Site icon NFL Blog

NFL, tydzień 12 – Zmartwychwstanie Broncos

Kiedy 24 września Denver Broncos ponieśli 50-punktową, jedną z najdotkliwszych w historii ligi, porażkę z Miami Dolphins, całkowicie przekreśliłem tę drużynę i szanse Seana Paytona na odbudowę zespołu wokół Russella Wilsona. O dziwo Broncos wygrali pięć meczów z rzędu i tylko gorsze tiebreakery dzielą ich od pozycji dającej awans do playoffów. A główną siła napędzającą odrodzenie jest obrona, która we wrześniu wyglądała na jedną z najsłabszych w historii NFL.

W podsumowaniu tygodnia przyjrzymy się dziwnemu meczowi Buffalo Bills i Philadelphia Eagles oraz niecierpliwości Davida Teppera. Zaczniemy jednak od cudownej przemiany w Denver.

 

Kiedy Sean Payton obejmował w 2006 r. New Orleans Saints stanął przed ogromnym wyzwaniem. Przejął jeden z najsłabszych zespołów w historii NFL, bez rozgrywającego, w mieście spustoszonym przez Katrinę, jeden z najstraszniejszych huraganów jakie kiedykolwiek nawiedziły kontynentalną część Stanów Zjednoczonych. Zaryzykował, ściągając niechcianego nigdzie indziej Drew Breesa, którego poważna kontuzja stawiała pod znakiem zapytania cała karierę rozgrywającego.

Przed ich przyjściem Saints awansowali do playoffów pięć raz w trakcie 39-letniej klubowej historii, wygrali tylko jeden mecz w postseason i nigdy nie wyszli poza Divisional Round. W trakcie 15 lat Paytona za sterami klubu1 grali w playoffach w dziewięciu sezonach, wygrali 17 meczów w tej fazie rozgrywek, trzy raz awansowali do finału NFC i zdobyli mistrzowski pierścień w 2009 r.

Kiedy przeszedł na sportową emeryturę cieszył się zasłużoną opinią jednego z najlepszych szkoleniowców XXI wieku. Wytrzymał tylko rok. Na sezon 2023 ściągnęli go Denver Broncos, a wyzwanie, które przed nim stało, nie było wcale mniejsze niż w Nowym Orleanie, choć różniło się znacząco.

W Luizjanie musiał zbudować zespół praktycznie od nowa, a Brees okazał się strzałem w dziesiątkę – stał u progu jednej z najbardziej produktywnych karier na tej pozycji w historii NFL. W Denver przejął drużynę, która na papierze wyglądała na całkiem silną, ale zanotowała fatalny sezon. Rozgrywającym jest Russell Wilson – jeden z najbardziej produktywnych quarterbacków ostatniej dekady. Za możliwość pozyskania go z Seattle Broncos oddali dwa wybory w pierwszej, dwa w drugiej i jeden w piątej rundzie oraz trzech zawodników, a następnie podpisali z nim potężną umowę, która czyni go praktycznie niezwalnialnym do końca sezonu 2024.

Niestety Wilson zaliczył katastrofalny sezon 2022, zdecydowanie najsłabszy w karierze. Wydawało się, że w wieku 34 lat nie ma już więcej paliwa w baku. Co gorsza duże inwestycje i brak wysokich wyborów sprawiły, że Broncos nie mogą oczekiwać na znaczące wzmocnienia, nawet z nowym właścicielem za sterami klubu. Po stronie plusów można było zapisać obronę – w 2022 r. byli na 9. miejscu pod względem EPA na akcję i 5. w lidze jeśli chodzi o obronę w grze podaniowej. Drugoroczny CB Patrick Surtain w wielkim stylu zameldował się w pierwszej drużynie All-Pro, choć poza tym drużyna miała tylko jednego Pro Bowlera – EDGE Bradleya Chubba, którego sprzedali do Miami w połowie sezonu.

Sezon 2023 zaczął się w miarę obiecująco. Minimalne porażki z Raiders i Commanders z perspektywy czasu nie wyglądają dobrze, ale we wrześniu wydawało się, że to solidni ligowi średniacy. Co najważniejsze, Wilson podał na 485 jardów, 5 TD i 1 INT (plus jedno stracone fumble) przy passer ratingu 108,5. Jednak tydzień później przyszła katastrofa. Broncos oddali Miami 70 punktów i 726 jardów. W kolejnych dwóch meczach pozwolili na zdobycie 471 jardów i 28 punktów Chicago Bears (choć w tym meczu zaliczyli imponujący 21-punktowy powrót na wygraną), a tydzień później 400 jardów i 22 punkty atakowi pod wodzą Zacha Wilsona.[efn_notes]Jets zdobyli w tamtym meczu 31 punktów, ale 9 – safety i przyłożenie powrotne – było dziełem obrony[/efn_notes] Russell Wilson wciąż miał niezłe statystyki (11 TD/2 INT, passer rating 106,1 po pięciu meczach), ale notował poniżej 250 jardów na mecz.

I wtedy nadeszła całkowita odmiana. 22 października Denver wygrali z Green Bay Packers. W tamtym meczu Packers popełnili taką ilość błędów, że bardziej to oni przegrali, niż Broncos wygrali, ale był to zwiastun kompletnej rewolucji w drużynie z Kolorado.

Od pierwszego do siódmego tygodnia rozgrywek Broncos mieli najsłabszą obronę w NFL. I to grubo najsłabszą, różnica między nimi i 31. Chargers była większa niż między Chargers i 21. Packers. Jednak ostatnie cztery mecze (z bye weekiem pomiedzy) to radykalna poprawa. Od ósmego tygodnia rozgrywek są drugą najlepszą obroną w NFL pod względem EPA na akcję, choć jednocześnie dopiero na 21. miejscu jeśli chodzi o success rate rywali.

I to właśnie ta ostatnia dysproporcja może nas naprowadzić na to, co się zmieniło. W pierwszych siedmiu meczach sezonu obrona Broncos wymusiła na rywalach sześć strat. W czterech kolejnych było to piętnaście. Straty to z definicje akcje o ogromnej wartości i taka ich nadprodukcja mocno zaburza średni wskaźnik EPA, a znacząco słabszy wskaźnik success rate (definiowanej jako odsetek akcji z pozytywnym EPA dla ataku i negatywnym dla obrony) pokazuje, że to absolutnie nie jest druga obrona w lidze.

Czy możemy mówić, że ten zwrot akcji to wyłącznie szczęście? Częściowo tak. W pierwszych siedmiu meczach sezonu Broncos odzyskali 1 z 5 wymuszonych fumble (20%) przy 9 z 16 w ostatnich czterech spotkaniach (64,3%). Jednak o ile odzyskiwanie fumbli to w dużej mierze kwestia szczęścia, o tyle ich wymuszanie już nie. A liczba wymuszanych przez Denver fumbli wzrosła niemal sześciokrotnie (z 0,7 na 4 na mecz). Mówiąc wprost: dobre defensywy muszą wymuszać straty, zwłaszcza że przy dominacji ofensyw we współczesnej NFL trudno zmuszać rywali do puntu raz za razem. Początek sezonu był tak słaby, że Broncos są wciąż klasyfikowani na 30. miejscu w defensywnym EPA i na ostatnim miejscu w DVOA. Liczba strat potrafi się mocno różnić z tygodnia na tydzień i lepszą wartość prognostyczną ma success rate oraz oddawane jardy na próbę. Jednak nawet jeśli liczba strat Denver nieco spadnie, co wydaje się nieuniknione, całościowa gra tej formacji i tak powinna się sytuować gdzieś w pobliżu ligowej średniej, co półtora miesiąca temu wydawało się niemożliwe.

Diametralna zmiana w obronie stanowi różnicę w grze Broncos, ale gdyby nie rewolucja w ofensywie, ta zmiana nie miałaby większego znaczenia dla sytuacji w AFC. Tymczasem sensowna obrona w połączeniu z nową ofensywą Seana Paytona sprawiła, że Broncos są realnymi kandydatami do gry w playoffach. Zmiana w ataku nie jest tak dramatyczna, bo ofensywa trzyma się na zbliżonym poziomie przez cały rok, ale warto i jej poświęcić parę zdań.

Najpierw kilka liczb. Pierwsze dwie kolumny dotyczą całej ofensywy, ostatnie trzy samego Russella Wilsona.

EPA/akcję DVOA passer rating ANY/A QBR
2022 -0,078 -12,5% 84,4 5,54 38,7
2023* -0,019 5,2% 103,4 6,41 54,6

*w pierwszych 11 meczach sezonu

 

Widać wyraźnie, że dzięki lepszej grze podaniowej cała ofensywa jest znacznie efektywniejsza. Jednocześnie bardzo ciekawa jest rozbieżność między tradycyjnym passer ratingiem, który poprawił się znacznie bardziej niż bardziej nowoczesne wskaźniki jak ANY/A lub oparte na EPA jak QBR. W tym roku w passer ratingu Wilson jest 5. w całej lidze, podczas gdy ANY/A lokuje go na 11., QBR na 16., a EPA/akcję na 14. miejscu. Skąd tak duża rozbieżność?

Po pierwsze passer rating, w przeciwieństwie do trzech pozostałych wskaźników, nie uwzględnia sacków, a tych Wilson zawsze brał więcej niż inni rozgrywający. Wynika to z jego stylu gry – często trzyma piłkę dłuższy czas, improwizując i próbując znaleźć niekrytego kolegę. Szybka gra podaniowa to nie jest jego mocna strona. Potwierdzają to Next Gen Stats. Od snapu do podania Wilsona mija średnio 3,05 sekundy i jest to czwarty najdłuższy czas w NFL. Jest to nieco więcej niż przed rokiem (2,98). Z drugiej strony odsetek sacków spadł z 10,2% na 9,4%, niemniej wciąż pozostaje w ligowej czołówce.

Druga kwestia to relatywnie wysoki odsetek podań na przyłożenie i niewielki na przechwyt. Wilson zamienia na TD 6,3% swoich podań i jest to najwyższy wskaźnik w lidze, z kolei 1,3% INT to najniższy (czyli najlepszy) w NFL. To tradycyjnie daje nieproporcjonalny bonus do passer ratingu w stosunku do innych statystyk agregujących grę rozgrywającego.

No dobrze, ale skąd takie, a nie inne wskaźniki? To jest ten moment, kiedy trzeba sięgnąć po wideo z meczów Broncos. Takie statystyki wynikają z konstrukcji ofensywy. Zacznijmy od tego, że Denver to jedna z najchętniej biegających drużyn NFL. Biegają praktycznie w każdej sytuacji. W neutralnych sytuacjach (1. i 2. próba, prawdopodobieństwo wygranej żadnej z drużyn nie przekracza 80%) są czwartą najchętniej biegającą drużyną w NFL (za Bears, Falcons i Cardinals, minimalnie przed Steelers). Przy czym trudno powiedzieć, by ta gra biegowa przynosiła oszołamiające efekty. Statystycznie jest w środku stawki, także podczas meczów nie widać jakiejś dominacji na linii wznowienia akcji. Jednak w sumie są wystarczająco skuteczni w tym elemencie, by nie dławić serii ofensywnych.

W przypadku Wilsona mamy do czynienia z obniżeniem liczby podań, ale też ze znaczącym ich skróceniem. O ile przed rokiem przeciętne podanie leciało 8,8 jarda za linię wznowienia akcji[efn_notes]Tylko jardy w powietrzu, bez tych zdobytych po chwycie, zarówno po złapanych, jak po niezłapanych piłkach[/efn_notes], o tyle w tym roku jest to 6,8 jarda. Payton daje Wilsonowi sporo relatywnie łatwych zagrań – slanty, screeny, podania za linię wznowienia akcji. Jednocześnie, od czasu do czasu, Wilson puszcza daleką bombę. W dalszym ciągu potrafi dograć taką piłkę niesamowitym łukiem i jego podania należą do najefektowniejszych dalekich piłek w NFL.

Czy coś wam to przypomina? Tak, Payton w zasadzie traktuje Wilsona jak debiutanta. Chroni go dużą liczbą biegów, daje dość proste koncepcje, ogranicza akcje, w których Wilson musi zbyt wiele czytać obronę, ale od czasu do czasu pozwala mu popisać się siłą ramienia.

Czy to recepta na długoterminowy sukces? Absolutnie nie. Zwłaszcza że Wilson nie jest debiutantem, a weteranem, rozgrywającym swój 12. sezon w NFL. Tu nie ma co liczyć, że się chłopak nauczy i będzie można stopniowo wprowadzać trudniejsze zagrania. Tak prosty system pozwala ograniczyć błędy i tworzy relatywnie efektywną grę podaniową. W połączeniu z dobrą obroną może to dać bardzo ciekawe efekty, jednak na dłuższą metę powyżej pewnego poziomu nie wejdą. Trudno mi powiedzieć, czy Wilson się „zepsuł” po przejściu do Broncos, czy zaczęło się to wcześniej, czy może to Seahawks tak dobrze zarządzali jego grą. Są argumenty dla każdej z tych tez, a ja nie czują się kompetentny, by to rozstrzygać.

Faktem jest, że Payton wyciąga z Wilsona i całej ofensywy maksimum tego na co ich stać. Czy to atak na który liczyli kibice? Na pewno nie. Czy na miarę zainwestowanych w Wilsona pieniędzy i wyborów w drafcie? Absolutnie nie. Ale szkoleniowiec Broncos nie wybrał swojego rozgrywającego. Zdołał zmienić katastrofę w solidną formację, a jego sztab po fatalnym początku naprostował także obronę. Choć nie będzie kandydatem do nagrody trenera roku, tegoroczni Broncos mogą być jednym z najlepszych trenerskich dzieł Seana Paytona.

 

Niewiarygodna porażka Bills

W końcówce trzeciej kwarty prowadzili przeciwko Philadelphia Eagles 10 punktami, a model Bena Baldwina dawał im 81% szans na wygraną. Przez trzy kwarty absolutnie dominowali nad rywalami, a statystyki pokazują, że powinni to spotkanie wygrać. A jednak po dogrywce Buffalo Bills musieli pogodzić się z kolejną przegraną, a patrząc na ich grę w tym sezonie i kalendarz coraz bardziej prawdopodobne staje się coś, co we wrześniu byłoby nie do pomyślenia: opuszczenie playoffów.

Bills rozegrali 27 akcji więcej niż rywale. Zdobyli niemal 130 jardów więcej. Zaliczyli mniej strat. Mieli 0,14 EPA na akcję przy 0,06 Eagles, co daje niemal 9 EPA więcej wygenerowanych przez cały mecz. Josh Allen wygenerował 21,7 EPA przy zaledwie 2,2 Jalena Hurtsa. Co ciekawe większość tego dorobku Allen dołożył w grze biegowej. Zaliczył dwa przyłożenia po ziemi i konwertował cztery długie pierwsze próby, z czego trzy w sytuacji 3&9+. Wszystkie modele oparte na EPA uwielbiają takie akcje.

Więc jak to się stało, że Bills ostatecznie przegrali? I czemu wielu kibiców uważa, że Hurts rozegrał lepsze spotkanie?

Zacznijmy od tego drugiego. W dużej mierze to kwestia błędu poznawczego zwanego efektem świeżości – przywiązujemy większą wagę do tego co stało się niedawno przy niedoważaniu wcześniejszych wydarzeń. Przy ocenie obu rozgrywających „na oko” pamiętamy cztery przyłożenia Hurtsa w drugiej połowie i dogrywce, w tym to decydujące, które dało Orłom zwycięstwo. Za to zapominamy, że skończył pierwszą połowę z 30 jardami netto w 12 akcjach podaniowych i dwoma stratami. Na początku trzeciej kwarty miał na koncie 5 celnych podań na 13 wykonanych na 33 jardy i 2 sacki na 7 jardów. Jednak od tego momentu zaliczył 167 jardów w 18 akcjach podaniowych, trzy przyłożenia górą i jedno po ziemi, a także zero strat i sacków. Świetna druga połowa nie przekreśla fatalnej pierwszej, ale lepiej ją pamiętamy.

Za to Allen w czwartej kwarcie zgasł, a jego jedyna strata w tym meczu była niezwykle niefortunna – fatalne INT na własnej połowie, a przy tym bardzo kosztowna -5,0 EPA to największy jednorazowy zwrot akcji w tym meczu.

Czy to jednak błąd Allena rozstrzygnął mecz na niekorzyść Bills? To byłoby nadużycie. Rozgrywający Buffalo traci w tym roku piłkę zdecydowanie zbyt często, nawet biorąc pod uwagę, że jego styl gry każe wpisać pewną liczbę strat w koszty. Jednak w tym meczu kluczowe okazały się kary (Bills 11 na 80 jardów, Eagles 4 na 30 jardów) oraz kickerzy. Jak mawia Andrew Brandt, kickerzy są jak prawnicy: nikt ich nie docenia, póki nie potrzebujesz naprawdę dobrego.

Tym razem ten naprawdę dobry grał w zielonej koszulce. Tyler Bass spudłował z 48 jardów na początku trzeciej kwarty, a pod koniec drugiej jego kopnięcie z 34 jardów zostało zablokowane. Tymczasem Jake Elliott trafił wyrównujące kopnięcie z 59 jardów na 30 sekund przed końcem czwartej kwarty. Było to tym bardziej imponujące, że cały dzień w Philadelphii lał deszcz i warunki do kopania były fatalne.

Eagles z bilansem 10-1 są głównymi faworytami do pierwszego miejsca w NFC. Nie są aż tak dobrzy jak ich bilans, ale każda drużyna wygrywająca ponad 90% meczów musi liczyć na łut szczęścia. Tymczasem Bills z bilansem 6-6 są poza playoffami, a do końca sezonu pozostały im dwa względnie łatwe mecze: z Patriots i Chargers oraz trzy bardzo trudne: Chiefs, Cowboys i Dolphins. Nawet wygrana w trzech z tych pięciu meczów prawdopodobnie nie da im playoffów.

Kolejny trener zwolniony w Carolinie

Przed sezonem 2018 David Tepper, miliarder z branże finansowej, kupił Carolina Panthers za 2,2 mld dolarów. Przejął drużynę w dość stabilnej sytuacji (przynajmniej na boisku). Trener Ron Rivera prowadził drużynę od sezonu 2011. W tym samym roku z #1 w drafcie wybrali rozgrywającego Cama Newtona. W ciągu siedmiu wspólnych sezonów cztery razy awansowali do playoffów, tyle samo co w poprzednich 16 latach istnienia klubu. W sezonie 2015 Newton został MVP, a drużyna przegrała w Super Bowl z Denver Broncos.

Wydawało się, że Teppera czekają sukcesy od samego początku. Jednak szybko doświadczył jak krótkotrwały jest sukces w NFL. Newton niespodziewanie wypalił się jako zawodnik, Rivera przetrwał tylko półtora roku. Następnym zatrudnionym trenerem był Matt Rhule, który wyprodukował dwa sezony z 5 wygranymi i został zwolniony w trakcie trzeciego. Przed sezonem 2023 klub za królewski okup kupił #1 w drafcie, dzięki czemu mógł wybrać QB Bryce’a Younga, a na stanowisko trenera zaangażowany został doświadczony Frank Reich.

W niedzielę Panthers w fatalnym stylu przegrali ze słabymi Titans. Była to 10. porażka drużyny w 11 meczach w tym sezonie. Według doniesień medialny Tepper wyszedł po spotkaniu z szatni drużyny krzycząc na całe gardło mało parlamentarne słowa. W poniedziałek Reich został zwolniony. Jest pierwszym trenerem w historii klubu (nie licząc trenerów tymczasowych), który nie przepracował nawet jednego pełnego sezonu.

Przed sezonem 2024 Tepper będzie musiał zatrudnić czwartego trenera (siódmego, jeśli liczyć z tymczasowymi) w ciągu siedmiu lat odkąd kupił drużynę. Przez ten czas Panthers ani razu nie awansowali do playoffów i kończyli każdy sezon z ujemnym bilansem. W tym roku są głównymi kandydatami do #1 w drafcie, tyle że ich wybór w pierwszej rundzie draftu 2024 trafi do Chicago za prawo do wyboru Younga w tym roku. Młody rozgrywający póki co zawodzi i choć nie jest to wyłącznie jego wina, to jednak trudno uznać, by zwolnienie głównego trenera, postawienie w jego miejsce koordynatora special teams i pozostawienie na miejscu koordynatora ofensywy miały mu znacząco pomóc w rozwoju.

Z jednej strony trudno się dziwić frustracji Teppera, zwłaszcza gdy ogląda jak świetnie w Houston spisuje się wybrany z #2 C.J. Stroud. Co ciekawe według pogłosek Reich wolał Strouda, ale to Tepper nalegał, by w drafcie wziąć jednak Younga. Takie informacje często są puszczane do mediów po fakcie jako wrzutka „ja wiedziałem, ale źli ludzie mi nie pozwolili” i często nie mają wiele wspólnego z prawdą. Jednak w tym wypadku przecieki pojawiły się jeszcze przed startem tego sezonu, co nadaje im większego prawdopodobieństwa.

Nie jestem fanem zwalniania trenerów w trakcie sezonu, chyba że sama ich obecność źle działa na drużynę i może negatywnie rzutować na przyszłość, jak było to w przypadku Urbana Meyera w Jacksonville czy Josha McDanielsa w Las Vegas. Pytanie, czy w klubie problem nie sięga głębiej niż pion futbolowy?

 

Tydzień w skrócie:

1. Z notatnika statystyka:

2. Z notatnika medyka:

3. New York Jets oficjalnie desygnowali Aarona Rodgersa do powrotu z listy kontuzjowanych. Otwiera to 21-dniowe okno, podczas którego mogą go przenieść do aktywnego składu. Jeśli tego nie zrobią, wróci na listę kontuzjowanych do końca sezonu. W czasie tych 21 dni może trenować zespołem. Jeśli Jets będą walczyli o playoffy pod koniec grudnia, możemy go zobaczyć na boisku, w przeciwnym wypadku wróci dopiero w przyszłym roku.

4. Kronika kryminalna: policja w Teksasie wystawiła nakaz aresztowania Vona Millera (Bills). Miller miał rzekomo wdać się w awanturę z ciężarną kobietą, a następnie ją pobić. Według doniesień medialnych nie odniosła ona poważniejszych obrażeń, ale incydent może spowodować zawieszenie pass rushera w kluczowych meczach w końcówce sezonu.

5. Niezwykle cenną wygraną odnieśli Jacksonville Jaguars, którzy pokonali Houston Texans. Daje im to dwa mecze przewagi w ramach dywizji i znacząco przybliża do wygranej w AFC South drugi sezon z rzędu, co nie zdarzyło im się od 1999 r., gdy grali jeszcze w AFC Central, a AFC South nie istniała.

6. W NFC South równie cenną wygraną odnieśli Atlanta Falcons, którzy pokonali New Orleans Saints. Tu jednak sytuacja jest znacznie bardziej wyrównana: obie drużyny mają ten sam bilans i grają jeszcze jeden  bezpośredni mecz w ostatniej kolejce sezonu.

7. Green Bay Packers wygrali cztery z ostatnich pięciu meczów. W Święto Dziękczynienia niespodziewanie zwyciężyli na wyjeździe w Detroit. Jordan Love wygląda coraz pewniej na rozegraniu, choć wciąż nie sposób powiedzieć, czy będzie długoterminowym starterem na tej pozycji. Lokalne media zwracają uwagę, że ma niemal identyczne statystyki co Aaron Rodgers na tym samym etapie kariery, ale warto pamiętać, że średnia produkcja rozgrywającego w NFL wzrosła w tym czasie znacząco. W swoim pierwszym sezonie jako starter Rodgers mógł się pochwalić wskaźnikami lepszymi o ok. 10% od ówczesnej ligowej średniej, Love jest jak na razie w okolicach przeciętnej.

8. Czy to już koniec magicznej przygody Josha Dobbsa? Przeciwko Bears rzucił cztery podania w ręce rywali, którzy byli na tyle uprzejmi, że upuścili piąte. Vikings przegrali ten mecz dwoma punktami.

 

Zostań mecenasem bloga:

  1. Payton był trenerem w latach 2006-2021, ale opuścił sezon 2012 z powodu zawieszenia za udział w tzw. Bountygate
Exit mobile version