rynkowego topu. Znacznie bardziej prawdopodobne, że przynajmniej połowa tych zawodników okaże się niewypałami.

 

Prescott rozbił bank

Czteroletnia umowa na 160 mln dolarów pokazuje jak w NFL działa prawo popytu i podaży. Cowboys musieli zaproponować Prescottowi coś szczególnego i zaproponowali. Pozornie 40 mln rocznie to tyle, co Patrick Mahomes dostał od Chiefs. Jest jednak kilka istotnych różnic i to pomijając nieporównywalnie większe osiągnięcia boiskowe Mahomesa.

Przede wszystkim Prescott ma w umowie 95 mln w pełni gwarantowanych pieniędzy, Mahomes „tylko” 63 mln. Prescott za samo złożenie podpisu pod umową dostał 66 mln, a po zakończeniu sezonu 2021 będzie bogatszy o 75 mln dolarów. Mahomes przekroczy 70 mln „dopiero” w czwartym roku obowiązywania nowej umowy. I wreszcie Prescott będzie „wolny” po sezonie 2024, jako że jego nowa umowa zabrania użycia franchise tagu. Będzie miał wtedy 31 lat, a w życie wejdzie wspomniana wyżej umowa telewizyjna, windująca salary cap. Kontakt Mahomesa dobiegnie końca po sezonie 2031, gdy rozgrywający będzie miał 36 lat, a lukratywna umowa z telewizją dobiegać będzie końca.

Oczywiście do roku 2031 nie zarobię nawet 1% tego co Mahomes (a pewnie nawet 0,1%), więc nie ma go co żałować. Ale kiedy porównuje się jego umowę z kontraktem Prescotta, zwłaszcza mając na uwadze dotychczasowe CV obu panów, widać jak korzystny dla klubu jest kontrakt rozgrywającego KC.

 

Linia się ceni

Wyżej napisałem, że 19 mln/4 lata Davida Andrewsa to promocja. Dlaczego? Bo ofensywni liniowi to towar niemal tak deficytowy jak rozgrywający, a na wolnym rynku dostają potężne pieniądze.

Wieloletni startowy center Packers Corey Linsley dostał w Chargers 62,5 mln/5 lat. To zawodnik o zbliżonej klasie do Andrewsa, czyli absolutna ligowa czołówka, choć gwoli uczciwości trzeba przyznać, że wokół centra Pats jest znacznie więcej zdrowotnych znaków zapytania.

Z kolei inny członek zeszłorocznej OL NE, OG Joe Thuney, podpisał umowę na 80 mln/5 lat w Chiefs. KC zaczęli offseason od zwolnienia obu startowych OT, Erica Fishera i Mitchella Schwartza. Thuney wzmocni środek linii, a Mike Remmers jest znacznie tańszą (7 mln/1 rok) opcją na zewnątrz. Wciąż jednak w tej formacji jest sporo znaków zapytania.

Rekordową umowę dla liniowych podpisał LT Trent Williams. W San Francisco dostał 138 mln/6 lat. W praktyce są tam dwie umowy: 60,75 mln/3 lata i trzyletnia opcja dla klubu warta 77,31 mln, którą Niners muszą wykorzystać przed 1 kwietnia 2023. Williams przed startem sezonu skończy 33 lata, więc klub rozsądnie zabezpiecza się przed ryzykiem.

 

Mistrzowska ekipa pozostaje w komplecie

Trener Bruce Arians i GM Jason Licht najwyraźniej są zwolennikami sowieckiej szkoły technicznej: póki działa, nie ruszać. Mistrzowie NFL z Tampy zrezygnowali z większych wzmocnień z zewnątrz. Zamiast tego skupili się na zatrzymaniu graczy z mistrzowskiej ekipy.

Tom Brady zrestrukturyzował i przedłużył o rok (do zakończenia sezonu 2022) swój kontrakt, co uwolniło nieco miejsca pod salary cap. Franchise tag dostał WR Chris Godwin, zapewne z intencją negocjacji wieloletniej umowy, bo płacenie mu 16 mln dolarów za rok to jednak przesada. Nowe kontrakty z klubem podpisali inni kluczowi zawodnicy z zeszłorocznego składu: EDGE Shaquille Barrett (68 mln/4 lata), LB Lavonte David (25 mln/2 lata), TE Rob Gronkowski (8 mln/1 rok) i K Ryan Succop (12 mln/3 lata).

 

Kto będzie rozgrywał w Texans?

Zamieszanie wokół Texans wygląda coraz bardziej paskudnie. Nie potrafią zrobić porządków we front office, zrazili wszystkie swoje gwiazdy, nie potrafili przyciągnąć żadnego renomowanego trenera, a do tego wciąż nie wiadomo kto w przyszłym roku będzie ich rozgrywającym.

Deshaun Watson zapowiedział, że nie zamierza tam więcej zagrać, mimo ważnego kontraktu, ale nad jego głową gromadzą się czarne chmury. 12 kobiet (głównie masażystek) oskarżyło rozgrywającego o molestowanie seksualne (w różnych formach), a według reprezentującego je prawnika 10 kolejnych kobiet jest gotowych by złożyć pozew.

Podobne sprawy są zawsze bardzo niejednoznaczne i nie zamierzam się tu wypowiadać o winie Watsona lub jej braku. Jednak jeśli sąd potwierdzi prawdziwość zarzutów, Watson może wylądować na długo w więzieniu, co oczywiście uniemożliwi mu grę. W amerykańskich realiach większość tego typu spraw kończy się jakąś formą ugody, ale nawet jeśli Watson uniknie więzienia, może zostać zawieszony przez Rodgera Goodella. Co ważne, póki co wszystkie pozwy to sprawy cywilne, więzienie wchodziłoby w grę, jeśli do oskarżenia przyłączy się prokuratura i zrobi się z tego sprawa karna.

Istnieje też możliwość (popularna w pewnych twitterowych kręgach), że cała sprawa to fabrykacja i forma nacisku na zawodnika ze strony klubu lub po prostu próba wyciągnięcia pieniędzy od bogatego sportowca. Jakkolwiek by nie było, oskarżenia kładą się cieniem na wizerunku tak zawodnika, jak klubu.

Póki co Texans podpisali roczną umowę z Tyrodem Taylorem (5,5 mln/1 rok plus 7 mln ewentualnych bonusów) oraz pozyskali z Begals Ryana Finleya.

 

Free agency 2021 w skrócie:

1. Mój numer 1 na liście złych kontraktów to nowa umowa dla RB Aarona Jonesa. To bez wątpienia utalentowany gracz, ale żaden RB nie jest wart 48 mln/4 lata. Packers zapłacą mu 20 mln dolarów w ciągu najbliższych dwóch lat, czyli więcej niż gdyby chcieli nałożyć na niego dwa franchise tagi z rzędu. Oczywiście to świetne warunki dla Jonesa i trudno mu żałować tych pieniędzy, ale z punktu widzenia klubu to fatalna umowa już w momencie jej podpisania. A większość wysokich umów dla RB wygląda z roku na rok coraz gorzej.

2. Spory ruch w gronie „drugoligowych” rozgrywających. Bears pozbyli się Mitcha Trubisky’ego, który za 2,5 mln zahaczył się na rok jako zmiennik Josha Allena w Bears. „Miśki” zapłacą za to 10 mln Andy’emu Daltonowi i trudno mi to uznać za krok w przód dla klubu. 10 mln za rok zarobi również Ryan Fitzpatrick, który będzie miał okazję wystąpić w dziewiątym klubie NFL w swojej bogatej karierze, a będzie to Washington Fotball Team. Miejsce zmiennika Tuy Tagovailoy w Miami zajmie Jacoby Brissett, który zarobi „tylko” połowę tego co Fitzpatrick.

3. WR JuJu Smith-Schuster najwyraźniej nie doczekał się większego zainteresowania na rynku wolnych agentów bo wrócił na rok do Pittsburgha za 8 mln dolarów. Na waciki powinno starczyć.

4. W defensywie najbogatszy kontrakt, tak ze względu na całkowitą wartość (82,5 mln/5 lat), jak i całkowite gwarancje (35 mln) należy do Buda Dupree. Pass rusher przeniesie się z Pittsburgha do Tennessee. Jednak jeśli chodzi o średnią wartość umowy i gwarancje przy podpisaniu kontraktu minimalnie „lepsza” jest umowa Barretta w Tampie.

5. Najlepiej opłacanym WR tej wiosny jest Kenny Golladay. Były gracz Lions podpisał czteroletnią umowę z Giants za 72 mln.Dodatkowo NYG pozyskali WR Johna Rossa i TE Kyle’a Rudolpha. Wygląda na to, że to ostatnia szansa dla Daniela Jonesa.

6. Cardinals ściągnęli z rynku najbardziej szanowanego weterana, czyli J.J. Watta (28 mln/2 lata). Do tego dołożyli A.J. Greena (8 mln/1 rok), a z Raiders pozyskali C Rodneya Hudsona. To ostatnie lata, gdy QB Kyler Murray jest relatywnie tani i klub ewidentnie chce to wykorzystać.

 

Zostań mecenasem bloga:




Exit mobile version