Pierwszy miesiąc sezonu minął błyskawicznie. Niemal wszystkie drużyny NFL mają na koncie cztery rozegrane mecze, a to oznacza, że pierwsze ćwierć sezonu za nami. W związku z tym zamiast typowego podsumowania kolejki dzisiaj podsumowanie ćwiartki. Rozdam nagrody, począwszy od tych klasycznych, rozdawanych na koniec sezonu przez Associated Press po kilka własnych kategorii.
To co zobaczycie niżej to moje głosy, tzn. tak bym głosował, gdybym miał coś do powiedzenia 🙂 Nie są to przewidywania „na kogo według mnie zagłosują”, tylko „na kogo ja bym zagłosował”.
W dzisiejszym tekście pomogli mi Patroni z grupy dla Patronów NFLBlog.pl, którzy podrzucali mi przez ostatnie dwa dni swoje sugestie. Dzięki wielkie! Ostateczne decyzje były moje, więc pretensje tylko pod moim adresem 🙂 Ty też możesz dołączyć do grupy, wystarczy że wesprzesz mnie na Patronite kwotą 10 zł miesięcznie lub większą.
MVP – Patrick Mahomes, Kansas City Chiefs
Inni kandydaci: Jared Goff (Los Angeles Rams), Drew Brees (New Orleans Saints)
Po pierwszej ćwiartce sezonu kandydatów do MVP jest w zasadzie dwóch z jednym czarnym koniem. Naturalnie faworytami są dwaj młodzi rozgrywający, którzy prowadzą dwie ciekawe, kreatywne ofensywy i jako jedyni są niepokonani po czterech tygodniach.
Dlaczego zdecydowałem się na Mahomesa? Przede wszystkim z powodu poniedziałkowego meczu przeciwko Broncos. To był prawdziwy „statement game” w ogólnokrajowej telewizji i to mimo że statystycznie było to jego najsłabsze spotkanie w tym sezonie. Chiefs po raz pierwszy w tym roku stanęli naprzeciw defensywy, która potrafiła poważnie ograniczyć ich poczynania. Przegrywali 10 punktami w czwartej kwarcie. A jednak ich młody QB zdołał poprowadzić ich do zwycięstwa, choć w ostatniej, decydującej serii musiał konwertować 2&30. Mahomes przemógł masę kar ofensywy i w trudnej sytuacji, w meczu z rywalem z dywizji na wyjeździe przy szalejących kibicach, zaliczył arcyważne zwycięstwo.
Goff również rozgrywa znakomity sezon. Dojrzewa jako zawodnik, ma więcej swobody na linii wznowienia akcji. W niektórych kategoriach statystycznych, jak passer rating, ANY/A czy ogólna produkcja, wyrażona liczbą jardów, jest lepszy niż Mahomes. Z drugiej strony rozgrywający Chiefs ma lepszy QBR i obłędny stosunek TD/INT 14/0 (Goff 11/2, też niczego sobie). Mahomes na pewno w końcu rzuci INT, już z Brocos było blisko. I Goffa i Mahomesa można przekonująco uzasadnić jako MVP. Jeśli obaj utrzymają formę, to zdecydują pojedyncze głosy.
Czarnym koniem może być Drew Brees. Jak na razie pozostaje za dwoma młokosami, ale są spore szanse, że na koniec sezonu ich wyprzedzi. Po pierwsze jest bardzo doświadczonym zawodnikiem i ma znacznie większe doświadczenie w wydobywaniu się z niekorzystnych sytuacji czy przełamywaniu rozmaitych kryzysów. Po drugie na koniec sezonu będzie samodzielnym rekordzistą NFL w celnych podaniach w karierze (rekord padł tydzień temu) i jardach podaniowych w karierze (jeśli nie będzie jakiejś katastrofy poprawi go za tydzień). To robi wrażenie. I wreszcie Brees, mimo całej swojej imponującej kariery, nigdy nie był MVP. Jeśli w tym sezonie znajdzie się wśród wąskiego grona kandydatów, niektórzy z głosujących mogą chcieć nagrodzić go za „całokształt twórczości”.
Offensive Player of the Year – Michael Thomas (New Orleans Saints)
Inni kandydaci: Alvin Kamara (New Orleans Saints), Ezekiel Elliott (Dallas Cowboys)
Na początku coroczne przypomnienie: rozdzielanie nagrody OPoY i MVP jest głupie. Powinniśmy mieć MVP ofensywy i MVP defensywy i zamknąć sprawę. Niestety jest inaczej. Z OPoY jest problem, który mają sami głosujący. Czy OPoY i MVP to te same osoby (tak było w 2012-2013 i 2015-2016)? A może dajemy OPoY najlepszemu nie-QB (2014, 2017). Ewentualnie „temu drugiemu QB” (2008, 2011). Ja postanawiam iść z opcją „najlepszy ofensywny zawodnik nie będący QB”.
Dlaczego akurat Thomas? Bo to co wyczyniał w pierwszej ćwierci sezonu, a zwłaszcza w pierwszych trzech meczach, jest absurdalne. Nie chodzi tylko o to, że złapał 42 piłki (rekord złapanych piłek w sezonie to 143, Thomas „idzie na rekord”). Ale też o fakt, że był celem podań 44 razy, a więc złapał 95,5% kierowanych do niego piłek. To wartość niesłychana, gdy weźmiemy pod uwagę, że statystycy jako „targets” zaliczają też podania ewidentnie niecelne z winy QB, na przykład rzucenie piłką pod nogi kolegi, by nie paść ofiarą sacka. Thomas nie ma najbardziej imponującej średniej jardów na złapane podanie, ale z 42 złapanych piłek zrobił 23 pierwsze próby i 3 TD.
Alvin Kamara to lider NFL jeśli chodzi o jardy z akcji. RB Saints ma na koncie 275 jardów po ziemi i 336 jardów po złapanych podaniach, co daje 611 jardów w sumie. Przekładając na pełny sezon dałoby to 2444 jardy, drugi wynik w historii (rekord to 2509, Charles Johnson w 2009 r.). Najprawdopodobniej Kamara nieco zwolni tempo, bo do składu Saints po zawieszeniu wróci Mark Ingram, który przejmie część snapów Kamary, ale jego dotychczasowe dokonania są imponujące.
I wreszcie Ezekiel Elliott, który w pojedynkę trzyma ofensywę Cowboys na powierzchni. Z prowizoryczną linią ofensywną, przy braku jakiejkolwiek sensownej gry podaniowej, gdy wszyscy rywale wiedzą, że Zeke będzie biegł. A jednak jest liderem ligi w jardach po ziemi (426, prawie 88 jardów więcej niż drugi Todd Gurley) z fenomenalną średnią 5,8 jarda/bieg. Przeciwko Lions w niedzielę zdobył 240 jardów (158 biegiem, 88 po podaniach). Jeśli zdrowie pozwoli, to może być najlepszy dotychczas sezon RB Cowboys.
Defensive Player of the Year – Khalil Mack (Chicago Bears)
Inni kandydaci: Demarcus Lawrence (Dallas Cowboys), J.J. Watt (Houston Texans)
Pięć sacków, cztery wymuszone fumble i pick-six. Po transferze z Oakland Khalil Mack zmienił solidną defensywę Chicago w jedną z najlepszych grup w lidze. Mack sieje postrach i spustoszenie, a koledzy prześcigają się w pochwałach dla niego. Jak jeden mąż przyznają, że dzięki niemu sami grają dużo lepiej.
Jak na razie Mack nie ma realnej konkurencji, ale żeby nie było mu smutno, że został sam, dodałem aktualnego lidera sacków (Lawrence) i Watta, który powoli wraca do dominacji znanej z lat 2012-2015.
Offensive Rookie of the Year – Calvin Ridley (Atlanta Falcons)
Inni kandydaci: Saquon Barkley (New York Giants)
Na otwarcie sezonu Ridley nie złapał żadnej piłki, ale od tej pory ma 15 chwytów na 264 jardy i 6 TD (najwięcej TD podaniowych w lidze oraz najwięcej TD w sumie, ex-equo z Kamarą i Toddem Gurleyem). Ridley stał się najgroźniejszą bronią w red zone dla ofensywy słusznie krytykowanej przed rokiem za brak skuteczności w tej strefie. Rookie WR korzysta ze skupienia rywali na Julio Jonesie i zastąpił weterana Mohameda Sanu jako opcja #2 w ataku podaniowym Falcons. Niedługo obrony rywala będą musiały decydować kogo podwajać: Ridleya czy Jonesa.
Barkley zdobywa najwięcej jardów ze wszystkich debiutantów i jest kluczowym elementem ofensywy Giants. Tyle że ta ofensywa spisuje się na razie poniżej oczekiwań. Cierpi na tym ich rookie RB. Trochę to wobec niego mało uczciwe, ale skoro Giants odrzucili możliwość wyboru rozgrywającego przyszłości, by sięgnąć po Barkleya, spodziewamy się po nim całkowitej dominacji. Na razie jest po prostu… dobrze.
Trzeba pamiętać, że do rywalizacji mogą się jeszcze włączyć rozgrywający wybrani w pierwszej rundzie, zwłaszcza Sam Darnold i Baker Mayfield, ale póki co żaden z nich nie zrobił tyle, by realnie myśleć o nagrodzie dla debiutanta roku.
Defensive Rookie of the Year – Darius Leonard (Indianapolis Colts)
Inni kandydaci: Denzel Ward (Cleveland Browns), Derwin James (Los Angeles Chargers)
Bardzo mnie kusiło, żeby postawić na jednego z dwóch młodych DB. James stał się pewnym punktem niepewnej defensywy i jest liderem drużyny w sackach (3.0), co jest niezwykłe u safety, zwłaszcza że w składzie Chargers jest Melvin Ingram. Z kolei Ward nie tylko popisowo opanował najtrudniejszą pozycję dla debiutanta w obronie, ale już rywale zaczynają kierować piłki w sektor boiska, gdzie go nie ma. Będą go unikali jeszcze częściej, po tym jak Terrance Mitchell złamał rękę. To sprawi, że Ward nie będzie miał super statystyk i raczej nie będzie się liczył w rywalizacji o nagrodę na koniec roku, ale warto go docenić.
Niezależnie od gry młodych asów secondary nie mogłem ich przełożyć nad nowego lidera obrony Colts. Leonard jest liderem NFL w powaleniach, co bywa mało wiarygodną statystyką. Jednak ma jeszcze na koncie 4 sacki, 2 wybronione podania i 1 wymuszone fumble. To pokazuje jak kompletnym i niezbędnym graczem stał się w ciągu miesiąca. Colts bardzo potrzebują stabilizacji w defensywie, a Leonard, jeśli dalej będzie się rozwijał, może dać im gracza w typie Luke’a Kuechly’ego.
Comeback Player of the Year – J.J. Watt (Houston Texans)
Inni kandydaci: Andrew Luck (Indianapolis Colts)
Watt stracił dwa sezony, Luck jeden. Watt wraca do dominacji, Luck ma jedynie przebłyski dawnej formy i wciąż ewidentne problemy z możliwościami rzucającego ramienia. Dlatego stawiam na gracza Texans. A teraz wybaczcie, muszą na chwilę pójść w ustronne miejsce i pokrzyczeć z radości jak mała dziewczynka, bo nie spodziewałem się, że ujrzę jeszcze mojego ulubionego defensora w NFL w takiej dyspozycji.
Coach of the Year – Andy Reid (Kansas City Chiefs)
Inni kandydaci: Matt Nagy (Chicago Bears), Sean McVay (Los Angeles Chargers)
Biorąc pod uwagę preferencje głosujących, ta nagroda powinna nazywać się „Trener, Który Wszedł w Tym Roku do Playoffów z Drużyną, Która Miała Najgorszy Bilans w Zeszłym Roku”, ale „Trener Roku” jakoś łatwiej wymówić.
Ja jednak przyznaję nagrodę szkoleniowcowi, który póki co najbardziej mi zaimponował. Reid wymienił rozgrywającego i nie tylko ofensywa nie zgubiła nawet pół kroku, ale jeszcze przyspieszyła. Reid nie należy do najmłodszych szkoleniowców (60 lat), pracuje jako Head Coach już dwudziesty sezon. W 12 z 19 dotychczasowych sezonów zanotował dwucyfrową liczbę wygranych. W tym wieku i z taką rutyną ciężko przekonać się do nowych rzeczy. A jednak Reid nie boi się eksperymentować, wprowadzać nowinek i sięgać głęboko do uczelnianych playbooków. Jest jednym z pionierów nowej fali uczelnianych zagrywek w NFL i nie boi się podejmować ryzykownych i agresywnych decyzji (grali 4&1 z własnego 30 jarda przeciwko Broncos). Gdyby tylko lepiej mu szło zarządzanie zegarem…
Nagy to jeden z tych szkoleniowców, którzy z reguły wygrywają tę nagrodę. Pierwszy rok w nowym klubie i zmienił ekipę, która cztery ostatnie sezony skończyła na dnie dywizji we wczesnego faworyta NFC North. Tylko magiczny comeback Aarona Rodgersa przeszkodził mu w rozpoczęciu sezonu 4-0. Potrafi dać młodemu QB ofensywę, która go nie przytłacza, eksponuje atuty i maskuje wady. Innymi słowy to tegoroczny odpowiednik Sean McVaya z zeszłego sezonu.
Tymczasem McVay z tego sezonu kontynuuje tam, gdzie skończył przed rokiem, robi świetną robotę i wygrywa mecz za meczem. Ale póki co to nie wystarcza. Jeśli Rams nie skończą sezonu 16-0 albo 15-1, nagroda powędruje gdzie indziej.
Gracz robiący największy postęp – Tyler Boyd (Cincinnati Bengals)
Inni kandydaci: Margus Hunt (Indianapolis Colts)
NFL nie ma nagrody „Most Improved Players”, którą regularnie przyznaje koszykarska NBA, więc postanowiłem nadrobić braki.
Przez dwa lata Boyd wchodził z ławki, przed rokiem w niektórych meczach w ogóle nie łapał się do składu meczowego. Jednak w tym sezonie stał się opcją #2, jaką wyobrażali sobie Bengals, gdy brali go w drugiej rundzie draftu 2016. Jeśli chodzi o jardy po złapanych podaniach i złapane piłki jest nawet liderem drużyny, ale wynika to oczywiście z podwojeń, jakie ściąga na siebie A.J. Green. Forma Boyda to jedna z przyczyn, dla których Bengals wygrali trzy z czterech meczów, a ich ofensywa jest w czołówce ligi.
Hunt, wybrany w drugiej rundzie draftu 2013, został już przez wszystkich, łącznie ze mną, spisany na straty. Jednak w drugim swoim sezonie w Indianapolis najwyraźniej wreszcie rozgryzł o co chodzi w tym atakowaniu QB. W pierwszych czterech meczach zanotował 4 sacki, czyli więcej niż w poprzednich pięciu latach razem wziętych. A na marginesie, to trochę przykre, że malutka Estonia może się pochwalić zawodnikiem z pola, a Polska tylko kickerami (mówimy o zawodnikach urodzonych poza USA).
Największe rozczarowanie – Defensywa Minnesota Vikings
Inni kandydaci: Defensywa New Orleans Saints, Russell Wilson (Seattle Seahawks), Dak Prescott (Dallas Cowboys)
W ostatnich latach to defensywa napędzała Wikingów, a gdy przed rokiem dołączyła do niej ofensywa, stali się drużyną kompletną. Byli o krok od Super Bowl, a zatrudnienie Kirka Cousinsa miało im pomóc zrobić ten krok. Jednak, o dziwo, problemem stała się obrona. Oddają 6,1 jarda/snap (6. najgorszy wynik w lidze), 13 pierwszych prób różnymi karami (3.), w modelu oczekiwanych punktów (Expected Pionts) Pro Football Reference kosztowali swoją drużynę 27,7 pkt (11.), a w rzeczywistości oddają 27,5 pkt/mecz (11.). Do tego rozgrywający rywali legitymują się passer ratingiem 105.9 (5.) i ANY/A 8.0 (4.). W efekcie mamy obraz jednej z 10 najgorszych, a nie najlepszych defensyw NFL (choć z nie do końca zrozumiałych dla mnie przyczyn Football Outsiders się nie zgadzają).
Podobnie ma się sytuacja z obroną Saints. Po jednym dobrym roku znów to ofensywa musi ciągnąć drużynę. Wskaźniki statystyczne mają jeszcze gorsze niż Vikings, ale jednak Wikingowie są w defensywnej czołówce od lat, Saints dołączyli tam w zeszłym roku. I jeśli szybko czegoś nie wymyślą, będzie to tylko jednorazowy wyskok.
Russell Wilson się zepsuł. Pytanie czy to proces odwracalny, czy jednak nie. Rozgrywający Seattle tak długo grał za dziurawą o-line i bez możliwości egzekwowania założonych zagrywek, że obecnie coraz częściej improwizuje kiedy nie musi i swoimi chaotycznymi ruchami w kieszeni utrudnia pracę nieco lepszej linii ofensywnej i sam wbiega w ręce obrońców.
Prescott również się zepsuł. O ile przed rokiem można było mieć pretensje do trenerów, o tyle w tym widać, że braki sztabu szkoleniowego to tylko część problemu. Prescott ma problemy z diagnozowaniem sytuacji na boisku i podejmowaniem dobrych, a przede wszystkim szybkich decyzji. Niewątpliwie zeszłoroczne problemy sprawiły, że przestał ufać temu co widzi i swojej ocenie sytuacji, ale jeśli szybko się to nie zmieni, Prescott będzie kolejnym uzdolnionym młodym QB pożartym przez NFL.
P.S. Miała być jeszcze największa pozytywna niespodzianka, ale Bears, Hunta, Mahomesa i innych omówiłem już w poprzednich punktach.
Najgorszy powrót – Jon Gruden (Oakland Raiders)
Po dekadzie spędzonej jako komentator Monday Night Football Gruden wrócił na ławkę trenerską i jak na razie głównie gada dużo i od rzeczy. Najpierw postanowił zaorać skład, pozbył się najlepszego zawodnika (Khalila Macka), po czym publicznie zaczął narzekać, że ciężko znaleźć dobrego pass rushera. Fakt, ciężko, zwłaszcza jak się go przegania na drugi koniec Drogi 66. Raiders wyglądają na kompletnie zagubionych, a jedyne zwycięstwo odnieśli przeciwko Browns, chyba jedynej drużynie w NFL z gorszym trenerem.
Jak na razie 10-letnia umowa na 100 mln dolarów wygląda na fatalny ruch, a Gruden niszczy wiele dobrego, co udało się wcześniej zbudować. Ale to dopiero 4. mecz ze 160 w jego kontrakcie. Może jeszcze coś z tego będzie.
Nagroda im. Pierre’a de Fermata – Trenerzy NFL (zbiorowo)
Pierre de Fermat był XVII-wiecznym prawnikiem i matematykiem, jednym z ojców rachunku prawdopodobieństwa. Wygląda na to, że po 350 latach od jego śmierci trenerzy NFL wreszcie nauczyli się korzystać z jego dokonań.
Futbol amerykański posiada wyraźnie zdefiniowane ramy. Podział na snapy, jasno określony efekt każdej akcji (zdobyte/stracone jardy, zdobycie lub nie pierwszej próby itp.). To sprawia, że jest to sport wyjątkowo podatny na modelowanie matematyczne. Może nie tak jak baseball, ale znacznie bardziej niż np. piłka nożna, koszykówka czy hokej. Analizując analogiczne sytuacje w przeszłości można dość dokładnie określić matematycznie najlepszą decyzję. Nie zawsze jej efekt będzie najlepszy, bo pozostaje element przypadku, ale możemy wytypować decyzję dającą największe prawdopodobieństwo wygranej.
Osoby pracujące na styku matematyki i futbolu (Bill Barnwell, Brian Burke, Aaron Shatz i inni) od lat piszą, że trenerzy w NFL są zbyt konserwatywni i zmniejszają tym samym szanse swoich drużyn na wygraną. Odnosi się to zwłaszcza do czwartych prób, gdy zbyt rzadko grają, a zbyt często decydują się na punt lub FG. W tym roku jak na razie są wyjątkowo agresywni.
W latach 1994-2017 drużyny NFL miały 3652 czwarte próby na połowie rywala w sytuacji 4&1 (lub 4&goal na 1 jardzie) od pierwszej do trzeciej kwarty. Odrzuciłem czwarte kwarty i dogrywki, bo wtedy trenerzy są czasem zmuszeni do grania w czwartej próbie, choć wcale by tego nie chcieli. Matematycznie najczęściej należy grać w takich sytuacjach. Wyjątkiem są snapy głęboko na własnej połowie lub jakieś wyjątkowe sytuacje pod koniec meczu, ale ani jednych ani drugich tu nie mamy.
W efekcie w latach 1994-2017 trenerzy w NFL grali w 60,5% takich sytuacji (47,5% biegów + 13% podań). Dało to 1491 1st down i 314 TD. W efekcie 1805 z 2209 akcji (81,7%) dało sukces. 4 na 5 razy przedłużamy serię ofensywną! Jednak trenerzy aż w 11,3% wybrali punt, a w 25,7% FG.
W tym sezonie mieliśmy jak na razie 164 takie sytuacje. Trenerzy grali w… 157, czyli 95,7%. Wreszcie się nauczyli, że 80% szans na sukces to całkiem sporo, a ewentualne minusy (oddanie piłki na połowie rywala) nie są takie straszne. Na marginesie 154 z tych 157 (98,1%) przyniosło pierwszą próbę lub przyłożenie. To większa szansa na sukces niż podwyższenie z 33 jarda (94,1% w ostatnich trzech sezonach). Jeśli zobaczycie, że Wasz trener puntuje lub kopie FG przy 4&1 to wiedzcie, że to dinozaur.
P.S. Oczywiście jest coś takiego jak „zbyt agresywnie”. Czymś takim jest granie 4&4 z własnego 43 jarda przy remisie na 24 s. przed końcem dogrywki (Colts w ostatnią niedzielę). Prawdopodobieństwo sukcesu i późniejszej wygranej było zbyt niskie, a ryzyko porażki przy niepowodzeniu zbyt wysokie, by grać tę akcję zamiast puntu.
Tydzień w skrócie:
1. Z notatnika statystyka:
– Adam Vinatieri (Colts) zaliczył trafionego field goala nr 566 w karierze i został samodzielnym rekordzistą NFL
– Tom Brady (Patriots) podał na TD do Cordarrelle Pattersona. To 70. zawodnik, który złapał TD od Toma Brady’ego w sezonie zasadniczym, co jest wyrównaniem rekordu Vinny’ego Testaverde. Tyle że Testaverde robił to w siedmiu różnych klubach (w tym Patriots w 2006), więc było mu trochę łatwiej
– Eli Manning (Giants) zaliczył podanie na TD nr 343 w karierze, co daje mu 7. miejsce w historii, przed Franem Tarkentonem
– Philip Rivers (Chargers) ma na koncie 51 504 jardów podaniowych. Wszedł na 8. miejsce w historii przez Johnem Elwayem
– Julio Jones (Falcons) w swoim meczu nr 99 w karierze zaliczył 41. spotkanie z minimum 100 jardami po złapanych podaniach; dotychczasowy rekord w pierwszych 100 meczach w karierze wynosił 40 i należał do Lance’a Alwortha (od 1970 r.)
2. Pogłoski o końcu Patriots są jednak przesadzone. Wicemistrzowie NFL zafundowali solidne lanie dotychczas niepokonanym Dolphins. Dobrze zagrały obie linie, a defensywa była wyraźnie szybsza niż w poprzednich meczach. To jeszcze nie ten poziom, do którego przywykliśmy, ale zdecydowanie krok w dobrą stronę.
3. Earl Thomas doznał kontuzji i został zwieziony z boiska. Czy to będzie jego ostatni obraz w uniformie Seahawks?
Is this how the #Seahawks career of Earl Thomas will end?
This was pointed to the #Seahawks bench by the way. Since he got hit on the job and they refused to give him a proper contract. pic.twitter.com/XfPVm57BMJ
— Dov Kleiman (@NFL_DovKleiman) September 30, 2018
4. Po wygranych Texans i Raiders ostatnią drużyną bez zwycięstwa w tym sezonie NFL są Arizona Cardinals. Z kolei po porażce Miami Dolphins, LA Rams i Kansas City Chiefs pozostają jedynymi z kompletem wygranych. (Zobacz: W pogoni za idealnym sezonem)
5. Pasjonujący pojedynek stoczyły Atlanta Falcons i Cincinnati Bengals. Po licznych zmianach prowadzenia i 52 punktach w pierwszej połowie ostatecznie byli Bengals, którzy wyszli na prowadzenie dzięki przyłożeniu niezawodnego A.J. Greena na 7 sekund przed końcem spotkania. Falcons przegrali trzy mecze: w niedzielę jednym punktem, tydzień temu po dogrywce, a na inaugurację sześcioma punktami, tracąc decydujące przyłożenie na dwie minuty przed końcem meczu. Jednak najbardziej bolesne są liczne kontuzje w obronie, które powodują, że Matt Ryan musi zdobywać więcej punktów od rywali, bo na kolegów z defensywy nie może liczyć.
6. Obrona Packers po raz pierwszy od niemal ośmiu lat nie oddała ani jednego punktu. Ostatnio udało im się to w Halloween 2010, kiedy wygrali 9:0 z New York Jets. Na koniec tamtego sezonu sięgnęli po mistrzostwo, więc może to dobra wróżba? Tak czy inaczej ofensywa Bills wypadła fatalnie. Ta sama ofensywa, która wpakowała przed tygodniem 27 punktów Vikings.
7. Titans grają brzydko, ciężko się ich ogląda, ale wygrywają. Tym razem po dogrywce pokonali mistrzów z Filadelfii. Trener Mike Vrabel zrezygnował z kopnięcia z 50 jardów przy 4&2 i 3-punktowym prowadzeniu Eagles w dogrywce. Marcus Mariota konwertował podaniem do Diona Lewisa i Titans zdobyli zwycięskie przyłożenie na 17 sekund przed końcem dogrywki. Z bilansem 3-1 przewodzą AFC South wspólnie z Jaguars.
Pamiętaj, żeby zostawić lajka na Facebooku i/lub na Twitterze. Każdy Twój lajk to większy zasięg posta i większe prawdopodobieństwo, że nie przegapisz kolejnych wpisów, bo algorytm pamięta co lajkujesz i takie posty podsuwa Ci najpierw.