Site icon NFL Blog

NFL, tydzień 18 – Dramatyczne zwieńczenie sezonu

Pierwszy raz w historii drużyny NFL grały 17. mecz sezonu zasadniczego. Jak zwykle w ostatniej kolejce spora część pojedynków nie miała większego znaczenia dla rozwoju sytuacji przed playoffami. W niektórych meczach emocji było jak na lekarstwo. Ale dramaturgią ostatniego spotkania tej fazy sezonu można było obdzielić wszystkie pozostałe mecze i jeszcze sporo by zostało.

 

W niedzielę rano układ sił w AFC wydawał się jasny – jedna dzika karta dla drugiej drużyny AFC East (prawdopodobnie Patriots), druga dla Colts, a na koniec dnia mamy „przedtermin” playoffów, bo tylko zwycięzca meczu Raiders – Chargers zagra w postseaon. Ale pierwsza seria meczów wszystko zmieniła.

Jacksonville Jaguars pokonali Indianapolis Colts. Coś, co przed meczem wydawało się absurdalne i niemożliwe. Jedna z najsłabszych drużyn w NFL, grająca o pietruszkę, pokonała 10. najlepszą drużynę NFL (wg wskaźnika DVOA).

Trevor Lawrence wreszcie zagrał kompletne spotkanie, pokazując czemu Jags wybrali go w drafcie z #1. 22/32, 2 TD, 0 INT, passer rating 111,9. Dokonał tego przeciwko całkiem silnej obronie. Co prawda silniejszej przeciwko biegowi niż podaniom, ale zdarzało mu się już zawodzić przeciwko słabszym rywalom.

Tymczasem po drugiej stronie kompletnie zawiódł Carson Wentz. Rozgrywający, za którego Colts oddali wybory w pierwszej (#16) i trzeciej rundzie nadchodzącego draftu popełnił dwie straty, a prowadzona przez niego ofensywa wygenerował zaledwie 3,97 jarda na próbę podaniową netto. Widzieliśmy już gorsze występy, nawet w tym roku. Jednak wiele wskazuje na to, że Wentz ostatecznie ustabilizuje się gdzieś w okolicy poziomu Kirka Cousinsa – wystarczająco dobry, by produkować niezłe statystyki, wystarczająco dobry, by jego drużyna do końca się liczyła, ale niewystarczająco dobry wtedy, kiedy ma to największe znaczenie.

Jednocześnie w Baltimore zwycięstwo odnieśli Pittsburgh Steelers. Tym samym zakończyła się tragiczna końcówka sezonu Ravens, którzy przegrali swoje sześć ostatnich meczów. Co prawda nawet zwycięstwo w tym spotkaniu nie dałoby im playoffów, ale porażka dała szansę Stalowym. A jednocześnie dodała nowy poziom strategii do kończącego sezon starcia Chargers i Raiders. Do playoffów miał wejść zwycięzca tego spotkania w towarzystwie Steelers i Patriots. Ale pojawiła się trzecia możliwość. Remis promował obie drużyny z AFC West kosztem Pittsburgha.

Jest rzeczą oczywistą, że dla obu drużyn najbardziej racjonalne byłoby wzięcie na zmianę kilkudziesięciu „kolanek” i zakończenie meczu wynikiem 0:0. Jednak równie oczywiste było, że gdyby zdecydowali się na coś takiego, zarząd ligi i pozostałe 30 drużyn byłoby wściekłych. Musieli więc zagrać na poważnie, ale „win or go home” zmieniło się w „don’t lose and play next week”. Pozornie niewielka różnica, ale…

Warto przy tym zauważyć, że dla Chargers nie miało żadnego znaczenia czy wygrają czy zremisują – przy obu tych wynikach kończyli na 6. miejscu w AFC. Jednak Raiders mieli motywację do wygranej. Przy remisie wchodzili do playoffów rozstawieni z #7 i trafiali na Chiefs. W przypadku zwycięstwa kończyli sezon na miejscu 6. z wyjazdem do Cincinnati w pierwszej rundzie playoffów. Z całym szacunkiem dla Joe Burrowa i jego drużyny, ale mało kto wolałby w playoffach trafić na Chiefs niż na Bengals, zwłaszcza biorąc pod uwagę że Burrow ma problemy ze zdrowiem, podczas gdy Patrick Mahomes jest w pełni sił.

Kiedy w czwartej kwarcie Raiders przechwycili podanie Justina Herberta, a następnie wyszli na 15-punktowe prowadzenie po celnym kopnięciu Daniela Carlsona na 8:23 przed końcem, wydawało się, że za osiem i pół minuty sezon Chargers dobiegnie końca. Jednak Chargers wrócili, i to naprawdę z dalekiej podróży. Zakończyli przyłożeniami dwie serie. Jedną zaczynali z własnego 25. jarda, drugą z własnego 17. Dołożyli udane dwupunktowe podwyższenie. W tych dwóch seriach konwertowali pięć czwartych prób (jedną dopiero po powtórce wideo), a pierwsze przyłożenie zdobyli w sytuacji 4&21 (!).

W ostatniej akcji czwartej kwarty przyłożenie Mike’a Williamsa doprowadziło do remisu i dogrywki. W niej drużyny wymieniły się kopnięciami z pola. Na dwie minuty przed końcem dogrywki Raiders mieli piłkę na 45. jardzie połowy Chargers. Ekipa z LA miała dwa timeouty, ale z nich nie korzystała. Raiders bardziej zależało na nieprzegraniu niż na wygranej i ich bieg został zatrzymany ze stratą 1 jarda. Wyglądało, jakby obie drużyny „zgodziły się” na remis.

I wówczas nastąpił moment, który wywołał prawdziwy wysyp teorii spiskowych w internecie. W drugiej próbie Josh Jacobs zdobył 7 jardów, a chwilę przed trzecią próbą Chargers wzięli przerwę na żądanie. Czy Brandon Staley próbował zmusić Raiders do kopania i oddania mu piłki? Wątpliwe. Przede wszystkim wziął timeout z zaledwie pięcioma sekundami na zegarze akcji. Gdyby faktycznie chciał zaoszczędzić czas, zrobiłby to pół minuty wcześniej. Po meczu szkoleniowiec ekipy z Kalifornii tłumaczył, że chodziło o zmianę w linii defensywnej przeciwko spodziewanej akcji biegowej. Jednak ta przerwa pozwoliła również Raiders na zmianę zagrywki. Jacobs zdobył kolejne 10 jardów, a kopnięcie z pola z ryzykownego stało się całkiem prawdopodobnym. I faktycznie, drużyna z Las Vegas wygrała i za tydzień zagra z Bengals. Chargers kończą sezon bez playoffów.

Czy to wina tej nieszczęsnej przerwy na żądanie? Możliwe, ale nie wiemy jak potoczyłaby się zagrywka biegowa, którą Raiders mieli gotową przed timeoutem. Jeśli możemy mówić o „winie” to przede wszystkim winna jest fatalna obrona biegowa Chargers, która kulała przez cały sezon. Gdyby w kluczowym momencie zatrzymali dwa biegi, to oni teraz oglądaliby do znudzenia mecze Joe Burrowa. Zamiast tego szukają wakacyjnych wypadów last minute.

W NFC było nieco mniej dramatycznie, ale i tam nie zabrakło emocji. San Francisco 49ers zdołali wyrównać na 28 sekund przed końcem meczu z LA Rams, a następnie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść w dogrywce. Dzięki temu wskoczyli na 6. miejsce w konferencji i wyeliminowali New Orleans Saints. Porażka Rams dała szansę na wygranie dywizji Arizonie, ale Cardinals przegrali u siebie z Seahawks. Końcówka sezonu drużyny z Phoenix nie była może aż tak katastrofalna jak w przypadku Ravens, ale cztery porażki w ostatnich pięciu meczach zepchnęło ich z 1. lokaty w NFC do roli zespołu wchodzącego do playoffów z dziką kartą.

 

Niespodzianki w czarny poniedziałek

Pierwszy poniedziałek po zakończeniu sezonu zasadniczego to zawsze czas, kiedy drużyny, dla których bieżące rozgrywki już się zakończyły, rozliczają się z minionego roku. Często w postaci zwolnień trenerów i generalnych menadżerów. Rzadko układa się to tak, jak przewidywaliśmy. Niektórzy dostają kolejną szansę, choć dostać jej nie powinni, a inni tracą pracę zdecydowanie za wcześnie. Jednak nie pamiętam równie zaskakującej decyzji jak zwolnienie Briana Floresa z Miami. Poniżej krótkie podsumowanie pięciu zwolnień na stanowiskach głównych szkoleniowców. Pamiętajcie, że wolne są również posady w Raiders i Jaguars – obie drużyny zwolniły szkoleniowców w trakcie sezonu.

 

Brian Flores (Miami Dolphins)

Jak wynika z doniesień medialnych, zwolnienie Floresa to efekt przegranej walki o władzę z GM-em Chrisem Grierem. To właśnie szefa front office poparł właściciel drużyny Stephen Ross. Wyniki broniły Floresa. W dwóch pierwszych sezonach Miami grali powyżej oczekiwań. W 2019 r. objął drużynę celowo wybebeszoną z wszelkiego talentu, jedną z najsłabszych w ostatnich latach w całej NFL. A jednak zdołał wygrać pięć meczów, a już w kolejnym sezonie z bilansem 10-6 otarł się o playoffy. Owszem, oczekiwania na sezon 2021 były nieco wyższe, początek był fatalny, ale jednak Dolphins zdołali zakończyć rozgrywki 8 zwycięstwami w 9 meczach i zanotowali drugi sezon z rzędu na plusie, co nie zdarzyło im się od 18 lat.

Pod adresem Floresa można wysunąć dwa poważne (merytorycznie) zarzuty. Po pierwsze rozwój wziętego z #5 w drafcie 2020 Tuy Tagovailoi nie idzie w dobrym kierunku. Właściwie trudno tu mówić o rozwoju. Jeśli jednak krytykujemy Floresa za postawę Tuy, to czy część winy nie spada na Griera, który wybrał go zamiast Justina Herberta, który poszedł do Chargers z kolejnym wyborem?

Drugi zarzut, już wyłącznie pod adresem trenera, to nieumiejętne dobieranie współpracowników. W ciągu trzech lat miał czterech koordynatorów ofensywy, dwóch defensywy i czterech trenerów linii ofensywnej. Można by zrozumieć, gdyby odchodzili na lepsze posady, ale część pracuje na równoległych stanowiskach w innych klubach, część na gorszych, a część w ogóle nie znalazła nowego zatrudnienia w NFL.

Czy to jednak wystarczy, by zwolnić trenera, który w ciągu ostatnich trzech sezonów wypracował 10. najlepszy w tym czasie bilans zwycięstw i porażek w NFL?

 

Vic Fangio (Denver Broncos)

Lepsza postawa defensywy w tym sezonie nie uchroniła szkoleniowca Broncos przed zwolnieniem po trzech sezonach za sterami drużyny. Można to zrozumieć. Ofensywa regularnie lokowała się w trzeciej dziesiątce NFL, a w każdym z trzech sezonów pod wodzą Fangio drużyna przegrywała częściej niż wygrywała. Sześć sezonów z rzędu bez awansu do playoffów to najgorsza seria od lat 70-tych XX wieku, gdy Broncos nie potrafili awansować do postseason w żadnym z 17 pierwszych lat istnienia klubu.

Wiele wskazuje na to, że Fangio to jeden z tych bardzo dobrych koordynatorów defensywy, którzy nie sprawdzają się jako główni trenerzy.

 

Mike Zimmer (Minnesota Vikings)

W Minnesocie robią generalne porządki. Oprócz Zimmera pracę stracił również GM Rick Spielman. Przyznam, że nie spodziewałem się tego zwolnienia. Zimmer pracował w Vikings osiem sezonów. Dwa ostanie trudno uznać za udane, ale w sumie wypracował bilans 72-56-1, a w 2017 r. doprowadził drużynę do finału NFC. Jednak dwa ostatnie lata to fatalna postawa obrony, a to właśnie z pracy po tej stronie piłki Zimmer jest najbardziej znany. Czy to właśnie przeważyło? Jednak zwolnienie Spielmana, który w takiej czy innej roli był w klubie przez 15 lat sugeruje, że Wikingowie będą szukali kompletnie nowego kierunku. Faktycznie, wiele wskazywało na to, że Zimmerowi kończą się pomysły.

 

Matt Nagy (Chicago Bears)

Klub z Wietrznego Miasta to drugi, który zwolnił tak trenera jak GM-a. Ten duet był już na cenzurowanym po niepowodzeniach związanych z Mitchem Trubiskim, a kiedy debiutancki sezon kolejnego QB, Justina Fieldsa, nie potoczył się za dobrze, zapadł wyrok. Trudno chwalić Nagy’ego, który nie potrafił odpowiednio ułożyć drużyny, zwłaszcza ofensywy. Jednak w tym wypadku to GM Ryan Pace ponosi tyle samo, jeśli nie więcej odpowiedzialności. Jego transfery sprawiły, że drużynie brakowało zarówno wyborów w drafcie, jak miejsca w limicie płac. W efekcie Miśki nie mogły marzyć o nawiązaniu wyrównanej walki z resztą NFC. A odbudowa nie będzie łatwa, bo Pace zdążył już przehandlować wybory w pierwszej i czwartej rundzie draftu 2022.

 

Joe Judge (New York Giants)

Zaledwie kilka tygodni temu klub publicznie zapewniał, że Judge wróci na kolejny sezon. Jednak mocno wątpliwe wypowiedzi trenera przed tygodniem w połączeniu z katastrofalną postawą drużyny przed ostatnie dwa lata przeważyły szalę. A wisienką na torcie był kompletnie bezsensowny QB sneak zagrany w sytuacji 3&9 pod własnym polem punktowym w ostatniej kolejce. Dodatkowo na emeryturę przeszedł GM David Gettleman, co prawdopodobnie oszczędziło mu losu Judge’a.

 

Tydzień w skrócie:

1. Z notatnika statystyka;

2. Z notatnika medyka:

3. Pierwsze miejsce w AFC przypadło Tennessee Titans, ale byli blisko kompromitacji a’la Colts. Dopiero w końcówce meczu zdołali przechylić na swoją stronę szalę zwycięstwa przeciwko Texans. Wciąż mający szanse na pierwsze miejsce w AFC Chiefs długo męczyli się z Broncos, Bills dopiero w czwartej kwarcie zapewnili sobie zwycięstwo z Jets, Bengals bez Joe Burrowa ulegli Bronws, a Patriots wyraźnie przegrali w Miami. Tak więc pięć najwyżej notowanych drużyn AFC nie może zaliczyć tej kolejki do udanych, co tylko potwierdza, że w playoffach może się zdarzyć absolutnie wszystko. Przy okazji Titans zostali najsłabszym pod względem DVOA zespołem rozstawionym w playoffach z #1 w historii NFL.

4. Kibice Jacksonville Jaguars, sfrustrowani postawą swojej drużyny, postanowili pojawić się na meczu w perukach i maskach klaunów. Pomogło. Wygrali z Colts, Trevor Lawrence choć raz wyglądał jak QB Który Był Obiecany, a dodatkowo Lions też wygrali, dzięki czemu Jags nie stracili #1 w drafcie 2022.

5. Jeśli już przy drafcie jesteśmy, to z pierwszych dziesięciu wyborów cztery trafiły do Nowego Jorku. Giants będą wybierać z #5 i #7 (pozyskany od Bears), a Jets z #4 i #10 (pozyskany od Seahawks).

 

Zostań mecenasem bloga:




Exit mobile version